Slysząc morisa mowiacego o zapalniczce przypominam sobie ze na dobry dzien trzeba dobrze zapalic. Po odpaleniu szluga podchodzę do niego z zapalniczką.
"Masz. Długo masz zamiar jej używać? Nie mam zamiaru udawać się bez niej na szukanie wody. A skoro już przy tym jestem to myślę że chyba lepiej się podzielic, szybciej wtedy cos znajdziemy, tak myślę"
*spogląda na szefa oczekując decyzji*
- Zgadzam się z przedmówcą - podchwycił Davos. - Nie mamy zbyt dużo zapasów więc lepiej podzielić się na jak najmniejsze grupy i szukać osobno. Wtedy przeszukamy większy obszar, a to znacznie zwiększy nasze szanse na przeżycie.
„Nie byłoby większego sensu iść całą grupą na poszukiwania. Na szybko podzielmy się w 3-4 osobowe grupy i zacznijmy poszukiwania. Miejmy nadzieję, że znajdziemy przy okazji coś ciekawego”
Slysząc morisa mowiacego o zapalniczce przypominam sobie ze na dobry dzien trzeba dobrze zapalic. Po odpaleniu szluga podchodzę do niego z zapalniczką.
"Masz. Długo masz zamiar jej używać? Nie mam zamiaru udawać się bez niej na szukanie wody.
Dzięki. Nie potrwa to długo. Jak już się podzielicie na grupki to wam oddam..
Zabrałem się więc do roboty. Wziąłem sztywny, niedługi, cienki (ale sztywny) drut który leżał wśród innych elementów samolotu,, wbiłem go w kawałek oderwanej kory drzewa, tak by się nie oparzyć podczas majsterkowania, następnie zapalniczką podgrzewałem odstający na około 5cm drut. Na szczęście zapalniczka Kicerka nie była tą z tych najtańszych. Była to solidna zapalniczka żarówa. Wystarczyło kilka sekund by rozgrzać drut do czerwoności. Cyna topiła się bez problemu więc wziąłem i szybkimi sprawnymi ruchami udało się naprawić pourywane przewody.
Przerywając im dyskusję na temat podziału krzyknąłem: "udało się!". Wszyscy byli pod wrażeniem.
Niestety musiałem dopowiedzieć, że oprócz dobrej informacji jest też zła
-nie cieszcie się jednak póki co, bo żeby zasilić to radio potrzeba solidnego akumulatora. Zanim wezwiemy jakąkolwiek pomoc minie jeszcze trochę czasu. Akumulator powinien być w samolocie, każdy samolot ma potężny akumulator , żeby było zasilanie przy wyłączonych silnikach. Jeśli nie uda się odzyskać akumulatorów, można spróbować ręcznie rozpędzić prądnicę, jest nas trochę ale to będzie wymagało by każdy z nas był sprawny w 100% sprawny bo to potężna prądnica. Kolejna sprawa, ze sygnał trzeba by nadać z jak najwyższego punktu, np. z jakiegoś wzgórza, stąd nic nie nadamy. Wprawdzie radio działa, aczkolwiek ledwo.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Tortuga 2017-10-21, 10:54, w całości zmieniany 1 raz
„Naszym priorytetem teraz jest zdobycie odpowiedniej ilości zapasów. Kwestię radia i zasilania załatwimy kiedy będziemy pewni, że mamy wystarczająco dużo zapasów. Poza tym przez to co mówił Pilot Icek nie jestem do końca pewien, że uda nam się wezwać pomoc. Ale zajmiemy się tym jak załatwimy wodę.”
Na wypowiedź Mackersa zareagował skinieniem głowy. Cała ta mozolna organizacja zaczynała go niecierpliwić, więc spojrzał na swojego G-Shocka.
"W tym tempie nie zdążymy wrócić przed wieczorem."
Po komentarzu rzuconym przez macbeda wszyscy przyznali mu rację i zorganizowali się w grupki, trochę losowo, trochę mniej.
Do pierwszej grupy, w której już byli Mackers i macbed, na ochotnika zgłosiła się Nadir.
Gdy Śmieszek zaproponował by doszła do nich czwarta osoba skomentowała tylko z uśmiechem "🌸 Nikogo więcej nie potrzebujemy. W sumie to i Mackers tu niepotrzebny, ale niech już będzie. 🌸"
Śmieszek zgodził się, po czym powiedział "Do drugiej grupy należeć będzie..."
- Ja idę z Davosem - krótko odparła Ascara.
- Dobrze - odburknął Śmieszek - ale idę z wami. To ustalone, druga grupa to ja, Davos, Ascara i... może... Antek. Ty. Idziesz z nami.
- Sami męscy mężczyźni z Ascarem - zachichotał icy. Ascara obrzuciła go lodowatym spojrzeniem.
- W takim razie w skład trzeciej grupy będzie wchodzić Lilith, Kicerk, Słownik i Moris - zawyrokował Śmieszek - więc...
- Zaraz, jak to ja! - zakrzyknął Moris - miałem zostać tu naprawiać radio i pomagać Ali!
- Radio już naprawiłeś - odparł Śmieszek - a Ala poradzi sobie sama, prawda? (Ala pokiwała głową) - no to idziemy. Grupa macbeda na prawo, grupa Słownika na lewo. My idziemy prosto.
[Tutaj będą specjalne leśne eventy, oddzielne dla każdej grupy. Żeby nie było bałaganu i za dużo PW opiszę je tutaj wszystkie. ODNOSICIE SIĘ TYLKO DO SWOICH]
[Jeśli chcecie obgadać ze swoją grupą jakieś tajemne tajemnice piszecie mi na PW, a ja wysyłam rozmówcy, muszę mieć kontrolę nad waszymi spiskami ]
Ostatnio zmieniony przez Tortuga 2017-10-21, 15:27, w całości zmieniany 3 razy
Ascara przed wyprawą związała swoje włosy jednym z kosmyków, żeby uniknąć ich wplątywania się w gałęzie. Teraz pogratulowała sobie tej decyzji. Kiedy Davos uczynił krok bliżej ptaków, by zmniejszyć dystans, pod jego nogami pękła jakaś gałązka. Jeden z ptaków, siedzący najbliżej, zatrzepotał skrzydłami, ale nie przestraszył się na tyle, by odlecieć.
- Shhh - szepnęła z naciskiem. - Tu trzeba kobiecej subtelności.
Nie przejmując się swoją sukienką (dziwne u wypindrzonej laluni), położyła się na ziemi i dyskretnie, bezszelestnie zaczęła czołgać bliżej stada. Właściwie wciąż zastanawiała się, co zrobić. Miała coś, czego mogła użyć, ale pozwoli to na zabicie jednego ptaka… A poza tym pokaże reszcie, że potrafi wykorzystywać pozornie nieistotne elementy do ataku bądź samoobrony. Z jednej strony wciąż nie była gotowa na obnażanie się, z drugiej chodziło o przeżycie… Ale czy warto obnażyć się dla jednego ptaka, bo tylko tyle była w stanie upolować?…
- Davos, jesteś krępy, ale chyba potrafisz poruszać się JEDNAK dyskretniej, co? - znacząco uniosła brew, a on chyba musiał zrozumieć, co miała na myśli. - Twoja ręka już raczej nie krwawi… Jeśli zdołasz zbliżyć się do tego ptaka tuż pod drzewem… Zza drzewa dasz radę go chwycić. Zwiąż mu skrzydła swoim bandażem. Ja biorę na siebie tego po prawej. Raczej sobie poradzę. Śmieszku, jesteś cholernym liderem, to sam sobie wymyślisz, co zrobić… Chyba, że coś ci nie pasuje w moim pomyśle.
"A czy Spisek Prochowy był robotą wewnętrzną? Nie. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do planu. Ale tą sukienką robisz więcej hałasu niż Davos nadeptując na patyk. Te ptaki są całkiem duże. Możliwe, że również mniej gramotne. Jeżeli dobrze wszystko pójdzie uda nam się złapać, aż dwa takie ptaki. Ascara, ty z Davosem spróbujcie podejść cicho i osaczyć pierwszego.
My z Antkiem osaczymy drugiego. Niechaj szczęście nam dopisze."
Śmieszek trącił Antka i powiedział cicho "Ja podejdę go cicho z lewej i ograniczę mu ewentualną drogę ucieczki a ty podejdziesz go z prawej i jak najciszej spróbuj go złapać. Druga osoba zawiąże mu skrzydła."
Davos położył się na ziemi i spojrzał na Ascarę.
- Nie sądzę, by łapanie ptaków gołymi rękoma było dobrym pomysłem - odpowiedział jej, ściszając głos do szeptu. - To są bardzo inteligentne i czujne stworzenia. Jeśli złapiemy jednego to od razu podniesie się taki raban, że reszta momentalnie odleci. To są zbyt czujne stworzenia, żeby dać się złowić w ten sposób.
Jakby na potwierdzenie tych słów, jeden z ptaków, wyraźnie przestraszony, wydał z siebie dziwny odgłos i wzbił się szybko w powietrze, młócąc powietrze wielkimi skrzydłami. Po drodze zesrał się tuż obok Davosa.
- Uf, mało brakowało. - zauważył z ulgą mężczyzna o przezwisku "Komandos".
Pozostałe ptaki patrzyły na to z najwyższą czujnością, gotowe w każdej chwili do ucieczki.
Ptak, który przed chwilą odleciał, zatoczył tymczasem wielki łuk w powietrzu, po czym powoli zawrócił z powrotem w stronę swoich towarzyszy, zniżając stopniowo lot. Przelatując nad naszymi bohaterami, zesrał się ponownie. Tym razem nie chybił.
Wielkie ptasie gówno wylądowało idealnie na środku wymuskanej i idealnie ułożonej fryzury Ascary.
Pozostali, widząc jej nietęgą minę, z trudem stłumili śmiech, zakrywając w ostatnim momencie usta dłońmi.
- Sami widzicie - podjął Davos cichym głosem, w którym dało się zauważyć nutkę złośliwej satysfakcji - te małe obesrańce są niezwykle czujne, mimo że dzieli nas od nich jeszcze dość spory dystans. Gdybyśmy tylko mogli zarzucić od razu na całe stado jakąś sieć lub choćby duży kawał materiału, wtedy moglibyśmy za jednym zamachem upolować sporo sztuk. Mamy coś takiego? - zwrócił się do pozostałych. - A jeśli to rozwiązanie odpada, proponuję, żeby każde z nas wzięło jakiś spory kamlot, podeszło jak najbliżej i cisnęło kamlotem w upatrzonego wcześniej ptaka. Jeśli zrobimy to jednocześnie, następnym razem uda nam się upolować przynajmniej 4 sztuki. A to zawsze coś. Co wy na to?
_________________
Ostatnio zmieniony przez Tortuga 2017-10-21, 21:04, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum