To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Mistrzowie.org Forum Oficjalne
forum zrzeszające użytkowników serwisu mistrzowie.org

Roleplay - Tajemnicza Wyspa - TAJEMNICZA WYSPA

Dead_Laugh - 2017-10-19, 00:42

"Wszytko po kolei. Najpierw musimy z ekipą dokończyć tworzenie schronienia. Dobrze nam idzie. Później kiedy zapewniony będzie przynajmniej prowizoryczny dach nad głową zajmiemy się ważniejszymi kwestiami. Jak mówisz musimy zapoznać się z wyspą jak i zwrócić uwagę innych na naszą obecność na tej wyspie."
macbed - 2017-10-19, 23:37

Ascara napisał/a:
Ascara tymczasem dotarła do przedniej części kadłuba. Uważając, by nie poparzyć się o rozgrzaną jeszcze miejscami blachę, wsunęła się do miejsca, które kiedyś było kabiną pilotów. Marynarka pilota ciągle leżała tam, gdzie zauważyła ją uprzednio. Zupełnie nie przejmując się zakrzepłą krwią, którą nasiąkło ubranie, wsunęła rękę o długich paznokciach w karmazynowym odcieniu do każdej jego kieszeni. W lewej znalazła to, czego szukała - mały kluczyk. Gdzieś tu musi być składzik, o którym wspominał Icek. To chyba ta szafka.

Usłyszała kroki tuż za sobą, ale nie odwróciła się, nawet się nie wzdrygnęła - nie miała strachliwej natury. Oczywiście już wkrótce ludziom może załączyć się chory zew natury i w każdej chwili będzie można spodziewać się zagrożenia... Ale na to czuła się przygotowana.

Otworzyła składzik, wyciągając butelki z wodą. Starczy na kilka dni... Zdarła jakąś zasłonkę, robiąc z niej pospiesznie coś na wzór torby, do której mogła je wrzucać. Kilka butelek wcisnęła jednak pod siedzenie pilota tak, by nie były łatwo dostępne - nie sądziła, by ktoś miał przeszukiwać dokładnie samolot po nich.

- Czym dłużej zdołasz zachować milczenie, tym dłużej będziemy mieli większe szanse na przeżycie... Nie radzę próbować mnie wykiwać - powiedziała cicho, ale dobitnie, dopiero teraz odwracając się do "intruza".


"Dotrzymam tajemnicy, ale połowa należy do mnie."
Po tych słowach zrobił krok do przodu - światło ujawniło jego twarz. Nie wyrażała ona żadnych emocji, jedynie lekkie zniechęcenie. Obojętnym wzrokiem rozejrzał się po kokpicie. Nie zauważywszy nic wartego uwagi, odwrócił się do wyjścia i spojrzał przez ramię na Askarę.
"Chcę, żebyś wiedziała, że nie jesteś jedyną osobą, która ma konkretne plany. Napotkałem Twoje spojrzenie, mówiło ono więcej, niż myślisz. Czuję, że będzie ciekawie."


Po wyjściu z kokpitu skierował się do kadłuba, miejsca, gdzie niegdyś w błogim spokoju podróżowali pasażerowie. Widok tego pogorzeliska napawał go niechęcią, jednak szedł naprzód, świadomy swego celu. Rozejrzał się dookoła. Po lewej - rząd obiektów ledwo przypominających siedzenia. Po prawej - to samo, ale nieco bardziej zdewastowane. Na wprost - dość długi korytarz, ledwo przypominający wnętrze samolotu. Ruszył naprzód.
(...) chuja wiecie, co w tym momencie zrobiłem i co znalazłem, widzu pw
W pewnym momencie po swojej lewej stronie zauważył coś, co przykuło jego uwagę. Podszedł bliżej. Jego oczom ukazał się dość zniszczony akordeon. Po chwili podszedł do niego, popatrzył przez chwilę, podniósł i skierował się do wyjścia.

Tortuga - 2017-10-20, 00:54

Wszyscy z niecierpliwieniem czekali na Antka i Nadir.
Powrócili oni wraz z nadejściem wieczoru. Nie znaleźli oni niestety żadnej wody.
Antek coś marudził, że przy białym kamieniu trzeba było skręcić w drugą stronę.


Cała grupa zebrała się wokół ogniska. Wzrok wszystkich skupił się na pilocie.
W końcu Słownik nie wytrzymał napięcia i zadał pytanie, które kołatało się w głowach wszystkich:
"No co się kurwa stało? I gdzie jesteśmy?"

- Nie mam dobrych wieści - smutnym głosem odrzekł pilot - ale niestety wszystko poszło tak źle jak tylko mogło. Najpierw opowiem na drugie pytanie: chuj wie. Mocno zboczyliśmy z kursu, prawdopodobnie nie latają na nami ŻADNE samoloty. A jeśli już to za wysoko by zobaczyć sygnał SOS - ucichł na chwilę - A co się właściwie stało? Pewnie większość z was się domyśla - padliśmy ofiarą zamachu terrorystycznego.


Rozbitkowie zaczęli szeptać między sobą, a icy kontynuował:


- Zamachowcem był drugi pilot. Nowy, świeżak. Jego pierwszy lot miał to być. Jak on się nazywał... V - r, V - r...? Mniejsza z tym. Tuż po starcie ogłuszył mnie, związał i przejął stery. Kiedy się ocknąłem, byłem zakneblowany. Jedna ze stewardess już nie żyła. Nie ta co krzyczała po rozbiciu, inna. Wtedy wyjawił mi kim naprawdę jest. To był... To był członek EveningAndrews - wykrztusił to z siebie pilot.

Wśród grupy podniosła się wrzawa.
- To nie jest czasem ta eksternistyczna grupa związana z sektą Nocnego Marka? - zapytała Ala.
- Tak - odparła Sandra - te szumowiny ostatnio są coraz bardziej aktywne!
- W ogóle te ich postulaty są bez sensu - zakrzyknął ZSK - Wstrzymać cały ruch morski, lotniczy i kołowy między 5 rano a 23 bo jakieś tam ich bóstwo śpi? BULLSHIT!

- SPOKÓJ! - zarządził Śmieszek - dajmy icemu kontynuować.

- Dziękuję. - odrzekł icy - Będę się streszczał. Tuż przed detonacją bomby zdjął mi knebel. Pewnie chciał słyszeć mój krzyk, potwór. Po czym wyskoczył z samolotu na spadochronie. Dekompresja związana z otwartymi drzwiami + wybuch... Cóż, cud że żyjemy. Reszta pasażerów nie miała takiego szczęścia...

(Moris aż wzdrygnął się na wspomnienie - przez chwilę zamiast ratować rannych niósł trupa. Z połową czaszki.)

- Cóż, najważniejsze, że żyjemy - odrzekł Davos - co teraz?

- Teraz, przeglądamy zapasy i idziemy spać - odrzekł Lider - co my tu mamy... 10 apteczek... stary akordeon... Mackers, to chyba Twoje? - Mackers wstał z uśmiechem i go wziął. Niestety był lekko dziurawy. Będzie musiał go naprawić.

- Co dalej - mruczał Śmieszek - Jedzenie - po podzieleniu na 14 równych porcji powinno starczyć na jakieś 3 dni... Woda, jakie 56 butelek... wow, sporo, mieliśmy szczęście! Ale z drugiej strony grupa jest duża...

- Tylko tyle? - wtrącił icy - dałbym głowę że było ich dużo więcej przed startem...

- To poszukamy - burknął Śmieszek - co tutaj, śmieć, śmieć... o, radio! Popsute, ale jest. Trzeba będzie je jakoś naprawić - Moris na te słowa podniósł głowę, ale nie miał siły nic powiedzieć.


No dobra, ludzie, jutro trzeba koniecznie znaleźć zapasy - odrzekł Lider.

[Tutaj piszę PW do Śmieszka, żeby zagospodarował zapasami. Mogą także trafić się niektórym dodatkowe, nocne eventy. Temat pozostanie zamknięty aż do ich roztrzygnięcia. Czyli do następnego dnia fabuły. ;) ]
[Jeśli ktoś chce się wymknąć pod osłoną nocy niech napisze mi PW]

[ Dodano: 2017-10-20, 15:23 ]
Śmieszek napisał/a:
Trzeba ograniczyć spożycie. Połowę jedzenia jakiego potrzebują ale na szczęście wodę normalny przydział. Apteczki oczywiście na chwilę obecną trzeba dać rannym.

Jeżeli się nie znajdzie jedzenia to przy takim oszczędnym trybie powinniśmy przetrwać 6 dni, nie?


Aktualny stan - 42 butelki wody, 7 apteczek, 35 racji żywnościowych

(PS. Trochę źle się wyraziłem, wystarczy na 3 dni w których się JE, pomiędzy jedzeniem mogą być "głodne" dni. Ale to i tak bez znaczenia była ta wiedza przed przydziałem, bo zalecane jest rozdzielenie żywności w pierwszym dniu - byliście wycieńczeni katastrofą)



Bazowo ciężko ranni mieli 50% szans na przeżycie - po zaaplikowaniu apteczek mają lekko ponad 80%(5/6).


Czekam jeszcze przez pewien czas na PW odnośnie nocnych wypraw, jak rozstrzygnę tę kwestię otwieram temat z powrotem).

Tortuga - 2017-10-20, 18:29

Noc przebiegła spokojnie, nikt nie umarł.
Rano wszyscy wstali wypoczęci. Wszyscy oprócz Davosa, który cały czas ziewał. Jakby było tego mało upadł i sobie głupią dłoń rozwalił. Bandażował ją w atmosferze heheszków ze strony współtowarzyszy niedoli.

Lider grupy, po konsultacji z KicerKiem, zarządził wyprawę - poszukiwanie wody pitnej.
Ktoś jednak musiał zostać z rannymi. Zgłosił się Moris, argumentując że w międzyczasie będzie próbował naprawić radio.

Śmieszek zarządził, że z rannymi zostaje on (Moris) i Ala.


Wszyscy szykowali się na wyprawę...



[Event dzienny, możecie rozwiązać to na dwa sposoby - idziecie razem, albo rozdzielacie się na małe grupki. Opisujecie co spotkaliście w lesie, możliwe, że podrzucę wam dwa-trzy wydarzenia na PW i będziecie się musieli do nich odnieść. Enjoy. :-) ]

icywind - 2017-10-20, 18:33

GM napisał/a:
Śmieszek zarządził, że z rannymi zostaje on i Ala.

Czyli on moris czy on śmieszek?

[ Komentarz dodany przez: GM: 2017-10-20, 19:39 ]
morync

Ascara - 2017-10-20, 18:40

Ascara jako jedyna, oprócz macbeda, nie śmiała się, kiedy Davos, mocno zakłopotany, bandażował swoją dłoń. W jej wyrazie twarzy było coś, co można chyba było odczytać jako współczucie.

- Boli? Straszny pech, jakby mało było nieszczęść - zagadnęła przyjaźnie.

Pomimo tego, że dopiero co się obudziła, wyglądała, jak zwykle, obłędnie. Zdołała nawet zrobić sobie perfekcyjny makijaż (tak, miała podstawowe kosmetyki w podręcznym, dzięki czemu ocalały). Niejeden twierdziłby, że to zbędny zbytek, ale nikt tak dobrze jak ona nie wiedział, jak bardzo tyłek może uratować doskonała prezencja. Zwłaszcza, że zmuszona była zrezygnować jednak ze szpilek, zamieniwszy je na wygodne adidasy (wiwat, ocalały!).

icywind - 2017-10-20, 18:45

Hej Moryc, sorry ale zmroczyło mnie od obrażeń. Gdzie wy mnie właściwie przenieśliście? :??:
Ascara - 2017-10-20, 18:54

- Wiesz co - rzuciła do Davosa - chodź do mnie. Ten bandaż ci się nie będzie trzymał. W kosmetyczce mam jakieś wsuwki i takie pierdoły, pomogę ci to umocować.
Davos - 2017-10-20, 19:12

- Dziękuję za troskę. - Davos odwzajemnił uśmiech. - Wyrżnąłem się przez jakiś cholerny kamień i akurat musiałem rozciąć rękę, psia mać. Ale nie ma o czym mówić. - machnął lekceważąco drugą, zdrową ręką. - Trochę boli, ale nie mam zamiaru narzekać. Są tu ludzie w dużo gorszym stanie ode mnie. - mrugnął okiem.
W istocie ręka bolała go bardziej niż "trochę", ale Davos nie miał zamiaru dać tego po sobie poznać. Cała sytuacja go zaintrygowała.
Przyjrzał się uważnie swojej rozmówczyni. Pomimo trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się cała grupa, Ascara wyglądała tak, jak gdyby wyszła właśnie z kolacji w eleganckiej restauracji, a nie spędziła noc na plaży po katastrofie lotniczej. Jej nienaganny wygląd budził podziw... ale i ciekawość.
Ta dziewczyna ewidentnie kryje w sobie jakąś tajemnicę. A Davos chciał ją poznać.
- Jeśli chodzi o Twoją propozycję. - podjął po chwili. - To chętnie skorzystam. Bandaż, który mam na sobie faktycznie jest niezłą prowizorką. Przydałoby się założyć co trwalszego.
I ruszył za Ascarą do jej szałasu.

kotmaalealamakota - 2017-10-20, 19:18

W odróżnieniu od Ascary, Ala miała wywalone na to jak teraz wygląda przy przeglądaniu apteczek w poszukiwaniu igły, żeby zszyć Icka znalazła kilka gumek recepturek i związała sobie rozczochrane włosy.
- ciekawe czy coś ciekawego znajdzie się w tych apteczkach... nic, nic i znowu nic, woda utleniona, bandaż ooo! igła, to jak Icek szyjemy? - powiedziała z dziwnym uśmieszkiem.

Moris299 - 2017-10-20, 19:21

Dobra zobaczmy to radio...
<rozrywa górną część odbudowy z powodu braku śrubokrętów do otwarcia>

Hmm... Dużo burudu, parę pourywanych kabelków... Hmmm poza tym wygląda ok... tak sądzę. Wszystkie scalaki i inne elementy elektroniczne są chyba nienaruszone. Jedynie zegary wskazuyjące częstotliwość wyglądają na totalnie uszkodzone i nienaprawialne, może być problem z ustawieniem częstotliwości na częstotliwość awaryjną, ale powinno się udać po dłuższych próbach.

-ej paalaaacze, zanim pójdziecie da mi ktoś zapalniczkę? za pomocą drucika który będę podgrzewał zapalniczką mogą zrobić prowizoryczną lutownicę i to naprawić!

Lilith - 2017-10-20, 19:22

Kiedy Davos i Ascara zajmują się przedłużaniem ga... to znaczy... opatrywaniem rany, siedziałam w swoim szałasie obmyślając plan na następny dzień.
Po chwili wychodzę, dołączam do rozmawiającej grupki i proponuję podział na grupy.

Moris299 - 2017-10-20, 19:25

icywind napisał/a:
Hej Moryc, sorry ale zmroczyło mnie od obrażeń. Gdzie wy mnie właściwie przenieśliście? :??:


nie martw się, tutaj jesteś bezpieczny i nie zmarzniesz
jedyne co ci grozi, to, że papuga siedząca na drzewie nad tobą nasra ci na głowę :haha:

[ Dodano: 2017-10-20, 20:45 ]
Daj ktoś zapalniczkę

Samara - 2017-10-20, 19:57

Acara, masz więcej tapety na ryju niż ja w całym swoim domu - powiedziała szyderczo się uśmiechając.
icywind - 2017-10-20, 20:09

Na pewno wiesz co robisz? Zapytał icy Alę
kotmaalealamakota - 2017-10-20, 20:22

- Kiedyś zszywałam sobie ranę na nodzę, zobacz - *odsłania lekko łydkę* nawet nieźle mi to wyszło ^^" na Tobie pójdzie łatwiej.

Sandra, jak na ciężko ranną masz jeszcze siły na żartowanie :haha: zaraz się Tobą też zajmę.

icywind - 2017-10-20, 20:57

Sandra, Ascara nie jest tym za kogo się podaje
Mackers - 2017-10-20, 21:01

Również jestem za tym, żeby pójść w grupach, przeszukamy większy teren.
icywind - 2017-10-20, 22:10

- Jak to? Co masz na myśli?
Odpowiedziała Sandra.
- Jest powód dla którego ona nosi tak dużo makijażu. Tak naprawdę nie nazywa się Ascara. Jej prawdziwe imię to Ascar Doktorski a wiem o tym bo jest wnukiem mojej sąsiadki.

Ascara - 2017-10-20, 22:52

Już miała odpowiedzieć na zaczepkę Sandry, kiedy Icek powiedział coś, co ją zaniepokoiło. Zastygła na moment. Czy on... I wtedy podał swoje wyjaśnienie. Parsknęła na głos śmiechem. Słuchającym mogło się wydać, że jest w nim coś wymuszonego - każdy pewnie zna ten śmiech, kiedy ktoś udaje, że ma ogromny dystans do siebie, a jednocześnie gotuje się w środku. Nie, zdecydowanie nie. Jej naprawdę ulżyło - przez absurdalną chwilę przyszło jej do głowy, że ten zdziwaczały pilot może wiedzieć, kim ona naprawdę…

A jeśli wiedział? Jeśli celowo chciał wzbudzić w niej niepokój, tylko na moment pozwalając jej odczuć, że wie? Usiadła, jako że ciągle nikt nie zbierał się do drogi. Uśmiech pełen pobłażania pojawił się na jej twarzy. Poprawiła się nieco na zajmowanym przez siebie miejscu, powodując tym samym, że sięgająca kolan sukienka z turkusowej satyny (idealny ubiór na panującą na wyspie o tej porze temperaturę) zsunęła się nieco z prawego uda, założonego w typowo kobiecy sposób na lewe. Odsunęła opadający jej na twarz kosmyk pofarbowanych na czekoladowy brąz, falowanych, sięgających za ramiona włosów.

- Powiedz mi, Icywind… - zaczęła odrobinkę nienaturalnie melodyjnym głosem, nie trwoniąc na zastanawianie się ani jednej sekundy więcej. - Czy twoje poczucie humoru zawsze jest takie nietrafione, czy to tylko stres spowodowany katastrofą? Ja rozumiem - w jej głosie pojawiło się współczucie - zostałeś zdradzony przez kogoś, kogo uważałeś za swego rodzaju partnera… Może nie tylko „swego rodzaju” - puściła do niego oczko. - To musi boleć, prawda?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group