Na fali opowiadań (moje niestety pozaforumowe) wrzucam jeden z nielicznych swoich tekstów, które nie dotyczą HP.
Ps. Z góry uprzedzam, że konstrukcja (brak narracji) jest celowa.
Pps. Akcji jako takiej tu zero. Również celowo.
On
Wiesz, to nie jest bardzo świeża opowieść. Właściwie… Tak, myślę, że można nazwać ją nawet starą, chociaż minęło dopiero kilka lat. Może dlatego, że większość z osób, których dotyczy, już nie żyje. Także On.
- Kim był On?
- Tego nikt nie wiedział. Myślę, że on sam również nie znał swej prawdziwej tożsamości. Właściwie zwracałam się do niego bezosobowo, bo nie wiedziałam, jakim imieniem go określić.
- Dlaczego go nie zapytałaś?
- On nigdy nie odpowiadał na pytania. Lubił natomiast samemu je zadawać. Te reguły nie działały jednak w obie strony – jeżeli On nie otrzymał odpowiedzi, której oczekiwał, popadał w irytację. Właściwie to była jedyna emocja, jaką w ogóle kiedykolwiek okazywał. Poza tym można by określić go mianem porcelanowej lalki. Wszelkie odczucia skrywał pod maską tego opanowanego, delikatnego uśmiechu. Jego ciemnobrązowe oczy były najdziwniejszymi, w jakie kiedykolwiek dane mi było spoglądać. Jeżeli prawdą jest to, co mówią, że oczy są zwierciadłem duszy, ten człowiek takiej nie miał. Zawsze były puste, pozbawione jakiejkolwiek głębi, chociaż ich piękno było tak porażające, że mimo tego można było wpatrywać się w nie godzinami.
- Wygląda na to, że On miał bardzo płytkie jestestwo.
- Nie, nie mogę się z tym zgodzić. Wydaje mi się, że miał szeroko rozbudowane wewnętrzne „ja”. Opanował jedynie sztukę ukrywania emocji przed światem.
- Tę samą, o jakiej marzy czasami każdy z nas…
- Dokładnie. Wydaje mi się, że to była jakaś jego samoobrona. Możliwe, że został kiedyś skrzywdzony przez zbytnią otwartość… Tak przynajmniej zawsze to sobie wyobrażałam.
- Jak on wyglądał?
- O ile nie to powinno być najważniejsze, o tyle nie da się zaprzeczyć, że przyciągał swoją powierzchownością. Był niesamowicie przystojny. Wspominałam już o pięknie jego oczu. Spróbuj je sobie zwizualizować, okolone wieńcem gęstych, długich rzęs, a teraz dołóż do tego obrazu falowane czarne włosy, których kosmyk zawsze opadał nieco na czoło. Pamiętaj o tajemniczym uśmiechu na pełnych wargach o żywej barwie świeżej krwi.
- Tak… Chyba mam już ten obraz…
- A jednak nie to było najistotniejsze. Widzisz, z całej jego postawy biła jakaś nieokreślona moc, może powinnam użyć określenia potęga. Natychmiast odczuwało się, że to ktoś silny, kto przez życie zmierza z wysoko podniesioną głową.
- Kobiety lgną do tego typu mężczyzn.
- Kobiety? O tak. Podejrzewam, że nie było nigdy takiej, która zdołałaby oprzeć się jego urokowi. Niejedna zrobiłaby dla niego wszystko, włącznie ze spełnieniem jakichkolwiek artystycznych fantazji seksualnych. Wszystko jednak na próżno, ponieważ On nigdy nie zauważał żadnych kobiet.
- Również ciebie?
- Tak, myślę, że dla niego nie miałam najmniejszego znaczenia jako przedstawicielka odrębnej płci. On był po prostu ponad tym, to kłóciłoby się z jego ideałami.
- Rozumiem. Powiedz mi o nim coś jeszcze.
- Miał bardzo ciekawą barwę głosu. Była taka… specyficzna. Ten głos był nieco zbyt miękki, wysoki, jak na mężczyznę w jego wieku, a jednak doskonale to współgrało z delikatnością rysów jego twarzy. Do tego ciągle pobrzmiewała tam subtelna nuta chłodu, jakby podkreślał w każdej sytuacji dystans do rozmówcy i właściwie całego otaczającego go świata. Miał perfekcyjną dykcję… Chociaż mówił bardzo cicho, można było odnieść wrażenie, że słyszałoby się go równie dobrze, gdyby stał kilkaset metrów dalej.
- Jak umarł?
- Nie wiem.
- Nie wiesz?
- Nigdy o tym nie myślałam. Właściwie… Pewnego dnia po prostu przestał istnieć.
- Przestał… Dlaczego?
- Dorosłam.
- Co to ma do rzeczy?
- Pewnego dnia przestałam kreować własny wyimaginowany świat, a wszystkie jego elementy obumarły. Również On.
Dobre opowiadanie. Serio.
A u mnie Ona ona u mnie jest nie jest jeszcze perfekcyjna, ale już niedługo Ją stworzę, a następnie przeniosę do świata realnego. Albo raczej sama się przeniesie. Serio.
Ascara napisał/a:
- Pewnego dnia przestałam kreować własny wyimaginowany świat, a wszystkie jego elementy obumarły. Również On.
A jeśli to jest Twoja definicja dorosłości, to Ci współczuję. Serio.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum