To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Mistrzowie.org Forum Oficjalne
forum zrzeszające użytkowników serwisu mistrzowie.org

Hydepark - Rozkminy

Antybristler - 2018-07-18, 20:55

Żółwie wodne to jest zupełnie inna kategoria, bo one jedzą głównie mięso. Za to lądowe są roślinożerne, ale dziwnym trafem jak zobaczą ślimaka to mu nie odpuszczą.
Lilith - 2018-07-26, 11:56

Znacie może takich ludzi, do których bardziej się zwracacie po ksywach niż po imieniu? Albo praktycznie wszyscy ich nazywają ksywami?

Ja znam kilka takich osób, do których naprawdę rzadko zwracam się po imieniu.
Nawet z Antkiem tak mam, ja go nazywam Żółwiem, Żółwikiem, no stety lub niestety, on wszystkim się z tym kojarzy. I jakoś bardziej mi to odpowiada, niż mówić do niego Krzysiu, zwłaszcza, że to imię kojarzy mi się z kuzynem, który rok temu popełnił samobójstwo ;_;

icywind - 2018-07-26, 14:11

Mi z magicznym Krzysztofem
widzu - 2018-07-26, 16:34

Mój nauczyciel fizyki. Ma na imię Stanisław ale nawet żona mówi na niego Waldek.
Ascara - 2018-07-26, 20:50

Lilith, a mówisz do niego Antek? :P

[ Dodano: 2018-07-26, 21:52 ]
Moja ciocia ma w dokumentach Kazimiera, ale wszyscy mówią Wanda. Bo wtedy z jakichś przyczyn nie można było dawać niektórych imion (czy coś takiego) i w papierach swoje, a rodzice i tak wołali po swojemu.

Mój wujek z kolei - Stanisław, a cała rodzina go nazywała Zdzichem. Tylko jego już rodzina, żona itp. Staszkiem.

Mańka - 2018-07-26, 21:07

Z moją Babcią było podobnie - naprawdę ma na imię Alicja, ale wszyscy wołają na nią Bożena. Nawet jej siostra. Kiedy zapytałam ją dlaczego, to odpowiedziała mi, że jej rodzina zastępcza chciała [nie wiem jak to dobrze ująć] wymazać tożsamość - to że pochodziła z zamożnej rodziny a stała się posługaczką. Częściowo im się to udało, na szczęście zabrała ją od nich ciocia, kiedy stała się pełnoletnia.
dyniator - 2018-07-26, 22:40

Dziadek Andrzej (Jerzy). Przyjęło się że Andrzej i już tak zostało.
Teraz jak komuś z rodziny mówię Jerzy. To patrzą się na mnie z wielkim zdziwieniem. wot. jaki Jerzy

Lilith - 2018-07-26, 22:41

Andżejuuuuuu jak Ci na imięęęęęęęę


Wychodzi na to, że Jerzy. Zagadka rozwiązana.

dyniator - 2018-07-26, 22:42

:spiew: :spiew: :spiew:
Love178 - 2018-07-26, 23:38

Mój wujek jest zarejestrowany Janusz, ale wszyscy od zawsze wołają na niego Maciek, bo to był pierworodny mojego dziadka, więc nieźle zabalował jak się urodził i w urzędzie mu się pokićkało, które imię ma być pierwsze
Antybristler - 2018-07-27, 08:30

http://mistrzowie.org/721...#comment_724024 :D
icywind - 2018-07-27, 08:38

Lilith napisał/a:
Andżejuuuuuu jak Ci na imięęęęęęęę


Wychodzi na to, że Jerzy. Zagadka rozwiązana.

Wydało się

Lilith - 2018-07-27, 11:03

Mam sąsiada, co ma na imię Witold, ale wszyscy mówią mu Mariusz.
krojechleb - 2018-07-27, 11:32

mój znajomy ma na ksywkę Adolf ale rzadko zdarza się ksywka która jest jednocześnie imieniem częściej coś w stylu suchy łysy na jednego nawet penis mówili a na drugiego kuciap ale teraz już się tak do gości nie zwracamy no chyba że ktoś o nich mówi a ich akurat nie ma:)
Davos - 2018-07-27, 12:13

Lilith napisał/a:
Znacie może takich ludzi, do których bardziej się zwracacie po ksywach niż po imieniu? Albo praktycznie wszyscy ich nazywają ksywami?


Jeszcze jak.
Mam tak z częścią znajomych ze studiów. Mieliśmy fajne studenckie forum, na którym aktywni byli ludzie zwłaszcza z trzech roczników (w tym mojego), po jakimś czasie zaczęliśmy robić zloty, wychodzić na piwo czy grać razem w nogę - a jak się zwracać do wszystkich tych ludzi, których w większości znasz jedynie z forum? Oczywiście po forumowym nicku. No i te forumowe ksywki tak przylgnęły do większości z tych osób, że wszyscy znajomi tak się do nich zwracają do dziś, mimo że tamto forum już od dawna nie istnieje. Najlepsze, że w paczce znajomych mam m.in. 3 Bartków więc żeby ich rozróżnić, "Bartek" wołamy tylko na tego, który akurat na forum był najmniej aktywny - w przypadku pozostałych używamy tylko ich ksywek. Nawet jak są obecni wszyscy trzej i zawoła się "Bartek" to odwraca się tylko ten, na którego zawsze tak wołamy. Pozostali reagują tylko na zawołanie ich po ksywkach :D

widzu - 2018-07-27, 13:10

Mojego kolegę nazywano Marian. Bez powodu.
KicerK - 2018-07-27, 14:13

Lilith napisał/a:
Znacie może takich ludzi, do których bardziej się zwracacie po ksywach niż po imieniu? Albo praktycznie wszyscy ich nazywają ksywami?


W moim otoczeniu to właśnie ja jestem taką osobą :king:

Lilith - 2018-08-01, 16:16

>wykorzystywanie dzieci do walk w krajach dotkniętych wojną
ZBRODNIA, JAK TAK MOŻNA, NIELUDZKIE, NIECH DOROŚLI SAMI SIĘ BIJOOOOO

>wykorzystywanie dzieci do walk podczas Powstania Warszawskiego
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROOOOOOOOOOOM

Czy tylko ja tu dostrzegam hipokryzję?

Love178 - 2018-08-01, 16:45

Hmm, opiszę jak to widzę, ale nie wiem, czy to będzie pasować stricte pod hipokryzję:

- walczące dzieci z innego kraju widziane są inaczej niż walczące dzieci z naszego, bo my sami jesteśmy od dziecka pod wpływem propagandy, że za ojczyznę należy przelać swoją krew. Dlatego możemy w tych dzieciach widzieć "cząstkę nas" w sensie podobnego sposobu myślenia, przypominamy sobie jak wyglądało nasze życie w ich wieku (czyli w czasie, kiedy najbardziej nas próbowano pod tym względem kształtować) i często konkluzja, do jakiej moglibyśmy dojść to "zrobiłbym to samo, co to dziecko".
- z kolei patrząc na sytuację "z zewnątrz", jaka ona jest w innych krajach, widzimy surowy obraz i dzieki temu postrzegamy, czym to wszystko jest - daniem dziecku broni i zrobieniem z niego bardzo posłusznego mięsa armatniego w walce albo o czyjeś bogactwo albo o ideę "ojczyzny", z którą się nie utożsamiamy, dlatego pojawia się u nas uczucie "wszystko to o jakieś Kongo, które mnie kompletnie nie interesuje, więc to cierpienie nie jest konieczne"
- wydaje mi się też, że ludzie w rzeczywistości nie wgłębiają się za bardzo. To było dawno temu, więc wyobrażają sobie to w bardziej "metaforyczny" sposób, gdyż zdjęcia i nagrania obecnych walczących dzieci u każdego, z tego co widziałam, budzą oburzenie. Czyli innymi słowy w przypadku Polski wyobrażają sobie dziecko, które ze słowami "za ojczyznę" na ustach z podniesioną głową zostaje postrzelone w serce i ginie w chwale, podczas, gdy w rzeczywistości ktoś je brutalnie rozbebeszył i rzucił na pobocze, bo miał je w dupie. Może gdyby było mniej kinematograficznej propagandy, a więcej empatycznego realizmu typu pokazywanie, że dzieci na pewno się bały, na pewno rodzina za nimi płakała itp, to ludzie potrafiliby na to spojrzeć tak samo, jak patrzą na analogiczne przypadki w innych krajach.

Wydaje mi się, że z pierwszych dwóch punktów wynika faktycznie obraz hipokryzji.

Trzeba tylko też zauważyć, że dużo osób na pewno na zwrócenie na to uwagi zareaguje jakby próbowano im powiedzieć, że dzieciom nie należy się pamięć. Należy się. Tylko nie pamiętam żebym kiedykolwiek usłyszała słuszne "biedne dzieci", jedynie "zobacz, były w twoim wieku i już były gotowe na takie poświęcene". No właśnie, a były?...

JankielKindybalista85 - 2018-08-01, 20:34

Jest pewna różnica. Polskich dzieciaków jednak nikt planowo nie szkolił do walki. Same w nią wlazły po patriotyzm w domu był na poziomie wycieku radioaktywnego z każdego kąta albo po prostu walka przyszła do nich bo II wojna była w znacznej mierze toczona z cywilami, obok cywilów i w imię wyrżnięcia jak największej liczby cywilów. Nie ma tu porównania z sytuacją z Liberii czy Sierra Leona, skąd pochodzą najsłynniejsze komanda dzieciaków, gdzie się te dzieci po prostu łapało i im prało mózgi żeby z nich zrobić maszyny do zabijania bez uczuć. Ale ogólnie... racja.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group