To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Mistrzowie.org Forum Oficjalne
forum zrzeszające użytkowników serwisu mistrzowie.org

Roleplay - Tajemnicza Wyspa - TAJEMNICZA WYSPA

Tortuga - 2017-10-24, 15:02

- Co Ty pierdolisz Moris, jakie 30, tam jest grubo ponad 100! - odrzekł ZSK.

W tym czasie z lasu wrócili Mackers, macbed i Nadire.
Mieli dobre i złe wieści. Znaleźli wodę, niestety była ona pilnowana przez groźnego tyglewa.
Postanowiliście jutro iść i wywalczyć sobie drogę do jaskini.

Kicerk użył swojego sposobu na sprawdzanie jagód



Niestety były trujące.

Zastanawiacie się co zrobić z Sandrą

Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---



Zaraz po rozdzieleniu zapasów przez Śmieszka idziecie spać.

[PW do Śmieszka o zapasach]
[Sytuacja taka sama jak poprzednio, jak ktoś chce się gdzieś wymknąć w nocy (może jakiś ukryty nekrofil? :roll: ) to niech pisze PW]

KicerK - 2017-10-24, 16:32

"Szkoda czasu, ja bym ją do morza wrzucił."
SlownikOrtograficzny - 2017-10-24, 20:05

Ja to bym zjadł zanim się zepsuju.
Tortuga - 2017-10-25, 13:36

Szykujecie wyprawę na tyglewa. Jesteście uzbrojeni w prowizoryczne dzidy i noże sklecone z ostrych części, które wieczorem zbudował Kicerk. Oczywiście będziecie musieli je później zwrócić przywódcy, nie będzie ryzykował, wszystko jest przeliczone.


Do pogrzebania Sandry zgłosił się Moris. Jako że nie ma łopaty zajmie mu to cały dzień, nie uczestniczy w żadnym wydarzeniu.

Przy starciu z tyglewem może przydać się pomoc medyczna. Zabieracie ze sobą Alę. Z Kupą i icym zostaje Antek.


Śmieszek poszedł po zapasy na drogę. COŻ ZA TRAGEDIA! W nocy do magazynu musiało się wedrzeć dzikie zwierzę. Po pobraniu zapasów dla członków drużyny zostaje wam tylko 5 racji żywnościowych + dzik + ptak oraz 10 butelek wody. Na szczęście z tyglewa będzie dużo mięsa. Jeśli uda wam się jego upolować. Zabieracie ze sobą także 3 apteczki.


Po drodze do jaskini omawiacie taktykę. Jak macie zamiar go zaatakować?

Ascara - 2017-10-25, 13:39

Proponuję, by zrobić jakąś broń z odłamka blachy. Można potraktować tym zwierzaka jak nożem. Czy ktoś posługuje się nożem na tyle sprawnie, żeby się tego podjąć?
macbed - 2017-10-25, 14:13

Według mnie ruszanie na tak dużego drapieżnika z kawałkami blachy nie jest najlepszym pomysłem. To zupełnie inna półka niż warchlak z wczoraj, a przypominam, że męczyliście się z nim we czwórkę. Tu przydałaby się broń dystansowa - byłbym w stanie takową skonstruować, ale nie mamy niczego, co nadawałoby się na dobrą cięciwę.
Pozostaje więc... zasadzka.

Po tych słowach przysiadł na kamieniu i zaczął się zastanawiać.

KicerK - 2017-10-25, 15:53

"Można też zrobić oszczepy i ktoś by spróbował go nimi trafić. Noże to chujowy pomysł bo są za krótkie, przydadzą się jak już go zabijemy a do tego zdecydowanie lepiej użyć dzid i właśnie oszczepów"
Davos - 2017-10-25, 16:40

Davos podrapał się po głowie.
- Zdecydowanie lepiej podejść go z dystansu niż atakować z bliska. - powiedział. - Oszczepy to dobry pomysł. Proponuję też nazbierać trochę dużych kamieni, a gdy już podejdziemy do tyglewa, cisnąć w jego stronę wszystkim co mamy. Jeśli zrobimy to jednocześnie, to może jak tyglew oberwie kilkoma kamlotami w łeb i do tego ze wszystkich stron polecą w jego kierunku oszczepy, uda nam się wyjść z tego bez szwanku.
- Mam jeszcze pewien pomysł - dodał po chwili - ale dosyć ryzykowny dla osoby, która wcieli go w życie. Ta osoba będzie musiała wspiąć się na półkę, wejść do jaskini, rzucić kamieniami czy czymkolwiek w stronę tyglewa, a gdy ten się obudzi i wkurzy i zacznie gonić tę osobę, ona ucieknie w stronę półki, poczeka na szarżę zwierza i w ostatniej chwili odskoczy w bok. Przy odrobinie szczęścia tyglew spadnie z półki i nadzieje się na rząd wbitych w ziemię dzid, które od niedawna posiadamy.
Żeby ten plan miał szansę na powodzenie, trzeba by wybrać osobę, która jest z nas wszystkich najszybsza i ma najlepszy refleks. Czyli raczej kogoś młodego i zwinnego.
Co wy na to?

Moris299 - 2017-10-26, 00:47

Davos napisał/a:
ostatniej chwili odskoczy w bok. Przy odrobinie szczęścia tyglew spadnie z półki i nadzieje się na rząd wbitych w ziemię dzid, które od niedawna posiadamy.


zamieniłbym to na "skoczy spadochronem przelatując nad dzidami" :troll:

A ja spadam w takim razie kopać, powodzenia

[ Komentarz dodany przez: GM: 2017-10-26, 14:32 ]
Zaawansowałem na zasadzie, że powtórzył jego słowa i rzucił ironiczny komentarz

icywind - 2017-10-26, 18:31

Popieram macbuta
kotmaalealamakota - 2017-10-26, 19:22

Jedna osoba może odwrócić jego uwagę tylko musi uważać, żeby jej nie zeżarł. W tym czasie reszta szybko zaatakuje nim on zeżre naszą przynętę >:> ktoś chętny?
Poza tym można wziąć kły dzika i trochę tego tyglewa potraktować, oślepić czy coś. nas jest dużo co nie damy rady z nim jednym?

Dead_Laugh - 2017-10-26, 20:51

"Właśnie rozmyślam nad innym pomysłem. Byłby chyba trochę mniej ryzykowny niż pomysł Davosa. Mam konkretnie na myśli wykorzystanie lian lub sznurów i próba zaplątania go. Albo siatkę zrobić aby ograniczyć zakres jego ruchów."

Po chwili dodał

"Przede wszystkim trzeba ograniczyć obrażenia możliwe dla nas. Pułapki jak najbardziej trzeba zrobić. I myślę, że warto pomyśleć o tych sieciach. Na najgorszy scenariusz wszyscy powinni mieć przygotowane dzidy. "

Nadir - 2017-10-26, 22:05

Nadir stała i słuchała chaotycznych pomysłów rozbitków. Domyślała się, że nic z tego nie wyjdzie. Byli jak dzieci błądzące we mgle. Sytuacja robiła się coraz mniej ciekawa. Szanse na ratunek zmniejszały się z każdym dniem. Na dodatek ktoś ukradł jedzenie i picie. Tylko głupiec by uwierzył, że to była sprawka zwierzęcia. Chyba, żeby nazwać zwierzęciem złodzieja. Tak czy siak, dziewczyna wiedziała już, że jeśli nie zdobędą wody i nie zabiją tyglewa, niedługo umrą. Wszyscy, macbed też. Śmierć randomowych rozbitków nie robiła na niej wrażenia, ale nie mogła pozwolić by macbedowi coś się stało. Musi go chronić za wszelką cenę. Nawet ze cenę swojego życia.
- Mogę robić za przynętę. Potrafię się skradać i całkiem szybko biegam. Mam tylko jeden warunek. Jak wiadomo to bardzo ryzykowne zadanie i mogę nie wyjść z tego żywa dlatego chcę mieć tak jakby ostatnie życzenie... - urwała i spojrzała w stronę siedzącego na kamieniu młodzieńca - Chcę macbeda tylko dla siebie na godzinę. Nie zrobię mu krzywdy, ale ma spełnić moje zachcianki. Zgoda?
Spojrzała wyczekująco na wszystkich, zwłaszcza na tego którego dotyczyło jej życzenie.
- W sumie nie macie wyboru. Jak słyszałam nie macie lepszego planu, a potrzebna wam woda, bo przez czyjeś lepkie rączki zapasy topnieją szybciej niż powinny. - zaśmiała się obserwując reakcję towarzyszy.

Moris299 - 2017-10-26, 22:19

No proszę, jest ochotniczka, Macbed się wyszaleje a my będziemy mieć wodę.
Wilk syty i owca cała :grimer:

Dead_Laugh - 2017-10-26, 22:19

"Nie sądzę abyśmy mieli w takiej kwestii cokolwiek do powiedzenia. Macbed jest wolną osobą jak każdy z nas. Jeżeli się zgodzi to będzie jego decyzja."
Davos - 2017-10-26, 22:25

Gdy Davos usłyszał propozycję Nadir, roześmiał się.
- To mówisz, że weźmiesz na siebie niebezpieczną rolę przynęty na tyglewa w zamian za godzinę spędzoną z Macbedem, tak? - zapytał wesoło. - No cóż, jeśli o mnie chodzi to jestem gotów na takie poświęcenie. - skwitował, ponownie wybuchając śmiechem.

macbed - 2017-10-27, 00:07

Pod spojrzeniami rozbitków uniósł lekko brwi. Po chwili otworzył swe suche, wąskie usta, a każde słowo jego wybrzmiało niczym prastary dzwon w gorzowskiej katedrze. Dzwon, który po trafieniu piorunem milczał przez stulecia, by w końcu zostać przebudzonym, aby w krytycznej sytuacji wydać z siebie potężny, rozpaczliwy jęk.

Jeśli ona ma się poświęcić, to ja też mogę. Zgadzam się.

Tortuga - 2017-10-27, 14:36

Gy tylko Nadir to usłyszała, oczy jej się zaświeciły. Jednym ruchem zrzuciła z siebie resztki pociętego swetra zostając w samej sukience. Zmysłowo kołysząc biodrami wolnym krokiem podeszła do macbeda i złapała go za rękę. Tylko ty i ja szepnęła kokietująco trzepocząc rzęsami. Zaczęła go ciągnąc w stronę szałasu.
Niestety zamiast nastrojowej muzyki słychać było tylko szyderczy rechot Davosa.



Chwileczkę! - zakrzyknął nagle Śmieszek, który od pewnej chwili naradzał się z Morisem - Poczekajcie. Mam pewien pomysł na usprawnienie planu. Nadir, dzięki temu na pewno nie zginiesz. Także daj na razie spokój macbedowi Nadir obrzuciła go lodowatym spojrzeniem i idziemy na polowanie. Damy wam chwile dla siebie PO polowaniu. Nawet dłużej niż godzinę - wykrzywił się w szyderczym uśmiechu.

Nadir przemyślała to chwilę i puściła przedramię macbeda. Pamiętaj tylko co mi obiecałeś. Przyjdę wieczorem do Twojego szałasu. Jesteśmy sobie przeznaczeni, wiesz o tym dobrze, nie próbuj zaprzeczać. Już zawsze będziemy razem... - szepnęła do niego


Na plaży wciąż było słychać jedynie śmiech Davosa.



Plan Śmieszka polegał na zrobieniu płonących włóczni. Wykorzystaliście do tego strzępy ubrań z walizek z luku bagażowego (szkoda że nie pomyśleliście o rozebraniu martwych współpasażerów. W sumie to gdzie oni się podziali? Zastanowią się nad tym później.


Grupa udała się do dżungli, odprowadzani wzrokiem przez Kupę, icego i Antka. Moris w tym czasie zaczął już kopać grób dla Sandry.


Gdy dotarliście do jaskini skierowaliście się pod półkę skalną. Na dole umieściliście zaostrzone pale. Na razie nie podpalaliście włóczni. Możecie to zrobić w każdej chwili, od pochodni, które zrobiliście i zapaliliście jeszcze na plaży. Kierowaliście się w takie miejsce, by Nadir była widoczna dla tyglewa. Mieliście zamiar obrzucić go płonącymi oszczepami z ukrycia, widoczna miała być jedynie Nadir, by tyglew skupił się tylko na niej. Pale pod drugim wejściem były tylko na wszelki wypadek.


Staraliście się go podejść po cichu. Nagle Słownik, który szedł przodem i pierwszy zobaczył jezioro zakrzyknął - Kurwa, nie ma go!

Zaczęliście nerwowo się rozglądać.

Nagle z ciemności wyskoczył przyczajony tyglew i rzucił się na najbliższą osobę - na Ascarę. Ta jakiś cudem odepchnęła tyglwa jakimś dziwnym ruchem prosto z filmów o sztukach walki. Tyglew był jednak trunym przeciwnikiem. I o wiele cięższym od Ascary. Tyglew nie uleciał daleko, był raczej tylko bardziej zdziwiony niż raniony. W przeciwieństwie do Ascary, której noga była rozorana pazurami aż do mięsa, a twarz... Lepiej o niej nie mówić. Jeśli przeżyje i ucieknie z wyspy bez plastyki te rany nie zejdą.

Tyglew miał się już rzucić na nią z powrotem, ale zaczęliście obrzucać go płonącymi włóczniami. W ogólnym chaosie tyglew skierował się w stronę przeciwną do ostrzału. Ruszył w stronę wyjścia. Po drodze jednak zauważył Nadir. Wyczuł że jest nieuzbrojona. Dziewczyna ratowała się ucieczką do wyjścia. Na jej szczęście tyglew był mocno ranny. Na półce skalnej czekali, z włóczniami, Ala i Davos. Byli ubezpieczeniem, w razie niepowodzenia mieli pchnąć tyglewa w pułapkę.

Nadir wyskoczyła na półkę skalną, tuż za nią tyglew. Uderzył ją swoją łapą z taką siłą, że aż uderzyła w ścianę jaskini, tuż za Davosem.

Ala i Davos skierowali w jego stronę włócznie, ale wiedzieli, że to nic nie da. Plan byłby dobry, gdy wziąć tyglewa od tyłu z zaskoczenia. We frontalnej walce nie mieli szans.

- POMÓŻCIE NAM! WYCOFUJEMY SIĘ DO JASKINI! - krzyknęła w grotę Ala.


- O nie, nie mogę teraz umrzeć! Nie w tej chwili! Nie przy takiej obietnicy! - krzyknęła Nadir i resztkami sił, dźwignęła się i runęła swoim ciałem pchnęła Davosa. Ten nie zdołał utrzymać równowagi i przewrócił się prosto na tyglewa. Tyglew akurat szykował się do skoku (z powodu ran wszystko robił wolniej), także był akurat w swojej najmniej stabilnej pozie. Zarówno jego jak i Davosa odrzuciło do tyłu. Prosto na krawędź skarpy. Oboje spadli na zaostrzone pale ginąc na miejscu.

Całą grupa, oprócz rannej Ascary, wybiegła na półkę skalną. Nadir słabym głosem powiedziała macbed... chyba musimy przełożyć to na później... - po czym zemdlała.

[Jedzenie i wodę którą ze sobą zabraliście spożyliście przed walką by mieć siły. Macie jedną apteczkę i dwóch ciężko rannych - Ascarą i Nadir]. Davos nie żyje. Jego zwłoki są nabite na pal. Tak samo tyglewa.
Musicie zdecydować kogo leczycie. Ascara i Nadir nie są w stanie się poruszać - trzeba będzie je zanieść.

Nie udźwigniecie tyglewa i Davosa jednocześnie - jednego będziecie musieli zostawić. Zostawienie Davosa to downgrade do morale i szczęścia. Zostawienie tyglewa równa się z zostawieniem pożywienia na najbliższy tydzień. Pamiętajcie że nie macie źródła jedzenia i taka strata byłaby dla was bardzo bolesna]

KicerK - 2017-10-27, 14:55

"Szkoda, że zginął. Naprawdę. Ale teraz przynajmniej mamy wodę i martwego tyglewa. Zdejmijmy go z tych pali. Davos będzie musiał tu zostać."
Ascara - 2017-10-27, 15:32

- Poradzę sobie - wymamrotała, kiedy ktoś zaoferował jej niesienie.
Z trudem podciągnęła się do pozycji stojącej na stalaktycie. Oddychała szybko, nie wiadomo, czy pod wpływem stresu, czy dużej utraty krwi. Próbowała oprzeć ciężar ciała na rannej nodze. Wbrew opiniom innych powinna dać radę kuśtykać. Z tego co oceniła na oko, rana szła między włóknami mięśniowymi, a złamań nie było. Jedyne, co może uniemożliwić jej chodzenie to ból. Ogromny ból. Powstrzymała jęk. Była twarda, ale... Ale osuneła się z powrotem.
- Jeśli ktoś będzie mi podporą, dam sobie radę. Nie muszę być niesiona - powtórzyła.
Otarla krew, zalewajaca jej oczy. Nie histeryzowała. Szok czy coś więcej.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group