Główna Poczekalnia Dodaj Moje screeny Najlepsze screeny dnia Prywatne wiadomości Zjedź najsamkurwadół Powrót do góry Forum Demotywatorów



Poprzedni temat «» Następny temat
Stare opowiadanie sprzed kilku lat
Autor Wiadomość
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 28
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12425
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Ostrzeżeń:
 1/3/5
Wysłany: 2016-11-07, 00:20   Stare opowiadanie sprzed kilku lat

No cóż, jako, że stuknie mi 500 post, postanowiłam, że wrzucę tu jedno z moich konkursowych opowiadań sprzed kilku lat, a konkretnie z gimnazjum. Nie jest to opowiadanie długie, bo był limit bodajże 3 stron. Pamiętam, że napisałam kilka serii tego opowiadania, ale gdzieś mi poprzepadały i zachowała się ta jedna część. Na pewno jest pełna błędów, pisałam to, jak miałam 14, może 15 lat.

====================

Jak ja nie znoszę matematyki. Te funkcje, logarytmy, geometria… Ale żeby zostać historykiem badającym kulturę średniowieczną, muszę zdać maturę. Mimo, że to się kompletnie nie przyda takiemu humanistycznemu umysłowi jak ja, ale trudno, wymóg jest, muszę się dostosować.
To ja, ten tchórzliwy Klaudiusz, który usiłuje powtórzyć materiał do matury. Wczoraj przez mój nadmierny sentymentalizm po raz kolejny odpłynąłem i nim się obejrzałem, było już po północy, a miałem się uczyć matematyki. Ja zawsze tak miałem. Po powrocie ze szkoły do domu chwila odpoczynku, potem szedłem do nauki. Odrabiam lekcje i cofam się myślami wstecz. Ostatnio zacząłem wspominać wycieczkę szkolną, gdzie zwiedziliśmy wystawę narzędzi tortur, to był pewnie półmetek podstawówki. Do dziś to przeżywam jak mrówka ciążę, ale to od tej sytuacji zacząłem się interesować kulturą średniowiecza na poważnie.
Może i mam 18 lat i jeszcze za młody jestem na takie myślenie, ale czasy podstawówki to były najpiękniejsze lata mojego życia. Wtedy więcej mi uchodziło, niż obecnie. Teraz muszę być bardziej powściągliwy. Jeśli tylko pozwolę sobie na wygłupy, od razu ze strony rodziców padają słowa typu: „Taki stary, a taki głupi”, lub tekst od mamy, który jest też używany przeciwko mojemu tacie: „Wy, faceci to macie to do siebie, że dojrzewacie do piątego roku życia, a potem to już tylko rośniecie”. Typowe babskie mądrości. W porządku, mam być dorosły, mój wiek tego ode mnie wymaga, ale jak ja zawsze marzyłem, by mieć jakieś domowe zwierzątko, to nie, bo do posiadania jakiegokolwiek zwierzęcia trzeba być dojrzałym, odpowiedzialnym, etc, etc. Rodzice mają mnie za infantylnego, ale nie pozwalają mi się wykazać, udowodnić, że jednak jestem już na to dojrzały. Traktują mnie wciąż jak dziesięciolatka. Czy wszyscy rodzice tak mają? Na pewno nie są tacy surowi jak moi.
Przypomniało mi się, jak w piątej klasie podstawówki klasa postanowiła, że przygarniemy wspólnie jakieś zwierzątko, np. chomika. Pomysł się spodobał naszej wychowawczyni, „Ellie” [była anglistką, z racji imienia otrzymała taką ksywkę], która obiecała, że zorganizuje zebranie z rodzicami, by porozmawiać o tym koncepcie.
To było gdzieś w połowie września, 2005 r. Klasa wybrała mnie na… przewodniczącego klasy, co było co najmniej komiczne, gdyż kompletnie nigdy nie nadawałem do pełnienia tego typu funkcji. Brakowało mi „tego czegoś”. Nigdy nie byłem ani trochę charyzmatyczny, zawsze byłem przewrażliwiony, małomówny i słabiutki psychicznie. Byłem absolutnym przeciwieństwem mojego kumpla, Julka. Przyjąłem na siebie tę odpowiedzialność tylko dlatego, że Julek mnie do tego namówił i obiecał mi swoja pomoc. On zawsze był bardzo inteligentny i sprytny, sprawdził się jako wiceprzewodniczący, a w szóstej klasie wybrano go na przewodniczącego.
A wracając do zwierzątka…
Klasa ostatecznie zdecydowała się na chomika i ja i Julek zostaliśmy oddelegowani do sklepu zoologicznego, by wybrać sobie chomika i zasięgnąć porady, jak opiekować się takim zwierzątkiem, czego mu potrzeba i jakie są koszty jego utrzymania. „Ellie”, nasza wychowawczyni się zgodziła pod warunkiem, że wybierzemy się tam z kimś dorosłym. Wybór padł na Maćka, starszego brata Julka. Akurat przyjechał na weekend do domu, robił on wtedy doktorat z iberystyki (o ile dobrze pamiętam, po kilku latach bezrobocia znalazł pracę w jakimś wydawnictwie).
Był piątek, kiedy we trójkę udaliśmy się do sklepu zoologicznego, gdzie Julek i Maciek dopytywali się o informacje, jak utrzymać chomika, a ja szukałem naszego potencjalnego chomika. Szczególnie spodobał mi się rudawy chomiczek z brązowymi skarpetkami. Był po prostu cudny. Moim towarzyszom również się spodobał i zarezerwowaliśmy go.
Wyszliśmy ze sklepu. Było niesamowicie gorąco, żar lał się z nieba. Jedyne, o czym wówczas myślałem, żeby jak najszybciej wrócić do domu i napić się czegoś. Kiedy szliśmy przez parking ku samochodowi Maćka, moją uwagę zwrócił jakiś dziwny dźwięk z oddali. Coś jak stukanie i szuranie. Postanowiłem to sprawdzić, podążyłem więc za dźwiękiem. Zostałem doprowadzony do miejsca, gdzie stał pomarańczowy Fiat 125p, a w nim był pies, który błagał wzrokiem o uwolnienie go z pojazdu. Auto miało zasunięte szyby, musiało być tam niesamowicie gorąco. Pies popatrzył się na mnie czarnymi świecącymi oczyma. Wyglądał na ok. rocznego kundelka. Jak można zamknąć psa w samochodzie, uprzednio nie odsuwając okien? Jak nic było ponad 30 stopni! Ten pies mógł się odwodnić, o ile już nie był odwodniony! Nie wiadomo, jak długo ten pies przebywał w pojeździe! Zawołałem Julka i Maćka, którzy nawet nie zauważyli, że po wyjściu ze sklepu odłączyłem się od nich. Gdy przyszli do mnie, pokazałem im, co przed chwilą odkryłem.
- Cholera by wzięła tego drania – warknął pod nosem Maciek – jacy Ci ludzie są ułomni…
Pies przestał drapać w szybę, już padał z osłabienia. Szarpnąłem za klamkę. Nic to nie dało. Nie zastanawiając się długo, wziąłem konkretny zamach i z całej siły uderzyłem pięścią w szybę. Tylko trochę pękła, a ja usłyszałem zgrzytnięcie i poczułem silny ból w prawej ręce. Wpadłem w histerię, płakałem i krzyczałem z bólu.
- Jeju, Claude, wariacie, to było czadowe! – zachwycił się Julek
- „Och, jakie czadowe”? Durniu jeden! – upomniał brata Maciek – On coś sobie zrobił w rękę, a ty się cieszysz jak głupi do sera. Ręka złamana, czy co?
- Ty, przyszły doktor nie wiesz? – zdziwił się Julek
- Przyszły doktor iberystyki, a nie nauk medycznych, dobra, nie ma czasu – rzucił Maciek, potem zwrócił się do nas – odsuńcie się, uwolnię go.
Posłuchaliśmy jego polecenia. Oddaliliśmy się od auta o kilka kroków. Nagle Maciek uniósł prawą nogę i wymierzył kopniaka w tylną prawą szybę, pod którą leżał ten nieszczęsny kundelek. Szyba posypała się w drobny mak, obsypując kundelka całego. Doktorant otworzył drzwi od wewnątrz i wypuścił psa, a ten wysunął się z pojazdu i legł na asfalcie. Julek otrzepał go z odłamków szkła, mimo, że Maciek mu tego zabronił. Byliśmy trochę przerażeni, było nam tak nieswojo. Zdenerwowałem się i wpadłem w jeszcze większą histerię.
- Maciek, durniu, mogłeś psa zabić kopem – upomniał brata Julek, mogłeś wywalić szybę z drugiej strony. Patrz, pies cały w szkle jest!
- Wiem, nie przemyślałem tego, ale nieważne, pies uratowany – stwierdził Maciek – Julek, masz tu drobne, skocz do spożywczaka tu obok i kup wodę mineralną.
Dał Julkowi trochę pieniędzy, a ten pobiegł sprintem do sklepu. Ja trochę się zdziwiłem, że alarmu w samochodzie nie było, ale nie zastanawiałem się, dlaczego. Teraz wiem, że stare samochody ich zwyczajnie nie posiadały. Maciek wyciągnął telefon i wykręcił numer alarmowy.
- Halo, policja? – powiedział szybko do telefonu – Podeślijcie kogoś na ulicę Jasną, parking przy spożywczym i zoologicznym, ktoś zamknął psa w samochodzie bez odsuwania szyb… Tak, dobrze, zostanę na miejscu. Ale bądźcie szybko – rozłączył się.
- Co teraz? Boli… - poskarżyłem się i pokazałem bratu Julka kontuzjowaną rękę.
- Poczekamy na gliny – powiedział mi Maciek – załatwimy sprawę z tym psem, potem jedziemy na pogotowie z twoją ręką… - rzucił okiem na moją rękę - Ale spuchła!
Popatrzyłem na moją prawą rękę. Bolała. Była dwa razy większa od lewej i była zaczerwieniona.
Nagle usłyszałem kroki, coraz głośniejsze.
- Co to ma być gówniarze?!!! – wykrzyczał ktoś za mną. Odwróciłem się, był to pan w starych zniszczonych ubraniach, na oko miał ponad 60 lat. Był bardzo rozgniewany. Maciek podszedł do niego.
- Jakie co to ma być, pan zamknął psa w aucie, nie odsunął szyb i jeszcze ma pretensje… Pies mógł się odwodnić… - powiedział mu.
- I co to Cię obchodzi?!!! – wrzeszczał starszy pan – Moje auto, zapłacicie za wybitą szybę. Jak ja teraz jeździł będę, wy… wy…
- Pan się nie gorączkuje. Zaraz policja przyjedzie i wszystko sobie wyja…
- Co?!!! – przerwał mu furiat – policję se będzie wysyłał na mnie… Dobra, pogadam z nimi i oni już Cię zamkną!
- Pożyjemy, zobaczymy – odparł ze spokojem Maciek.
Nagle powrócił ze sklepu Julek z butelką wody mineralnej w ręce. Otworzył ją i napoił psa, który pił niesamowicie łapczywie. Facet już zaczynał atakować Julka, wymachiwał pięściami w furii i głośno wrzeszczał. Maciek usiłował powstrzymać krewkiego starszego pana przed pobiciem brata. Minęło kilka chwil, kiedy nadjechało dwóch policjantów i zaparkowali radiowóz niedaleko nas. Z pojazdu wysiadł jeden z funkcjonariuszy i zapytał:
- Co się stało?
Starszy pan przedstawił swoją wersję wydarzeń, która mówiła, że jesteśmy wandalami niszczącymi cudze auta. Potem wypowiedział się Maciek, a furiat nie dawał mu dojść do słowa. Krewki właściciel kundelka nieco ochłonął i brat Julka powiedział, że tego psa zastaliśmy w strasznym stanie i uwolniliśmy go, bo inaczej pies by tam zmarł, na co starszy pan spokojnie, ale stanowczo:
- Mój pies, mogę z nim zrobić co chcę, mogę go nawet sprać kijem, skopać i spalić w piecu, bo mi wolno. Nie ten pies to następny, a jakiś mi jest potrzebny.
Te słowa mną bardzo wstrząsnęły. Długo nie mogłem wyjść z szoku. Policjanci postanowili go zatrzymać za znęcanie się na zwierzątkiem, po czym nam pozwolili odejść. Starszy pan znów wpadł w szał i awanturował się z policjantami.
Zostałem zawieziony do szpitala, gdzie miałem zrobione prześwietlenie ręki i założono mi gips aż do łokcia. Następnego dnia Maciek musiał się stawić na komisariacie policji do wyjaśnienia w sprawie wybicia szyby w dużym Fiacie. Sprawa ta miała swój finał w późniejszym czasie. Umorzono postępowanie wobec brata Julka ze względu na niską szkodliwość społeczną, a krewki pan dostał wysoką grzywnę i odebrano mu psa. Kundelek trafił do przytuliska. Chciałem go przygarnąć, lecz moi rodzice się nie zgodzili, jak zwykle. Zaadoptował go Julek i nazwał go… Fiat. Tego pieska ma do dziś.
W październiku doszło do zebrania rodziców, gdzie ustalono, że będziemy mieli klasowego chomika. Zebrano pieniądze i kupiono wybranego przeze mnie chomika wraz z klatką i wieloma innymi rzeczami dla niego. Przyjemny happy end…
- Klaudiuszu, skończyłeś się uczyć? Kolacja na stole! – wyrwała mnie z rozmyśleń mama.
Ojej, miałem się uczyć, matematyki… Już siódma wieczorem… Zdążę. Jak zwykle musiałem odpłynąć…
Nagle weszła do mojego pokoju mama.
- Już zaraz idę mamo - zwróciłem się do niej.
-Zjedz teraz kolację, potem wrócisz do nauki. – rzuciła mama, po czym udała się z powrotem do kuchni.
Zjadłem kolację, wróciłem do nauki. Przypomniałem sobie funkcje kwadratowe, wzór na deltę… Właśnie mi się przypomniała kosmiczna sytuacja, jak Grzesiek narozrabiał, rozbijając nożyczkami żyrandol w klasie. Kombinowaliśmy całą paczką, by „Ellie” nie dodzwoniła się do jego rodziców…
_________________
Ostatnio zmieniony przez Lilith 2016-11-07, 00:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Antybristler 
Loża Szyderców+


Wiek: Tak
Dołączył: 25 Wrz 2013
Posty: 5407

Medale: 18 (Więcej...)

Wysłany: 2016-11-07, 16:57   

Sympatyczne :)
A wygrałaś ten konkurs?
 
 
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 28
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12425
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Ostrzeżeń:
 1/3/5
Wysłany: 2016-11-07, 18:52   

Hmmm,3 miejsce było. Konkurs organizowała jakaś biblioteka w jakiejś mieścinie, obejmował gimnazja z dwóch lub trzech powiatów z tego co pamiętam.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Lilith 2016-11-07, 18:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 23587
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2016-11-07, 23:59   

Trochę błędów jest, ale jeśli chodzi o treść to całkiem spoko. Zwłaszcza końcówka niezła :)

Tylko jedna sprawa:

Lilith_Madness napisał/a:
Do dziś to przeżywam jak mrówka ciążę,


Serio wrzuciłaś ten zwrot do opowiadania konkursowego? :D Przecież to jest tekst z wczesnej podstawówki :D
_________________
 
 
widzu 
Junior Admin
To co wpiszesz, będzie pod twoim nickiem.


Wiek: 2 k
Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 22221
Skąd: Village killed by planks

Medale: 14 (Więcej...)

Wysłany: 2016-11-08, 00:01   

Lilith_Madness napisał/a:
konkretnie z gimnazjum
_________________
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
 
 
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 28
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12425
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Ostrzeżeń:
 1/3/5
Wysłany: 2016-11-08, 00:03   

Stare dzieje :)
Później pisałam juz dużo poważniej.
_________________
 
 
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 23587
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2016-11-08, 00:07   

No właśnie, Widzu. Nawet w gimbazie ten tekst już jest passe :PP
_________________
 
 
Mańka 
Überszlachta
Misia


Wiek: 100
Dołączyła: 28 Gru 2015
Posty: 6409

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2016-11-08, 16:53   

Jak na standardy gimnazjalne to całkiem spoko tekst :git:
a gdybyś chciała, to mogę zrobić profesjonalną korektę za tzw. "proszę-dziękuję" :D
_________________
"Czasami konflikty muszą wybuchnąć tylko po to, żebyśmy wszystkiego nie robili sami jak takie osiołki".

"Małe złodziejaszki wieszacie, wielkim - nisko się kłaniacie".
Mikołaj Rej
 
 
Love178 
Loża Szyderców
Jim Pickens


Wiek: Elo
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 15205
Skąd: Graveyard Restaurant

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2016-11-15, 14:37   

Davos napisał/a:
Lilith_Madness napisał/a:
Do dziś to przeżywam jak mrówka ciążę,


Serio wrzuciłaś ten zwrot do opowiadania konkursowego? :D Przecież to jest tekst z wczesnej podstawówki :D

Ja właśnie ten tekst poznałam :P
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Czy wiesz, że...

Strona wygenerowana w 0.181 sekundy. Zapytań do SQL: 23