Wysłany: 2018-01-28, 12:38 Polak zginął na Nanga Parbat
Słyszeliście o tym? Gość poszedł na zdobywać szczyt Nanga Parbat razem z jakąś Francuzką.
No i już niby weszli (chodź nie ma dowodów, że weszli) i jak schodzili to ten gość zdjął gogle ochronne i dostał ślepoty śnieżnej a potem jeszcze choroby wysokościowej spowodowanej brakiem tlenu.
No i wszystko spoko, ale na akcję ratowniczą wykłada polskie państwo. Gość nie był nawet ubezpieczony, więc państwo się musiało składać na akcję ratowniczą.
W dodatku gość miał żonę i trójkę dzieci poniżej 10 lat i długi. Na wyprawę zebrał kasę na zbiórce internetowej... Wchodził tam bez tlenu i tylko z podstawowym sprzętem. Wchodził zimą, gdzie są trudniejsze warunki bo wtedy mniej się płaci za pozwolenie na wejście.
Francuzka go tam zostawiła na górze i sama zaczęła schodzić niżej, ją uratowali, ale dla gościa już nie ma szans.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Moris299 2018-01-28, 13:57, w całości zmieniany 5 razy
A tak serio jakoś mi go nie szkoda. Wiedział na co się piszę.
[ Dodano: 2018-01-28, 13:03 ]
Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość --- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
[ Dodano: 2018-01-28, 13:04 ]
Cytat:
Adam Bielecki i Denis Urubko dotarli do Elisabeth Revol na wysokości około 6000m. Kobieta ma odmrożone stopy, niestety przeżyła. Miejmy nadzieje że Tomasz nie podzieli jej losu
Moris, trochę spłyciłeś całą sprawę. Tomasz Mackiewicz był doświadczonym himalaistą, to zimowe wejście na Nanga Parbat było jego siódmą próbą (!) zdobycia tego szczytu (zresztą udaną bo zginął - najprawdopodobniej - w drodze powrotnej), wcześniej zdobywał też inne szczyty. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że kiedyś był uzależniony od heroiny więc u niego wspinaczka wysokogórska była sposobem na walkę z nałogiem. A te zimowe wejścia są nie dlatego, że mniej się płaci niż za wejścia letnie, ale dlatego, że wszystkie ośmiotysięczniki zostały już latem zdobyte, a zimą jeszcze nie. Dlatego nadal pojawiają się ludzie, którzy zimą próbują zdobyć górę, której nikt wcześniej nie zdobył, czy wejść na szczyt drogą, której nikt nigdy nie przeszedł. A Polacy w tej grupie przodują, nasz himalaizm ma bardzo bogatą historię. Wiec chociaż sam tej pasji nie rozumiem to jednak mam szacunek dla ludzi, którzy przełamują kolejne granice i w ekstremalnie trudnych warunkach dokonują czegoś, czym zapisują się w historii.
Ale to jest wszystko spoko, dopóki nie ma się bliższej rodziny. Nie rozumiem totalnie ludzi, którzy mają żony i małe dzieci, a mimo tego dalej ruszają w Himalaje. Pasja świetna rzecz, ale przedkładać ją nad rodzinę... Szkoda kolejnej żony, która właśnie została wdową i kolejnych dzieci, które będą dorastać bez ojca.
[ Dodano: 2018-01-28, 14:11 ]
Widzu, nawet mając lepszy sprzęt mógłby z tej wyprawy nie wrócić. Mógłby się poślizgnąć i spaść ze zbocza, mogłaby pęknąć lina czy czekan... Himalaje zabrały już kilkudziesięciu polskich wspinaczy, w tym takich gigantów jak Jerzy Kukuczka czy Wanda Rutkiewicz. To była absolutna światowa czołówka himalaizmu, ścisły top. Doświadczeni i mający na koncie kilkadziesiąt wypraw w wysokie góry. Aż w końcu każdemu z nich przytrafiła się wyprawa, z której już nie wrócili. Niestety, takie są góry. Zdobywanie ośmiotysięcznika to zawsze jest loteria, nawet mając nie wiadomo jak dobry sprzęt i lata doświadczenia na karku...
[ Dodano: 2018-01-28, 14:13 ]
Swoją drogą aktualnie trwa polska wyprawa na K2, a to jest jedna z najbardziej niebezpiecznych gór, zwłaszcza zimą. Oby i tu jacyś Polacy nie zginęli
Davos, raz, że ponoć nie miał zapasu tlenu. Dwa, że nie zabezpieczył się w kraju na wypadek śmierci. Trzy - na takie wyprawy chodzi się w grupach 6-8 osobowych, a nie parą - znacznie obniża to ryzyko.
Każdego życia szkoda, ale zachował się nieodpowiedzialnie, trzeba to powiedzieć głośno.
_________________ Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
Przykro mi się czyta takie wypowiedzi jak "selekcja naturalna" czy "wiedział co robi, nie żal mi go". Davos ładnie podsumował całość, zgadzam się z nim.
Ja również nie rozumiem ludzi, którzy mają niebezpieczne hobby, ale jak widać takie chcą wieść życie. Może i rodzina powinna być na 1. miejscu, ale przecież to nie oznacza, że trzeba rezygnować z siebie i swoich pasji. Nie wiemy jak wyglądała sytuacja rodzinna, ale zapewne nieraz o tym dyskutowali i jakoś starali się pogodzić życie rodzinne z pasją.
Przykro mi się czyta takie wypowiedzi jak "selekcja naturalna" czy "wiedział co robi, nie żal mi go". Davos ładnie podsumował całość, zgadzam się z nim.
Ja również nie rozumiem ludzi, którzy mają niebezpieczne hobby, ale jak widać takie chcą wieść życie. Może i rodzina powinna być na 1. miejscu, ale przecież to nie oznacza, że trzeba rezygnować z siebie i swoich pasji. Nie wiemy jak wyglądała sytuacja rodzinna, ale zapewne nieraz o tym dyskutowali i jakoś starali się pogodzić życie rodzinne z pasją.
Mistress9, Można mieć rodzine i nie rezygnować ze swoich pasji - o ile te pasje nie są niebezpieczne.
Zaś jak są to niemal obowiązkiem jest rezygnacja z nich jak się chce zakładać rodzine.
Paczcie państwo, jeszcze księdzem nie został a już się mądrzy jak ma wyglądać czyjaś rodzina
_________________ Użytkownik icywind na forum Mistrzowie to osoba o wesołym usposobieniu, która lubi dzielić się zabawnymi memami, śmiesznymi historiami oraz ministrantowymi anegdotami. Jego posty przyciągają uwagę innych użytkowników, często prowokując uśmiech na ich twarzach. Icywind jest również pomocny w dyskusjach, dając wartościowe rady i informacje na różne tematy. Jego obecność na forum sprawia, że społeczność staje się bardziej przyjazna, angażująca i ministrantna dla wszystkich uczestników.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum