Jako taka cenzura w Internecie i tak istnieje, bo nie odbierzesz się łatwo do materiałów nielegalnych, nawet ekstremalne opinie ludzie piszą w trudno dostępnych miejscach
[ Dodano: 2018-09-13, 18:37 ]
I w ogóle to co Youtube ma tu do gadania, skoro on miał całą aferę z fair use, która nie jest do końca rozwiązana xDD
Generalnie zgoda Love: Jest już kolejny pretekst do narracji na linii PO-PiS. Tak jakby tylko oni w tej Europie głosowali XD Generalnie PO same sobie strzela w stopę... znowu. Po raz kolejny dają pożywkę do tego, by przyjąć na siebie nagonkę ("A bo byli za cenzurą!") i dać powody do gloryfikowania PiS ("Oni bronią wolności słowa w internecie!").
Ech, dlaczego na polskiej scenie politycznej wszystko musi się sprowadzać do walki PO z PiSem...
Podpunkt pierwszy mówi wyraźnie o "dużej liczby utworów". Nośnikami "dużej ilości" są na pewno Facebook, YouTube, Twitter. Z tym że te strony mają już takie filtry od ładnych paru lat.
To jest dyrektywa, a nie ustawa. Na jej podstawie ustawy będą dopiero pisane. To jakie serwisy zostaną uznane za "duże" zależy , od momentu wprowadzenia, wyłącznie od rządzących danym krajem.
Co więcej, dyrektywa nie usuwa tak zwanego prawa cytatu.
Cytat:
Prawo cytatu – potoczne określenie wyjątku w prawie autorskim zezwalającego na wykorzystanie niewielkich fragmentów cudzej twórczości we własnych utworach bez konieczności uzyskania zgody twórcy.
Podobne rozwiązania prawne wprowadzono w wielu krajach świata, jednak ich zakres jest różny w zależności od jurysdykcji. Przykładowo prawo niemieckie wymaga, by cytat służył krytyce, recenzji i podobnym celom, holenderskie zezwala dodatkowo na szeroko rozumiane „obwieszczanie”[1], a polska ustawa nie zawiera ograniczonego katalogu celów cytatu[2].
Czyli załóżmy mam ujęcie z filmu X. Filtr powinien zostawić pojedynczy kadr, a usuwać go tylko jeśli jest to nagranie o określonej długości (krótkie nagrania fragmentów także podchodzą pod prawo cytatu, korzystają z niego chociażby recenzenci filmowi pokazujący krótkie klipy z filmu w tle.
Podpunkt drugi i trzeci natomiast mówi o bardziej przejrzystym systemie zgłoszeń. Każdy będzie miał prawo zgłosić dane media o prawa autorskie, ale będzie musiał udowodnić, że ma takie prawa.
WYCOFANO się z takich pomysłów jak podatek od linków itd. chyba że strona opiera swoją działalność i zarabia TYLKO na linkowaniu treści, na przykład google news. Tutaj pytanie odnośnie serwisów typu Wykop, ale wydaje mi się, że to pod to nie podchodzi, gdyż serwis ten nie działa na zasadzie "zarabiamy filtrując wiadomości i wklejając linki do tego co uważamy że powinniśmy". Robią to użytkownicy, więc możliwe że będzie się to zawierać w prawie cytatu.
W skrócie, sama dyrektywa może sprawić co najwyżej większe rozdrobnienie treści. Informacje, które nie przechodzą filtru na większych stronach będą pojawiać się na mniejszych, a na większych będą jedynie linki do niej. Na prawie cytatu.
Co swoją drogą nie musi być takie złe, bo zmniejszy się monopol.
_________________ Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
Z poprzednim ACTA walczyli wszyscy. Protesty o ACTA2 były inne. Przez cały czas podkreślano, że protesty są apolityczne, głos na zgromadzeniach mógł wziąć każdy niezależnie od przekonań, mimo to wśród protestujących niemal nie było widać lewej strony Byłam na jednym proteście gdzie praktycznie każda twarz była mi znajoma z MW, ONR, Pro - Prawo do Życia czy innych organizacji.
Nie ma tutaj mowy o "To narodowcy to są przyzwyczajeni do protestów" bo akcja się działa na Pomorzu - w miejscu największego zaangażowania środowisk LGBTQWERTY i Pro-choice. Gdzie oni byli?
Dla rozluźnienia anegdotka: Na jednym ze zgromadzeń megafon był wręczany każdemu kto chciał. Było parę fajnych haseł, parę mówców, jedna dziewczyna cytująca Orwella (szkoda że była dość niesłyszalna, mówiła fajnie). I zjawił się ON. Koleś, który po otrzymaniu megafonu i powiedzeniu zdania o ACTA2 zaczął gadać o polityce, o partii rządzącej, nierządzącej, jeszcze jakiejś innej, o religii... Cały tłum zażenowany, organizator próbuje przemówić gościowi do rozumu by oddał megafon a chłopaki (widać że z totalnie innymi poglądami od mówcy) nieśmiało przebąkują "nie no, zostaw go Pan, no przecież mu wolności słowa nie ograniczymy" XD I tak staliśmy jak ciołki i czekaliśmy aż gość skończy.
Do teraz tkwi to we mnie jako największe samozaoranie jakiego doświadczyłam :'D
Z poprzednim ACTA walczyli wszyscy. Protesty o ACTA2 były inne. Przez cały czas podkreślano, że protesty są apolityczne, głos na zgromadzeniach mógł wziąć każdy niezależnie od przekonań, mimo to wśród protestujących niemal nie było widać lewej strony Byłam na jednym proteście gdzie praktycznie każda twarz była mi znajoma z MW, ONR, Pro - Prawo do Życia czy innych organizacji.
Nie ma tutaj mowy o "To narodowcy to są przyzwyczajeni do protestów" bo akcja się działa na Pomorzu - w miejscu największego zaangażowania środowisk LGBTQWERTY i Pro-choice. Gdzie oni byli?
Nie należę do żadnych środowisk konkretnie, ale na pewno najdalej mi do MWONRAntiChoice itd i może Ty mi odpowiesz na pytanie - przeciw czemu tu było protestować? Przez cały czas nie znalazłam sensownego powodu, wręcz dementowanie temu, przeciw czemu ludzie protestują, zwłaszcza bardzo rzeczowy post widza powyżej Twojego odpowiedział na moje pytania i konieczności protestu nie widzę. Nazwano to ACTA2, mimo iż pierwotne ACTA dotyczyły czegoś zupełnie innego, moim zdaniem tu chodzi tylko o POPiSowskie przepychanki, które mnie w ogóle nie interesują i nie wyjdę w związku z nimi na ulicę... Natomiat ja protestowałam rozporządzeniu dającemu większy monopol zagranicznym koncernom i w porównaniu do tego protestujących nie widziałam żadnych, bo kto by się tam przejmował ekonomią ><
Love178, Chociażby ten podatek od linków, z którego się dopiero wycofano
"To jest dyrektywa, a nie ustawa. Na jej podstawie ustawy będą dopiero pisane. To jakie serwisy zostaną uznane za "duże" zależy , od momentu wprowadzenia, wyłącznie od rządzących danym krajem." - i właśnie to było dużym problemem. Fakt że w dyrektywie były fragmenty, które można by różnorako interpretować a nikt nie daje nam zapewnienia, że interpretowane będą dobrze. Sam fakt że chcą to tykać daje do zrozumienia że chcą to jednak rozszerzyć.
I masz całkowitą rację, ACTA2 służyło (jak wszystko kuria mać w naszym kraju) by POPiS mógł się bawić. Z tego co pamiętam, podczas protestów o ACTA2 próbowano rozmrozić i uwalić projekt "Zatrzymaj aborcję" fundacji ŻiR (co za wstyd, nie pamiętam na czym w końcu stanęło. Dopytam potem) a także zaakceptowano w Gdańsku projekt organizacji LGBT, który wprowadzić miał seks-edukację (nie edukację seksualną, seks-edukację typu b) oraz stwierdzał, że eventy katolickie są nietolerancyjne bo mamy mieć kraj wielokulturowy (słowem uściślenia: "Rodzice zwracają także uwagę na sytuacje, w których tradycje religii rzymskokatolickiej pojawiają się w przestrzeni szkoły poza lekcjami religii, co prowadzić może do niebezpośredniej dyskryminacji uczniów i uczennic, którzy nie są jej wyznawcami. Przykładem takiej sytuacji jest np. zachęcanie dzieci do przebierania się za świętych patronów lub święte patronki ich imion i związana z tym ochrona przed otrzymaniem tego dnia złej oceny z przedmiotów innych niż religia (...)" - nosz kuria, jak ja w szkole katolickiej miałam dzień mitologii greckiej to nikomu nie robiło że się owijaliśmy w prześcieradła i udawaliśmy Eurydyki żeby nas matematyczka nie brała do tablicy. Święci to postacie historyczne, nie ma w takim Holyween żadnej nietolerancji)
Fakt że w dyrektywie były fragmenty, które można by różnorako interpretować a nikt nie daje nam zapewnienia, że interpretowane będą dobrze. Sam fakt że chcą to tykać daje do zrozumienia że chcą to jednak rozszerzyć.
Generalnie istnieje cała taka dziedzina jak interpretacja prawa, którą się zajmują specjalnie wykwalifikowane osoby właśnie w celu uniknięcia takich sytuacji, że ktoś by uchwalił coś, co można zrozumieć inaczej. I nie widzę niczego niezwykłego w modyfikowaniu i poprawianiu dyrektywy przed jej wprowadzeniem, usuwano i dodawano do niej fragmenty już w stadium dość odległym od wprowadzania, a protesty jakie widziałam dotyczyły tego, żeby jej kompletnie nie pwrowadzać długo zanim można było poznać jej finalną postać Trudno mi nie odnieść wrażenia, że było dużo szumu o nic i protestowało za dużo osób, których ta dyrektywa i tak nie będzie dotyczyć...
Co do drugiego akapitu, to ja nie wierzę w coś takiego jak temat zastępczy. Może za czasów, kiedy jedynym medium była telewizja i prasa, ale obecnie człowiek dzięki internetowi ma dostęp do dosłownie wszystkiego i od jego własnego wkładu zależy los danych spraw (nie wspominając już nawet o oczywistej ludzkiej umiejętności zajmowania się paroma rzeczami naraz, czuję się jakby osoby przy każdej sprawie krzyczące "temat zastępczy!" nie znały własnych możliwości...)
Tylko, że dużo osób nie wysila się, żeby samodzielnie zgłębić jakiś temat, tylko biorą to co zobaczą/usłyszą w mediach. To właśnie mediom trzeba podsunąć ten "temat zastępczy", żeby mogły się nim zajmować zamiast czymś innym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Byłam na jednym proteście gdzie praktycznie każda twarz była mi znajoma z MW, ONR, Pro - Prawo do Życia czy innych organizacji.
anegdotka: Na jednym ze zgromadzeń megafon był wręczany każdemu kto chciał. Było parę fajnych haseł, parę mówców, jedna dziewczyna cytująca Orwella (szkoda że była dość niesłyszalna, mówiła fajnie). I zjawił się ON. Koleś, który po otrzymaniu megafonu i powiedzeniu zdania o ACTA2 zaczął gadać o polityce, o partii rządzącej, nierządzącej, jeszcze jakiejś innej, o religii... Cały tłum zażenowany, organizator próbuje przemówić gościowi do rozumu by oddał megafon a chłopaki (widać że z totalnie innymi poglądami od mówcy) nieśmiało przebąkują "nie no, zostaw go Pan, no przecież mu wolności słowa nie ograniczymy" XD I tak staliśmy jak ciołki i czekaliśmy aż gość skończy.
Trudno mi nie odnieść wrażenia, że było dużo szumu o nic i protestowało za dużo osób, których ta dyrektywa i tak nie będzie dotyczyć...
