Wysłany: 2014-12-24, 22:24 Święta u Habsburgów w Żywcu
Święta u Habsburgów. "To był iście bajkowy widok. W samym środku owej sali stała świąteczna choinka, sięgająca pod wysoki sufit - cała migocząca światełkami i obwieszona podarunkami. Wzdłuż ścian, jak na jakimś wielkim bazarze, ustawiony stoły pokryte białymi obrusami. Na nich ułożone były prezenty dla każdego z członków wielkiego zgromadzenia" - pisze Nellie Ryan, nauczycielką języka angielskiego za czasów Karola Stefana i Marii Teresy, we wspomnieniach "Moje lata na dworze austriackim".
Święta u Habsburgów. Dla spędzającej letnie miesiące na transoceanicznych wycieczkach arcyksiążęcej rodzin okres jesieni i zimy oznaczał powrót do Żywca, gdzie zawsze spędzano święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy.
Wielotygodniowe przygotowania
Przygotowania do tych pierwszych rozpoczynały się już kilka tygodni wcześniej.
"Wtedy Arcyksiężna wyjeżdżała wraz z hrabiną Huyn do Wiednia, gdzie spędzały kilka dni na zakupach podarków. Trwało to tak długo, gdyż oprócz licznych krewnych i ubogich rodzin, którymi interesowała się Jego Wysokość, doprawdy nikt z całego wielkiego domostwa nie mógł być zapomniany" - pisze Nellie Ryan, nauczycielką języka angielskiego za czasów Karola Stefana i Marii Teresy we wspomnieniach "Moje lata na dworze austriackim".
Wiele działo się oczywiście również w samym pałacu.
"Jeszcze, gdy żyła babcia, miałam wielki przywilej uczestniczenia w przygotowaniach do świąt. Moim zadaniem było pakowanie różnych smakołyków do koszyków oraz zawijanie cukierków w złotka. Przy okazji mogłam coś niecoś z skosztować. Najlepsze były takie bryłki siekanych orzechów w cukrze" - opowiada księżna Maria Krystyna Habsburg w książce "Księżna. Wspomnienia o polskich Habsburgach".
W tym okresie najważniejszym i najbardziej tajemniczym miejscem w książęcym pałacu był biały salon. Na czas świąt Bożego Narodzenia był on zamykany na klucz. To właśnie tam stała największa, spośród kilku znajdujących się w pałacu, choinka, pod którą umieszczano prezenty.
"Wtedy ja i Karol zaglądaliśmy przez dziurkę od klucza, by zobaczyć, czy gdzieś tam nie widać prezentów" - opowiada księżna Maria Krystyna.
Prezenty ofiarowane młodym arcyksiężniczkom i arcyksiążętom były wspaniałe i drogie, ale zawsze wybierano je z wielką rozwagą. Wśród nich były m.in. koniki pony wprowadzane do sali, cudowne powozy, sanie, wspaniała biżuteria. Dorośli otrzymywali futra, biżuterię, czy książki. Nie zapominano również o służbie. Wręczanie prezentów było ostatnim punktem Wigilii. Wcześniej odbywała się kolacja. I w tym wypadku nie brakuje wspomnień.
Wigilia i Boże Narodzenie
Około piątej po południu wszyscy zbierali się w kaplicy, gdzie ustawiony był prześliczny żłobek. Śpiewano pieśni i kolędy. Kolację spożywano o siódmej.
"Na święta podawano typowo polskie potrawy, np. na wigilię była kutia i karp po polsku, a pod obrus wkładano siano i był oczywiście opłatek - wspomina Maria Krystyna Habsburg.
Po wieczerzy wszyscy zbierali się w głównym holu wejściowym, skąd przechodzono w kierunku schodów prowadzących w dół - do sali przyjęć.
"To był iście bajkowy widok. W samym środku owej sali stała świąteczna choinka, sięgająca pod wysoki sufit - cała migocząca światełkami i obwieszona podarunkami. Wzdłuż ścian, jak na jakimś wielkim bazarze, ustawiony stoły pokryte białymi obrusami. Na nich ułożone były prezenty dla każdego z członków wielkiego zgromadzenia, zaś na każdym stole widniało nazwisko osoby, dla której prezenty owe były przeznaczone" - pisze Nellie Ryan.
Uroczyście obchodzone było także Boże Narodzenie. Rano w pięknie przystrojonej kaplicy odprawiana była msza święta.
"Przy wyjściu z kaplicy wszyscy mieliśmy obowiązek życzyć sobie wzajemnie "Wesołych Świąt". Arcyksiążę i arcyksiężna stali podczas składania im życzeń, a potem każdy z nas podchodził, kłaniał się nisko i całował arcyksiężną w dłoń.
Po południu było kolejne spotkanie wokół choinki - tym razem podchodziły dzieci wszystkich zatrudnionych w majątku . Były to wspaniałe i radosne przeżycie, w którym uczestniczyły każdy z nas, by rozbawić i radować gości -czytamy we wspomnieniach "Moje lata na dworze austriackim".
Nie zapominano o najbiedniejszych
Rodzina arcyksiążęca w okresie świąt obdarowywała prezentami nie tylko członków służby i ich rodziny. O niezwykłej szczodrobliwości i dobrym sercu rodziny Habsburgów świadczy fakt, że nigdy nie zapominała ona także o biednych mieszkańcach.
- Babcia księżnej na koszt dworu zlecała uszycie dla najbiedniejszych dzieci z Żywca i Zabłocia ubrania i buty. Przygotowywano także dla nich ciepły posiłek i kakao - podkreśla Dorota Firlej z Muzeum Miejskiego w Żywcu.
No ogólnie jak czytałem o Habsburgach to byli bardzo w porządku ludzie. Np. jak wybuchła wojna to oni jako Austryjacy mogli być poddani amnestii ale oni stwierdzili że czuja się Polakami nie zważając na konsekwencje
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum