To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Mistrzowie.org Forum Oficjalne
forum zrzeszające użytkowników serwisu mistrzowie.org

Humor - Najlepsze copypasty

Zabek05 - 2016-07-22, 10:03

Wojciech Cejrowski, prawie każdy go zna, ale mało osób wie co robił, gdy prężnie działała "Mafia Pruszkowska". Starsze osoby pewnie wiedzą, jak ciężko było kupić pralkę,lodówkę czy nawet głupią muszle klozetową za czasów PRL. Ale wtedy z pomocą przychodziła mafia, okradali oni bowiem tiry wypełnione sprzętem po brzegi. A potem na targu jak się miało "znajomości" można było kupić wszystko. Ale był jeden rok posuchy, gdzie dostawcy się wycwanili i jeździli z ochroną, a w tym roku był straszny boom na remonty łazienek, brakowało wanien, muszli, umywalek no całej armatury którą się tam wykorzystywało. Bossowie mafii rwali sobie włosy, bo pieniądze leżały na ziemi, a oni nie mieli skąd brać sprzętu. I wtedy pojawił się on Wojciech Cejrowski dzięki swoim znajomościom które nabył po wielu podróżach, załatwił sprzęt dla bossów mafii którzy dzięki temu mieli bardzo udany rok, w ramach podziękowania dla Pana Wojciecha, bossowie mafii kazali nazywać toalety "WC" od inicjałów bohatera tamtych ciężkich czasów. Dziś się to przyjęło na całym świecie, ale mało kto wie skąd nazwa pochodzi.
V - r - 2016-07-22, 13:39

Cytat:
Jest taka sytuacja, nie pytajcie czemu anony, że przygruchałem sobie loszke grafika 6 dźwięk 4 grywalność 5 i że ona chce się kochać już zaraz, to znaczy jutro, bo mówi, że nie przystąpi do matury bedac dziewicą. I co mam zrobić, kazała mi kupić gumki i zadbać o wszystko, nastrój etc.
Więc kupiłem świeczki zapachowe „galaretka wiśniowa & kurkuma” i jakies tak zjebane magiczne kdzidełka rozkoszy na bazarku, nawet nową koszulę kupiłem taka z guzikami, ale problem jest rzecz jasna z gumkami. U nas w mieście można je kupić w Rossmanie albo w aptece. No i możecie się domyślić anony że lepszy byłby rossman, bo to żena pytać pani w okienku w aptece ‘poproszę gumki’, bo wiadomo.

Problem w tym, anony, że w rossmanie pracuje moja mama i wiadomo, że nawet jak kupię gumki nie na jej zmianie, to jej kasjerki powiedzą i będzie tragedia, bo moja mama mysli, że ja ide na ksiedza co najwyzej, bo kto ma ksiedza w rodzie tego bida nie ubodzie a jak się jest kasjerka w rossmanie to bida bodzie jak skurwysyn.

Wieć rossman odpada i zostaje mi apteka. W aptece pracuja trzy panie: pani ładna, loszka 11/10 co w niej się kocha nawet proboszcz, pani starsza miła i pomarszczona jak żółw co mogła by być moją babcią, ale na szczęście nie jest, i pani brzydka, jak zawsze.

No więc czaje się pierwszego dnia pod apteką i widze, że pani ładna na kasie. No i w głowie sobie wyobrażam, jak by to było, bo wyczytałem w poradniku, że trzeba sobie w głowie symulowac różne rzeczy więc oprócz symulowania w głowie seksu z amy winehouse zaczałem symulować rózne takie scenki:
- co tam, panadol na ból główki? – pyta mnie od razu, bo zawsze tam kupuje panadol, bo mam mi nie pozwala kupować silniejszych, a mam migreny, a w ogóle ta ładna laska mnie traktuje jak młodszego brata i nie wie, że ślinie się na jej widok a jakby wiedziała to byłoby kazirodztwo albo inne zboczenie
- no właśnie nie, odpowiadam i się robie czerwony jak cegła, ja chciałem gumki
No i chuj, ta się zaczyna śmiać, tego się właśnie bałem, i się śmieje i śmieje i śmieje aż w końcu przestaje i pyta
- recepturki chyba, anon?
I znowu się śmieje i śmieje i smieje a ja już tam umieram, ale nie ucieknę, bo za mną już kolejka się zaczęła ustawiać
- nie takie do seksu, głupio palnąłem bardzo w chuj i nagle widze, a już cała kolejka się śmieję więc jednak myślę, że nie zaryzykuję takiej kompromitacj i biorę nogi za pas i spierdalam z płaczem.

Ale muszę zaruchać.
Następnego dnia znowu idę.

Tym razem pani starsza i apteka pusta, więc tym razem może i wejdę, bo przeciez jestem dorosły i przecież mi wolno, ale wolę sobie wyobrazić, jak to będzie i oto co mi wychodzi:
- poprosze gumki
- słucham – odpowiada miły żółw
- prezerwatywy, droga pani
- słucham – odpowiada żółw, bo słuchać nie znaczy kurwa słyszeć
- PREZERWATYWY
- PREZEWATYWY!!!11111jeden ?????
No i się nagle robi czerwona i wstaje z miejsca i zaczyna wrzeszczeć że obrażam jej poczucia religijne i że Maryja nigdy by nie sprzedała prezerwaytwy i że co sobie wyobrażam w tym wieku tylko seksy w głowie, a papież mówił wy jesteście solą ziemi tej ziemi i tą solą nie wolno tak chlapać byle gdzie w byle jakiego paszczura, na co ja jej mówie, że gumki są właśnie po to, żeby nie chlapać, ale ona już leje na mnie wodę święconą z Lichenia i i wrzecszy, żebym odstąpił, siło nieczysta i uciekam i chuj/

No i kurwa znowu spierdoliłem ze strachu.
No i ostatni dzień, loszka 3/10 za kasą

Co tym razem sobie myślę, anony:
- poproszę gumki
- gumki?
- tak, gumki
- i co, będzie się pan kochał? – mówi i widzę, że robi się czerwona i łzy
- tak, będę się kochał, odpowiadam, choć już niezbyt dziasrko
- a mnie nigdy nikt nie będzie kochał i nigdy nikt nie kupi gumek żeby się ze mną kochać taki jestem paszczur nikt nawet na mnie nie spojrzy mam tłusty zad boże jaką szpetną twarz każdy zasługuje na miłość czemu ja nie za jakie grzechy wszyscy kogoś mają mama mówi że też kogoś znajdę ale mam trzydzieści lat wszscy już żonaci mężaci a ja nie nitk na takiego paszczura nawet nie spojrzy boże i płacze i drze się i jest za szybą, więc mi ją głupio pocieszyć, a ludzie zaczynają się schodzić i patrzą na mnie, jakbym jej matkę zabił harmonią i co mogę robić, jak nie spierdolić? Nic, więc spierdalam.

I myślę teraz, jak zaproponować loszczce seks przerywany. Dużo czytałem na ten temat i zła opinia, jaką się on cieszy, jest mocna przesadzona.


[ Dodano: 2016-07-22, 14:57 ]
Cytat:
>bądź mną
>aron lvl 22
>żyj na pustyni
>w dzień skwar, jak to na pustyni
>ale w nocy pizga jak na Suwalszczyźnie
>wyjdź z jurty i idź po drew póki widno
>chociaż od starej odpoczniesz
>ale cwana wyczaiła
>to biegnij forest zanim se coś zabździ jeszcze
>stara cośtam drze ryja na odchodne z daleka o jakimś szpacie
>co to kurwa szpat
>e chuj tam
>idź tak na oko 385 żyrafich szyj w kierunku zachodzącego słońca do takiego kamulca
>za kamulcem 13 wielbłądzich garbów w stronę jedynego drzewa w promieniu zajebistym
>prawdziwa kopalnia kijów
>zbudowałbyś tu drewnianą bazę, w nocy ciepło, starej brak
>ale żarcia też brak
>pomyśl o jedzeniu kijków
>psy tak robią
>rozważając wpierdalanie drzazg zbierz lepe w tył zarośniętego łba
>co jes kurw
>obróć się, by zobaczyć to
>banda brudasów w szmatach
>tzn szatach
>jprd bojówki radia Maryja?
>jeszcze gorzej, pluton rozpoznawczy partyzantki pustynnej Israelitas
>boisz się Israelitas, znasz ich metody i uwielbienie w szkalowaniu biednych nomadów
>wszystkie te myśli trwały sekundę
>w tym czasie trzech zdążyło cie złapać, unieruchomić i związać
>klęcząc zbierasz lepy na ryj od jakiegoś eliaba
>twój do niedawna smakowity pakuneczek kijów zostaje rozjebany w drzazgi
>poza tym, którym eliaby i inne abihuby cie okładają po ryju
>cośtam pierdolą po aramejsku
>ty oczywiście nie ukończyłeś żadnej wyższej jurtczelni, a twój mentor już dawno położył lage na twoją edukację
>kładł też lage na twój głupi łeb jak teraz Israelitas
>dukasz coś, że ty ino po semicku
>rozsierdziłeś lwy
>kij dawno połamany, teraz tylko dźgają resztkami w bliżej niezidentyfikowanym kierunku
>ale jeden mówi w zrozumiałym dla ciebie narzeczu:
>ja bije, ojciec karze
>co
>za głupie pytanie kolejna lepa na ryj
>idziecie wchuj
>chociaż od starej sie uwolniłeś
>w końcu dochodzicie do jakiejś wiochy zabitej muchami
>obraz nędzy i rozpaczy
>na spotkanie wam wychodzą aarony, wgl się robi zgromadzenie
>wychodzi też on
>naczelnik wielkiego powstania egipskiego
>Mojżesz
>czuj, że wpadłeś jak dziwka w kompot
>lepa na ryj bo nie uklękłeś przed jaśnie oświeconym panem naczelnikiem
>dalej aramejski motzno
>ty smutnazaba.png
>patrzą na ciebie
>wiesz ze się zastanawiają jakby cie tu killim
>żądza mordu w ich oczach
>stoisz sam pośrodku świata
>Mojżesz nagle znika z aaronami
>po godzinach tulenia piachu i słuchania darcia mordy z jurty naczelnika wychodzą już tylko aarony
>z całym zgromadzeniem wywlekają cie z tego pożalsieboze obozu
>łudź się, że może karuzela wpierdolu się wreszcie zatrzymała
>rzucają cie w koncu na wydme
>czuj przypal
>otaczają cie kółeczkiem
>podrzucają w łapskach ciężkie fragmenty piaskowców
>akurat pierdolone kamyki umiesz rozpoznawać
>i po chuj debilu
>nagle wychodzi aaron i mówi w zrozumiałym dla ciebie języku, że jesteś niewierny
>grzesznik
>czujpieklo
>wypierdalasz jeszcze dzisiaj
>juz bilet kupiony
>ciekawe czy stara będzie szukać, myślisz sobie pogodzony ze śmiercią
>na odchodne stwierdzasz, że odejdziesz z tarczą
>juz chuj w te wlepy, musisz wiedzieć
>pytasz aarona ze łzami w oczach i kałem w pieluchach
>za co
>a ten pierdolony samarytanin zaczyna intonować jakąś melodię
>podświadomie rozumiesz o czym śpiewa
>szmaciarze za to ni huhu
>wchodzi w refren
>NA TEJ ZIEEMI, POD TYM NIEBEM
>ZŁAMAŁEŚ SZABAT KURWO
>więc o to starej chodziło
>pieśń nagle się urywa, wszyscy wychodzą z transu
>niech aaron pierwszy rzuci kamień
>słowo faktem się stało
>umierasz rażony pierdyliardem kawałków piaskowca i innego żwiru
>tymczasem Mojżesz śmieje się w głos w swojej jurcie i spisuje swoje przygody trzecioosobowo w Biblii




pic rel

JankielKindybalista85 - 2016-07-22, 14:21

A skurwysyn zwyrodnialec! Drewno zbiera. Nie dość że w święto to jeszcze kurwa na pustyni gdzie nie ma drewna. To się kupy nie trzyma zupełnie. Pewnie kolo dupczył kozę, albo - bo porządny był chłopak co się umie odwdzięczyć- minetę jej chlapał, a tamci go nakryli więc spanikowany wrzasnął, żeby się nie wydało, pierwszą bzdurę jaka mu do łba przyszła. Że drewno zbiera. Jakby wokół puszcza szumiala, kurwa debil jeden. A potem przed Aronem i Nickiem Carterami się tym bardziej wstydził przyznać że lizał kozie pizdę. W dodatku przecież w szabat. Więc wolał żeby go zajebali za to, że pracował. Ta historia ma morał dla gimbusów co się boją obsmiechujek że chodzą z grubą, czy coś: nigdy nie wstydź się swojej sympatii bo lepiej byś pośmiewiskiem niż trupem. Biblia to nie jest głupia książka!
widzu - 2016-07-26, 13:53


Zabek05 - 2016-07-28, 11:08

Biedronki mają, ze wszystkich owadów, najbardziej chujowy software, jaki istnieje. Serio kurwa.
Bo taka na ten przykład pszczoła - zapierdala, szuka kwiatów, nawiguje na słońce, zbiera nektar, znosi do gniazda - no w chuj skomplikowane. Zresztą, kurwa - mucha. Mucha też musi wyczuwać woń gówna i ścierwa, nawigować, szukać pożywienia, złożyć jaja w jakimś dobrym ścierwie. Wcale nie takie proste.
A jak działa biedronka?
Otóż pierwszy punkt algorytmu biedronki brzmi:
1. Zapierdalaj w górę.
Nie wiem, czy bawiliście się kiedyś biedronkami. Jak się to weźmie na rękę, to zawsze idzie w góre. Zawsze kurwa. Zawsze. Jak się jej w połowie drogi odwróci rękę, to się zatrzyma i zmieni kierunek, żeby isć w górę. Można se tak ruszać pińćset razy i zawsze jebana w górę. Biedronka to taki jebany owadzi odpowiednik gradientu. Zawsze się kieruje w górę zbocza.
Ma to w chuj zabawne konsekwencje, jak się biedronkę postawi na płaskiej powierzchni. Zaczyna iść w przypadkowym kierunku, bo kurwa nie ma jak iść pod górę. Najlepiej jak dojdzie do krawędzi. Wtedy ten jej zjebany mósk cannot into logika, tylko zaczyna iść wzdłuż krawędzi. W dół nie zejdzie, bo kurwa algorytm, a na płaskie też nie wróci, chuj wie czemu.
Kiedyś z kolegą ze studiów znaleźliśmy na wykładzie biedronkę. Ławki w auli były w chuj długie, na jakieś 30 m. Mówię mu: pacz kurwa i położyłem biedronkę na ławce. Doszła do krawędzi i idzie wzdłuż. Idzie kurwa i idzie, doszła do końca, skręciła i dalej wzdłuż kolejnej krawędzi, a potem jeszcze raz i szła znowu w naszą stronę. 45 minut jebana szła przez te 30 metrów i ni kurwa chuja nie ogarnęła, że sytuacja jest przejebana i może by gdzieś polecieć, bo gówno. Nie, kurwa.
Jakby ławka miała kilometr, to by jebana zdechła po drodze.
Ciąg dalszy algorytmu brzmi:
2. Jak jesteś na szczycie to poleć byle kurwa gdzie.
Jak już pozwolicie wejść biedronce na szczyt palca, czy chuja, czy czegoś, to obróci się dookoła, upewni, że gradient się wyzerował i fruuuu kurwa w losowym kierunku. Czasem potrafi wylądować znowy na tej samej ręce xD
3. Jak już leziesz i coś znajdziesz do żarcia, to opierdol.
Nie no, akurat całkiem spoko punkt. Tylko kurwa, metoda szukania po chuju.
4. Jak cię coś przestraszy - to się zesraj.
Wiem, że ta żółtobrązowa maź to nie sraka, ale kurwa, jakie lepsze słowo może to opisać. Ewentualnie rzygi? Chuj tam semantyka. Ważne, że jak biedronkę spotka zagrożenie, to zwija nóżki i sra tym smrodem. Kurwa. KURWA. Przecież ma skrzydła, mogłaby spierdalać. Ale nie, kurwa. Zesraj się. Najlepsze jak się wpierdoli biedronkę do pajęczyny. Jak byłem mały to wrzucałem tam różne owady. Jak wrzucisz muchę, to do ostatniej chwili walczy, żeby odlecieć i nawet czasem zdąży, zanim ją pająk dorwie. Rzadko, ale jednak. Pszczoła to już w ogóle siła, stronk i mało która pajęczyna utrzyma.
A biedronka co?
ZESRA SIĘ KURWA. Przychodzi pająk, paczy, okurwajakjebie.jpg.
Co robi? XDDDDD owija kurwę pajęczyną i wypierdala z pajęczyny. Nie dość, że kurwa nie zje, bo smrut, to jeszcze jebana zdechnie z głodu, bo ją opędzlował jak pojebany pajęczyną XDDDDD
Acha - jeszcze jedno - przyglądaliście się, jak wyglądają oczy biedronki? To nie są te kurwa wielkie białe plamy. Nie. Oczy biedronki to małe kropeczki na tej durnej mordzie. Co ona tym widzi? Pewno chuja widzi. Mucha ma wyjebane w kosmos, dizajnerskie oczy, bo musi być czujna, patrzeć, analizować. To samo pszczoła.
ALe nie kurwa biedronka. Po chuj jej oczy, jak tylko lezie w górę, lata pisiont centymetrów i sra? xD
W tym roku najebało biedronek jak pokurwionych. Możecie się pobawić, sprawdzić. Tylko uwaga - bo SIĘ ZESRAJĄ!

Marcin55522 - 2016-07-28, 12:02

:-D :-D
JankielKindybalista85 - 2016-07-28, 12:44

:haha:
bartek82r - 2016-07-28, 12:57

:clap:
maat_ - 2016-07-28, 13:48

Zabek05, Może ona sra by być lżejsza i szybciej latać? Mam taką teorię, ze ludzie którzy w stresie dostają sraczki mają tak bo w epoce kamienia łupanego jak ich coś napadło to ci srali i nie dość, ze gównem zainteresował się drapieżnik to jeszcze im było lżej uciekać
I teraz mam problem bo nie wiem co drapieżnikowi zamierzali robić ludzie, którym w stresie pocą się ręce, ale na to jest chyba paragraf

Mackers - 2016-07-28, 23:21

Jak się wysika taka biedronka to może dużo masy stracić i potrzebuje mniej siły żeby zapierdzielać w niebo
Davos - 2016-07-28, 23:43

Dobra ta pasta :D :git:
V - r - 2016-08-01, 16:35

Cytat:
Kurwa Anoni, moje życie to jedno wielkie szambo. Los przez całe życie ruchał mnie jak tanią dziwkę.

>miej ponad 30 na karku
>żadnego wyższego wykształcenia
>żadnej stałej pracy
>rachunki za dom i samochód grat ciągle rosną
>długi co raz większe
>a na głowie do tego grupka gówniaków
>nie swoich gówniaków, tylko siostry, która dała dupy jakiemuś sebixowi a potem spierdoliła. Pełne podkreślenie twojego poziomu bycia przegrywem.
>Jedyne oferty pracy pochodzą od dalekiego wujka
>Typowego Janusza Biznesu
>'hehe anon, to co. Pozamiatasz trochę mój przybytek. Zapłace ci ćwierć minimalnej stawki godzinowej jak się dobrze spiszesz. Hehe bierz anon tą fuche, to twoja szansa!;
>ale zapierdalasz bo i tak nie masz wyboru
>jedyna karyna jaka daje ci atencje ma borderline
>raz cie kocha, za chwile nienawidzi i każe spierdalać
>na dodatek ludzie się z ciebie śmieją, gdy tylko próbujesz coś powiedzieć bo wada wymowy
>ale to wszystko i tak przyćmiewa jeden fakt
>jebana perła w koronie twojego spierdolenia
>płomień latarni na wyspie przegrywu
>jesteś kaczorem
>Kaczorem Donaldem
>kwa mać.

Davos - 2016-08-03, 01:18

^
Dobre :)


A ja znalazłem coś takiego:

1. Bądź mną
2. Graj w MMO
3. Udawaj laskę tylko po to, żeby dostawać itemy
4. Podczas grania poznaj zajebistą pannę, która zaprasza cię do klanu
5. Zostańcie najlepszymi przyjaciółmi
6. Okazuje się, że jest lesbijką
7. Wciąż udawaj laskę, chociaż wiesz, że to złe
8. 8 miesięcy randkowania online i cyberseksu
9. Mówi mi, że musimy pogadać na poważnie
10. Okudrebele.jpg
12. Pewnie chce się spotkać na żywo
13. Bądź gotowy przyznać się do ohydnej prawdy
14. Dowiedz się od niej, że tak naprawdę jest facetem udającym lesbę
15. Moja morda, kiedy zdajesz sobie sprawę, że dwóch facetów uprawiało lesbijski cyberseks przez 8 miesięcy

Moris299 - 2016-08-03, 01:24

:scared: xD
Dobre

V - r - 2016-08-03, 01:34

Czytałem kiedyś, ponoć na faktach.
Szyszek - 2016-08-03, 15:16

No to wyznam wam coś. Pochodzę ze starej, komunistycznej rodziny o proletariackich tradycjach (praprababcia nawet osobiście zanosiła ciasto Waryńskiemu). Mój dziadek był ważną partyjną figurą i większość życia spędził w Ludowym Wojsku Polskim. Oczywiście przez większość mojego życia dziadka oglądałem na emeryturze, coraz starszego, aż zmarł. Lubiłem spędzać u niego czas, a że walka Związku Radzieckiego o lepsze jutro wiele dla niego znaczyła to w jego domu wciąż znajdywałem pamiątki z lepszych czasów, np. parę głów Lenina (dwie przez przypadek stłukłem, za co dziadek przetrzepał mi skórę, bo to było lewactwo starego typu, które uznawało bicie dzieci), medale, czapkę z czerwoną gwiazdą, fragment zdobycznego nazistowskiego Gewehra itp. Dziadek w ogóle opływał we wszystko, bo zasłużona emerytura ludowego wojskowego-patrioty, ale w jego domu brakowało tylko jednego: jakichkolwiek kwiatów, bowiem panicznie bał się roślin. Pamiętam jak przyszedł na Dzień Dziadka do podbazy i nauczycielka kazała nam podbiec z kwiatkami do swoich dziadków, to przyjął postawę obronną, przewrócił stół z poczęstunkiem i schronił się za nim wykrzykując jakieś wojenne hasła po rusku. Cała szkoła się ze mnie śmiała, a w domu dziadek mnie przetrzepał krzycząc, żebym zapamiętał sobie, że dla niego żadnej rośliny nie będę przynosić, że nawet babci goździka na Dzień Kobiet nigdy nie kupił i to nie bez powodu, a jak ojciec dowiedział się, co dziadek mi zrobił, to jeszcze w domu poprawił i tydzień nie mogłem siedzieć.
Zacząłem oczywiście zastanawiać się nad tą awersją, a przecież obserwowałem inne rodziny i widziałem, że tam z kwiatami to nic złego się nie działo. W końcu prawdę wyznał mi sam dziadek, na krótko przed swą śmiercią. Powiedział mi, że jestem wystarczająco dorosły, by znać prawdę, bo niedługo zaczną mnie interesować dziewczyny, zechcę którejś dać kwiatka i pójdę nazrywać jakiegoś zielska, a wtedy czeka mnie „śmierć i zagłada”. O zmroku wziął mnie do małej skrytki, gdzie trzymał pokryte kurzem popiersia Lenina i PRLowskie plakaty i opowiedział mi szeptem fascynującą historię, którą podzielę się teraz z wami.
Otóż dziadek już w czasie drugiej wojny i zaraz po niej dostawał ważne wojskowe zadania od jeszcze ważniejszych wojskowych sojuszników ze Wschodu. To był czas przemian i „walki o lepsze jutro”, dlatego czasem musiała krew trochę się lać, żeby później lało się jej mniej jak mi tłumaczył dziadek skrywając przede mną spojrzenie i kierując je w stronę jakiegoś plakatu ze Stalinem. Otóż rozprawiano się wtedy ze wszystkimi sanacyjnymi pozostałościami, zajmowano majątki, rozdawano dobrobyt chłopom itp. Jednocześnie jednak toczono rozmowy z państwami Zachodu, bo zimnej wojny jeszcze nie było, stąd podróże różnych polskich emigrantów sprzed drugiej wojny do Polski. Jedną z takich postaci był generał Kazimierz Sosnkowski, którego powojenna podróż do Polski była tak tajna, że nikt oprócz kilku wtajemniczonych o niej nie słyszał. Sosnkowski chciał się, jak wielu innych, dowiedzieć czy w Polsce da się jeszcze coś zdziałać. Władze radzieckie kazały go przyjąć z maksymalną złośliwością dla zademonstrowania potęgi klasy robotniczej. Do tego zadania wydelegowano mojego dziadka, który niby miał stanowić eskortę dla Sosnkowskiego, a tak naprawdę mu dokuczyć i przyspieszyć jego wyjazd z kraju, tym razem na zawsze.
Dziadek wywiązał się z zadania doskonale. Nie zapewniał generałowi przyborów toaletowych, śpiewał mu w nocy pod oknem sowieckie pieśni i strzelał z pepeszy w powietrze, a nawet pluł wojskowemu i jego świcie do zupy. W końcu cierpliwość generała się wyczerpała. Do zdarzenia doszło w opuszczonym sanacyjnym dworku, stanowiącym rzekomo niegdyś własność Sosnkowskiego. Ten nie mógł wytrzymać widząc, że dziadek panoszy się w jego dawnych włościach i strzela do barokowych szlacheckich rzeźb, których jeszcze nie przestrzelili Sowieci, a przed nimi Niemcy. Sosnkowski pokłócił się z żołnierzem, który tylko podwyższał gorącą temperaturę sporu. W końcu Sosnkowski wyrzekł długo wyczekiwane słowa (za które dziadek dostał medal):
- Moja noga już nigdy w Polsce nie postanie!
- I bardzo dobrze! Niech żyje komunizm! – zawołał mój dziadek, strzelił z pepeszy w powietrze i zaczął śpiewać międzynarodówkę.
Sosnkowski akurat trzymał wojskową miskę z nędznym, powojennym barszczem, jedynym posiłkiem w tym dniu. Wstał i wylał barszcz na ziemię, mówiąc:
- Pokonaliście mnie, komuchy, ale mój barszcz pokona was! Wytropi was i wyparzy, gdzie byście się nie ukryli!
Wojsko ludowe było spite wódką, więc tylko się roześmieli, a wściekły Sosnkowski opuścił dworek i wyemigrował na zachód. Świadkowie, w tym dziadek, widzieli że barszcz dziwnie bulgotał, jakby wżerał się w ziemię, ale wrócili do wódy. Po paru dniach na miejscu wylanego barszczu wyrosła roślina. Przyszli radzieccy towarzysze, myśleli, że jadalna, ale wszystkich poparzyła i zmarli. Zawołano komisarza NKWD, żeby przyjrzał się sprawie, a ten poszedł na podwórze przed dworkiem i już nigdy nie wrócił. Posłano młodzież komsomolską do walki z imperialistyczną rośliną, ale efekt był taki, że kilkadziesiąt osób trafiło do szpitala.
Dziadek nie bez powodu był oficerem, więc zaczął jarzyć, że Sosnkowski nie mówił od rzeczy. Próbował skontaktować się z nim na zachodzie, ale dostał tylko telegram czy barszcz smakował. W końcu pod dworek przybiła ekipa z miotaczami ognia i dopiero im się udało. Dziadek myślał, że niebezpieczeństwo zażegnane. Jako żołnierz często się przeprowadzał, zmieniał miejsca zamieszkania i starał się zapomnieć o przykrej sytuacji. Niestety, gdziekolwiek trafiał zaraz słyszał o poparzeniach czy przypadkach śmiertelnych. Barszcz czaił się wszędzie, a na miejscu jednego wypielonego wyrastały dwa kolejne. Stąd dziadkowi wzrosła awersja do roślin, w każdym kwiecie widział czającego się imperialistę i akowca, coraz bardziej chronił się przed kwiatami myśląc, że w ten sposób oszuka Sosnkowskiego i uzyska nieśmiertelność niczym Lenin. Przez większość życia mu się udawało. Przez ten czas barszcz nieźle się rozplenił w Polsce i nie tylko, a że „Sosnowski” wymówić łatwiej niż „Sosnkowski” to mylnie zaczęto nazywać roślinę „barszczem Sosnowskiego” i połączono ją z Kaukazem i jakimś botanikiem o takim nazwisku, a to wszystko nie tak.
Dziadek długo uciekał przed przeznaczeniem, ale któregoś razu zasnął przy otwartym oknie, a przez szparę wcisnął się barszcz i musnął go w ucho. Nie udało się go uratować, bardzo to przeżyłem.
Od naszej tajnej rozmowy też boję się roślin i kwiatów. Jak loszka na randce pyta się, czemu nie przyniosłem kwiatka to mówię szczerze, że nie chcę jej zabić. Dziadek powiedział mi, że barszcz jest skonstruowany tak, by oparzyć i zniszczyć lewaka, nacjonalistę i ludowca tylko podrażni, natomiast dla zwolennika sanacji jest źródłem cennych minerałów i witamin.
Najgorsze jest to, że ostatnio byłem na grobie dziadka i tam też wyrósł gigantyczny barszcz. Boję się go wypielić, bo wiem, że w głębi serca też jestem lewakiem.

maat_ - 2016-08-04, 22:26

Szyszek, Opowiadanie w klimacie Pilipiuka :-D
V - r - 2016-08-05, 22:31

Cytat:
>chce ci się pić
>masz przed sobą dwie szklanki wody
>jedna jest czysta, zdrowa i zdatna do picia. Wypicie jej jest pożyteczne i naturalne
>w drugiej jest pełno błota, brudu, okropnie śmierdzi i najprawdopodobniej nie nadaje się do spożycia
>osoba będąca właścicielem tych szklanek dużo bardziej wolałaby żebyś wypił pierwszą i bardzo trudno ją przekonać żeby dała ci wypić z drugiej
>są zaledwie centymetry od siebie.
Nigdy nie zrozumiem uroku seksu analnego, anony.


‪#‎4chanclassics

Szyszek - 2016-08-07, 11:55

Coś ty o mnie napisał,ty mały heretyku? Wiedz kacerzu, że skończyłem studia Teologiczne z najwyższymi ocenami i od razu po nich udzielili mi sakry biskupiej, brałem udział w misjach w Ghanie, Chinach, Korei północnej i mam ponad 30000 nawróconych ateistów na koncie. Jestem doskonale przeszkolony w głoszeniu kazań jak i pisaniu listów pasterskich - Kapelusz kardynalski podarował mi sam Jan Paweł II Jestes dla mnie po prostu kolejnym kacerzykiem, któremu mogę niespodziewanie ekskomunikowac z 100 km. Nałożę na ciebie anatemę tak srogą że na planecie nie widzieli, słyszysz czarci pomiocie? Myslisz niewierny psie, ze mozesz sobie pisac w internecie co tylko zechcesz nie poniesiesz za to konsekwencji? Blad synu zatracenia, gdy to czytasz moi kumple z Kongregacji Nauki Wiary we wspolpracy z Kongregacją do spraw dyscypliny sakramentów namierzaja twoja dusze, wiec szykuj swoja dupe na porządne nawrócenie Jestes juz pewnikiem potępiony, szczeniaku. Moge w tej chwili byc gdziekolwiek, ale i tak gdy tylko najdzie mnie ochota moge cie spalic na stosie na jeden z siedmiuset sposobów. Poza doskonałej znajomości nauczania Matki naszej Świętego Kościoła Katolickiego (znam Biblię, dzieła doktorów Kościoła, summę teologiczną na wyrywki i wszystkie powstałe teksty apologetyczne) znam sie rewelacyjnie na sakramentaliach, a tej mam caly arsenal i uwierz mi, uzyje ich tyle, aby z twoich marnych grzechów nie zostal nawet najdrobniejszy atom . Gdybys wiedzial gowniarzu co sciagasz na siebie swoimi "mądralinskimi" herezyjkami pewnie zesralbys sie cztery razy w gacie i pisal gdzie sie da, ze zalujesz chocby samego pomyslenia o tym. Ale nie mogles tego wiedziec i teraz zaplacisz za to najwyzsza cene. Anathema esto!
JankielKindybalista85 - 2016-08-07, 12:02

:haha: :haha: :git: :clap:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group