Moja mama kocha odśnieżać. Niektórzy mają za hobby zbieranie znaczków, inni przylepianie mi łatki seksizmu w formie samoobrony na jakichś tam forach w internecie, a moja mama przez cały rok nic dodatkowego nie robi, tylko czeka aż spadnie śnieg. Ostatnimi czasy rzadko się zdarza, ale kiedyś jak co zimę dużo padało, to mamy w domu nie było widać. Nigdy nie zapomnę jak raz bardzo późno wracałam i nie spodziewałam się żywej duszy na zewnątrz, a tam nagle moja mama wykopuje się zza zaspy (jak tam w ogóle trafiła, to ja nawet nie wiem) i woła do mnie "obiad jest w lodówce, ogrzej sobie!". Potem jeszcze nieprędko wróciła.
Ej, to może przerób pastę i napisz "Moja stara jest fanatyczką odsnieźania".
Sorki, takie skojarzenie
Btw, ja uwielbiam zimę, nieraz pomagałam w odśnieżaniu, bo to mi dawało dużo frajdy. Wiedziała, wtedy że potem z tego zgarniętego śniegu ulepię bałwana, zbuduję igloo (tutaj pomoc taty była konieczna, bo miałam problem z sufitem, jak igloo większe ode mnie nieraz było. Bitwa na śnieźki, zjazd na sankach/nartach, no coś zajebstego.
Własnie dlatego uwielbiam zimę.
Imho jest duża różnica między wolnym dniem, gdy się wyśpisz, wstajesz bez pośpiechu, zjesz śniadanie i dopiero idziesz poodśnieżać dla ruchu i świeżego powietrza a dniem pracującym, gdy o 6 rano latasz w pośpiechu z łopatą dookoła auta, byle "wyrąbać" sobie wyjazd i jak najszybciej wyjechać z chaty, bo na drogach z powodu śniegu paraliż, a w robocie trzeba być na czas.
W tym pierwszym wypadku ja też lubię poodśnieżać, w drugim - niekoniecznie :]
Imho jest duża różnica między wolnym dniem, gdy się wyśpisz, wstajesz bez pośpiechu, zjesz śniadanie i dopiero idziesz poodśnieżać dla ruchu i świeżego powietrza a dniem pracującym, gdy o 6 rano latasz w pośpiechu z łopatą dookoła auta, byle "wyrąbać" sobie wyjazd i jak najszybciej wyjechać z chaty, bo na drogach z powodu śniegu paraliż, a w robocie trzeba być na czas.
W tym pierwszym wypadku ja też lubię poodśnieżać, w drugim - niekoniecznie :]
Wut. Nie, ona odśnieża codziennie, z rana jak ma iść do pracy to najpierw o 6, bo dopiero co wstała, potem drugi raz o 7 kiedy trzeba już wyjeżdżać (ja zawsze wtedy śpię, ale 2 razy słyszę łopatowanie), potem dzwoni, albo pisze smsa "odśnież jeszcze po południu" a potem wraca z pracy i po tobie poprawia Nie wiem ile Twoim zdaniem można mieć wolnych dni, żeby tylko w nie odśnieżać...
Cytat:
Moja stara to fanatyk odśnieżania. Pół mieszkania zajebane łopatami najgorsze.
akurat kiedy zrobiłam przeróbkę o jednym przedmiocie
Love, ja odnosiłem się do posta Lilki. Bo na budowanie igloo, lepienie bałwana czy zjeżdżanie na sankach trzeba mieć trochę czasu i trudno to robić, gdy się człowiek rano spieszy
Tak btw szacun dla Twojej mamy.
manciara9 napisał/a:
Dlatego ja trzymam Wilczura w garażu i mam wyjebane
A ja w domu. Nie miałbym sumienia, żeby psa w taką pogodę trzymać na zewnątrz
Davos, jak jeszxze byłam odwożona autem do podbazy, to też trzeba bylo zdejmować z auta taką plachtę, plandekę, czy jak to sie nazywa. Skrobalo się szyby od przymarzniętego sniegu, odsnieźało podjazd, wiadomo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum