To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Mistrzowie.org Forum Oficjalne
forum zrzeszające użytkowników serwisu mistrzowie.org

Humor - Najlepsze copypasty

Zabek05 - 2015-10-10, 18:48

Posiadam.
Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocie.
Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy- a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem.
Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako, że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki- nie nastręcza mi to wiele problemów.
Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj- niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć.
Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane- ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść- taka technologia po prostu.
Czasem kot skacze na klamkę ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał- a wtedy wiadomo- wąż.
Dobrze więc- uporządkuję- żona- delegacja, ja praca- wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem- ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni- więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży- żeby przejść tym syfonem.
Ale słyszę tylko pizdut- oż kurwa no to nie mogło mi się zdawać- coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę kurwa na dół do piwnicy- choć może powinienem od razu do schroniska- zanim wróci moja żona- nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni może się nie połapie.
Ale chuj – najpierw do piwnicy- zbiegam po schodach, słucham coś drapie w rurze, pion kawałek płaskiej rury, miauczy- jest kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie- to chuj przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici kici. Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł czyli do góry w pion. Ja go wołam a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół.
No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem- i ni chuja- uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda- fight fire with fire- ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tą rurę przy wzierniku deszczułkami którymi używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla- geberit i woda w dół- bombs gone. I bieg do piwnicy.
Po drodze słyszę jak się przewala po rurach- podziałało.
Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek- no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już.
Ja pierdolę. Kurwa gdzie ta rura teraz idzie- coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów- może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka- mam nadzieję, że to od mojego domu.
Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery- najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl auto stoi na ulicy- mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny- poszło aż zakurzyło.
Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie.
Smród jak cholera ale złażę tam- ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa mam w aucie, chujowa ale może starczy.
Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije- przywykłem po chwili. Zaglądam i jest oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi a na dodatek ktoś mi zwali tą pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.
Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie, taśmy samoprzylepne, plastry żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś wpizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tą otwartą studzienkę nie wpierdolił bo na ulicy ciemno.
Sąsiad kurwa- ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje.
Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację?
Idźżesz w chuj pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach- a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.
Wracając do kota- bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe- więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie.
Kurwa drugi sąsiad przyszedł- po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa- kurwa ludzie to są barany.
Idę do domu, obie wanny pełne, ognia- spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja to go musi wygonić albo utopić.
Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą.
Kurwa mać- urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki- w chuj- jak się to gdzieś przytka to będę miał przejebane.
Znowu do domu po drugi pogrzebacz bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel.
Wchodzę- a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł- którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy- zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebie. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje.
Straty- zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica- bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy- poszedł w chuj, latarka- w chuj, pogrzebacz w chuj.
Afera na ulicy jak chuj.

dowod na to, ze pasta moze byc zajebista bez tego calego chanspeaku ;)

macbed - 2015-10-10, 19:03


Niby fajne, ale tylko to mnie naprawdę rozśmieszyło
Cytat:
Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację?

Mormegil - 2015-10-10, 19:12

Dobre :D
KicerK - 2015-10-10, 21:13

Dobre, dobre :ok:
Zabek05 - 2015-10-16, 13:44

Idę z psem na wystawę do galerii sztuki nowoczesnej.
- Tu nie wolno z psami - mówi ochroniarz.
- To nie jest pies - odpowiadam. - To jest performance.
- A, to przepraszam.
Idziemy z psem dalej. Oglądamy rzeźbę Smefra centaura. Pół koń, pół Smerf.
- Zawsze się zastanawiałem - mówię do psa - komu kibicują centaury w czasie rodeo.
- Srać mi się chce - odpowiada pies.
- Trzeba było srać przed wejściem.
- Wtedy mi się nie chciało.
Idziemy dalej. Oglądam jakąś kobietę, która stoi po kolana w basenie z moczem i wykrzykuje alfabet od tyłu.
- Z, Y, X - krzyczy. - U, V, W.
Mój pies kręci się w kółko i węszy nosem po ziemi.
- Fajfus - mówię do niego. - Fajfus, nie sraj tutaj.
- Kiedy mnie ciśnie - odpowiada i zaczyna srać na podłogę.
Jakiś człowiek podchodzi i przygląda się temu, co wychodzi mojemu psu z dupy.
- To jest interesująca propozycja - mówi.
Ktoś inny też podchodzi i patrzy.
- To jest świeże - mówi.
Podchodzi jakaś kobieta z kieliszkiem wina w ręku, cała na czarno.
- Odważne - mówi.
- Ja państwa bardzo przepraszam - mówię do nich.
- Jak się nazywa ta instalacja? - pyta kobieta. - Gówno - odpowiadam, zatykając palcami nos.
- Mocne.
Ktoś z galerii podchodzi i wtyka w psią srakę tabliczkę z napisem "Gówno, 2015". Podchodzi fotograf i robi zdjęcie. Pojawia się ktoś z kamerą i mikrofonem. Prosi mojego psa o wywiad.
- Coż, zawsze kontestowałem opresyjne dla mojego gatunku rozwiązania przestrzenne w środowisku miejskim - mówi mój pies.
- A pan jest kuratorem - pyta reporter. - Co pan sądzi o pracy swojego podopiecznego.
- Sądzę, że to gówno - odpowiadam.
- Brutalnie prawdziwe - mówi kobieta z winem.
- Ostentacyjnie szczere - mówi fotograf.
- U, T, S - krzyczy kobieta w basenie z moczem.

macbed - 2015-10-16, 13:45


Ta, Karol Mroziński, niezwykły człowiek...
https://www.facebook.com/...e.wszechswiecie

KicerK - 2015-10-16, 14:15

> miałem 16 lat, mieszkałem wtedy w małym domku z 3 sypialniami z mamą, tatą i siostrą
> rodzice są surowi jak sk***ysyn, bardzo chrześcijańscy
> ja i moja siostra, mieliśmy swoje własne sypialnie
> rodzice pozwalali mi mieć starego kompa w swoim pokoju, pod warunkiem, że obiecam im nie walić konia
> wiem, to poj***ne
> drzwi od mojego pokoju musiały być otwarte 24/7, rodzice sprawdzali moją historię przeglądania żeby upewnić się, że nie zejdę z właściwej ścieżki
> k***yniewiedząotrybieincognito
> rodzice pracowali do wieczora, więc gdy ich nie było to siostra trzymała pieczę nad polityką otwartych drzwi
> suka co chwilę przechodziła koło mojego pokoju i upewniała się, ze nie robię nic nieprawego
> stałem się Daredevilem, słyszałem ludzi idących do mojego pokoju z odległości kilometra
> wyrobiłem refleks naszprycowanego spastycznego tygrysa otwierając i zamykając okienka z pornografią jak haker po metaamfetaminie w 1980
> nie mam żadnej prywatności więc gdy oglądam to zapamiętuję jak najwięcej, żeby potem strzepać do pamięciówki pod prysznicem
Bardzo chciałbym opowiedzieć o swoich masturbatorskich nawykach ale nie mają nic wspólnego z historią, więc tu skończę.
> siostra zaczęła przyprowadzać do domu chłopaka od czasu do czasu, wyglądał jak metroseksualny cwe* pokroju Justina Biebera
> ziomuś zachowuje się dobrze i nienagannie przed rodzicami, siostra wmawia im, że chce "uratować jego duszę" więc oni nie mają nic do ich związku
> rodzice dają mi zadanie, mam robić wszystko, żeby jego ku*as nie znalazł się w waginie mojej siostry
> role się odwróciły
> tak jak wszystko co robię, trenowałem i szlifowałem swoje działania
> zawsze czekałem na odpowiedni moment, zawsze świadom wszystkich chwil z romantycznym nastrojem i z okazją na j***nko
> wynurzałem się z cienia za każdym razem, gdy słyszałem, że jest u ich cicho i po prostu stałem i gapiłem się na nich
> jak upiorny cień w kącie ich oka niszczyłem im każdą szansę na zbliżenie
> jak sędziwe oczy gniewnego boga wpatrywałem się w ich spragnione r*chanka dusze jak najbardziej niezręcznie się dało
> i to wszystko podczas gdy mój umysł powtarzał mantrę
> "JESTEM PEŁZACZEM, CZATOWNIKIEM TERRORU, JESTEM OCZAMI W CIEMNOŚCI, WARTOWNIKIEM NOCY, MOJA JEST OBECNOŚĆ I OSĄD I SIŁA,
JESTEM WAGINALNYM KORKIEM"
> moja siostra była już zmęczona tym co robię, tak samo jej ludzkie dildo
> powinni byli po prostu iść do hotelu
> sfrustrowani obmyślili plan, bardzo ch*jowy plan
> plan który byłby tylko oliwą do ognia jakim jest mój brak życia socjalnego i nadmiar wolnego czasu
> gdy brałem prysznic, weszli do mojego pokoju i naściągali jakiegoś hardcorowego gejowskiego BDSM porno
> nie spodziewałem się tego
> rodzice wracają do domu, sprawdzają moje zadanie domowe i historię przeglądania
> przypał taki, że ja pie**olę
> gdy zobaczyłem, co właściwie zrobili, poczułem mieszankę rozbawienia i strachu
> trochę jak oglądanie psychopatycznego klauna wsadzającego monety w dupę karła, gdy wiesz że Ty będziesz następny
> próbowałem im wyjaśnić, że to jakiś wirus albo kawał, ale prędzej chyba bym sprzedał żydowi wielbłąda z 3 nogami
> zabrali mi internet, wykasowali gry i uprawnienia na komputerze
> wiedzałem, kto był odpowiedzialny za tą zniewagę, i wiedziałem gdzie mieszkają
Wiem, że nie brzmi to przekonująco, ale miałem kumpla który miał magistra we wk***ianiu ludzi i chciał, żeby go nazywać Harold
> Harold i ja obmyślaliśmy plany i w końcu zdecydowaliśmy się na ten, który miał największe szanse powodzenia
Faza pierwsza planu: STRACH
> nie miałem nic do robienia podczas wolnego czasu oprócz czytania, bo nie mogłem nigdzie wychodzić po 17
> cały czas spędzałem na siedzeniu w pokoju, nawet przestałem sprawdzać siostrę
> oni myślą, że wygrali
> raz na jakiś czas śmiałem się, nie takim normalny śmiechem ale śmiechem o wyższej barwie, wibrującym śmiechem z małymi pauzami pomiędzy wydechami
> wyobraźcie to sobie jako nagiego Świętego Mikołaja któremu ktoś ssa pałę podczas gdy ten właśnie bierze 80 kg na klatę
> pierwsze starania były bez rezultatu, lecz po jakimś czasie pedałek i siostra zaczęli to zauważać
> wsłuchiwałem się jak nietoperz, a gdy tylko robiło sie u nich cicho, robiłem to tak głośno, żeby usłyszeli, robiłem to z 3 czy 4 razy dziennie, nigdy gdy rodzice
byli w domu
> pewnego dnia siostra pyta o odgłos dochodzący z mojego pokoju
> udaję zmieszanego i zwalam to na przeciąg z łazienki
> ona nie łyka tego i wie, że to ja, jakoś głupio komentuje w stylu "pewnie tak bardzo tęsknisz za swoim pedalskim porno i stąd te odgłosy"
> robię to przez kolejne kilka tygodni i siostra w końcu wk***ia się tak bardzo, że wparowuje do mojego pokoju i każe mi przestać
> nigdy nie nakryła mnie robiąc to, zawsze byłem czujny i przestawałem, gdy słyszałem że się zbliża
> zacząłem zachowywać się tak jakbym nie wiedział o czym ona mówi i udawałem nawet zmartwionego jej stanem zdrowia
> ziarno zemsty zostało zakopane, wszystko szło według planu
> po miesiącu mój neurotyczny śmiech spongeboba stał się czymś, do czego siostra po prostu przywykła i nic sobie z tego nie robiła, to też była część planu
Harold jest bogatym dzieciakiem i ma sporo rzeczy których nawet nie potrzebuje
> pożyczył mi dyktafon, mały sk***ysyek którego mogłem ukryć praktycznie wszędzie, a można do niego była podłączyć jakiekolwiek wyjście audio
> nagrałem swój śmiech
> wpierw ukryłem dyktafon w szparze pomiędzy pudełkami ze starymi ciuchami w swoim pokoju
> upewniłem się, że ciężko go będzie znaleźć ale nadal zostanie dużo miejsca, żeby nie wytłumić dźwięku
> poszedłem do salonu i upewniłem się, że siostra i chłoptaś mnie zobaczyli, powiedziałem, że wychodzę do sklepu
> wyszedłem z domu i poszedłem do najbliższego spożywczaka
> zostawiłem dyktafon nastawiony na puszczenie nagrania 13 minut po moim wyjściu, i kolejne 10 minut później
> wszedłem do sklepu i patrzyłem na lody jakbym był Sashą Grey na międzyrasowym gangbangu przez 20 minut
> wróciłem do domu równo 30 minut po moim wyjściu i zobaczyłem siostrę i jej chłopaka w salonie
> ich wyraz twarzy gdy wszedłem do domu, niszczy mnie za każdym razem jak sobie o nim przypomnę
> czuję mrowienie w kręgosłupie jakby ktoś masował mi prostatę
> strach w ich oczach, niezaprzeczalny strach
> to wszystko wymagało lat dyscypliny samuraja, żeby nie wybuchnąć wtedy śmiechem
> wyglądali tak, jakby zobaczyli mnie właśnie wyczołgującego się z wielkiego odbytu w ścianie
> odpaliłem wewnętrznego DiCaprio i zachowywałem się tak zdziwiony i przejęty jak tylko się dało
> spytałem czy coś się stało bo wyglądają blado, spojrzałem siostrze w oczy gdy to powiedziałem
> siora się wk***iła, zaczęła sapać, mówić, że mam chore pomysły
> ogólnie pełno oskarżycielskiego gówna, tak jakby nie widziała, że dopiero wszedłem drzwiami frontowymi, pytała jak to zrobiłem
> zachowuję pokerową twarz i pytam czy coś brała
> mówię, że zachowuje się jak poj***na odkąd zaczęła tu przyprowadzać tego wacka
> spojrzałem na cwe*a wkurzonym wzrokiem
> oznajmiam jej, że powiem wszystko rodzicom o tym jak się zachowuje, to ją trochę uspokoiło
> przypomniało jej się, że mam moc skarżenia jak malutki tchórz którym właściwie jestem
> powiedziałem żeby się ogarnęła i przestała robić to co robi, wyszedłem jak teksański kowboj po Alamo
Faza druga: PARANOJA
> minął tydzień z hakiem po incydencie z dyktafonem
> siostra nic nie powiedziała rodzicom o tym kawale
> ja tu ciągnę za sznurki
> mój śmiech znów zaczął na nią działać, wbiegała do mojego pokoju, żeby mnie przyłapać
> zapomniała, że to ona jest Fretką a ja Fineaszem i Ferbem
> nie udawało jej się mnie przyłapać, czasem nawet nastawiałem dyktafon i będąc z nią w pokoju robiłem swoje
> przeszukała mój pokój próbując znaleźć cokolwiek, bezskutecznie choć raz było blisko
> mówi, że tylko ja mogę wydawać ten odgłos bo pan Timberlake też to słyszy
> zignorowałem ją i nie przestawałem oglądać swojego dokumentu o narwalach i innych arktycznych kreaturach
> zacząłem śmiać się w dłuższych interwałach, czasem pomijałem parę dni żeby miała fałszywe poczucie bezpieczeństwa
> nie mogła spać, nie mogła cieszyć się czasem z jej chłopakiem, próbowała mnie przyłapać
> stałem się najsprytniejszym małym gówienkiem, nawet rozważałem karierę w wywiadzie
> nadszedł dzień gdy siorka nie mogła już wytrzymać i nasłała na mnie rodziców jak parę wściekłych psów na bezbronnego kotka
> powiedziała im, że próbuję ją wkręcić i to wszystko jest niedojrzałe, Johnny Depp ją wspierał mówiąc, że też to słyszał
> rodzice zaserwowali mi pełno bzdurnego gadania, że stąpam po cienkim lodzie itd
> nadal nie puszczałem broni jak upośledzony republikanin po strzelaninie
> dałem pokaz warty Oskara o mojej niewinności, mówiłem, że w wielu przypadkach nie było mnie nawet w domu itd
> pokazywałem in nawet paragony które służyły za alibi, byłem gwałcicielem w obcym kraju z dyplomatycznym immunitetem
> rodzice uwierzyli, k***a, nawet ja na chwilę uwierzyłem
> siostra nadal zakładała, że kłamię
> rodzice powiedzieli że jesteśmy za starzy na takie rzeczy, dali mi ostrzeżenie i wyszli
> to dało mi erekcję tak silną by powalić nią antylopę
> czas w końcu nadszedł
> cała ciężka praca się opłaciła, spędziłem tyle czasu układając kostki domina
> czas je popchnąć
Faza trzecia: ROZpie**ol
> piątkowa noc, mama i tato mieli randkę a ja zostałem sam z siostrą, dostała od rodziców pozwolenie na zaproszenie tego ku*asa
> podsłuchałem rozmowę i pan piękniś się jakoś wywinął i powiedział, że nie przyjdzie
> w tym miejscu wiedziałem, że koza którą zarżnąłem w imię Adanimusa, boga psotników, dała mi jego błogosławieństwo
Od incydentu ze śmiechem, nigdy nie zostawała sama w domu. Wiedziała, że ja jestem jedynym możliwym wytłumaczeniem na te śmiechy, jedyną logiczną solucją.
> spakowałem rzeczy i powiedziałem, że idę do biblioteki
> wyglądała na zdenerwowaną, powinna być
> powiedziałem pa i wyszedłem, z głową wysoko i czując się jak facet z penisem rozmiarów trąby małego słonia
> pojechałem do biblioteki, zajęło mi to 25 minut busem
> gdy dotarłem, złapałem pierwszą książkę która mnie zainteresowała, wypożyczyłem, usiadłem i zacząłem czytać
> wszystko co mogłem zrobić, to czekać
Teraz przedstawiam wersję wydarzeń opowiedzianą przez Harolda
> jestem Harold, wiek nieistotny
> opuściłem szkołę wcześnie tego dnia i poszedłem do domu głównego bohatera, znalazłem klucze pod zielonym kamiennym żółwiem w ogródku
> otworzyłem drzwi, zrobiłem sobie kanapkę, pograłem na PSP w pokoju kumpla aż ten w końcu wrócił do domu
> jak już przyszedł, schowałem się w szafie i zaczekałem, aż wyjdzie, a potem schowałem się w szafie
> jego siostra nie miała pojęcia, że jestem w domu
> kumpel mrugnął porozumiewawczo i wyszedł do biblioteki
> siedziałem w szafie z walącym sercem, erekcja w gaciach, ubrany w czarny czarodziejski płaszcz i maskę okaleczonej świni, coś jak te ziomki w Pile 2
> miałem ze sobą dyktafon który mu pożyczyłem, podłączony do małego wzmacniacza
> na dyktafonie były jego nagrania i miałem czekać około 45 minut od momentu w którym wyszedł
> kiedy czas nadszedł, przypiąłem dyktafon do piersi, strzeliłem knykciami i wyszedłem
> puściłem nagranie na maksymalnej głośności, zero reakcji
> usłyszałem telewizor grający w salonie, więc spróbowałem znów parę razy zanim się poddałem
> telewizor tłumił dźwięk dyktafonu, nic nie szło zgodnie z planem
> głucha szmata zakłócała nasz świetny plan
> wyszedłem z pokoju po cichu, nikogo nie było w pokoju siostry, więc musiała być w salonie
> wszedłem do salonu, a ona była na kanapie
> twarz w poduszce, dupa wysoko r*chana przez jakiegoś chuderlawego cwe*a
> obydwoje mieli plecy zwrócone do mnie, to było lepsze iż nasz plan, to była jedyna w życiu okazja
> powód dla którego mama mnie nie połknęła, moja szansa, że jestem warty tyle co wojownik-wiking
> nigdy cel życia nie był przede mną postawiony tak oczywiście, bóg umieścił mnie na tej ziemi żeby upewnić się, że te sk***ysynki obsrają się ze strachu
> zamiar wypełnienia jego woli coraz bardziej pompuje mi krew w żyłach
> ręce spocone, kolana miękkie
> przewinąłem dyktafon na nagranie #4 na którym kumpel krzyczał jak chińska dziewica r*chana przez mastodonta
> wszedłem do pokoju niczym ninja, ziomuś zapinał tego dupala tak mocno, że nie zauważyliby mnie nawet gdybym wszedł do pokoju tańcząc
> sięgnąłem po pilota, wyłączyłem TV a przystojniaczek przestał posuwać
> wziąłem głęboki wdech i krzyknąłem na całe gardło
> CO WY k***A ROBICIE
> odskoczyli spłoszeni jak gołębie na placu wolności
> ściągnąłem kaptur odsłaniając maskę świni
> widziałem jak kolory spływają z ich twarzy, terror najwyższej jakości w ich oczach
> patrzyli w odbyt boga i topił on ich oczy śmiertelników, dławiłem się własną śliną próbując się nie śmiać
> dziewczyna zaczęła piszczeć bardzo wysokim tonem, każda nutka przechodziła przez moje ciało jak przyjemne fale
> cwe* położył się na niej próbując ją osłonić swoim ciałem, ale dziewczyna próbowała desperacko wyrwać się i uciekać
> to wyglądało jak pełzające po sobie robaki po letnim deszczu
> zanim odzyskali równowagę sięgnąłem do kołnierza i nacisnąłem przycisk na dyktafonie puszczając najgorsze odgłosy jakie kiedykolwiek słyszałem
> "POMOCYYYYYYYYYYYYYYYYYY"
> koleś się posikał, dosłownie strumień uryny wyciekł z jego sztywnego puloka
Całkiem imponujące, że mógł utrzymać erekcję w takiej sytuacji, brawo.
> podniosłem ręce odsłaniając rytualny sztylet dzierżony w prawej, podczas gdy demoniczne skrzeki z dyktafonu uderzały w nasze bębenki
> słowa nie mogą opisać dźwięku jaki wydali chłopak i dziewczyna, jak piski balonu z którego schodzi powietrze a ktoś rozszerza ustnik, jak głodne świnki morskie
> jak małe gepardy wołające matkę
> zebrali się i zaczęli biegnąć strącając wszystko po drodze
> wybiegli nago z domu, jedyne co słyszałem to ich krzyki, wiem, że moje przeznaczenie zostało dopełnione, teraz mogłem już umrzeć
- Harold
> spotkałem Harolda później tego dnia, powiedział, że rzeczy nie poszły zgodnie z planem ale wszystko było Ok
> wróciłem do domu widząc kilka radiowozów na podjeździe
> powiedziano mi co się stało, miałem paragon z biblioteki i byłem też nagrany na kamerach więc o nic mnie nie podejrzewano
> przeprowadziliśmy się tego samego miesiąca, znów mogłem używać komputera
> nigdy nie widziałem już tego pedałka a siostra wstąpiła do zakonu

Mackers - 2015-10-16, 14:25

Co jak co, ale potrafisz wrzucić zajebistą pastę :clap:
Adijos - 2015-10-16, 16:04

Tylko nie ta pasta :haha: :haha: :haha:



Cytat:
tak ogólnie to jesteś nowym uczniem w nowej szkole
już na początku przyp,ierdala się do ciebie jakiś seba
popycha ciebie, zaczepia i awanturuje się bez powodu
to chyba oznacza wojnę
już wiesz, że wygraną masz w garści
rozpoczynasz pierwszą fazę swojego planu
stalkujesz sebe
zawsze jesteś gdzieś w jego pobliżu
wiesz gdzie mieszka, kiedy ma treningi, a kiedy melanżuje
po pół roku stalkowania, wiesz o nim wszystko, a seba chodzi jak w zegarku
wiesz dokładnie co będzie robił i o której godzinie
czas na drugą fazę
dowiedziałeś się, że matka seby nie pracuje
+ jest niezłym milfem
a jego stary robi jakieś wykłady na uniwerku
zawsze po szkole bierzesz busa na uniwersytet
siadasz na końcu sali wykładowej i udajesz studenta
zawsze masz ze sobą dyktafon i nagrywasz każde słowo starego
w domu sklejasz to wszystko w jakieś zdania
po 2 miesiącach masz wystarczająco nagranego materiału by wcielić w życie ostatnią fazę planu
fazę 3
wiesz, że seba 2 dni temu zamówił GTA 5 na pc, a kurier będzie u niego jutro o 11:30
kończysz szkołę, jest godzina 14:30
wiesz, że seba jeszcze idzie na trening kosza, potem o 16:00 wraca coś zjeść i idzie na melanż
wróci z niego o około 21:00-22:00
jego stary kończy pracę o 17:00
natomiast matce seby skończył się okres i jest nieźle napalona
idziesz w stronę domu seby
wiesz, że milf zawsze w czasie szkoły otwiera okno w pokoju synka, żeby go wywietrzyć
bingo, wpierdalasz się przez okno do mieszkania
jest godzina 14:48, co oznacza że matka seby właśnie wyłącza telewizor by przygotować obiad sebie
wstanie z kanapy i wyłączenie telewizora zajmie jej jakieś 12 sekund
musisz działać szybko
przemykasz się do kuchni i zostawiasz na stole liścik pisany podrobionym charakterem pisma starego
"Kaśka, zawiąż oczy i czekaj na mnie w sypialni o 18:00 : ) ~ Krzysiek"
otwierasz okno w kuchni i wyskakujesz idealnie wtedy, kiedy do kuchni wchodzi matka seby
chwyciła przynętę, teraz czas zająć się starym
jest godzina 16:50, czekasz pod uniwerkiem
właśnie ojciec skończył pracę
wychodzi i kieruje się w stronę przystanku
wiesz, że stary starego seby jest niezłym sku,rwielem, który zje,bał mu dzieciństwo
teraz albo nigdy
podchodzisz do niego i pytasz się go ze smutkiem w głosie
"przepraszam, pan krzysztof skiba?"
"tak, a czemu pan się pyta?"
"pana ojciec zmarł wczoraj w szpitalu o godzinie 22:48"
umiesz kłamać jak z nut ty sprytny skur,wysynu
stary seby zakrywa twarz rękoma
zaczyna się rozklejać i opowiada ile przykrości wyrządził mu jego ojciec
zapraszasz go na drinka na rozweselenie
zgadza się
jest godzina 17:06 kiedy jesteście pod barem
stary seby ryczy i wlewa w siebie niewyobrażalne ilości szkockiej
jest godzina 17:42 kiedy stary je,bnął zgona
bierzesz go pod ramię i wychodzisz z nim przed bar
zamawiasz taksówkę, dajesz taksiarzowi wcześniej przygotowaną mapę z zaznaczoną trasą
mówisz, żeby właśnie tą trasą odwieźć krzycha do domu
taksówkarz niewiele mówiąc bierze od ciebie 230zł i rusza
stary seby będzie w domu jakoś o 18:40
teraz musisz się śpieszyć by wszystko się udało
biegniesz do mieszkania seby, przy okazji zahaczając o swój dom
bierzesz z niego dyktafon i kamerę full hd
seba jest na melanżu, a milf leży z zawiązanymi oczami w łóżku
wchodzisz do mieszkania
puszczasz z dyktafonu
"witam was wszystkich moi drodzy studenci"
ku,rwa nie to, oby się nie kapnęła
słyszysz głos dobiegający z sypialni
"tutaj tygrysie"
wchodzisz do sypialni, na łóżku leży rozebrany milf z zasłoniętymi oczami
"dzisiaj rozpoczniemy...(tutaj słychać ivonę) ruch,anie"
milf się śmieje
dalej uwodzisz ją głosem starego puszczanym z dyktafonu
"jak widzimy... mam dużego... wieżowiec"
matka seby niczego się nie domyśla
włączasz kamerę i nagrywasz całe 30 minut jak ją ruc,hasz we wszystkie dziury na wszystkie możliwe sposoby
patrzysz na zegarek jest godzina 18:41
zaraz tutaj wejdzie ojciec seby
czas na chwilę zwalnia
właśnie do sypialni wchodzi pijany stary seby, a matka ściąga opaskę i drze niemiłosiernie mordę
masz jakieś 3 sekundy
w dwóch krokach dobiegasz do okna i wyskakujesz przez nie na ogródek
uciekasz z miejsca zdarzenia słysząc za plecami awanturę u państwa skiba
ale to jeszcze nie koniec
następnego dnia nie idziesz do szkoły
w domku zgrywasz na płytę nagranie z wczorajszej nocy
jest godzina 11:29, a ty jesteś pod domem seby
stara seby jest akurat u sąsiadki
wpie,rdalasz się znowu przez otwarte okno
idziesz do drzwi wejściowych
otwierasz jeszcze zanim kurier zapukał
podpisujesz odbiór przesyłki i podmieniasz płyty
pudełko kładziesz w widocznym miejscu i się stamtąd ulatniasz
czas na profity
rodzice seby wzięli rozwód
jego stary się powiesił kiedy odkrył, że jego ojciec sku,rwiel dalej żyje
seba obejrzał 30 minutowego por,nola jak piep,rzysz jego matkę
a ty sobie pykasz w nowiutkie GTA 5




Cytat:
ja, 17 lat
w domu u kumpla, gramy w gry i gadamy
nagle łapie mnie potrzeba żeby walnąć klocka
to jeden z tych post-meksykańskich klocków, do których zużywasz 4 metry papieru toaletowego, a i tak nadal zostają smugi z kału
mówię, że zaraz wracam i idę do łazienki
zaczynam wypuszczać jelitowego Cthulu w chwili gdy moje spocone pośladki dotykają deski klozetowej
słodziutka ulga
sięgam po papier, widzę, że cała rolka jest zużyta
rozglądam się, nigdzie nie ma papietu
uwięziony na 1 piętrze bez czegokolwiek do podtarcia dupy
zbyt dziwnie żeby wołać teraz o pomoc
rozglądam się za amunicją alternatywną
2 rzeczy
nowe czasopismo samochodowe jego ojca
i biblia jego mamy
mam przed sobą ultimatum
tatuś jest wielki, uwielbia auta i jest skłonny do agresji
mama to typowa miła kobieta, malutka i flegmatyczna, czułaby się bardzo źle gdybym jej to zrobił
tato mógłby skopać mi dupę
no i jestem ateistą
odrywam kilka stron ze środka starego testamentu
Chrześcijanie i tak nie czytają tego gówna
papier jest cienki, robią mi się ranki na odbycie
10 stron później, jestem czyściutki
podciągam spodnie, gdy uderza 2 fala
nie mam nawet czasu spłukać wody, siadam i robię swoje
po 3ciej rundzie, siedzę przez 20 minut żeby upewnić się, że wszystko już wyszło
w tym momencie kumpel stoi pod drzwiami i pyta czy wszystko ok
mówię, że za chwilę wyjdę bo złapała mnie sraka
wycieram dupsko po raz czwarty i ostatni
zużyłem jakieś 1/4 starego testamentu
w toalecie jest więcej papieru niż instalacja wodociągowa może zmieścić
musze działać szybko, bo kumpel stoi pod drzwiami
próbowałem to przepchać babką klozetową, bez rezultatu
upewniam się, że ma jakieś antybakteryjne mydło przy zlewie
ręce mogą zostać umyte
podwijam rekawy i sięgam do toalety przepychając ręką zbitą papkę
gdy jestem na kolanach zauważam całą rolkę papieru która leżała na zbiorniku z wodą
cojakazrobiłem
spłukuję toaletę łokciem, zaczyna się wylewać
kartki pisma świętego pokryte gównem rozprzestrzeniają się po podłodze
zdzieram wieko zbiornika desperacko próbując odłączyć tanią instalację
zbiornik się opróżnia i zaczyna wydawać głośne odgłosy piły mechanicznej
kumpel dobija się do drzwi i pyta co ja ka robię
w przeciągu 40 sekund, odgłosy stają się coraz głośniejsze i głębsze
nagle ustaje
cały czas jestem w szoku, ręce pokryte gównem opieram z przyzwyczajenia na czole
kumpel otwiera drzwi od zewnątrz (fikuśny zamek który można przekręcić monetą) i wparowuje do środka
patrzy na mnie i zamiera
moje oczy są wytrzeszczone, gówno rozmazane na moich rękach i twarzy
biblia mamy leży zapomniana na ziemi pokryta mazią z toalety
słyszę, że jego rodzice idą na górę
kumpel stoi i nie ma pojęcia co robić
jego mama wchodzi i zszokowana zaczyna łkać
"Moja prababcia dała mi tą biblię miesiąc przed tym jak zmarła na raka"
jego tato wchodzi po kilku sekundach
zszokowany, zauważa biblię i zaczyna się śmiać
odwraca się, idzie w kierunku schodów i śmiejąc się mówi "masz przejne"
jego mama zaczyna płakac coraz mocniej
"Dlaczego to zrobiłeś?"
powtarza to w kółko i to bardzo histerycznie
zaczynam płakać, ale gdy płaczę to wyglądam jak wkiony pawian
jego mama myśli, że ją przedrzeźniam i wychodzi płacząc jeszcze bardziej
odwracam się do kumpla i mówię "słuchaj, mogę to wszystko--"
uderza mnie w twarz, łapie za kaptur i wypieala z jego domu
zostaję na ulicy przed domem, 1,5km od domu, bez podwózki i umazany fekaliami
zaczynam iść w stronę domu
chwilę później jakaś pani podjeżdza i pyta czy chcę podwózkę
wsiadam, kobieta zaczyna jechać
uświadamiam sobie że moje ekstrementy właśnie zasychają mi na twarzy
ona próbuje nawiązać rozmowę
minutę później wyczuwa odór i patrzy na mnie
zatrzymuje się na poboczu, każe mi wypiealać
dochodzę do domu, przekradam się obok rodziców i biorę prychę
próbuję dodzwonić się do kumpla żeby się wytłumaczyć, nie odbiera
4ta próba, odebrał i krzyknął żebym przestał dzwonić, rozłączył się
przez kolejny tydzień zauważyłem, że sąsiedzi i koledzy z klasy dużo na mnie patrzą
zaczynam słyszeć jakieś głupie przezwiska, "dziecko szatana", "odbytowy testament" itd
ksywki rozprzestrzeniają się po szkole jak pożar w lesie
młodsze dzieciaki z którymi nigdy nie gadałem podchodzą do mnie i mówią mi te przezwiska w twarz
jedna z moich bliższych przyjaciółek która jest chrześcijanką nabrała do mnie dystansu i w końcu przestała się do mnie odzywać
historia sięgnęła nauczycieli, parę dni później dostałem wezwanie na dywanik
dyrektor mówi, że wyrzucają mnie za "obrzydliwą zniewagę religijnych wierzeń"
mama i tata się dowiadują
mama dziwnie się przy mnie zachowuje, patrzy na mnie z niesmakiem
czuję jakby myślała, że mnie w ogóle nie zna
mój tato mówi, że jestem jakimś pojebem i potrzebuję resocjalizacji
2 godziny później, rozmawia z rekrutującym do wojska i zapisuje mnie na obóz dla rekrutów
przewinę historię do obozu
na początku jest spoko
pierwsze dni były trochę ciężkie ale się przyzwyczajam
pewnego dnia dostaję paczkę od ziomka z dawnej szkoły
były to wydrukowane zdjęcia na których jestem, przerobione tak, że wyglądam na nich jakbym wycierał dupsko biblią
na tyle każdego zdjęcia jest jedno z tych chjowych przezwisk
nazbyt ciekawski kolega podchodzi i mi je zabiera
parę minut później całe baraczki wymieniają się fotami i się śmieją a ja bezradny siedzę na łóżku i udaję, że czytam książkę
jeden z nich obczaja moich znajomych na facebooku i pyta jednego z nich o całą historię
jakiś czas później, zauważam że jeden z rekrutów patrzy na mnie bardzo dużo
dowiaduję się, że pochodzi on z ultra-konserwatywnej rodziny i nienawidzi mnie za to co zrobiłem
wpada na mnie jakiś czas później i próbuję nawiązać rozmowę
gdy nikt nas nie słyszał, powiedział mi, że gdybyśmy byli na froncie to dostałbym od niego kulkę, a on powiedziałby ,że to ciapaki mnie kropnęły
2 dni później rozpoczynamy treningi z ostrą amunicją
wstaję rano, idę do łazienki
zauważam, że wszyscy się na mnie gapią
idę się wysrać, dostrzegam, że nie ma w ogóle papieru, a w kabinie jest jedynie biblia
zaczynam się drzeć, w odpowiedzi dostaję śmiech
wszyscy idą na trening, zostawiają mnie tam
wkiam się, zaczynam drzeć kartki z tego skysyna i podcieram się nimi jakby nie było jutra
mój odbyt krwawi
krew kapie wszędzie, nie mogę założyć nawet munduru żeby go nie poplamić
odrywam kupkę kartek, zwijam je i wsadzam sobie w szczelinę jak paróweczkę w hotdoga
dopełniam dzieło jeszcze paroma kartkami robiąc sobie w gaciach prowizoryczną pieluszkę
zakładam mundur
jak chodzę to słychać gniecione kartki
czuję się upokorzony i wiem, że spóźnię się na trening
wychodząc mam nadzieję, że zaczniemy od strzelania
okazuje się, że najpierw będziemy maszerować w formacji zanim będziemy strzelać
maszerujemy 10 minut, sierżant słyszy szelest kartek
każe nam się zatrzymać i pyta kto ma przy sobie gazetę
rekruci na mnie patrzą
sierżant każe mi truchtać w miejscu
głośne szelesty
pyta co to za dźwięk
krtań mi się zamyka, nie moge odpowiedzieć
sierzant rozkazuje mi ściągnąć spodnie
moja pielucha widzi światło dzienne
sierżant klnie pod nosem i każe mi przebiegnąć 200 okrążeń wokół obozu
nie mam wyjście, zaczynam
pół godziny później biegnę przez mniej widoczną część obozu
nikt inny jak pan Jezusowy Mściciel, który mówił, że zabiłby mnie na polu bitwy wyskakuje zza krzaka
w jednej ręce dzierży butelkę Jacka Danielsa, w drugiej pistolet
uderza mnie w twarz butelką i strzela mi w stopę
wylewa zawartość butelki na moją twarz gdy ja krzyczę z bólu
ucieka
sierżant znajduje mnie leżącego i wykrwawiającego się jakiś czas później
incydent zostaje odnotowany i jest wszczęte dochodzenie
okazuje się że Jezusowy chłopiec sprzedał im jakąś historię wyssaną z palca
mówi, że szkalowałem go na tle religijnym i poniżyłem go podcierając się jego biblią
zostaję wypieolony z obozu za religijną nietolerancję, picie i lekkomyślność
wracam do domu
tato jest mną zawiedziony a mama się nie odzywa
zaczynam wysyłać CV
moje nazwisko i historia się rozprzestrzeniła po mieście i żaden pracodawca nie chce mnie przyjąć
miesiąc później tato myśli, że jestem żulem i nie szukałem pracy
wywala mnie z domu
zostaję bezdomny
to był prawdopodobnie najgorszy moment w moim życiu, ale od teraz się polepsza
zostałem włóczęgą na 2 lata
dostawałem jedzenie z programów pomocy dla bezdomnych za dnia
gdy byłem głodny w nocy, szukałem resztek w śmietnikach
pierwsza zima, spotkałem i zaprzyjaźniłem się z 2 innymi włóczęgami
jeden z nich przedstawił się jako Drżący, drugi jako Adam
Drżący ma taką ksywkę, bo pił tyle, że spoliły się jego funkcje motoryczne
dziewczyna Adama przedawkowała heroinę 3 miesiące wcześniej
spotkałem ich pod mostem na obrzeżach miasta
włóczyliśmy się razem i dotrzymywaliśmy sobie towarzystwa
jednej nocy budzi mnie dziwny odgłos
zobaczyłem, że ssają oni sobie wzajemnie kuasy
niemitooceniać
idę dalej spać
miesiąc później, próbowali mnie zabić
Adam, Drżący i ja szliśmy przez miasto
zobaczyłem na ulicy banknot 50zł
podnoszę go
kumple żule zgodnie myślą o alkoholu
żądam, żeby kupić jakieś żarcie bo dawno nic nie jadłem ale Drżący to alkoholik
chce kupić jak najwięcej tanich winiaczy na ile pozwoli mu to 5 dych
"pieol się, ja to znalazłem"
Adam rzuca się na mnie z nożyczkami
nie spodziewałem się
dźga mnie w nogę dwa razy, bierze hajs
pieolone pedały uciekają
nigdy więcej ich nie widzę
3 dni później dostaje gorączki od infekcji
zalegam na czyimś podjeździe
posoka z ran przemokła już dawno przez moje dżinsy
policjant zatrzymuje się, każe mi wstać i sobie iść
próbuję wstać, noga boli za bardzo
policjant wysiada, podnosi mnie na nogi
krzyczy "ruszaj się"
popycha mnie do przodu, łapię się za nogę bo tak kurewsko boli
rano się otwierają i znów zaczynają krwawić
policjant w końcu dostrzega mój stan
zabiera mnie do schroniska dla bezdomnych w mieście 20km dalej
nic nie mówi przez całą drogę
w schronisku ładniusia czerwonowłosa podchodzi z apteczką i pudełkiem z gumowymi rękawiczkami
wygląda jakby mi współczuła
po raz pierwszy jestem traktowany jak człowiek przez kobietę od dłuższego czasu
dostaję erekcji, przebija mi przez bokserki
ona to dostrzega, wyraz obrzydzenia przyozdabia jej twarz
czuję się źle i przepraszam
ona nerwowo się śmieje i opatrza moje rany
daje mi pudełko z antybiotykami
mówi, że nie można się tym sćpać i jest warte pare złotych
tymi słowami skończyło się traktowanie mnie jak człowieka
po paru dniach rany się goją
schronisko daje mi kopa i wracam do szwędania się
parę miesięcy później
kolejna zima
krążę po jakimś nowym mieście, jest 1 nad ranem
drogi są puste
znajduję zimową kurtkę mojego rozmiaru w pojemniku PCK
idę dalej i widzę panią przy rogu
wiem, że jest ką ale ona praktycznie nic na sobie nie ma
jest zimno, ona się trzęsie
podbijam i mówię "cześć"
pyta czy mam pieniądze, mówię, że nie
każe mi spalać, brzmi zmęczona
oferuję jej kurtkę, patrzy na mnie dziwnie przez kilka sekund
mówi, że nie może się zakrywać w pracy
dziękuje mi i się uśmiecha
nie wygląda tak kurewsko jak inne ky
jest trochę zużyta ale widać iskierkę godności
zostałem i trochę z nią pogadałem
opędzam jej myśli od zimna
około 3 nad ranem brudny kombiak podjeżdża
wielki koleś woła do auta Izę
jej imię to Iza
gościu patrzy na mnie i pyta czy jestem klientem
mówię, że nie, on każe mi spalać
gdy odchodzę, on zaczyna ją bić i pytać kim jestem
wrzuca ją do auta
myślę o niej cały kolejny dzień
następnej nocy, przychodzę w to samo miejsce i ona tam była
miałą podbite oko i liczyła na szybko banknoty
podchodzę a ona mówi, że jej alfons nas pokroi jesli znów nas razem zobaczy
mówię, że tylko przechodzę
siadam za pudełkiem w alejce tak, że mnie nie widać
gadamy całą noc pomiędzy klientami
jest już prawie 3cia i każe mi się zmywać
robię to, co każe i sytuacja powtarza się przez miesiąc
formujemy swego rodzaju więź, jesteśmy przyjaciółmi
włóczęga i prostytutka
ona sobie żartuje, że powinni zrobić taki program w telewizji
pewnego dnia jej alfons podjeżdża kombiakiem parę godzin wcześniej
przyciska mnie do ściany i mierzy we mnie spluwą
spokojnie pyta kim jestem
odpowiadam, że tylko włóczęgą i że jestem przyjacielem Izy
dwóch jego kumpli wysiada z auta i przetrzepują mnie szukając pieniędzy
nie ma żadych
rzuca mnie na ziemie, kopie mnie i każe mi sp***alać
mówi, że psuję mu produkt, cokolwiek to znaczy
oznajmia, że jeśli jeszcze raz mnie tu zobaczy to mnie zastrzeli
następnej nocy wpadłem do Izy tylko na 20 sekund
pożegnałem się i odszedłem
już nigdy jej nie zobaczyłem
tydzień później jestem na skraju miasta jedząc puszkę tuńczyka
widzę kombiaka podjeżdżającego do mnie
wbiegam w alejkę a on zatrzymuje auto
słyszę, że goni mnie parę osób
doganiają mnie i mnie przewracają
alfonsik na mnie patrzy i oddycha ciężko
wyciaga gnata i siada na skrzynce
zapala szluga i uspokaja oddech
kontakt wzrokowy nieprzerwany
w końcu przemawia
"Iza to jedyny powód dla którego Cię dziś nie zabiję"
okazuje się, że nazmyślała sporo rzeczy tylko po to, żeby jej alfons mnie nie zabił
w tych rzeczach była informacja, że jestem zaawansowanym przemytnikiem szukającym pracy
mówię, że przez cały ten miesiąc przychodziłem z nią gadać i jestem taki sprytny
zamieram, gdy on proponuje mi zarobienie 5 koła
oczywiście że tak
daje mi teczkę zawiniętą w folię bąbelkową i każe mi ją zanieść na drugą stronę miasta
mówi, że zabije mnie na miejscu jeśli odmówię
oczywiście zgadzam się
on mówi, że zabije Izę jeśli tego nie zrobię
przytakuję i mówię, że to zrobię
daje mi złożoną serwetkę z adresem i napisem "Żółty garbus"
idę
docieram do adresu i 2 skośnych siedzi w garbusie
podbijam do okna
jeden mnie zauważa, wyciąga spluwę
wyciągam powoli teczkę
okno się opuszcza
daję mu paczkę i odchodzę
parę ulic dalej słyszę pisk opon i krzyki
garbus jedzie prosto na mnie
pasażer celuje we mnie pistoletem
rzucam się na ziemie i czołgam do rowu
po chwili ich gubię
przechodzę przez most nad rzeką, będę się chować aż znikną całkowicie
w połowie mostu garbus nadjeżdża
próbuję uciekać, dostaję kulkę w nogę
auto się zatrzymuje, azjata wysiada
nikogo nie ma w pobliżu
łapie mnie za kołnierz
wrzuca mnie do wody
pamiętam jak płynąłem w dół z prądem wody prosto w dzicz otaczającą zurbanizowane miasto
desperacko próbuję zostać na powierzchni
zmęczyłem się i zasłabłem, straciłem czucie w rękach i nogach obijając się o kamienie
ostatnia rzecz jaką widziałem to kropka światła przy brzegu
budzę się
jestem przykryty czarnym kocem i leżę obok ogniska
wstaję, moje znoszone ciuchy wiszą na patyku i schną
rozglądam się, dostrzegam tipi pod kasztanowcem
pieolony indianin stoi i pali trawę
wstaję, a on mówi, żebym lezał i się ogrzał lub umrę
kładę się i zasypiam z wycieńczenia
parę sekund później on mną potrząsa i mnie budzi
mówi, że to niebezpieczne spać gdy jest tak zimno
okazuje się, że indianin, łysiejący w okolicach 40ki ma na imię Hektor
mówi, że on jest właśnie w spirytualnej drodze do Częstochowy
jest jakimś przodkiem Nawaho i chce spotkać dusze swoich krewnych w każdym świętym miejscu na świecie, a miał tu rodzinę czy coś
pyta czy chcę dołączyć
mówię, że spoko, darmowa trawa
spędzamy kolejne miesiące idąc z buta do Częstochowy prosto z północy
dogadujemy się, nauczył mnie łowić i polować i dbać o siebie w dziczy
nauczył mnie wytwarzać swoje własne ciuchy i zasoby z darów natury
podrózując jakąś puszczą, pyta czy chciałbym spirytualego przebudzenia od jego ludzi
myślę, że nic mi nie szkodzi
obydwoje jesteśmy najarani jakimś dziwnym gównem, nazywał to "pejotl" czy cos takiego i mógłbym przysiąc, że widziałem dźwięki
czas i przestrzeń przewlekają się przez siebie
widzę świątynię zbudowaną z gałek ocznych
lis trąca mój bark i wbiega do środka
idę za nim
mijam figurę człowieka stworzoną z wody
na podeście, na samym środku świątyni jest rolka papieu toaletowego
mój umysł wpadł w tą dziwną, percepcyjną pętlę
dziwny moment olśnienia w tej całej irracjonalności wokół mnie
w tej chwili uświadamiam sobie dziwaczną naturę życia
spirale ciągów wydarzeń, zapoczątkowane brakującą rolką papieru
to jest niedorzecze
jaram jakiś pejotl z uzależnionym od narkotyków indianinem przez rolkę papieru
co się ka stało
reszta fazy to jakieś oceany i rozmazane obrazy
zapomniałem o swoim olśnieniu gdy faza minęła
następnego dnia docieramy do Częstochowy
wcześniej był tam indiański rezerwat ale Hektor spodziewał się czegoś innego
chciał natury i mistycyzmu ale wszystko teraz poszło do przodu
w rezerwacie były obrazy Nawaho, jedzenie, historie, ale były tam też kablówka, internet i kanalizacja
był zawiedziony ale i tak szczęśliwy
mówi mi "jeśli chcesz gonić marzenia, musisz być przygotowany na rozczarowanie"
ludzie w rezerwacie są spoko
pozwalają nam zostać
dostaję pracę, call center
zaczynam studiować informatykę przez internet
zdaję liczne certyfikaty
dostaję robotę w firmie komputerowej, 40 tysi rocznie na start
podczas pobytu w rezerwacie przykułem uwagę pewnej dziewczyny w moim wieku
ma na imię Marisa
odłożyłem trochę kasy, czas wyjechać
ofiarowałem parę tysi dla rezerwatu w ramach podziękowania
zabookowałem bilet do domu, gdzie ja i Marisa mieliśmy razem mieszkać
cieszę się na spotkanie z rodzicami
planuję wizytę niespodziankę
patrzę przez okno, widząc cały mój kraj pod sobą
czyste niebo
pamiętam jak przemierzałem na piechotę przez te wszystkie drogi
szczęśliwy i zdumiony, jak wszystko wyszło na prostą
wprowadzamy się do mieszkania
fryzjer, ciuchy, odpiealam się jak nigdy
idę do starego domu rodzinnego
mama otwiera drzwi, patrzy na mnie przez kilka sekund
mdleje
gdy do siebie dochodzi, płacze i mnie przytula
mój tato nie mógł uwierzyć, że jestem spowrotem
po raz pierwszy w życiu widziałem, jak uronił łzy
milion przeprosin i wymówek
powiedział, że parę dni po tym jak mnie wywalił, zmienił zdanie
nie mógł mnie znaleźć
2 lata później, myślał, że nie żyję
jeden z najszczęśliwszych momentów życia
kolejny z takich szczęśliwszych miałem 3 tygodnie później w pracy
naprawiałem właśnie komputery
zauważyłem, że jeden z nich ma karteczkę "zepsuta pamięć RAM" a właścicielem jest mój stary kumpel u którego cała akcja się zaczęła
wymieniam RAM, włączam peceta
przypominam sobie że przez tego sk***iela dostałem z 2 kulki i byłem dźgany nożyczkami
ściągam na jego komputer w pzdu dziecięcej pornografii, bestialstwa i innego zdeprawowania
chowam folder, wyłączam kompa i pakuję
szperam trochę w necie i okazuje się, że kumpel jest ministrem w lokalnym kościele
dzwonię do właścicieli kościoła informując o tym, co znalazłem na jego komputerze
następnego dnia widzę jego zdjęcia w gazecie
idzie do więzienia, wyjli go z kościoła a jego żona i dzieci go zostawiają
dzieci idą do psychologa żeby zobaczyć czy je dotykał
jego życie się psuje
on nigdy nie dowiaduje się, kto go właściwie wrobił, program ochrony świadków
natura zycia zatacza pełen okrąg, dz**ko

Mackers - 2015-10-16, 16:51

I kolejne świetne pasty.
KicerK - 2015-10-16, 18:30

Ta druga pasta zajebiście śmieszna :haha:
Ale tylko do momentu z indianinem, potem w ogóle nie śmieszna, ale przed tym to aż traciłem oddech ze śmiechu :piwo:

ChodnikowyWilk - 2015-10-17, 09:56

Po Indianinie historia zmierza ku happyendzie, dlatego już nie jest śmieszna :P
macbed - 2015-10-21, 01:19


Cytat:
Pluskam się w wannie, myję. Po wodzie pływa żółta kaczuszka. Pluskam się, dolewam wody. Pluskam w wannie. A potem wychodzę z wanny, wychodzę z domu. Idę do nocnego klubu. Jest ciemno, gra muzyka mechaniczna. Ludzie kotłują się na parkiecie. Zapycham do baru.
- Przepraszam - mówię. - Przepraszam, przepraszam.
I przeciskam się przez nich, jak do drzwi w autobusie.
- Przepraszam, bardzo przepraszam - mówię.
Jak w autobusie na Tarchomin. Wieczorową porą.
- Przepraszam państwa - mówię.

Podchodzę wreszcie do baru. Stoi przy nim jakaś blondynka. Sama. Ja też jestem sam. Tak się składa. Idę do niej.
- Kupić ci drinka? - pytam.
A ona patrzy na mnie. Jakoś tak dziwnie patrzy. Jak na pomylonego.
- Dzięki, już mam - odpowiada blondynka.
I pokazuje szklankę na barze. A ja tę szklankę biorę do ręki i wylewam jej drinka na podłogę.
- A teraz? - pytam znowu.
- Teraz już nie mam.
- No właśnie.

Zamawiam jej nowego drinka. Rozmawiamy. Pyta mnie, kim jestem. Mówię, że fotografem. To pierwsze, co mi przyszło do głowy. Ta blondynka kiwa głową. Patrzy w bok. Główkę przechyla. Tak jakby myślała. Zupełnie tak. I mówi, że jest tu z nią koleżanka modelka. Początkująca. Chciałaby zrobić kilka sesji. Mówię, że to świetny pomysł, bo ja akurat jest fotografem. To mi właśnie przyszło do głowy.

Blondynka idzie po koleżankę. Przychodzi jakaś chuda brunetka na koturnach. Chyba brunetka. Ma do włosów podoczepiane takie fioletowe rury, a na twarzy pełno kolczyków. Wygląda, jakby przeżyła eksplozję w fabryce nitów z grzybkowatym łebkiem.
- Jestem Mystic Tragedy - mówi do mnie.
- No widzę - odpowiadam.
- Ale to nie jest moje prawdziwe imię.
- Nie gadaj.
- To pseudonim.
- Aha.
- A ty jak masz na imię? - pyta Mystic Tragedy.
- Megazord Pussydestroyer - odpowiadam.
- To pseudonim?
- Nie.

Mystic Tragedy patrzy na mnie. Tak jakoś dziwnie patrzy. Ludzie kotłują się wokół nas. Ja stoję przy barze i nic nie mówię. Mystic Tragedy patrzy na mnie, jak na pomylonego.
- Mogę cię o coś zapytać? - mówi w końcu.
- Możesz.
- Dlaczego masz na sobie tylko ręcznik?


On jest genialny :haha:

Moris299 - 2015-10-21, 07:30

Dobre

[ Dodano: 2015-10-21, 09:27 ]
Przeczytałem tą drugą Adijosa, dobre :D

SlownikOrtograficzny - 2015-10-25, 11:44

Cytat:
-cieplutki piątkowy wieczór
-idziesz sobie chodnikiem
-wracasz właśnie z wykładów
-na ławce siedzi mały chłopiec a obok niego rudy kot bez jednego oka
-czasem go widywałeś pod swoim blokiem
-chłopaczek ma jakieś 140cm wzrostu, jest wychudzony i ma na sobie brudną, dziurawą, granatową kurtkę
-wydaje się smutny i patrzy na ciebie tymi wielkimi oczami
-siadasz obok chłopca
-witasz się i przedstawiasz, on wydaje się kulturalny i miły, próbuje udawać, że jest w dobrym humorze
-pytasz dlaczego tak sam tutaj siedzi
-chłopiec z niechęcią opowiada ci swoją historię:

-lvl 11, Maciek
-ciągłe awantury doprowadzają cię na skraj szaleństwa
-już od długiego czasu masz ochotę bohatyrnąć ale nie chcesz zostawiać mamy
-ojciec tłucze was od zawsze, odkąd tylko się urodziłeś
-obiecujesz mame, że będziesz się uczyć i kiedyś z nią uciekniesz
-ale stary nie pozwala ci się uczyć, cały czas pije i każe ci biegać po alkohol do spożywczego
-o ile w pobliskim sklepie na kasie jest właśnie Marcin - przyjaciel mamy; to z kupnem piwa dla ojca nie ma problemu
-jednak jeżeli właściciel właśnie pracuje, to zwykle musisz kraść
-w szkole wszyscy wyzywają cię od brudasów i patusów
-każdego dnia, będąc w szkole martwisz się o mame
-uczucie, że gdy wrócisz ona może być zakatowana na śmierć nie daje ci się skupić
-mame nie poszła na policje, bo jedyny przychód jaki macie to wojskowa pensja starego
-wracasz ze szkoły do domu, znowu dostałeś jedynkę z matmy
-to w końcu wina twojego starego, znowu nie pozwalali ci się uczyć
-już wchodząc po klatce schodowej słyszysz krzyki ojca
-łzy wypełniają ci oczy
-łapiesz za klamkę
-"O kurwa wrócił Król Maciuś Pierwszy"
-"Cześć tato..."
-"Co taki niemrawy kurwa jesteś? h3h3 no musimy pogadać"
-"Co tam dzisiaj w szkole?"
-"Wszystko dobrze tato"
-"Tylko mi tu kurwa nie kłam, pamiętasz jak matka skończyła jak mi ostatnio nie powiedziała, że jedynkę dostałeś co?"
-ledwo powstrzymujesz płacz
-po chwili idziesz do swojego pokoju
-nie miałeś jednak nawet czasu żeby odetchnąć
-"MACIEK KUR,WA TWÓJ KOT ZNOWU NASRAŁ NA DYWAN"
-wybiegasz z pokoju i widzisz ojca stojącego z metalowym prętem nad twoim kotem
-kot już przeżył jeden atak ojca, ale stracił przy nim oko
-był właściwie twoim jedynym przyjacielem
-tak, to żałosne, ale poza twoją matką znaczył dla ciebie wszystko
-kiedyś kilku chłopaków z twojej szkoły rzucało w niego kamieniami, wtedy zabrałeś go do domu
-ojciec oczywiście nie był zadowolony, przez długi czas musiałeś go trzymać w pudełku po butach w twojej szafie
-potem zgodził się go zatrzymać bo polował na wszechobecne w waszym mieszkaniu szczury
-podbiegasz do kota i go obejmujesz przyciskając go do ziemi i zakrywając swoim ciałem
-"Taki z ciebie cwaniaczek, co chujku?"
-ojciec zaczyna cię bić metalowym prętem
-uderza pierwszy raz w bok pleców, ból przeszywa twoją nerkę
-drugi raz uderza w rękę łamiąc ją przy łokciu
-bierze trzeci zamach
-mame czymś go uderzyła, dokłanie nie widzisz, jesteś oszołomiony
-ojciec bierze zamach i uderza w twarz mamy zanim zdążysz zareagować
-przy uderzeniu słychać cichy brzdęk metalu i chrząst łamanych kości
-mama upada na ziemię
-z boku jej głowy wylewa się ogromna ilość krwi
-brudne płytki powoli zalewa jaskrawa ciecz
-ty stoisz patrząc na dyszącego ojca jak na potwora
-łapiesz kota i wybiegasz z domu
-tysiące myśli przechodzą przez twoją głowę
-wszystko co planowałeś, zniknęło za jednym zamachem dwukilorgramowego metalowego pręta

-nie wierzysz własnym uszom
-wiedziałeś, że takie rzeczy mają miejsce, ale żeby tak 2 bloki od twojego mieszkania?
-zacząłeś rozmyślać o życiu
-jakie masz szczęście, że miałeś normalnych rodziców i byłeś szczęśliwy
-ten chłopak, nie zrobił nic złego, jest mądry i dobroduszny
-ale los wybrał, żeby to on musiał stracić matkę i błąkać się samotny po mieście
-dzisiejsza młodzież pragnie bogactwa, zajebistych loszek czy wiecznych melanży ze swoimi mordeczkami
-wkurwiają się, gdy rodzice nie chcą kupić nowego Iphone'a 6s i modnych butów za 500zł
-ten chłopak, on tylko chciał żeby jego matka była bezpieczna, nie potrzebował niczego dla siebie
-jego jedynym przyjacielem jest jego kot
-pytasz czy jest głodny
-mówi, że głupio mu o cokolwiek prosić
-szanujesz za jego kulturę osobistą mimo pochodzenia z takiej rodziny
-dajesz mu 5zł na jakąś bułkę bo tyle akurat masz w kieszeni i obiecujesz, że tą noc będzie mógł spędzić u ciebie
-mówisz, że poczekasz tutaj i zajmiesz się kotem a niech on idzie do sklepu
-chłopiec jest bardzo ucieszony, prawie skacze z radości na swoich chudych nóżkach i wykrzykuje "Dziękuję!"
-biegnie radośnie w stronę sklepu
-bierzesz kota pod pachę i spierdalasz w podskokach do domu
-straciłeś 5zł a zdobyłeś zajebistego rudego kota-pirata
-czuj dobrze skurwysyn

Moris299 - 2015-10-25, 11:51


macbed - 2015-10-26, 19:46


Co kurwa...

KicerK - 2015-10-27, 14:28

Odkąd pamiętam mój stary był fanatykiem leczo. Odkąd kurwa pamiętam tylko to gotował. Zaczęło się niewinnie, jakoś za komuny jak pojechali z matką i starszym bratem na Węgry. Tak mu kurwa posmakowało, że zajebał cały garnek miejscowemu Makłowiczowi i wpierdolił razem z matką i bratem do malucha, po czym zaczął spierdalać. Do dziś matka opowiada jak w bananem na ryju wpierdalał chochla za chochlą aż sraki dostał. Kurwa, komuna jak chuj, stacji nie ma i co kawałek zatrzymywał się w krzakach i srał na pomarańczowo. Ale wpierdalał bez opamiętania aż się skończyło. Wyjebał ten garnek i mówi: „Grażyna, jutro robimy leczo na obiad!” Stara panika w oczach, brat zaczął płakać. Po powrocie do domu polazł na rynek w poszukiwaniu papryki. Chuj nakupował ze 30 kilo, przytargał kocioł do weków i wstawił na gazówkę. Jaki był wkurwiony, bo akurat remont instalacji w bloku mieliśmy! Pobiegł do monterów i zaczął ich napierdalać chochlą, aż go milicja na 24 zamknęła. Teraz kurwa wszem i wobec opowiada jak on to za komuny nie siedział za wolność kraju. Chuja prawda. Siedział za leczo. Jebany teraz potrafi stać nad garem cztery godziny i wysyłać mnie dwa razy dziennie po paprykę do sklepu, bo sam za zakaz wstępu. Ekspedientka na mój widok wypierdala z magazynu bez słowa worek z papryką. Tachaj to kurwa na trzecie piętro bez windy. Raz chciałem się wykąpać to kurwa „Nie teraz kurwa, bo się papryka moczy!”. Noszkurwa, żeby we własnym domu nie można się było umyć! Jebany potrafi stać nad garem i do siebie gadać „Ale bym sobie leczo zjadł!”. Potrafi zajebać cały zamrażalnik tym gównem. Za dzieciaka na wielkanoc kazał nam iść szukać prezentów od zajączka pod blokiem i kurwa co znalazłem pod krzakiem? Słoik leczo kurwa! Super kurwa prezent. Pomijam fakt, że słoik był ciepły, a stary mi go zajebał i wpierdolił na śniadanie. Z resztą on nic innego nie wpierdala. Kiedyś chciałem sobie lody zeżreć. Stary oczywiście maczał w tym palce i zrobił lody z leczo! Kurwa, wyobraźcie sobie leczo na patyku! Raz przejebał z solą i pieprzem, bo mu opakowanie do gara wpadło. I tak to kurwa zeżarł. 15 litrów w dwa dni, czaicie?! Żarł i srał leczo. Brat mu powiedział, żeby sobie rurę z dupy do mordy zamontował, bo się wkurwił na niego. Ojciec okładał go workiem z papryką, a potem lamentował że 20 kilo do wyjebania przez niego! Wigilia, święta, stypy tylko kurwa leczo na obiad! Goście już do nas nie przychodzą, bo kto to kurwa będzie wódkę leczo zagryzał. Raz w Krakowie na wycieczce ze starymi chciałem iść do makdonalda, to on „gdzie te kurwa chemje będziesz żarł, tatuś nagotował dobre jedzonko” i zdejmuje termos wojskowy z pleców na środku Rynku. Matka w torbie na szczęście dwa bochenki chleba miała przygotowane na tę okazję. Siara przed kolegami, bo jak mnie w podbazie na wycieczkę do Biskupina wysyłali, to stary przytargał przyczepkę z beczka od kapusty kiszonej pełnej oczywiście kurwa leczo! „Zjedz sobie, bo cały dzień będziecie chodzili!” Potrafi całego świniaka wjebać zamiast kiełbasy do tego chujstwa. Bo niby taniej. A właśnie, kupił sobie kocioł elektryczny na 500 litrów i wstawił do suszarni w bloku. Administracja już olewa sąsiadów, że ma go stamtąd wyjebać. Poddali się po 70 wezwaniu. Teraz zamawia paprykę z gospodarstwa. Hurtowo. Matka płacze, że przez to jego leczo nie ma na nic innego kasy. Więc wymyślił, że zrobi bar w którym będzie leczo tylko. Na gęsto, na rzadko, na srako i owako



Było?

ChodnikowyWilk - 2015-10-27, 16:18

Niezłe :D Chyba nie było
Barbra - 2015-10-27, 16:20

aż mi się odechciało jeść leczo a ostatnio jadłam z rok temu xD


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group