Mama kiedyś wstawiła mleko skondensowane w puszce do gotowania. Karmel z tego się robi. Powiedziała żebym pilnował żeby wodą się nie wygotowała. Ja że spoko i poszedłem grać na PlayStation. Gram sobie elegancko, nie wiem którąj uż godzinę i nagle JEB. Schodze do kuchni a tam wszystko w karmelu, pokrywka od garczka odbita na suficie. No i trzeba było ponieść koszty malowania i kupić mamie nowe firanki. Dobrze że nikt nie wszedł bo by go poparzyło
Ja kiedyś w akademiku gotowałam 5 jajek na twardo. Kuchnia była na końcu korytarza. Zapomniałam o nich na śmierć, bo przyszła do mnie koleżanka. Jak się zorientowałam po godzinie, to zastałam gar, z którego wyparowała woda i w nim jedno jajko. Widziałam jakieś skorupki porozwalane po kuchni. Wyłączyłam gaz i wróciłam do pokoju i zostawiłam ten gar, bo był gorący. Jak wróciłam po godzinie mój sąsiad był w kuchni i mówi do mnie, że wiele rzeczy widział, ale przyklejonych jajek do sufitu jeszcze nigdy. I wtedy zauważyłam, że te 4 brakujące jajka były przyklejone do sufitu. Jak woda wyparowała zaczęły strzelać. Jak to musiało śmiesznie wyglądać. Dobrze że nie spowodowałam pożaru
Mama kiedyś wstawiła mleko skondensowane w puszce do gotowania. Karmel z tego się robi. Powiedziała żebym pilnował żeby wodą się nie wygotowała. Ja że spoko i poszedłem grać na PlayStation. Gram sobie elegancko, nie wiem którąj uż godzinę i nagle JEB. Schodze do kuchni a tam wszystko w karmelu, pokrywka od garczka odbita na suficie. No i trzeba było ponieść koszty malowania i kupić mamie nowe firanki. Dobrze że nikt nie wszedł bo by go poparzyło
Pamiętam, jak ojciec robił z cukru karmel (wiadomo, do samogonu), zapomniał się, zapatrzył się na jakiś program wędkarski (tak, mój stary to fanatyk wędkarstwa, blablabla...) i spalił karmel w garnku, wskutek czego po mieszkaniu rozprzestrzenił się taki cierpko-gorzki swąd. Żartobliwie się tłumaczył, że chciał dla dzieciaków (w sensie dla mnie i rodzeństwa) zrobić lizaki z karmelu, ale nie jestem głupia. Na stole w kuchni stało od zajebania dwulitrowych butelek xDDD
Ano dosyć było słychać. W pokoju obok słyszeli, że coś stuka tak dziwnie xD
To jeszcze opowiem taką historię. Piekliśmy kurczaki w piekarniku i jebało zdechlizną jakąś, dodatkowo na ciepło. Myśleliśmy, że kurczaki nieświeże, ale się okazało, że były dobre, a po pewnym czasie smród ustąpił, więc pomyśleliśmy, że to coś z zewnątrz. Ale sytuacja się powtórzyła, jak wsadziłam zapieksy do piekarnika i znów był ten smród jak skurwensen. Pewnego dnia postanowiliśmy odsunąć w kuchni szafkę oraz kuchnię i okazało się, że pod kuchnią przypiekła się zdechła mysza. Prawdopodobnie zagonił ją tam jeden z kotów i mysza się zaklinowała, zdechła z głodu, a po śmierci dodatkowo przypieczona xDDDD
ja kiedyś paliłem mrówki lupą
dzieci bywają pojebane
Ja z dziewczynkami z sąsiedztwa zalewałyśmy mrowiska wrzątkiem. A z kolegą i koleżanką z bloku naprzeciwko odbieraliśmy poród dżdżownicy xD Urywając ją na dwie lub trzy części.
ja lubiłem wrzucać do mrowiska ślimaki inne mrówki albo koniki polne i oglądałem, zdarzyło mi się też całe mrowisko rozwalić w poszukiwaniu królowej ale nigdy nie znalazłem
Ja łapałem pszczoły do słoika i zakopywałem na jeden dzień do piasku, a potem wypuszczałem. Albo też łapałem żaby do słoika i wrzucałem do ogniska. Najgorsze, że nikt mi nie zwrócił uwagi, przepraszam was żabki...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum