Główna Poczekalnia Dodaj Moje screeny Najlepsze screeny dnia Prywatne wiadomości Zjedź najsamkurwadół Powrót do góry Forum Demotywatorów



Poprzedni temat «» Następny temat
Gwiezdne Wojny Forumowe
Autor Wiadomość
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 23587
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 00:06   Gwiezdne Wojny Forumowe

Post nr 15000 :grimer:


No to z tej okazji forumowe opowiadanie.



Gwiezdne Wojny Forumowe


(do pierwszego akapitu najlepiej puścić odpowiedni podkład dźwiękowy: https://www.youtube.com/watch?v=tGsKzZtRwxw)



Dawno, dawno temu, w odległej Galaktyce...
W Republice Międzygwiezdnej po długich latach pokoju znów zaczyna robić się niespokojnie. Incywind, jeden z senatorów, został na rok wykluczony z Intergalaktycznego Forum za wywoływanie rozruchów i wzywanie do kosmicznej serwolucji. Nie uznał on jednak tej decyzji i uciekł do galaktyki położonej na rubieżach kosmosu, gdzie zaczął skupiać wokół siebie swoich zwolenników. Następnie ogłosił powstanie nowego Imperium, mianując siebie Imperatorem.
Budowany z mozołem przez długie lata pokój wisi teraz na włosku. Wojna jest już coraz bliżej...
W tej kryzysowej sytuacji młody i obiecujący Jedi, Zak Skywalker, został wezwany na planetę Love Sto Siedemdziesiąt Osiem, by stawić się przed obliczem Najwyższej Rady Intergalaktycznego Forum...



***

Kroki, stawiane ciężkimi butami na kamiennej posadzce, dudniły głośno, niosąc się echem po całym korytarzu. Zak Skywalker, młody rycerz Jedi, zmierzał szybko w stronę sali audiencyjnej. Gdy tylko przekroczył jej próg, od razu zauważył, że w sali są już obecni wszyscy mistrzowie jego zakonu. Na samym środku, na podwyższeniu, siedział Mistrz Yankiel. Obok niego, po prawicy, zasiadł Mace Widzu. Po lewej zaś miejsca zajęli Słownik Galaktyczny oraz Kosmiczny Wilk.
- Czcigodni mistrzowie... - przywitał się Zak Skywalker, pochylając z szacunkiem głowę.
- Witaj, młody padawanie. - rzekł do niego Yankiel. - Zapewne powodu wezwania już się domyślasz?
- Domyślam, mistrzu. - potwierdził Zak. - Słyszałem krążące pogłoski o buncie senatora Incywinda i podburzaniu przez niego niektórych ludów przeciwko Republice Międzygwiezdnej.
- Sprawa jest niezwykle poważna. - zabrał głos Kosmiczny Wilk. - To nie jest tylko zwykły bunt. Incywind próbuje wskrzesić dawne Imperium. Mianował się nawet Imperatorem. Cała Republika jest zagrożona, a poza tym...
Nie zdążył dokończyć zdania, bowiem w tym momencie rozległ się elektroniczny dźwięk pikania, który narastał z każdą sekundą.
- Ktoś chyba kosmicznego nadajnika na czas narady wyłączyć zapomniał! - rzekł z dezaprobatą w głosie Yankiel.
Mace Widzu oblał się lekkim rumieńcem.
- Wybaczcie czcigodni mistrzowie, to chyba mój. - sięgnął ręką do kieszeni i wyjął stamtąd swój nadajnik. - Zapomniałem go wyłączyć. A teraz to już głupio nie odebrać... Ale postaram się tę rozmowę jak najszybciej zakończyć. - oznajmił, po czym nacisnął przycisk na swoim nadajniku: - Halo? A, to ty, mamo... Tak, wszystko w porządku. Wiem, że miałem zadzwonić, ale mam w tej chwili ważną naradę. Mamo, proszę cię, nie teraz! Właśnie decydujemy o losach wszechświata! Tak, obiecuję, że później zadzwonię. Co mam zrobić? Aha, kupić ziemniaki... Dobrze, kupię jak będę wracać do domu. Naprawdę muszę kończyć... Na razie. Tak, wrócę za godzinę. Też cię kocham. Pa.
Wszyscy obecni na sali parsknęli śmiechem.
- Mistrzu Widzu, plz. - śmiał się Słownik Galaktyczny. A Mace Widzu zrobił się jeszcze bardziej czerwony na twarzy.
Kosmiczny Wilk odchrząknął.
- Wracając do tego, o czym mówiłem... - podjął. - Podburzanie ludów przez Incywinda przeciwko Republice to nasz niejedyny problem. Otrzymaliśmy raport, iż Imperator ma nowego ucznia. Sitha.
- Dobrze, że nie Shita - zażartował Mace Widzu.
- Mistrzu Widzu...
- Wybaczcie.
Zak Skywalker podrapał się po brodzie.
- A jak zwie się ten nowy uczeń Imperatora? - zapytał.
- Darth V - r.
- Pokonam go z palcem w dupie. - oświadczył bezceremonialnie Zak.
Yankiel miał grymas niezadowolenia na twarzy.
- Lekceważyć umiejętności przeciwnika nie wolno! - pouczył młodego padawana. - A tym bardziej Sithów. Lud to waleczny i potęgę Ciemnej Strony Mocy od dawna zgłębiający!
- Jak donoszą nam nasi informatorzy - wtrącił Kosmiczny Wilk. - Imperator i Darth V - r są już w stanie niszczyć całe planety.
- Ale chyba nie zbudowali Gwiazdy Śmierci? - zapytał zdziwiony Zak. - Przecież coś takiego można by zniszczyć jednym statkiem, wlatując w tunel wentylacyjny.
- Nic nie wiemy o żadnej Gwieździe Śmierci. - odpowiedział Kosmiczny Wilk. - Ale faktem jest, że oni w jakiś sposób są w stanie likwidować nawet wielkich rozmiarów obiekty kosmiczne. W ostatnim czasie zniszczyli planetę Ząbek Zero Pięć w układzie gwiezdnym Brzozik70043704352251515.
- Co takiego? - wykrzyknął Zak. - Znałem dobrze tę planetę! Nawet miałem tam swój własny burdel!
Słownik Galaktyczny ryknął śmiechem.
- Rycerz Jedi prowadził burdel? - śmiał się. - Top kek.
- No tak się jakoś złożyło, mistrzu... - Zak skłonił lekko głowę. - Sprowadzałem tam panienki z najdalszych zakątków kosmosu. Ostatnio nawet znalazłem rasę kobiet, które miały po trzy cycki. Klienci byli zachwyceni! Burdel prosperował w najlepsze. A teraz go zniszczyli... Nie podaruję tego Darth V - r! - zakończył, wygrażając pięścią bliżej nieokreślonej przestrzeni.
- By stawić mu czoła, gotów jeszcze nie jesteś. - wskazał Yankiel. - Dlatego ktoś bardziej doświadczony towarzyszyć ci musi. Twój dawny mistrz lecieć z tobą będzie. Obi Wan Bartkobi.
- Ten pijak i erotoman? - zapytał z niedowierzaniem Zak Skywalker. - Przecież to największy żul w całej naszej galaktyce, a może i w całym kosmosie! Nie rób se jaj, Senior.
Yankiel wlepił w niego wzrok.
- Obi Wan Bartkobi wypić co nieco lubi, prawdą jest to. Ale wciąż we władaniu świetlnym mieczem biegły jest wielce. A i w kontrolowaniu Mocy nadal cię przewyższa. A tak poza tym, wielokroć mówiłem, iż w obecności inych członków Rady po tytule masz się do mnie zwracać!
Zak skłonił się przepraszająco.
- Wybacz, mistrzu...
Tymczasem do sali zawołany został Obi Wan Bartkobi i po chwili wszedł do środka, chwiejąc się na nogach. Był wyraźnie wcięty.
- Witajcie, czcigodni mistrzowie, hep. - czknął pijacko i skłonił się niezdarnie.
Członkowie Rady spojrzeli na niego z ukosa.
- Pić tyle nie powinieneś, mistrzu Bartkobi. - rzekł z wyrzutem Yankiel.
- Wybaczcie, hep. - rycerz Jedi znów czknął. - To było tylko jedno małe piwko. Naprawdę.
Członkowie Rady udali, że mu wierzą.
- A zatem wasza misja - podjął po chwili Kosmiczny Wilk - polegać będzie przede wszystkim na zbieraniu informacji. Dowiedzcie się, kim dokładnie jest Darth V - r i co planuje Imperium. Ale unikajcie walki, jeśli będzie to możliwe. Siły wroga mogą być znaczne. Gdy tylko się czegoś dowiecie, wracajcie czym prędzej do nas.
- Dokąd dokładnie mmmamy się udać? - zapytał nieco bełkotliwie Obi Wan Bartkobi.
- Doszły nas wieści, że w układzie gwiezdnym Manciara Dziewięć dosyć ostro zaczął zmieniać się klimat. - odrzekł Kosmiczny Wilk. - Ponoć na wielu planetach zaczęły wiać mroźne wiatry, a to znak rozpoznawczy Imperatora. Najprawdopodobniej baza Imperium znajduje się na planecie Macbed. W pierwszej kolejności udajcie się właśnie tam. Tylko niech was nie zrażą tamtejsi mieszkańcy. Są dosyć dziwaczni, ponoć wszyscy oni uwielbiają pizzę na tyle, że robią sobie z nią zdjęcia, a potem wrzucają do Kosmicznej Sieci. Ale mimo tego to bardzo uczynna rasa.
- Żeby bazę wroga znaleźć - dodał Yankiel - być może całą planetę przyjdzie wam przeczesać.
- Będziecie do tego potrzebować wielkiego grzebienia. - zażartował Mace Widzu.
Yankiel spojrzał w jego stronę.
- Z humorem takim ostrożnym być trzeba, mistrzu Widzu, bowiem na Suchą Stronę Mocy przejść łatwo możesz - ostrzegł go. - A Sucha Strona Mocy podstępna jest wielce i kto raz na nią trafi, ten do końca życia za pomocą samych sucharów komunikować się będzie.
Mace Widzu oblał się rumieńcem.
- Wybacz, mistrzu Yankiel - odrzekł ze wstydem. - Będę o tym pamiętać.
Yankiel zwrócił wzrok ponownie na rycerzy Jedi.
- Jutro z samego rana w podróż wyruszycie. - rzekł do nich. - Dwójka ludzi oczekiwać was będzie. Pierwszy z nich to pilot.
- Czyżby słynny Han Stereo? - ucieszył się Zak. - Na swoim statku "Orzeł Millenium"?
- Nie. - zaprzeczył Kosmiczny Wilk. - Han Stereo wyruszył gdzieś jakiś czas temu i nie mamy z nim kontaktu. Pewnie znów popadł w jakieś tarapaty z przemytnikami. Chwilowo musimy się obejść bez niego. Z wami poleci kapitan Moris na swoim statku "Aliexpress". A oprócz tego towarzyszyć wam też będzie jego nawigator, księżniczka Sharvaleia.
- Kobieta? - ucieszyli się jednocześnie Zak Skywalker i Obi Wan Bartkobi.
- Owszem. Tylko niech wam do głowy nie przychodzą żadne zbereźne myśli. Macie do wykonania ważne zadanie i tylko na nim się skupcie.
- Oczywiście - potaknęli jednocześnie obydwaj rycerze Jedi. Nieco zbyt sztucznie i niezbyt wiarygodnie. Po chwili Zak zapytał:
- A ten układ Manciara Dziewięć to gdzie właściwie jest? Nigdy tam nie byłem. Dostaniemy jakąś mapę?
- Zaraz na hologramie wyświetlona wam będzie. - odparł Yankiel, po czym zszedł z podwyższenia, podszedł do transmitera i nacisnął jakiś przycisk. Po chwili wyświetlił sie hologram ukazujący... dwie nagie, rudowłose kobiety, splecione w miłosnym uścisku.
- Niezłe - mruknął pod nosem Zak - ale blondynki byłyby lepsze.
Pozostali jednak wpatrywali się w to z mieszaniną niedowierzania i zachwytu.
- Wybaczcie - Yankiel szybko wyłączył hologram i podrapał się po głowie z zakłopotaniem. - Chyba wziąłem z domu niewłaściwy nośnik.
- Mistrzu Yankiel, plz - zaśmiał się Słownik Galaktyczny.
- Skoro nie mamy mapy - wtrącił Kosmiczny Wilk. - podeślemy ją wam, gdy będziecie już w trakcie drogi. A tymczasem weźcie ze sobą to - wstał, podszedł do skrzyni leżącej w kącie sali i wyjął z niej dwa miecze świetlne. - Podejdźcie tu.
Rycerze Jedi podeszli i wzięli do ręki miecze, przyglądając im się uważnie.
- Niezłe cacka. - ocenił z podziwem Zak.
- Najnowsze dzieło naszych konstruktorów. - wyjaśnił Kosmiczny Wilk. - Miecze świetlne, model "Antybristler". Z rękojeścią w kształcie żółwia i dłuższym niż zwykle promieniem lasera. Weźcie też to - podał im dwa pistolety laserowe. - Miotacze szyszków. Strzelają pociskami w kształcie szyszek, które następnie skaczą jak szalone i dezorientują przeciwnika. Te skoki są naprawde nieobliczalne.
Rycerze Jedi uprzejmie podziękowali.
- Skoro już wszystko wiecie - zwrócił się do nich Yankiel. - na spoczynek możecie się udać. Niech Moc z wami będzie.
Rycerze Jedi skłonili głowy i wyszli z sali.
Członkowie Rady patrzyli za nimi uważnie. Gdy już drzwi się zamknęły, Kosmiczny Chodnik zapytał pozostałych:
- Myślicie, że dadzą radę?
- Rycerze Jedi to nasi najlepsi. - odpowiedział Yankiel. - Tylko oni z tą misją uporać się mogą.
- To co dalej? - zapytał Kosmiczny Wilk.
- Jak to co? - żachnął się Yankiel. - Na imprezę czas się udać i panienki powyrywać. Tych politycznych smętów na dziś już wystarczy. Ponoć w pobliżu nowy lokal otworzyli. "ZSK" się on zwie. Czyli Zabawa, Seks, Kokaina. Dziś darmowe drinki rozdają.
- To mi się podoba! - podchwycił z radością Kosmiczny Wilk.
- Ja nie mogę. - stęknął Mace Widzu. - Muszę wracać do domu. Mama już na mnie czeka. I jeszcze po drodze muszę wstąpić po ziemniaki.
- Mistrzu Widzu, plz. - parsknął śmiechem Słownik Galaktyczny.


***

Gdzieś po drugiej stronie wszechświata, w układzie gwiezdnym Manciara Dziewięć, dryfował w kosmicznej przestrzeni ogromny statek należący do sił Imperium. Jego załoga siedziała w milczeniu przy pulpitach, każdy skupiony na swoim zadaniu. Wszyscy mieli jednakowe mundury. Wszyscy, poza dowódcą, Sithem, który przechadzał się po pokładzie statku tam i z powrotem. Miał on na sobie czarny strój, okryty długą, czarną peleryną, ale najbardziej zwracał uwagę jego ogromnych rozmiarów hełm, również w kolorze czarnym. W tym samym kolorze była maska, która zakrywała twarz dowódcy.
- Lordzie V - r - zwrócił się do niego jeden z żołnierzy Imperium, siedzący przy pulpicie związanym z obsługą hologramów. - Imperator prosi o rozmowę.
- Nareszcie. - zza maski dowódcy wydobył się metaliczny głos. - Połączcie mnie z nim.
Żołnierz nacisnął jakiś przycisk i w tym samym momencie na środku pokładu wyświetlił się hologram człowieka, okrytego płaszczem. Kaptur płaszcza zakrywał większą część jego twarzy. W dłoniach trzymał sporych rozmiarów kawałek sera.
- Witaj, lordzie V - r. - przywitał się.
- Witaj, Imperatorze Incywind. - odpowiedział Sith.
- Jak wygląda sytuacja?
- Wszystko zgodnie z planem. - zapewnił Darth V - r. - Staramy się podburzać jak najwięcej kosmicznych ras przeciw Republice. Tych, którzy nie chcą do nas przystać, niszczymy bez skrupułów. Z każdym dniem stajemy się coraz mocniejsi.
- To świetnie! - ucieszył się Imperator i ugryzł kawałek sera. - Nie ustawajcie w wysiłkach. Wkrótce wywołamy wielką kosmiczną serwolucję! Intergalaktyczne Forum pożałuje, że wyrzuciło mnie ze swego grona! - Incywind uniósł w górę zaciśniętą pięść. - Aha, jeszcze jedno. - dodał po chwili. - Możliwe, że Republika wyśle przeciwko nam rycerzy Jedi. Zwłaszcza na jednego z nich musimy uważać. Zak Skywalker jest wprawdzie młody, ale wyczuwam w nim ogromną Moc. Uważaj na niego, lordzie V - r.
- Bez obaw, Imperatorze. Ja się nikogo nie lękam. - Darth V - r wyprostował się dumnie. - Ale ja również wyczuwam Moc w młodym Skywalkerze. Spróbuję go przeciągnąć na Ciemną Stronę Mocy.
- Jak uważasz. - Imperator nie wyglądał na przekonanego. - Ale jeśli ci się nie powiedzie, zabij go! Nie możemy pozwolić, by przeszkodził nam w naszych planach.
- Jak sobie życzysz, Imperatorze.
Incywind ugryzł kolejny kawałek sera.
- To skoro już wszystko mamy omówione... - zaczął, żując ser.
- Imperatorze...
- O co chodzi? - zapytał Incywind. - Widzę, że przestępujesz z nogi na nogę, lordzie V - r. Masz do mnie jakąś prośbę?
- No cóż... - zaczął powoli Sith. - Jest pewna sprawa...
- Jaka? Mówże wreszcie - niecierpliwił się Imperator.
- No więc... Chodzi o to, że ostatnio w naszej galaktyce rozplenili się wyznawcy kosmicznego nu metalu i power metalu. Chciałbym ich wszystkich wytropić i zlikwidować!
- Czy oni zagrażają Imperium? - chciał wiedzieć Incywind.
- Szczerze mówiąc to nie. - musiał przyznać Sith. - Ale zagrażają mojemu poczuciu estetyki. Strasznie mnie wkurwiają!
Jak słyszę tę okropną muzykę to chce mi się rzygać. A w tym cholernym hełmie to niestety niemożliwe.
- Przykro mi, ale muszę tej prośbie odmówić. - odpowiedział stanowczo Imperator. - Mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie!
- Okrutnik. - burknął pod nosem Darth V - r.
- Coś mówiłeś?
- Ja? Ależ skąd! - zapewnił szybko Sith.
- To świetnie. - Imperator skończył jeść ostatni kawałek sera. - Chyba jesteś zadowolony ze swego zadania, Lordzie V - r?
- Jeszcze jak! - potwierdził skwapliwie Darth V - r.
- To bardzo dobrze. A teraz bierz się do roboty. Wojna z Republiką będzie długa i wyczerpująca. Musimy się do niej dobrze przygotować. A ja tymczasem idę do sklepu po ser. - to rzekłszy, nacisnął u siebie jakiś przycisk i jego hologram zniknął.
Darth V - r tymczasem zbliżył się do wielkiej szyby statku, za którą rozpościerał się widok na rozgwieżdżone niebo. Przez jakiś czas wpatrywał się w nie w milczeniu. Wreszcie odwrócił wzrok od szyby i podszedł do jednego z żołnierzy siedzących przy pulpicie.
- Puść mi jakąś muzykę! - zażądał. - Najlepiej coś z kosmicznego dark metalu! Tylko puść to jak najgłośniej, żeby było słychać na całym statku! Muszę się trochę zrelaksować.


***

Następnego dnia o świcie, w siedzibie Intergalaktycznego Forum, dwaj rycerze Jedi stawili się w nadziemnym hangarze. Czekał już na nich pilot.
- Witajcie. - przywitał się. - Jestem kapitan Moris. A to mój statek "Aliexpress".
- Witaj, kapitanie. - odpowiedział mu starszy rycerz Jedi. Czuć było od niego alkohol. - Nazywam się Obi Wan Bartkobi. A to mój uczeń, Zak Skywalker.
Zak skinął głową w stronę Morisa w geście powitania. I przyjrzał się uważnie statkowi, którym mieli polecieć. To, co zobaczył, nie napawało zbytnim optymizmem. Maszyna wyglądała na podniszczoną i mocno wyeksploatowaną.
Mina Obiego Wan Bartkobiego również wskazywała, że nie czegoś takiego się spodziewał.
Moris momentalnie wyłapał ich spojrzenia.
- Wiem, co sobie myślicie o moim statku. - odezwał się szybko. - Ale zapewniam was, że "Aliexpress" da sobie radę. Korzystam z niego cały czas i jeszcze nigdy się nie zawiodłem.
- To świetnie. - odparł uprzejmie Zak, chociaż nadal bez przekonania.
- A poza tym - kontynuował kapitan. - Mój statek wyposażony jest w najnowszy system nawigacyjny typu Barbra. System ten precyzyjnie wyliczy trajektorię naszego lotu, dzięki temu przy większej prędkosci unikniemy zderzenia z obiektami kosmicznymi w rodzaju asteroid.
- Skoro tak, to chyba faktycznie nie ma się czego obawiać. - powiedział już nieco uspokojony Zak. - Czy zatem możemy już ruszać w drogę?
- Jeszcze nie. - odpowiedział Moris. - Czekamy na moją nawigatorkę. - spojrzał na zegarek. - Gdzie ona się spodziewa?
W tym momencie wszyscy w oddali ujrzeli młodą dziewczynę, która biegła w ich stronę.
- Jestem Sharvaleia. - rzuciła tylko, gdy już znalazła się przy nich.
- Czemu się spóźniłaś? - zapytał ją Moris.
Sharvaleia rozłożyła bezradnie ręce.
- Jeden ze strażników próbował mnie podrywać. - wyjaśniła. - A że nie byłam zainteresowana, a on mnie wstrzymywał, dałam mu z liścia prosto w ryj i poprawiłam kopem w dupę! - oświadczyła bezceremonialnie, po czym nie oglądając się na nikogo, weszła na pokład statku.
Obydwaj rycerze Jedi patrzyli na to zdumieni.
Moris uśmiechnął się przepraszająco.
- Ona tak zawsze. - wyjaśnił.
Zak cmoknął.
- Pyskata i zadziorna. - stwierdził. - Lubię takie!
Gdy już znaleźli się na pokładzie, Moris zasiadł za sterami, tymczasem Obi Wan Bartkobi podszedł do Sharvalei i mrugnął do niej charakterystycznie okiem.
- Jeśli chcesz, mogę ci pokazać mój... miecz świetlny. Jest... bardzo długi. - uśmiechnął się lubieżnie. - Jeśli wiesz, co mam na myśli.
Sharvaleia spojrzała na niego z niechęcią. Ale nie skomentowała tego, choć widać było, że wielką ma ochotę. Zamiast tego odwróciła się na pięcie i zasiadła przy sterach obok Morisa.
Zak parsknął śmiechem.
- Powinieneś być trochę bardziej subtelny, mistrzu. - zwrócił się rozbawiony do starszego rycerza Jedi.
Obi Wan Bartkobi miał na twarzy grymas niezadowolenia.
- Nie musisz mnie uczyć, jak postępować z kobietami. - burknął obrażony. - Chodź, poćwiczymy walkę mieczem świetlnym. - zarządził.
Teraz to Zak zrobił niezadowoloną minę.
- Walka? W tej chwili? Coś bym najpierw zjadł. I trochę pospał. Tak wcześnie dziś wstaliśmy...
- Bez wymówek! - Obi Wan Bartkobi był nieugięty. - Dawno temu mój mistrz, Qui Gon Wlsz, poprosił mnie, bym wyszkolił cię na rycerza Jedi. A ja się zgodziłem i zamierzam tej obietnicy dotrzymać! Drzemie w tobie Moc, mój młody padawanie, ale wciąż brak ci odpowiedniej techniki w walce. A tu nie ma drogi na skróty, by być lepszym, trzeba się nieustannie szkolić. Dalej, wyciągaj swój miecz!
Zak miał minę, jakby zjadł worek kwaśnych cytryn, ale w końcu musiał ulec swojemu mistrzowi. Przez następnych kilka godzin obydwaj rycerze zawzięcie ćwiczyli walkę.
Gdy już uznali, że na dziś wystarczy, kapitan Moris zarządził, by wszyscy udali się na spoczynek, a on sam włączy w tym czasie autopilota, gdyż - jak stwierdził - najbliższy odcinek drogi jest na tyle bezpieczny, że nie ma ryzyka zderzeń z przypadkowymi asteroidami. Wobec tego wszyscy rozeszli się do swoich kabin.
Po kilku godzinach Moris wrócił z powrotem na swoje stanowisko. Chwilę później chwiejnym krokiem pojawił się Obi Wan Bartkobi. Wyglądało na to, że w międzyczasie musiał nieźle sobie golnąć.
Ostatni zjawili się Zak Skywalker i Sharvaleia. Co dziwne, obydwoje wyszli z kabiny Sharvalei. I obydwoje mieli włosy w wielkim nieładzie. Zak zaś uśmiechał się szeroko i był wyraźnie zadowolony z siebie. Obi Wan Bartkobi i Moris, domyślając się co zaszło, patrzyli na młodego rycerza Jedi z wyraźną zazdrością.
W pewnym momencie na transmiterze wiadomości gwałtownie zamrugała czerwona dioda.
- Oho, szefostwo chce się z nami skontaktować. - stwierdził Moris i nacisnął jakiś przycisk.
Po chwili na pokładzie statku wyświetlił się hologram ukazujący przedstawicieli Rady Intergalaktycznego Forum.
Wyglądają, jakby byli skacowani. - pomyślał Zak. - A może to tylko zakłócenia transmitera, spowodowane odległością?
- Witajcie, dzielna załogo, hep! - powitał ich, czkając, Kosmiczny Wilk.
- Witaj, mistrzu, hep. - odwzajemnił powitanie, również czkając, Obi Wan Bartkobi. - Witajcie, przedstawiciele Rady. - zwrócił się do pozostałych.
Same ochlejusy w tej Republice! - pomyślał Zak. - Z kim ja muszę pracować?
Tymczasem głos zabrał mistrz Yankiel.
- W jednym celu kontakt z wami nawiązaliśmy. - oznajmił. - Mapę do celu przekazać wam musimy.
- By odczytać mapę, musicie mieć hasło. - wyjaśnił Kosmiczny Wilk. - A brzmi ono: TETRIANDOCH!
- Że jak? - zdziwił się Moris. - To nie mogliście ustawić czegoś bardziej skomplikowanego, składającego się z kilku wyrazów? Na przykład: KOSMICZNE LASKI Z TRZEMA CYCKAMI TAŃCZĄ POGO? Albo czegoś w tym rodzaju.
- Wyraźnym brakiem pokory, kapitanie Moris, grzeszysz. - skarcił go Yankiel. - A hasło wystarczającym zabezpieczeniem jest.
Moris jednak miał minę wskazującą, że hasła bynajmniej nie uważa za bezpieczne.
W tym momencie dał się słyszeć elektroniczny dźwięk pikania. Zak ujrzał w hologramie, iż Mace Widzu, ku niezadowoleniu pozostałych mistrzów, pośpiesznie wyjmuje swój odbiornik i biegnie w stronę wyjścia. Widocznie nie chciał rozmawiać w obecności wszystkich, domyślając się, kto znów do niego dzwoni.
Kosmiczny Wilk tymczasem podszedł do jakiegoś urządzenia i wstukał na nim kod.
- Przesyłamy wam mapę z zaznaczonym celem. - powiedział. - Za chwilę powinna do was dotrzeć. Nie zapomnijcie wprowadzić hasła, żeby ją rozkodować.
Zak wyjął z kieszeni cygaro i zapalił je, zaciągając się dymem. Moris zaś uważnie śledził swój pulpit w oczekiwaniu na nowe dane.
Tymczasem Mace Widzu wrócił już z powrotem do sali Rady.
- Re - oznajmił.
- Jakie kurwa "re"? - zdziwił się Kosmiczny Wilk.
Mace Widzu spłonął rumieńcem.
- A nic, nic. - powiedział cicho. - Tak mi się tylko wymsknęło.
- Mistrzu Widzu, plz. - parsknął śmiechem Słownik Galaktyczny.
Yankiel tymczasem dostrzegł na statku "Aliexpress" nawigatorkę Morisa.
- Widzę, że księżniczkę Sharvaleię już poznaliście. - zwrócił się do rycerzy Jedi.
Zak przeciągnął się błogo i pyknął dymem z cygara.
- A poznaliśmy, mistrzu. - potwierdził zadowolony. - Zwłaszcza ja ją zdążyłem poznać. Bardzo, hm... dogłębnie. - zakończył, szczerząc zęby w uśmiechu.
- To dobrze. - odrzekł zadowolony Yankiel. - Wszak rodzeństwo znać się musi.
Zakowi z wrażenia aż cygaro wyleciało z ust.
- Jak to, kurwa, rodzeństwo?? - zawołał równocześnie razem z Sharvaleią.
Yankiel pacnął się wierzchem dłoni w głowę.
- Powiedzieć o tym wam zapomniałem? Wybaczcie. Ale prawdą jest to. Rodzonym bratem i siostrą jesteście.
Obi Wan Bartkobi wybuchnął pijackim śmiechem. Kapitan Moris zaś patrzył zniesmaczony na Zaka Skywalkera i Sharvaleię, którzy stali z rozdziawionymi gębami i nie byli w stanie nic powiedzieć.
Yankiel tymczasem podszedł do pulpitu w sali Rady Intergalaktycznego Forum.
- Kończyć transmisję już musimy. - oświadczył. - Zadanie nasze skończone. Mapę już otrzymaliście. Powodzenia. Niech Moc z wami będzie! - zakończył, po czym nacisnął jakiś przycisk na swoim pulpicie.
- O kurwa! - powiedział dobitnie Zak, gdy już hologram z członkami Rady zniknął. - Wyruchałem własną siostrę!
Sharvaleia, wyraźnie naburmuszona, zasiadła w milczeniu za sterami obok Morisa. Obi Wan Bartkobi tymczasem gdzieś się oddalił.
Sytuacja była mocno niezręczna. Zak postanowił więc szybko zająć wszystkich innym tematem.
- Kapitanie - zwrócił się do Morisa. - Ile właściwie czasu będziemy jeszcze lecieć?
- Jakieś milion lat. - odrzekł beztrosko Moris.
- Ile, kurwa? - wykrzyknął zdumiony Zak. - Mówiłeś, że masz najszybszy statek we wszechświecie!
- Bo to prawda. - odpowiedział Moris. - Lecimy z prędkością światła. Ale planeta Macbed znajduje się milion lat świetlnych od nas. Więc będziemy lecieć przez milion lat.
- Nie mamy tyle czasu! - jęknął młody rycerz Jedi. - A nie masz tu jakiegoś hipernapędu albo czegoś w tym rodzaju?
- Mam hipernapęd. - potwierdził Moris. - Ale nie zamierzam go używać. Wiesz, ile to paliwa zżera? Nie wybuliłbym się do końca życia!
- No kurde, bez jaj! - zniecierpliwił się Zak. - Napiszesz se, kapitanie, wniosek o refundację paliwa do Rady Intergalaktycznego Forum i zwrócą ci wszystkie koszty.
- To tak można? - zdziwił się Moris.
- No pewnie, że tak! - potwierdził zdecydowanie Zak. - W końcu ratujemy im tyłki. I przy okazji cały Wszechświat. Co najwyżej Rada będzie musiała poszukać oszczędności gdzie indziej i mistrz Mace Widzu straci służbowy nadajnik. I tak używa go tylko do rozmów z mamą.
Kapitan Moris wybuchnął śmiechem.
- Skoro tak - odparł rozbawiony - to nastawiam cel na planetę Macbed i włączam hipernapęd. Uwaga, może mocno trząść! - ostrzegł pozostałych. - Lepiej zapnijcie dobrze pasy w fotelach.
Zak i Sharvaleia posłusznie wykonali to polecenie. Obi Wan Bartkobi gdzieś przepadł i nie było go z pozostałymi.
Moris tymczasem nacisnął na swoim pulpicie przycisk włączający hipernapęd. Statek kosmiczny, już lecący z prędkością światła, zaczął nagle gwałtownie przyspieszać. Z każdą sekundą narastał ryk silnika. Cały statek zaczął się coraz bardziej trząść.
- O KURRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRWAAAAAAAA - wystękał Zak, czując narastające aż do granic możliwości ogromne przeciążenie.


***

Na pokładzie największego statku należącego do Imperium, Darth V - r przechadzał się tam i z powrotem. Przy pulpitach zaś pracowali w skupieniu jego żołnierze.
- Lordzie V - r, tutaj! - zawołał w pewnym momencie jeden z nich.
- O co chodzi, poruczniku Adi Joos? - zapytał go z zainteresowaniem Sith. - Przechwyciliście komunikat Republiki?
- Nawet lepiej, lordzie! - odpowiedział porucznik. - Przejąłem mapę, którą Republika przesłała rycerzom Jedi!
Darth V - r przyklasnął w dłonie.
- Świetnie. W takim razie wyświetlcie mi ją na monitorze.
Adi Joos rozłożył bezradnie ręce.
- Niestety, mapa jest zaszyfrowana. Ale postaram się jak najszybciej złamać hasło. - zapewnił szybko.
- W porządku. - Jeśli nawet Darth V - r był zawiedziony, nie dał tego po sobie poznać. - Róbcie swoje. Ja zaczekam. - po czym ruszył z powrotem w stronę środku pokładu, by spacerowić po nim tam i z powrotem. Nie zdążył jednak zrobić dziesięciu kroków, gdy dobiegł go radosny krzyk jego żołnierza.
- Mam! Lordzie V - r, mam!
- Tak szybko? - zdziwił się Sith, podchodząc bliżej.
Adi Joos wyprostował się z dumą.
- To było banalne zadanie. - rzekł nieskromnie. - Hasło brzmi "TETRIANDOCH". Składa się tylko z jednego słowa więc nie było trudno je złamać. Gdyby składało się z większej liczby wyrazów i brzmiało, dajmy na to: "KOSMICZNE LASKI Z TRZEMA CYCKAMI TAŃCZĄ POGO", wtedy mogłoby nam to zająć całe tygodnie. Ale tak... bułka z masłem. - zakończył uśmiechnięty.
- Brawo, poruczniku! - pochwalił go Darth V - r. - Imperium odpowiednio cię wynagrodzi. A teraz chcę zobaczyć tę mapę.
Po chwili na monitorze ukazała się mapa, z wyraźnie zaznaczonym na niej punktem. Darth V - r wpatrywał się w nią przez pewien czas.
- A więc planeta Macbed w układzie Manciara Dziewięć. - mruknął metalicznym głosem. - Wygląda na to, że Republika odkryła naszą tajną bazę. Świetnie, wylecimy im na spotkanie. - zdecydował. - Osobiście powitam rycerzy Jedi. - zrobił kilka kroków w kierunku żołnierzy odpowiedzialnych za nawigację - Lecimy do naszej bazy! Aha, puście mi na głośnikach jakiś mroczny kawałek. Tylko nie żaden nu metal bo użyję Mocy i nogi z dupy powyrywam!


***

Statek kosmiczny "Aliexpress" powoli wytracał swą prędkość. Hipernapęd przestawał działać i statek wrócił do swojej normalnej prędkości. Kapitan Moris, nawigator Sharvaleia i Zak Skywalker, mimo iż przypięci pasami do foteli, trzęśli się jak galarety.
- O kurwa... - jęknął Zak. - To było wykurwiście mocne doznanie! Większe nawet niż to, które przeżyłem, gdy posuwałem kobietę-droida w pozycji na jeźdźca i mój kutas zakleszczył się w środku. A wtedy uwolniłem się dopiero po trzech godzinach.
- Cóż, przeciążenie spowodowane przez hipernapęd potrafi dać w kość. - przyznał Moris, odpinając pasy. - Chodźmy lepiej poszukać twojego mistrza.
Znaleźli go w ładowni. Obi Wan Bartkobi leżał nieprzytomny w kącie.
- O cholera, mam nadzieję że ta podróż go nie zabiła! - zawołał wystraszony Moris.
- Bez obaw. - odrzekł spokojnie Zak, podchodząc bliżej i przyglądając się starszemu rycerzowi Jedi. - Wygląda na to, że jest cały i zdrowy. Tyle, że konkretnie najebany.
Moris również podszedł bliżej. I nagle krzyknął z przerażenia, widząc obok Obiego Wan Bartkobiego puste kanistry po benzynie.
- On wychlał paliwo rakietowe! Umrze od tego!
- Nic mu nie będzie. - odpowiedział ze stoickim spokojem Zak. - Już nie pierwszy raz tak zrobił.
- Ale on wyłoił cały nasz zapas! - Moris nadal krzyczał. - Nie będziemy mieli jak wrócić do domu.
- W takim razie trzeba liczyć na to, że znajdziemy coś na planecie Macbed. W końcu tam rzekomo jest ukryta baza Imperium. Jeśli nie znajdziemy w niej paliwa rakietowego to to jest dupa, a nie Imperium! - skwitował młody rycerz Jedi. - Bardziej mnie martwi, że mój mistrz leży tu napruty i będę musiał całą robotę odwalać sam. - skrzywił się.
Wrócili do kokpitu, gdzie Moris zasiadł z powrotem za sterami. Zak usiadł nieco z tyłu. Przez jakiś czas lecieli w milczeniu.
- Planeta Macbed przed nami. - oświadczył w pewnym momencie kapitan. - Zmniejszam prędkość.
Gdy już weszli w atmosferę planety, ujrzeli w dole ogromny ocean. I żadnego stałego lądu.
- Musimy znaleźć jakiś punkt orientacyjny. - powiedział Moris.
- Leć na zachód, kapitanie. - zdecydował Zak. - wyczuwam tam coś dziwnego. Bardzo możliwe, że gdzieś tam znajduje się baza Imperium.
- Obyś się nie mylił, panie Skywalker. - mruknął Moris. - Lecimy już na oparach paliwa.
Po godzinie ujrzeli wreszcie przed sobą upragniony ląd. Pojawiły się nawet jakieś zabudowania.
- W samą porę! - ucieszył się Moris. - Jeszcze chwila i skończyłoby nam się paliwo. Lądujemy.
Gdy już wylądowali, ledwo otworzyli właz i wyszli na zewnątrz, a już zobaczyli, iż ktoś ku nim zmierza.
Moris chciał już wracać na statek po broń, ale Zak powstrzymał go ruchem ręki.
- To nie jest żaden szturmowiec Imperium. - powiedział. - Ten gość wygląda niegroźnie. To raczej jeden z miejscowych.
Gdy nieznajomy podszedł bliżej, Zak i Moris zobaczyli, iż trzyma on w ręku kawałek pizzy, którym zajada się ze smakiem.
- Cześć, jestem Kicerk. - przedstawił się, wpychając sobie pizzę do ust. - A wy pewnie z innego układu gwiezdnego, co? Od razu widać.
Nagle rozszerzyły mu się źrenice.
- Ja was widziałem... - powiedział, wyraźnie zaskoczony.
- To niemożliwe. - odrzekł Zak obojętnie. - Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy.
- Widziałem was w moim śnie. - dokończył Kicerk, dojadając ostatni kęs pizzy.
- Jak to we śnie? - zdziwił się Moris.
- A tak to. Śniło mi się, że ten gość obok ciebie walczył z jakimś gościem ubranym na czarno, z dziwacznym hełmem na głowie. A potem była wojna. Wielka wojna, Republiki z Imperium.
- I co było dalej? - zaciekawił się Zak.
- Nie wiem. - odrzekł rozbrajająco Kicerk. - Pamiętam tylko, że na końcu wszyscy jedli McChickeny.
- Jakie kurwa McChickeny? - zniecierpliwił się Zak. - Ale kto wygrał wojnę?
- A skąd mam niby wiedzieć? - obruszył się Kicerk.
- I to ma być niby sen proroczy? - zdenerował się Zak. - To jest chuj, a nie sen!
- Sam żeś jest chuj! - oburzył się Kicerk, po czym obrócił się na pięcie i odszedł obrażony.
Moris ryknął śmiechem.
- Widzę, że rycerze Jedi zawsze potrafią znaleźć wspólny język z mieszkańcami kosmosu. - rzekł rozbawiony do nadal zdenerwowanego Zaka. - Chodźmy lepiej poszukać tej bazy Imperium.
- Masz słuszność, kapitanie. - odparł już nieco uspokojony Skywalker. - Widzisz ten hangar trzysta kroków przed nami? Wyczuwam jakąś dziwną energię z tamtego miejsca.
- Ten zdezelowany budynek? - zdziwił się Moris. - Przecież tam z trudem zmieściłby się mój statek "Aliexpress". Jakim cudem miałyby tam stacjonować siły Imperium?
- Nie wiem, ale coś mi mówi, że powinniśmy tam iść. - upierał się młody rycerz Jedi.
Moris uległ i po jakimś czasie obydwaj znaleźli się na skraju hangaru.
Ostrożnie weszli do środka... I spostrzegli, że hangar nie wyróżnia się niczym szczególnym. Wyglądał jak wiele innych podobnych miejsc. Był wyraźnie podniszczony, znajdowało się w nim kilka starych, zużytych, małych statków kosmicznych, z których żaden nie był kompletny. Wszędzie porozrzucane też były pojedyncze części do maszyn. Ku wielkiej radości Morisa, znalazło się też kilka pełnych kanistrów z paliwem rakietowym. Obydwaj bohaterowie postanowili, że Moris przeniesie je na statek, a tymczasem Zak rozejrzy się jeszcze po hangarze.
Moris zabrał pierwsze dwa kanistry i ruszył z nimi w stronę statku, Zak zaś skierował się na sam kraniec hangaru, gdzie na tylnej ścianie wisiała rzeźba przedstawiająca kosmicznego pirata, z okiem przysłoniętym przepaską i trzymającego w ręku butelkę czegoś mocniejszego.
- Hm, wygląda trochę jak mistrz Obi Wan Bartkobi - mruknął pod nosem Skywalker, po czym, wiedziony intuicją, pociągnął ręką za butelkę.
W tym momencie zaskrzypiał pod nim mechanizm otwierający zapadnię. Zak uskoczył krok do tyłu. W miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stał, teraz była wyrwa w podłodze. Pod nią widać było schody prowadzące w dół.
- Bingo! - ucieszył się Zak, po czym ruszył w dół schodami, nie wiedząc, co go czeka. Postanowił jednak być ostrożnym i starał się stąpać najciszej, jak tylko potrafił.
Wydawało mu się, że upłynęła wieczność, gdy wreszcie schody się skończyły. Przed rycerzem Jedi rozciągał się teraz długi, nieoświetlony korytarz. Skywalker stąpał ostrożnie naprzód i po kilkudziesięciu metrach wyczuł na jednej ze ścian drzwi. Pchnął je ostrożnie, wchodząc cicho do pomieszczenia za drzwiami. W środku, obok drzwi, znajdował się włącznik światła. Zak postanowił go na razie nie używać. Szedł zatem po omacku do przodu, przyzwyczajając oczy do ciemnosci. Po kilkunastu krokach dostrzegł przed sobą jakieś obiekty, ustawione w rzędzie. Gdy znalazł się tuż przy nich, wiedział już, z czym ma do czynienia.
- Droidy bojowe! Wiele droidów! - pomyślał z ekscytacją, po czym przysunął głowę tak blisko jednego z nich, by móc odczytać tabliczkę przyspawaną do naramiennika droida. - Model "Marcin Pięć Pięć Pięć Dwa Dwa". - odczytał. - Nie znam. To chyba jakieś najnowsze dzieło techniki.
Czym prędzej wycofał się pod drzwi i nacisnął na chwilę włącznik od światła. W pełnym świetle jego oczom ukazały się całe niemające końca rzędy droidów.
- O kurwa! - Zak aż westchnął. - Są ich tu chyba dziesiątki tysięcy! A więc Imperium szykuje się do prawdziwej inwazji! Republika jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Muszę o tym czym prędzej zameldować Radzie! - pomyślał, po czym zgasił światło i wybiegł na korytarz, zamykając za sobą cicho drzwi.
Na korytarzu nadal panowała ciemność. Rycerz Jedi jednak poczuł na plecach nieprzyjemne mrowienie.
- Ktoś tu jest! - pomyślał z przypuszczeniem graniczącym z pewnością. - Czuję to!
W tym momencie na całej długości korytarza zapaliło się jaskrawe światło i Zak przekonał się, iż intuicja go nie myliła. Kilkanaście kroków przed nim, zagradzając mu drogę do schodów, stała dziwna postać, odziana cała na czarno. Okrywała ją długa, również czarna peleryna. Na głowie miała ogromnych rozmiarów hełm, w tym samym kolorze. Twarz miała skrytą za maską. Postać budziła grozę.
Zak przełknął ślinę.
- Kim jesteś? - zapytał, z lekkim drżeniem w głosie.
Nieznajomy zrobił krok naprzód.
- Ja sem twoj tatinek! - oświadczył dziwnym, metalicznym głosem.
- Że jak? - zapytał zdziwiony do granic możliwości rycerz Jedi.
Nieznajomy puknął mocno ręką w swój hełm.
- Cholerne dziadostwo! - mruknął sam do siebie, z wyraźną irytacją. - Znów załaczył się niewłaściwy moduł językowy! Oddam ten szmelc do wymiany na gwarancji. A jak mi tego nie poprawią to pożałują! - warknął, po czym przypomniał sobie o obecności rycerza Jedi. - O czym to ja miałem... A tak! Zak, ja jestem twoim ojcem! - oświadczył z mocą.
Zak wyglądał na mocno skonsternowanego. Chyba nie takiego przebiegu rozmowy się spodziewał.
- Jakim znowu ojcem? - pytał z niedowierzaniem. - Co ty gościu pierdzielisz? Coś ty właściwie za jeden?
- Mówią na mnie Darth V - r. - przedstawił się nieznajomy.
- O kurwa! - rycerz Jedi cofnął się o krok. - A więc to ty jesteś tym uczniem Imperatora i jego najważniejszym generałem?
- To ja. - odparł Darth V - r. - Ale dawniej byłem kimś zupełnie innym. Zanim przeszedłem na Ciemną Stronę Mocy, nazywałem się V - r Skywalker. A ty jesteś moim synem. Zakiem Skywalkerem.
- To niemożliwe! - zaprzeczył gwałtownie Zak. - Moim seniorem jest mistrz Yankiel! - upierał się.
- Ale nie prawdziwym. On cię tylko adoptował.
- NIEEEEEEEEEEE! - wykrzyknął Zak. - To nie może być prawda!
- Sam pomyśl. - wskazał mu Darth V - r. - Przecież wy nawet nie jesteście do siebie podobni.
Młody Skywalker zaczął się nad tym zastanawiać.
- Hm, jak tak w sumie pomyśleć, to faktycznie wyglądamy inaczej. - przyznał po chwili. - Ja jestem wysokim i przystojnym człowiekiem. A senior jest mały, zielony, brzydki i ma długie, odstające uszy. Jeszcze do tego tak dziwacznie gada... ale myślałem, że to wszystko przez jakąś chorobę popromienną, czy coś...
- Jasne. - parsknął metalicznym śmiechem Sith.
Zak wycelował w niego wskazującym palcem.
- Ale ty też nie jesteś do mnie podobny! - zauważył. - Nie dość, że nosisz te jednolite czarne łachmany to jeszcze masz na łbie jakiś wielki garnek.
Darth V - r mruknął gniewnie.
- Imperator kazał mi go nosić! Wszystko przez walkę, którą kiedyś stoczyłem z twoim mistrzem, Obim Wan Bartkobim. Jeszcze mu za to kiedyś odpłacę! - uniósł zaciśniętą pięść w geście groźby.
- A czego chcesz ode mnie? - zapytał go Zak.
Sith wyprostował się dumnie.
- Jesteś moim synem, Zak. Drzemie w tobie wielka Moc. - odparł. - Czuję to. Stań u mego boku! Przejdź na Ciemną Stronę Mocy i poznaj nowe możliwości!
- A Imperator? - dopytywał Zak.
- A olać go! - machnął ręką zniecierpliwiony Darth V - r. - Jego i tak obchodzi tylko ser. Stań u mego boku, synu, a będziemy wspólnie rządzić całym wszechświatem! Tylko my dwaj! Imperium pod naszymi rządami będzie niezwyciężone!
- Brzmi kusząco. - odpowiedział powoli młody Skywalker. - Ale prawda jest taka, że moim prawdziwym ojcem był i jest Senior! - oświadczył z przekonaniem. - Nawet, jeśli wygląda jak zielona, mała kupa. Ty zaś nigdy nie będziesz moim ojcem!
- Okrutnik! - odpowiedział z wyrzutem Darth V - r.
- Poza tym... kontynuował Zak. - musiałbym zdradzić swoich przyjaciół, a tego nigdy nie zrobię! No i nie zapomniałem, że zniszczyłeś mój burdel, z trójcycatymi panienkami! Tego ci nie wybaczę!
Darth V - r słuchał w milczeniu. Aż wreszcie wyciągnął swój miecz świetlny. Promień lasera żarzył się ostrym, czerwonym światłem.
- Skoro tak... - zrobił krok w kierunku Zaka - to będziesz musiał zginąć!
- Najpierw musisz mnie pokonać! - odpowiedział wyzywająco rycerz Jedi, po czym sięgnął po swój miecz świetlny... i nagle zamarł.
- O kurwa! - pomyślał przerażony. - Nie wziąłem swojego miecza! Chyba zostawiłem go w łóżku Sharvari!
Darth V - r zaśmiał się szyderczo po czym szybkim krokiem ruszył w jego stronę, trzymając przed sobą wyciągnięty miecz.
Zak cofał się, myśląc gorączkowo nad jakimś planem. Korytarz był wąski i nie było szans na przedostanie się do schodów, nie narażając się na śmiertelny cios przeciwnika. Można było próbować ucieczki w drugą stronę, ale w tym momencie Zak usłyszał daleko za sobą równy, marszowy krok, który narastał z każdą chwilą.
- Szturmowcy. - potwierdzil jego obawy Sith. - Moi żołnierze nadchodzą. Znalazłeś się w pułapce, Zak. Trzeba było do mnie dołączyć. Teraz zginiesz!- zrobił kolejny krok i uniósł swój miecz w górę, szykując się do zadania ciosu...
I w tym momencie niespodziewanie zachwiał się, uderzony czymś z tyłu, po czym runął nieprzytomny na podłogę.
Za jego plecami, trzymając jakąś wielką, ciężką butelkę, stał uśmiechnięty od ucha do ucha Obi Wan Bartkobi.
- Mistrzu! - wykrzyknął z mieszaniną radości i zaskoczenia Zak. - Co ty tu robisz?
- A obudziłem się na statku, skacowany jak jasna cholera. - wyjaśnił starszy rycerz Jedi, nadal z uśmiechem. - Suszyło mnie jak skurwysyn więc pomyślałem, że rozejrzę się po okolicy w poszukiwaniu czegoś konkretnego do picia. Kapitan Moris powiedział mi, że jesteś w tym hangarze więc udałem się prosto do niego i nie uwierzysz, co znalazłem. - cały wyszczerzony, zaprezentował mu wielką, trzymaną w ręku butelkę. - To chyba miejscowy rum. Zdaje się, że należał do kosmicznych piratów, którzy korzystali z tego hangaru. Już miałem wracać z moim pięknym znaleziskiem z powrotem na statek, gdy usłyszałem z dołu twój głos. Zszedłem powoli po schodach i zobaczyłem, przed sobą, odwróconego do mnie plecami jakiegoś dziwnego typka, który ci groził, a następnie wyciągnął miecz. Zakradłem się więc do niego od tyłu i już miałem go potraktować swoim mieczem, gdy zorientowałem się, że go nie mam. - Obi Wan Bartkobi podrapał się po głowie z zawstydzeniem. - Chyba z roztargnienia zostawiłem go na pokładzie statku.
- Uczeń godny mistrza. - mruknął pod nosem Zak.
- W każdym razie - kontynuował starszy rycerz Jedi. - nie miałem miecza, więc postanowiłem, że zdzielę tego czarnego butelką po łbie. Wprawdzie miał hełm, ale butelka wyglądała mi na dosyć mocną. I wiesz co? - zapytał, nadal z uśmiechem na ustach. - Tamten padł nieprzytomny i nawet hełm mu nie pomógł, a butelka wytrzymała. Widać na tej planecie robią je z jakiegoś superwytrzymałego tworzywa. I dzięki temu mój rum ocalał! - zakończył, cały szczęśliwy.
- To wspaniale, mistrzu - mruknął Zak. - ale mamy na koncie większe problemy. Znalazłem tu pomieszczenie, w którym trzymają dziesiątki tysięcy droidów! Pewnie lada moment je uaktywnią.
- A zatem znalazłeś tajną bazę Imperium! - skonstatował Obi Wan Bartkobi. - A ten nieprzytomny to...
- Darth V - r - dokończył młodszy rycerz Jedi. - Może weźmiemy go ze sobą na pokład, zwiążemy i przywleczemy przed oblicze Rady? To by znacznie osłabiło Imperium i dało przewagę Republice.
W tym momencie zaświstały obok nich laserowe pociski. Szturmowcy byli coraz bliżej nich.
Obi Wan Bartkobi momentalnie zerwał się w stronę schodów.
- Za mną, mój padawanie! - krzyknął, nadal trzymając butelkę z rumem w ręku. - Zostaw tu Sitha. Nie damy rady go zawlec na pokład, będziemy zbyt wolni i szturmowcy nas dogonią. Pamiętaj, że nie mamy mieczy świetlnych i nie damy rady odbić ich pocisków. Naszym zadaniem jest teraz jak najszybszy powrót do Intergalaktycznego Forum i zdanie Radzie relacji z tego, co tu widzieliśmy. Wielka wojna nadchodzi!
- Mistrzu - zwrócił się do niego Zak, gdy już wbiegali po schodach w górę. - A może byś rzucił butelką w kierunku szturmowców? To by ich znacznie spowolniło.
Obi Wan Bartkobi posłał mu pełne oburzenia spojrzenie.
- Chyba ocipiałeś, Zak! - odpowiedział, tuląc butelkę mocno do piersi. - Ten rum uratował nam życie! A teraz uratuje mnie przed pragnieniem, które z pewnością pojawi się podczas podróży powrotnej. A nie chcesz chyba, bym znów dobrał się do paliwa rakietowego? Nie? No właśnie. No to koniec z głupimi pytaniami i biegiem na statek!


***


Statek należący do Imperium, kilka godzin później.
Darth V - r siedział samotnie w swej prywatnej kabinie. Rozmyślał nad tym, co wydarzyło się tego dnia na planecie Macbed, podczas gdy robot medyczny typu Ascara Jeden opatrywał mu ranę na głowie. Obok leżał wielki, czarny hełm. Darth V - r patrzył na niego z niechęcią.
- Na cholerę mi ten szajs? - skrzywił się. - Niby miał chronić mój łeb, a wystarczył jeden cios jakimś ciężkim przedmiotem i już padłem nieprzytomny...
Robot medyczny kończył właśnie swe zadanie, gdy na prywatnym transmiterze umiejscowionym w kabinie Sitha zamrugała czerwona dioda.
Darth V - r westchnął i pospiesznie nałożył na głowę maskę i hełm. Następnie nacisnął jakiś przycisk. W tym momencie na środku kabiny wyświetlił się hologram mężczyzny z kapturem zasuniętym na głowę. W ręku trzymał wielki kawał sera.
- Witaj, Imperatorze. - powitał go Darth V - r.
- Witaj, lordzie V - r. - odwzajemnił powitanie Incywind, odgryzając kawałek sera. - Jak idą sprawy?
- No tak średnio bym powiedział. - odparł Sith. - Tak średnio.
- Spotkałeś rycerzy Jedi? - dopytywał Imperator, żując ser.
- Spotkałem. - przyznał niechętnie Darth V - r. - Ale nie zdołałem przeciągnąć Zaka na naszą stronę. On oraz Obi Wan Bartkobi zaskoczyli mnie, a następnie uciekli. Ale jeszcze się z nimi policzę!
Incywind machnął ręką w geście zniecierpliwienia.
- Na rycerzy Jedi przyjdzie jeszcze pora. - oznajmił, mlaskając nieprzyjemnie.- Ale teraz są ważniejsze sprawy. Zrób inspekcję naszych wojsk. Czas przeprowadzić wielką ofensywę! Zaczynamy kosmiczną serwolucję!
- Jak sobie życzysz, Imperatorze.
- Aha, jeszcze jedno. - przypomniał sobie Incywind, pakując do ust ostatni kawałek sera. - Wkrótce zjawią się u ciebie moi ludzie i zamontują nowy transmiter, oparty na najnowszej technologii. Od teraz, podczas naszych rozmów, będzie nie tylko wszystko widać, ale i czuć zapachy. To usprawni komunikację. A teraz się rozłączam. Powodzenia!
- Świetnie. - mruknął z przekąsem Darth V - r, gdy już hologram Imperatora zniknął. - Teraz za każdym razem, gdy będę z nim gadać, na całym statku będzie jebało tym cholernym serem!
Powolnym krokiem wyszedł ze swej kabiny i udał się na główny pokład. Następnie wydał dyspozycje swoim żołnierzom, przygotowując ich do inspekcji. Na statku zapanowało poruszenie.
Darth V - r tymczasem podszedł do żołnierza odpowiedzialnego za uzbrojenie.
- Poruczniku Mackers. - zwrócił się do niego. - Jak wygląda obecnie nasz arsenał bojowy?
- Świetnie, lordzie V - r! - zapewnił entuzjastycznie porucznik Mackers. - Nasz statek jest wyposażony w wielkie działo typu "Remove". Ostatnio zniszczyliśmy nim planetę Kebab. Mamy też anihilator twarzy typu Proface. Kosmiczne trebusze, model "Mormegil". W naszej bazie na planecie Macbed znajdują się dziesiątki tysięcy droidów bojowych model Marcin Pięć Pięć Pięć Dwa Dwa, gotowych do uruchomienia w każdej chwili W przestrzeni kosmicznej zaś - wyliczał dalej Mackers. - siły Imperium dysponują setkami statków kosmicznych.
- Bardzo dobrze. - pochwalił go zadowolony Sith.
Następnie spojrzał na ogromną pokładową szybę, za którą rozciągał się zapierający dech w piersiach widok kosmosu.
- Lordzie V - r... - przerwał ciszę porucznik Mackers. - Damy Republice popalić, prawda? - zapytał podekscytowany.
Darth V - r nadal przyglądał się w milczeniu gwiazdom i planetom znajdującym się za szybą.
- Jeszcze jak! - powiedział w końcu.


***


cdbmn.*



*ciąg dalszy być może nastąpi
_________________
 
 
JankielKindybalista85 
Loża Szyderców
Zwykły szary żydomason


Wiek: 65
Dołączył: 11 Lis 2013
Posty: 16123
Skąd: Wolne Miasto Nowa Huta

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 00:12   

ctrl+f - "Jankiel" - nie znaleziono - dziękuję, dobranoc.
_________________
I'M TOO OLD FOR THIS SHIT!
........................
#seniorwinternetach #fascynującaanegdotka #lata90tetoapogeumludzkiejcywilizacji #gettudaczopa
........................
The Mission // Dead Poets Society // Boyz n the Hood // Fisher King // Bronx Tale // Trainspotting // Chasing Amy // Big Lebowski // Fight Club // Human Traffic // Samotari.

Czyli apgrejdowana złota 11tka filmów, które uczyniły mnie Jankielem. Obejrzyj wszystkie i zostań mną. Polecam - 8.73/10
 
 
macbed
Überszlachta


Wiek: N/A
Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 17996

Medale: 25 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 00:27   

Jest Yankiel, czytaj. :PP
_________________


https://www.youtube.com/watch?v=W7djY-nXkpY
 
 
Mackers 


Wiek: .
Dołączył: 12 Lip 2014
Posty: 7362

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 00:31   

Propsuję opowiadanie :ok:
 
 
macbed
Überszlachta


Wiek: N/A
Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 17996

Medale: 25 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 00:59   

Kurwa
To uczucie, gdy jesteś planetą :/
_________________


https://www.youtube.com/watch?v=W7djY-nXkpY
 
 
Mackers 


Wiek: .
Dołączył: 12 Lip 2014
Posty: 7362

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 01:05   

Macbed jest w Mańce.
 
 
Zaknafein 
Loża Szyderców
Dżunior


Wiek: huj
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 8585
Skąd: Lazy Town

Medale: 1 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 01:50   

macbed napisał/a:
Kurwa
To uczucie, gdy jesteś planetą :/


To jeszcze nic
To uczucie gdy ruchasz swoją siostrę

Dzięki za główna rolę Davos :nalewka:
_________________

byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś
https://www.youtube.com/watch?v=2dTh3iI0is8
byś byś byś byś byś byś byś
🌈🌈
🌈
🌈
 
 
JankielKindybalista85 
Loża Szyderców
Zwykły szary żydomason


Wiek: 65
Dołączył: 11 Lis 2013
Posty: 16123
Skąd: Wolne Miasto Nowa Huta

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 02:00   

Zaknafein napisał/a:
To uczucie gdy ruchasz swoją siostrę

Prawda że cudowne?

Spać znowu nie mogę więc przeczytałem. Całkiem spoko. Wykorzystywanie forumowych patentów zawsze na plus. Nie tak dobre jak spartolenie przez Szkotów niepodległościowego referendum, ale fajnie się czytało. I autorowi za dobrą rolę podziękować powinienem.
_________________
I'M TOO OLD FOR THIS SHIT!
........................
#seniorwinternetach #fascynującaanegdotka #lata90tetoapogeumludzkiejcywilizacji #gettudaczopa
........................
The Mission // Dead Poets Society // Boyz n the Hood // Fisher King // Bronx Tale // Trainspotting // Chasing Amy // Big Lebowski // Fight Club // Human Traffic // Samotari.

Czyli apgrejdowana złota 11tka filmów, które uczyniły mnie Jankielem. Obejrzyj wszystkie i zostań mną. Polecam - 8.73/10
Ostatnio zmieniony przez JankielKindybalista85 2016-09-22, 02:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Zaknafein 
Loża Szyderców
Dżunior


Wiek: huj
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 8585
Skąd: Lazy Town

Medale: 1 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 02:05   

JankielKindybalista85 napisał/a:
Zaknafein napisał/a:
To uczucie gdy ruchasz swoją siostrę

Prawda że cudowne?


A potem wychodzą z tego takie Joffreye
_________________

byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś
https://www.youtube.com/watch?v=2dTh3iI0is8
byś byś byś byś byś byś byś
🌈🌈
🌈
🌈
 
 
Mańka 
Überszlachta
Misia


Wiek: 100
Dołączyła: 28 Gru 2015
Posty: 6409

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 05:52   

Chciałam dostać gwiazdkę z nieba na urodziny, a tymczasem otrzymałam cały układ gwiezdny... :wstyd: ależ te chłopaki są uczynne :-D

Cytat:
Macbed jest w Mańce


Wait... WUT?!?!
_________________
"Czasami konflikty muszą wybuchnąć tylko po to, żebyśmy wszystkiego nie robili sami jak takie osiołki".

"Małe złodziejaszki wieszacie, wielkim - nisko się kłaniacie".
Mikołaj Rej
 
 
Dead_Laugh 
Loża Szyderców
Friend or traitor, come


Wiek: 23
Dołączył: 21 Kwi 2015
Posty: 4021
Skąd: W klatce Skinnera

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 06:38   

Dobre. Naprawdę dobre. Tylko trochę szkoda, że Śmieszka nie było. :PP
_________________
 
 
Mańka 
Überszlachta
Misia


Wiek: 100
Dołączyła: 28 Gru 2015
Posty: 6409

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 08:48   

[spojler]podobno ma być druga część[/spojler]
_________________
"Czasami konflikty muszą wybuchnąć tylko po to, żebyśmy wszystkiego nie robili sami jak takie osiołki".

"Małe złodziejaszki wieszacie, wielkim - nisko się kłaniacie".
Mikołaj Rej
 
 
V - r 
Loża Szyderców


Dołączył: 16 Kwi 2014
Posty: 8065

Medale: 1 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 08:55   

Bardzo fajne, ładne, dowcipne, pomysłowe. Macie tu soundtrack Imperium: https://www.youtube.com/watch?v=QiK3b3Gzm10
 
 
Marcin55522 
Loża Szyderców


Wiek: PNE
Dołączył: 18 Wrz 2014
Posty: 3511
Skąd: Jestem?

Medale: 2 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 09:46   

O kurwa znalazłem Marcina, później wezmę się za czytanie :D
_________________
 
 
ChodnikowyWilk 
Junior Admin
Nie taki jak kiedyś


Wiek: 28
Dołączył: 21 Wrz 2013
Posty: 13544
Skąd: Kraków

Medale: 12 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 13:17   

Świetne, bardzo dobrze się czytało, no i klasycznie cała góra nawiązań forumowych przy których parskałem śmiechem. GG WP :piwo:
 
 
Szyszek 
Loża Szyderców
Cheerful nihilist


Dołączył: 21 Wrz 2013
Posty: 9210

Medale: 1 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 13:53   

Propsuję to :piwo:

Nawet się pojawiłem. W postaci miotacza :P
 
 
Zaknafein 
Loża Szyderców
Dżunior


Wiek: huj
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 8585
Skąd: Lazy Town

Medale: 1 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 14:06   

wgl



https://www.youtube.com/watch?v=nkoSrIZYEOw
_________________

byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś byś
https://www.youtube.com/watch?v=2dTh3iI0is8
byś byś byś byś byś byś byś
🌈🌈
🌈
🌈
 
 
widzu 
Junior Admin
To co wpiszesz, będzie pod twoim nickiem.


Wiek: 2 k
Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 22221
Skąd: Village killed by planks

Medale: 14 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 14:25   

Zaknafein, bo jest dużo wyrazów z tym słowem. Zakon, zakryć itp.
_________________
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
 
 
bartek82r 
Założyciel Forum


Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 6906

Medale: 2 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 14:26   

Zaknafein napisał/a:
https://www.youtube.com/watch?v=nkoSrIZYEOw


Komentarze:

 
 
Mormegil 
merungl


Wiek: 21
Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 4613

Medale: 2 (Więcej...)

Wysłany: 2016-09-22, 15:55   

Ładne te trebusze.

Co za gównosłownik podkreśla mi słowo trebusz. :niegit: :niegit: :niegit:
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Czy wiesz, że...

Strona wygenerowana w 0.211 sekundy. Zapytań do SQL: 32