Wysłany: 2014-09-26, 20:20 Jak się robi filmy czyli Jankiel zgarnia Oscara.
Ten post jest dalekim echem zabawy, w którą dawno, dawno temu, na studiach bawiliśmy się z moją ulubioną byłą. Potrafiliśmy godzinami siedzieć na plantach albo bulwarach wiślanych i obserwując ludzi snuć fabuły z nimi związane, ciągle dodając do historii nowych przechodniów. Świetna rzecz, zwłaszcza we dwójkę. Cholernie rozwija wyobraźnię i nie pozwala się nudzić. Popróbujcie jeśli macie obok siebie kogoś inteligentnego. To poniżej będzie czymś w rodzaju mojego opowiadania o Rodzinie Campione czyli szyderą związaną z tym co się dzieje na Mistrzach.
A dokładniej na kanwie szokujących informacji, jakoby robiący karierę w krakowskim korpo, rozchwytywany przez head-hunterów z Wrocka (którym odmówił) narzeczony Rudej (która zresztą mieszka dwa osiedla ode mnie bo tak jak i narzeczony napłynęła do Nowej Huty na studia i tak już została) pakował na tej samej siłowni, co ja, najszła mnie wena na wybitny film.
Tytuł roboczy: "The Ram". Polskiej wersji nie podaję bo nasze lokalne spece i tak wymyślą jakieś badziewie w stylu "Mordercza rozgrywka" albo... "Orbitowanie bez cukru".
Ujęcie pierwsze: oczy starej kobiety. Odjazd kamery. Kobieta siedzi na cmentarzu przy grobie jakiegoś faceta. Widać jego dane. Jest jesień. Przebitka. Widać, że to te same oczy, ale kobieta jest młoda i piękna i w ogóle i ruda a nie siwa. Czyli, że film będzie powrotem do jej wspomnień. Stoi, w początkach wiosny, przed wielkim domem towarowym w Nowym Jorku (wiadomo, Hollywood, Nowa Huta jako miejsce akcji się nie ostanie), z którego właśnie wyłazi przystojny jak cholera facet niosący kilka garniaków.
Ona dostrzega go i woła po imieniu dzięki czemu wiemy, że to nad jego grobem siedziała w poprzednim ujęciu. Po czym pyta:
- Już?
- No, a ile miałem kupować trzy garnitury. To nie Los Angeles (Wrocław też odpada, z tych samych powodów co NH), żebym miał na nie wydać trzy pensje. <całują się> Cieszę się, że zostajemy tutaj. Zobaczysz, będzie nam jak w niebie. Albo inne bla bla bla.
Odchodzą przytuleni do siebie mieszając się z tłumem przechodniów i widac przy tym jacy są młodzi, piękni, pewni siebie i zakochani i w ogóle. Napisy początkowe.
Dalej okazuje się, że szef korpo w którym pracuje narzeczony Rudej zagiął na niego parol bo gość jest młody, świeży w firmie a ewidentnie zdolny i chce się piąć w górę. A teraz, po odrzuceniu oferty z Los Angeles jest zdany na jego łaskę. Jak nie posłucha to wyleci. Więc zły szef korpo zleca młodemu wilkowi pośredniczenie w jakimś gangsterskim przekręcie. Co to jest to jest na etapie szkicu scenariusza nieważne ale to musi być jakieś bardzo niedobre, bardzo gangsterskie gówno. Szef każe NR (narzeczonemu Rudej) skontaktować się w tej sprawie z pewnym, oficjalnie biznesmenem, a tak naprawdę cholera wie kim. I tu wkraczam ja.
Pan Nowy Jork, urodzony w Brooklynie syn Bronxu i Manhattanu, król miasta w swoim naturalnym środowisku.
Okazuje się, że NR i PNJ (starszy od niego, acz niewiele) znają się z widzenia bo chodzą do tej samej siłowni (gdzieś we wcześniejszym ujęciu z siłki mignę jako statysta.) i zaczynają robić to jakieś tam gangsterskie gówno. Przy okazji okazuje się, że się polubili bo w sumie są do siebie dosyć podobni pod pewnymi względami. NR poznaje nowego wspólnika ze swoją narzeczoną, czyli Rudą. I okazuje się (odpowiednio powoli) że oni się znają i to nieźle. Ba, więcej, że Ruda chociaż bardzo kocha narzeczonego to jest tym drugim facetem w pewien sposób zaintrygowana i przywiązana do niego (no a co? może nie?). Z wzajemnością rzecz jasna.
Jednocześnie pan korposzczur wsiąka w gangsterski półświatek, wciągany do niego przez swojego nowego przyjaciela. Zaczyna mu się podobać w nim bardziej niż w korpo i w pewnym momencie kapuje się na tym, ze jakby wyeliminował PNJa to z tego gangsterskiego gówna zgarnąłby dla siebie dwa razy więcej szmalu. I postanawia to zrobić, wyrolować starego lisa na jego podwórku. Ale ten musi znaleźć kozła ofiarnego, którego psiarnia mogłaby osądzić za ten przekręt a pod ręką ma przecież idealnego korpo naiwniaka do tej roli.
Na to nakłada się rywalizacja o kobietę, której znowuż coraz mniej zaczyna się podobać jak jej narzeczony się zmienia a jednocześnie coraz bardziej zbliża się do swojego starego znajomego. W to wszystko wbija się przyjaciółka Rudej z pracy, niby taka słodziutka, kochająca wszystkich a tez mająca swoje cele (witaj Barbuszko, w końcu też z Krakowa) i jej teżet, też siedzący w półświatku. I tak oto dwaj niby kumple zaczynają się nawzajem podgryzać. Spirala rywalizacji się nakręca. Rozpoczyna się śmiertelny pojedynek, najpierw psychologiczny, potem już fizyczna walka między dawnymi wspólnikami w trakcie której zacznie się okazywać, ze ani młody z korpo nie jest taki święty i wspaniały, ani stary tak zły i bezwzględny (musi być gdzieś przy początku jakaś brutalna scena z jego udziałem. Np jak pali za długi jakiegoś czarnucha i nawet mu brewka nie pyknie) jak się wydawało na początku filmu.
Po drodze można wsadzić jeszcze jakiś mega dramat. Na przykład Ruda zajdzie w ciążę. To będzie dziecko NRa ale on jej nie uwierzy, będzie przekonany że narzeczona go zdradziła. A nie zdradziła! To jest super ważne, żeby Ruda w tej historii była na granicy psychicznej zdrady ale do fizycznej się nie posunęła. A przynajmniej by nie pokazano tego na ekranie. Dzięki temu kobieca część widowni przykuje się do ekranu zastanawiając się, czy Ruda powinna czy nie powinna się puścić. Albo czy jednak się puściła? A jakby nakręcić scenę miłosną to jest po suspensie i rozterkach moralnych. Więc jej nie będzie, rzecz ma zostac niedopowiedziana. Ruda ma cała sobą zaświadczać, ze tego nie zrobiła ale widz ma mieć wątpliwości. Cóż, mówię to z żalem, ale dobro filmu jest jednak ważniejsze!
Wreszcie w odpowiednio zaaranżowanej scenie bezpośredniego pojedynku Narzeczony Rudej zabija Pana Nowy Jork (i to mówię z jeszcze większym żalem!), zgarnia szmal, doprowadza do zakończenia transakcji i unika podejrzeń ze strony psiarni. Szef korpo jest zachwycony, przed młodym roztaczają się wybitne perspektywy.
Ale happy endu nie ma. Bo NR się strasznie zmienił i Ruda po tym wszystkim nie potrafi już z nim być. Rodzi jego dziecko ale jest całkowicie nieszczęśliwa bo NR w dodatku nie traktuje dzieciaka jak swojego. W końcu ma dość (trzeba by tu wymyślić scenę z jakimś paskudnym zachowaniem NRa, po którym on wychodzi trzaskając drzwiami ich luksusowego apartamentu a Ruda zalewa się łzami i pęka) i pewnego wieczoru, w deszczu, z dzieckiem na ręce, biegnie na policję (ależ dramaturgia i pole do popisu dla operatora!) i składa zeznania obciążające swojego faceta winą za morderstwo i defraudację. Jego zamykają for life. Ona zostaje sama z dzieckiem. Muszą tu być jakieś wzruszające ujęcia jak ona stoi na chodniku, wiatr targa jej rudymi włosami a psiarnia zawija NRa ubranego w najnowszy garniak prościutko do radiowozu. I on, już skuty na tylnym siedzeniu dostrzega ją przez szybę i patrzy na nią z taką mieszanką miłości, żalu, zdziwienia i nienawiści a ona się patrzy na niego dokładnie tak samo tylko 100 razy bardziej boleśnie. Radiowóz odjeżdża. Zaciemnienie.
Ostatnia scena: staruszka podnosi się z ławeczki stojącej przed grobem swojego niedoszłego męża, człapie kawałek po cmentarzu i przystaje przy drugim, zapuszczonym grobie. Tam znajduje ją syn, który po nią przyjechał. Oczywiście musi go grać, lekko tylko ucharakteryzowany, ten sam aktor co grał NRa, żeby zagadka ojcostwa została wyjaśniona a Ruda uwolniona z podejrzeń widzów o zdradę.
Syn czyta nazwisko na tablicy dzięki temu dowiadujemy się czyj to grób i pyta: "Kto tu leży mamo?" A stara Ruda na to "Przyjaciel rodziny". Zbliżenie na oczy, tak jak na początku i widać, ze Ruda roni łzę. I to jest kur.wa moje zwycięstwo bo na początku filmu nad grobem swojego narzeczonego nie płakała! Zaciemnienie. Koniec.
Zero happy endu, zero oddechu, na początku mamy samych młodych, pieknych i wspaniałych i chociaż niby wszystko poszło tak dobrze to zostają tylko trupy, poranieni i przegrani.
Ale ponieważ widz musi mieć choć trochę katharsis przed wyjściem z kina to w momencie wyświetlenia planszy z tytułem słychać nawiązujące do tytułu "You want to ram with me?" i na napisy końcowe wjeżdża Busta Rhymes i łamie karki. Zresztą zgodnie z niepisaną zasadą, kawałek z napisów końcowych musi wcześniej wystąpić gdzieś w filmie. Obstawiam scenę zabawy dwóch bohaterów w szpanerskim klubie dla białych kołnierzyków z dziwkami. Bo film o wall street i gangsterach nie może nie mieć chociaż jednej sceny w szpanerskim klubie dla białych kołnierzyków z dziwkami. Bo nie i już!
Scenografia i zdjęcia oczywiście sterylne, metal, szkło, czerń garniturów, światła wielkiego miasta. Wiadomo o co kaman.
I teraz najważniejsze. Obsada!
Rolę Rudej jeszcze rok temu dałbym Jennifer Lawrence nawet gdyby się ze mną nie przespała. Dziś nie dostała by tej roli choćby obiecała zrobić mi takie rzeczy, przy których Sasha Grey porzygałaby się z przerażenia. Lawrence ma dziś złą prasę, dużo hejterów i z nią w głównej roli kobiecej w poważnym filmie mogłaby być klapa frekwencyjna. Rudą musi zagrać aktorka piękna, ale nie klasycznej, cukierkowo-magazynowej urody, młoda i już znana ale jeszcze świeża i nieopatrzona. Myślę, że Evan Rachel Wood powinna na tę okoliczność powrócić z macierzyńskiego i wreszcie zmierzyć się z pierwszym planem.
Narzeczonego Rudej musi zagrać Chris Hemsworth. Nieważne jak BR wygląda w rzeczywistości. Chris Hemsworth i już! Bo jest przystojny (przyciągnie do kin laski), gra w blockbusterach (przyciągnie do kin fanów gunwa typu transformers) a w "Wyścigu" pokazał, ze potrafi całkiem nieźle grac w poważnej fabule więc może super kreacji nie stworzy ale i nie położy filmu artystycznie.
Mnie mógłby zagrać Jason Statham (a co kurna, posłodzę se) ale są obawy, ze aktorsko mógłby nie udźwignąć a poza tym jednego gościa, który przyciągnie do kin fanów sensacji już mamy. Potrzeba aktora lepszego oraz takiego, który tez kojarzy się z twardzielami ale jednocześnie dzięki niemu zwrócą na film uwagę zwolennicy kina ambitnego. no i nie może być znacząco brzydszy od swojego adwersarza ale na pewno mniej cukierkowy, mroczniejszy. bingo! Michael Fassbender!
Barbuszkę i jej teżeta na drugim planie muszą zagrać Emma Watson i Zac Efron. Oboje są młodzi i ładni i są gwiazdami czegoś dla dzieci, którzy dopiero szukają swojego miejsca w poważnym aktorstwie i chętnie zebrali by z etykietkami laski od Harry Pottera i gościa od High School Musical. No i przyciągną do kin młodszą widownię. Zwłaszcza nastolatki, które wywalają masę hajsu na bilety. W filmie musi być scena ich namiętnego pocałunku a w trailerze trzeba ją tak wyeksponować, żeby nastoletnie siksy myślały że to jest clue filmu. Dzięki temu upiecze się dwie pieczenie na jednym ogniu: po pierwsze: siksy przyjdą i zapłacą za bilety. Po drugie: będą zawiedzione, żę nie na taki film liczyły i będą hejcić w internecie. A jak gówniarzeria coś masowo hejci w internecie to ludzie, którzy nią pogardzają zaczynają uważać to coś za dobre więc przyjdą do kina zobaczyć co to. Kolejne miliony w box office!
I na koniec wisienka na torcie! Mel Gibson! Kur.wa Mel musi zagrać złego szefa korpo, który wpierdziela NR w całą tę kabałę. Musi być czarnym charakterem na drugim planie bo wciąż jest pariasem hollywood ale jednocześnie wielu ludzi za nim zatęskniło więc pójdą do kina zobaczyć kogo tam gra. I kolejne 5 baniek więcej w podsumowaniu rocznym.
I to na czysto, bo Gibson, żeby wrócić do Hollywood zagra to kurna nawet za frajer. Zreszta każdego z obsady da się wziąć po kosztach mimo że to gwiazdy. Wood dużo nie weźmie bo miała przerwę, Hemsworth się ucieszy, ze dostaje tak poważną rolę, Fasbender utopił ostatnio sporo popularności na chu.jowych filmach Ridleya Scotta, Watson i Efron z pocałowaniem ręki wezmą role dające im pole do popisu. Bajka. Tak się układa obsadę. Maksimum zysku przy minimum nakładów. Ale i tak budżet filmu mógłby wynieść z 60 baniek. Dużo, ale Harvey Weinstein się dorzuci bo jak nie to z chmury wyciekną jego nagie fotki z Neilem Patrickiem Harrisem. Wejście do kin powinno mieć miejsce w połowie sierpnia do połowy września, kiedy wciąż łażą na filmy fani wakacyjnych blockbusterów ale i wielbiciele czegoś ambitnego właśnie wrócili z urlopów wakacyjnych i się budzą do kina. Przwwidywane wpływy: min 250 milionów dolców. Przewidywane nominacje do Oscara: 0 (jeśli ten żydek Weinstein się nie dorzuci), 5 (jeśli się dorzuci. A przecież wiemy że się dorzuci.
I tyle. Tak się kręci filmy. Tak to widzę okiem kamery. A jak mawiał klasyk: jest prawda czasu o kocie na drzewie i prawda ekranu, która mówi: "prasłowniańska grusza chroni w swoich konarach plebejskiego uciekiniera."
Dziękuję za uwagę. Pozdro dla Rudej i jej Enżeta!
_________________ I'M TOO OLD FOR THIS SHIT!
........................
#seniorwinternetach #fascynującaanegdotka #lata90tetoapogeumludzkiejcywilizacji #gettudaczopa
........................
The Mission // Dead Poets Society // Boyz n the Hood // Fisher King // Bronx Tale // Trainspotting // Chasing Amy // Big Lebowski // Fight Club // Human Traffic // Samotari.
Czyli apgrejdowana złota 11tka filmów, które uczyniły mnie Jankielem. Obejrzyj wszystkie i zostań mną. Polecam - 8.73/10
Proponuję oprawę prasową w postaci nieśmiertelny plotek, bo bez kozaczków i Daily mail się nie obejdzie. Tylko co by to mogło być? Coś z reżyserem? Sama fabuła przewidywalna jednak, ale pociągnie młodzież - chłopcy pójdą na efekty specjalne i Chrisa, a dziewczyny na Fassbendera i Chrisa - maj/czerwiec, czas wagarów, wtedy powinien trafić na ekrany.
Dobrze by było powiedzieć, że to fabularyzowana historia oparta na faktach - no bo kilka faktów stało się podwalinami, nie? A ekranizacja ma swoje prawa. Smutne wspomnienia jakiejś babinki i dałoby radę. Tylko potrzebny nam jeszcze figurant młodego...
No fakt, mix niedawnego "Adwokata" i "Tequilla Sunrise" z lat 80-tych ale przecież w Hollywood już wszystko było a akurat to nie takie znowuż oklepane. Zwłaszcza bez happy endu i z klimatem zamiast wybuchów i strzelanin. No Ruda, trochę entuzjazmu! Pomyśl o grubej bańce za tantiemy!
_________________ I'M TOO OLD FOR THIS SHIT!
........................
#seniorwinternetach #fascynującaanegdotka #lata90tetoapogeumludzkiejcywilizacji #gettudaczopa
........................
The Mission // Dead Poets Society // Boyz n the Hood // Fisher King // Bronx Tale // Trainspotting // Chasing Amy // Big Lebowski // Fight Club // Human Traffic // Samotari.
Czyli apgrejdowana złota 11tka filmów, które uczyniły mnie Jankielem. Obejrzyj wszystkie i zostań mną. Polecam - 8.73/10
Mistrzostwo Jankiel! I trzeba przyznać, że świetnie to wszystko wymyśliłeś, także od strony ekonomicznej A szczególnie rozłożyłeś mnie tym fragmentem o idących do kina siksach, które po seansie obsmarowują film w necie i przez to przyciągają w ten sposób ambitniejszych widzów
Ej, a Weinstein serio miał taki epizod? O tych wyciekających kompromiujących fotkach słyszałem piąte przez dziesiąte więc nie jestem w temacie.
Ale muszę Ciebie rozczarować - film, mimo iż zostanie zapewne doceniony przez widzów, może nie otrzymać nawet jednego Oscara, bo jest niepoprawny politycznie. Za kulisami może i go nawet docenią, ale wszystkie Oscary i tak ostatecznie powędrują do twórców melodramatu o czarnoskórym geju - transeksualiście żydowskiego pochodzenia, który został wyrzucony z pracy w rzeźni bo w ciągu 3 miesięcznego okresu obowiązywania umowy o pracę, powołując się na swój wegetarianizm i pro-ekologiczny światopogląd, nie przepracował ani jednej godziny.
_________________ I'M TOO OLD FOR THIS SHIT!
........................
#seniorwinternetach #fascynującaanegdotka #lata90tetoapogeumludzkiejcywilizacji #gettudaczopa
........................
The Mission // Dead Poets Society // Boyz n the Hood // Fisher King // Bronx Tale // Trainspotting // Chasing Amy // Big Lebowski // Fight Club // Human Traffic // Samotari.
Czyli apgrejdowana złota 11tka filmów, które uczyniły mnie Jankielem. Obejrzyj wszystkie i zostań mną. Polecam - 8.73/10
Faktycznie. No teraz to już do reszty kogoś popier.doliło!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kur.wa PRAWO NIE DZIAŁA WSTECZ! A cenzura na forum owszem. Wypier.dalać mi z tym cenzurowaniem gów.na bo mnie zaraz szlag jasny trafi!
_________________ I'M TOO OLD FOR THIS SHIT!
........................
#seniorwinternetach #fascynującaanegdotka #lata90tetoapogeumludzkiejcywilizacji #gettudaczopa
........................
The Mission // Dead Poets Society // Boyz n the Hood // Fisher King // Bronx Tale // Trainspotting // Chasing Amy // Big Lebowski // Fight Club // Human Traffic // Samotari.
Czyli apgrejdowana złota 11tka filmów, które uczyniły mnie Jankielem. Obejrzyj wszystkie i zostań mną. Polecam - 8.73/10
czemu ja dopiero teraz to znalazłem? kurewsko dobry scenariusz, Seniorze
bardzo sie wczułem, prawie jakbym film oglądał
jeszcze tylko muzyka Ennio Morricone i można kręcić
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum