Główna Poczekalnia Dodaj Moje screeny Najlepsze screeny dnia Prywatne wiadomości Zjedź najsamkurwadół Powrót do góry Forum Demotywatorów



Poprzedni temat «» Następny temat
Najlepsze copypasty
Autor Wiadomość
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 23576
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2018-06-22, 02:04   

Love, a światła mijania mieliście włączone? :troll:
_________________
 
 
ZSK 
Junior Admin
Asst. Regional Manager


Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 10721

Medale: 3 (Więcej...)

Wysłany: 2018-06-22, 11:48   

Dla mnie w drodze na Chorwację najgorzej się przez Czechy jechało
_________________
I'm boring myself just talking about this.
 
 
Ascara 
Psychiatrolog


Dołączyła: 03 Sie 2014
Posty: 7042

Medale: 8 (Więcej...)

Wysłany: 2018-06-22, 12:09   

Davos napisał/a:
Love, a światła mijania mieliście włączone? :troll:


Zwłaszcza że u nas obowiązkowo, a za granicą nie. :PP
 
 
Love178 
Loża Szyderców
Jim Pickens


Wiek: Elo
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 15205
Skąd: Graveyard Restaurant

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2018-06-22, 12:16   

Przez całą drogę mieliśmy włączone, więc trudno, żebyśmy mieli nagle wjeżdżając do Polski wyłączać.

ZSK, który nie jest Ascarą, dziękuję pan cytowanie selektywne napisał/a:
Dla mnie w drodze na Chorwację najgorzej się przez Czechy jechało


W drugą stronę to największy korek był najpierw w Czechach a potem w Austrii i w tych krajach też trafiliśmy na dwóch piratów drogowych, młodzików dopiero po odebraniu prawka, którzy próbowali kozaczyć :brr:
_________________
 
 
ZSK 
Junior Admin
Asst. Regional Manager


Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 10721

Medale: 3 (Więcej...)

Wysłany: 2018-06-22, 23:23   

Ja prowadziłem i dla mnie najgorsze były, raz: duży ruch, dwa: wiek czeskich autostrad. Chodzi mi o to, że projektowane były według starych norm, ciaśniejsze łuki, nie wszystko oświetlone i te cholerne pasy rozpędowe zmieniające się w zjazd, do tego same zjazdy ciasne i słabo opisane. Polskie A1 to zupełnie inny level i to się czuje. Czuć było różnicę i źle się tam jeździ. W Austrii autostrady są bardzo spoko, natomiast zdziwiły mnie lokalne drogi, stan techniczny bez szału i masa starych oznakowań. Na plus lokalne radia i fajne piosenki, których już nie usłyszę.
_________________
I'm boring myself just talking about this.
 
 
Moris299 
Człowiek-Węgiel
Deus Ex Machinae


Wiek: 299
Dołączyła: 20 Wrz 2013
Posty: 20011
Skąd: Novigrad

Medale: 33 (Więcej...)

Wysłany: 2018-06-26, 20:08   

Kurwa nie uwierzycie jaka inba xD
Znajomy ziomeczek zaprosil mnie na wyjazd integracyjny od niego z roboty.
Ponoc towarzystwo jakies niemrawe (ze niby wiecie, "sportowcy" hehe) - a ze ja z alkoholem akurat bardzo dobrze wspolzyje i potrafie rozkrecic nawet stype - to mowi: "dawaj, co sie bedziesz nudzil, ja stawiam".
Wiecej mnie przekonywac nie trzeba ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Na miejscu patrze kurde faktycznie - same chlopy, ponure miny, przynajmniej osrodek odjebany jak Szpak na Eurowizje.
Jeszcze na poczatku kumpel mowi do mnie: "tylko na spokojnie - jutro mamy ultra wazne spotkanie z pracy, niech sie po prostu wyluzuja".
No to jedziemy z tematem - oczywiscie najpierw zadbalem o wlasne bezpieczenstwo ( ͡° ͜ʖ ͡°) - a po zaopatrzeniu sie w niezbedne narzedzia mojej 'pracy' rozpoczalem krucjate po pokojach gosci.
Na poczatku spokojnie, ze ja niby na bajerke, ze akurat z whisky przechodzilem, ze na papieroska.
Pokoj za pokojem, towarzystwo sie rozkrecalo, generalnie pomyslalem: "jest ok".
I to byl moj blad - ze nie zatrzymalem tej karuzeli spierdolenia poki jeszcze moglem...
Kurde!
Gdybyscie wiedzieli jakie zlo czai sie w ludziach i co ten zloty trunek potrafi z czlowieka wyciagnac!
Nie minelo pare h a z przykladnych mezow, chlopakow i ojcow nagle mialem do czynienia z banda totalnie najebanych wariatow!
Jeden typ zaczal biegac po korytarzu i cos pierdolic do obcych gosci hotelowych.
Drugi wdal sie w jakas afere na baletach ponizej.
Kolejny zarzygal pol korytarza,
a szambo dopiero zaczynalo wybijac...

Nawet kurwa nie wiem skad sie tam wziely dziwki - nagle do pokoju wbija stado prostytutek a ci dopiero co grzeczni i ulozeni kolesie rwa sie do nich jak stare baby do komunii!
To byl ten moment kiedy zdalem sobie sprawe ze machina ktora stworzylem juz sie nie zatrzyma...
Kumpel smiertelnie obrazony wykrzyczal ze przeze mnie jutro spierdola cale spotkanie i straca ultra wazny kontrakt - wkurwil sie i zamknal w swoim pokoju.
Kiedy wrocilem do towarzystwa na stole lezal juz koks.
Naprawde nie mam pojecia jak sie tam znalazl.
Chlopaki dopiero wrzucali na 2-gi bieg.
Ktos wpierdolil sie do basenu.
Ktos poturbowal DJ-a.
Ktos dorwal pile do nogi i kurwa zaczeli sobie grac o 3-ciej w nocy xD
Oczywiscie tak najebani ze az jeden typ sie polamal.

...

Nastepnego dnia nie chcialem sie obudzic.
Nie dlatego ze bolala mnie glowa, czy goscie hotelowi patrzyli sie jak na tredowatego - nie moglem zniesc mysli ze bede dzis musial spojrzec w oczy mojemu kumplowi...
Liczylem ze moze sie nie spotkamy, ale niestety wpadlem na niego na sniadaniu o 13 - spojrzal na mnie totalnie zimnym wzrokiem i szepnal tylko 'dzieki'.
Czulem sie potwornie.
W glebi duszy liczylem tylko zeby te ich ultra wazne spotkanie z pracy poszlo dobrze...



Cytat:


...

...

...

...

...


Niestety, tego dnia przegrali az 0:3, a zalamany kumpel szepnal mi tylko: "Slawek - to koniec, wracamy"...
_________________
 
 
Love178 
Loża Szyderców
Jim Pickens


Wiek: Elo
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 15205
Skąd: Graveyard Restaurant

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2018-06-26, 21:56   

Moris299 napisał/a:
(ze niby wiecie, "sportowcy" hehe)

To szybko zdradziło puentę
_________________
 
 
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 23576
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2018-06-26, 22:54   

^
_________________
 
 
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 27
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12394
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Wysłany: 2018-07-08, 14:35   

https://www.facebook.com/...?type=3&theater
_________________
 
 
widzu 
Junior Admin
To co wpiszesz, będzie pod twoim nickiem.


Wiek: 2 k
Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 22221
Skąd: Village killed by planks

Medale: 14 (Więcej...)

Wysłany: 2018-07-14, 12:58   

Kiedyś ojciec dał mi hajs żebym opłacił rachunek za prąd, ale zamiast tego kupiłem bilet na loterii, w której główną wygraną był samochód. Ojciec spuścił mi za to wpierdol. Ale następnego dnia gdy się obudził przed drzwiami stal nowy samochód. Wszyscy płakali, zwłaszcza ja, bo to był samochód elektryków, którzy przyjechali odłączyć prąd. Ojciec spuścił mi wpierdol jeszcze raz.
_________________
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
 
 
Love178 
Loża Szyderców
Jim Pickens


Wiek: Elo
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 15205
Skąd: Graveyard Restaurant

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2018-07-14, 14:12   

xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
_________________
 
 
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 23576
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2018-07-16, 20:23   

bądź na szwedzkim wycieczkowcu
-idź srać
-wysraj się
-spłukuj
-nie działa
-oshit.png
-co robić
-znajdź sprzątaczkę
-nie umiej po szwedzku
-ona nie umie po angielsku
-złap ją za rękę i zaprowadź do męskiego sracza
-już ma cię za świra
-pokaż jej gówno które zrobiłeś
-powiedz "titta" ("patrz" po szwedzku) i spróbuj spłukać
-gówno spłukuje się normalnie











Wiem, że kiedyś było, ale zawsze śmieszy :]
_________________
 
 
Love178 
Loża Szyderców
Jim Pickens


Wiek: Elo
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 15205
Skąd: Graveyard Restaurant

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2018-07-16, 20:37   

ZAWSZE MNIE TO ŚMIESZY
_________________
 
 
icywind
Loża Szyderców+


Wiek: icy
Dołączył: 06 Lut 2014
Posty: 19175

Medale: 26 (Więcej...)

Wysłany: 2018-07-16, 21:26   

Davos napisał/a:
bądź na szwedzkim wycieczkowcu
-idź srać
-wysraj się
-spłukuj
-nie działa
-oshit.png
-co robić
-znajdź sprzątaczkę
-nie umiej po szwedzku
-ona nie umie po angielsku
-złap ją za rękę i zaprowadź do męskiego sracza
-już ma cię za świra
-pokaż jej gówno które zrobiłeś
-powiedz "titta" ("patrz" po szwedzku) i spróbuj spłukać
-gówno spłukuje się normalnie











Wiem, że kiedyś było, ale zawsze śmieszy :]

:haha:
 
 
Moris299 
Człowiek-Węgiel
Deus Ex Machinae


Wiek: 299
Dołączyła: 20 Wrz 2013
Posty: 20011
Skąd: Novigrad

Medale: 33 (Więcej...)

Wysłany: 2018-07-23, 23:48   

bądź mną
wyprowadź się od starych
właściciel mieszkania wstawia ci zmywarkę
kup kostki do zmywarki
umyj naczynia
zostają na nich zacieki
dowiedz się, że musisz kupić też sól do zmywarki, żeby nie było tych śladów
w sklepie tylko opakowania po 9000 kilo za 9000 złotych
nie potrzebujesz aż tyle i nie chcesz wydawać hajsu
pojedź do rodziców na obiad
odsyp sobie od nich trochę soli do torebki, bo oni też mają zmywarkę
wracaj do domu
stój na przystanku
pal szluga (sam skręcam)
podjeżdżają bagiety nieoznakowanym samochodem
CO PAN TAM PALI?
SZLUGE
bagieta wącha
WSZYSTKO OK, ALE JAK JUŻ SIĘ ZATRZYMALIŚMY TO PAN JESZCZE KIESZENIE I PLECAK POKAŻE
wyciągają ci z plecaka torebkę z solą do zmywarki
OOOOOO
UUUUUUUUUU
OOOOOOOOOOOO
UUUUUUUUUUUUUUUU
NO TERAS TO MASZ MŁODY PRZEJEBANE
W11 ODBIÓR PODEŚLIJCIE CHŁOPAKÓW NA JANA PAWŁA DRUGIEGO, MAMY TO ZDARZENIE
tłumaczenie nic nie pomaga
po 5 minutach trzy bagietowozy
wszyscy ludzie na przystanku patrzą
ty w kajdankach
6 bagieciarzy stoi dookoła
MARIUSZ WEŹ RZUĆ OKIEM BO TY NA TYM SZKOLENIU BYŁEŚ, ILE TEGO JEST?
NO BOGDAN ZE 100 GRAMUW BENDZIE, AMFETAMINA ALBO MEFEDRON, ALBO NAWET KOKS
IDZIESZ DO PIERDLA PROSTO, ROZUMIESZ SKURWYSYNU?
PROKURATOR CI OD RAZU DA SANKI ZA COŚ TAKIEGO KUMASZ CHUJU? DO WRZEŚNIA W ARESZCIE POSIEDZISZ
ALE PANIE BAGIETMAJSTRZE TO NA PRAWDĘ SÓL CZANÓW DO ZMYWARKI
MNIE NIE OSZUKASZ, 10 LAT W POLICJI ROBIĘ GNOJU JEBANY
jedziecie na komisariat
całkowite przeszukanie
te słynne przysiady (pozdro dla kumatych)
przykuty do krzesła
na wadze wychodzi 120 gram soli do zmywarki lub jak kto woli mefedronu
ZNASZ ROBSONA?
ZNASZ CYGANA?
ZNASZ SIWEGO?
DLA KOGO LATASZ?
SKĄD TO KURWO MASZ?
plaskuny na mordę
kopanie po kostkach
opowiadanie jak mi pod celą spreparują anus
zebrało się pół komisariatu
wszyscy opowiadają jaki zaraz wpierdol dostanę jak się nie przyznam do posiadania narkotyków i nie powiem skąd mam
wszyscy grożą ile to lat będę siedział w więzieniu
ja już kurwa łzy w oczach
przychodzi jakiś komendant
A CO TU SIĘ DZIEJE?
ZŁAPALIŚMY WIELKIEGO HANDLARZA PANIE KOMENDANCIE
drzyj mordę, że przyrzekasz, że to sól do zmywarki
NO JAK DLA MNIE TO FAKTYCZNIE SÓL, KILKA DNI TEMU SAM DOSYPYWAŁEM, ALE TRZEBA DO BADAŃ DO LABORATORIUM
perspektywa siedzenie w sztumie aż będą wyniki badań z laboratorium
powiedz, że możecie pojechać do domu do starych i porównać
komendant mówi żeby tak zrobić
jedziesz komisyjnie z czterema bagietmajstrami do starych
TY MARIUSZ TYLKO MUSIMY NA ORIENCIE BO MOŻE GNÓJ NAS CHCE W PUŁAPKIE WZIONŚĆ
jak wchodzicie do starych to bagiety ręce mają na kaburach
PANI GAŁECKA? PRZESZUKANIE! PANI POKAŻE SÓL DO ZMYWARKI xDDDDD
starzy oszołomieni jakby się piwa napili
matka pokazuje sól
wygląda tak samo
atmosfera się trochę uspokaja
bagietmajstrzy myślą
ALE SKĄD JA MOGĘ WIEDZIEĆ CZY PANI TEŻ TU KOKAINY NIE TRZYMA CZO?
slodki_jezu.png
jedziesz z matką, ojcem i czterema policjantami do sklepu
komisyjnie kupujecie paczkę over soli 9000 kilo za 9000 złotych
mandoliny ludzi przy kasie jak 7 osób w tym 3 bagiety kupują paczkę soli najlepsze xDDD
bagiety wysypują trochę na maskę radiowozu
takie same jak to z plecaka i to z domu
HEHE SORY MŁODY, SAM ROZUMIESZ, ŻE TO PODEJRZANIE WYGLĄDAŁO NIE XD
oddaj sól starym
wróć do domu
postanów zmywać ręcznie do końca życia
_________________
 
 
bartek82r 
Założyciel Forum


Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 6906

Medale: 2 (Więcej...)

Wysłany: 2018-07-24, 12:11   

:haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha:
 
 
Moris299 
Człowiek-Węgiel
Deus Ex Machinae


Wiek: 299
Dołączyła: 20 Wrz 2013
Posty: 20011
Skąd: Novigrad

Medale: 33 (Więcej...)

Wysłany: 2018-08-03, 14:27   

Mam nadzieję że większość z was zna troche historie i słyszała że w Polsce nie było Waffen SS podczas drugiej wojny światowej.
To kurwa nie prawda xDD
Mame pracuje jako kucharka w przedszkolu, ja typowa spierdolina po technikum nie umiałem sobie sam znaleźć pracy, błąkałem się po firmach ale z racji mojego spierdolenia
nikt nie chciał mnie w pracy, wylatywałem po max miesiącu.
Tak więc zrezygnowany dostałem propozycję: praca w przedszkolu.
Nie powiem żeby było źle, pilnowałem dzieciaków, siedziałem przy wyjściu i na boisku. W przedszkolu pracowały same dziewczyny 9/10, z racji tego iż miały swoje sprawy zostawiały mi po kilka grup razem i siedziałem z gówniakami w klasie.
Nie było źle? Może do momentu w którym dostałem gówniaków pod opiekę, śmiali się ze mnie, tylko jeden taki Miłosz siedział zamyślony i patrzył się na mnie smutnym wzrokiem, jakby mi współczuł, wzrok miał orli niczym wielk mistrz 14 i wydawał się za mądry jak na swój podwiek.
Raz próbowałem się zbuntować, nawet poskarżyłem się mamie ale powiedziała że tak ładnie opiekuje się tymi dziećmi i w ogóle karynom byłoby smutno gdybym podpierdolił je do dyrektorki.
Miałem jednego kolegę, Ryśka. Rysiek wieczny bezrobotny skręcał długopisy i platał jakieś smycze, czasami mi pomagałem skręcić pare długopisów, podczas jednego z takich posiedzeń podczas picia niesamowite trunku zwanego winem siarkowym wpadłem na TEN pomysł.
Następnego dnia byłem już w przedszkolu, około godziny 15:00 karyny zostawiły mi grupę około 30 gówniaków, wcześniej wydrukowałem sobie flagę III Rzeszy i wypożyczyłem mundur SS-Mana od jakieś grupy rekonstrukcyjnej, oprócz tego zrobiłem kartonową tabliczkę w kształcie półksiężyca, no kurwa po prostu imitację napisu z bramy obozu w Auschwitz Birkenau.
Zamieniłem polskie godło na oprawioną w ramkę kartkę z flagą III Rzeszy z majestatyczną swastyką, zdjąłem krzyż z nad drzwi i powiesiłem tabliczkę z napisem ''Arbeit Macht Frei''
Krzyknąłem na gówniaków, o dziwo poskutkowało, zaraz potem uśmiechnąłem się do nich i powiedziałem że poprawdzę zajęcia, że będą skręcać długopisy.
Gówniaki ucieszone, rozdałem im w chuj kartonów z częściami które wcześniej załatwiłem u jakieś firmy sprzedającej długopisy, Januszowi skoczył gul i pytał czy nie robie go w chuja, ale jakoś to poszło.
No i skończył się pierwszy dzień, około godziny 17:00 zdjąłem Arbajt macht fraj, flage III Rzeszy i powiedziałem gówniakom że to koniec na dziś.
Nie pamiętam dokładnie ile mi skręcili, ale Janusz był wielce zdziwiony, zainkasowałem wtedy około 2300zł i to kurwa za 2 godziny skręcania długopisów przez gówniaków!
Mój prywatny obóz pracy przynosił nie małe dochody, od jakiegoś czasu taka Grażyna przedszkolanka zaczęła mi podrzucać swoją grupę 4-latków, pomimo swojego wieku byli bardzo produktywni, co przekładało się na obroty.
Oprócz tego plotli mi bransoletki, smycze do kluczy i inne takie pierdołki, w szczytowym okresie mój przedszkolny obóz pracy przynosił około 3400zł za sesję.
Do tego dochodziła pensja z przedszkola, 1450zł, żyłem kurwa jak król a w rzeczywistości gówno robiłem, siedziałem z nogami na biurku. Myślałem czy nie kupić moim podopiecznym pasiastych piżam, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu.
Po jakimś czasie dyscyplina zaczęła się rozluźniać, na koncie miałem już odłożone dobre 25 tys. złotych z tych gówniaków, ale wybuchały bunty.
Jakaś gówniara płakała że nie chce skręcać, to wysyłałem ją na rytmike razem z zerówką, kolejny gnój zrobił tak samo i mój obóz stanął przed widmem niżu demograficznego, nie mogłem na to pozwolić.
Tutaj wkracza Miłosz, podszedł do mnie i popatrzył na mnie swoimi smutnymi oczami, wskazał na trzech dużych chłopaków którzy bili po głowie inne dzieci.
Postanowiłem kupić szare kurtki i spodnie, ubrałem w mnie Miłosza wraz z moimi nowo zrekrutowanymi SS-manami, ogarnąłem przepaski na ramię z swastykami oraz kupiłem im pałki teleskopowe, powiedziałem że jeżeli wydadzą mnie z tym niecnym procederem, to będę u nich w domu aby zamienić ich przysznic w dozownik cyklonu B.
I tak mijały kolejne tygodnie, ss-mani dostawali za swoja pracę słodycze, przyprowadzili też więcej dzieci, czułem się jak nadczłowiek administrując wielkim obozem pracy który przynosił mi po utworzeniu polskiego Waffen-SS około 5000zł dochodu!
Z Januszem zdążyłem się zaprzyjaźnić, ten debil uwierzył że sam skręcam te długopisy i zapraszał mnie czasem na grilla, na grę w karty. Moje życie nabrało kolorów, żyłem pełnią życia, miałem na wszystko.
Niestety syjonistyczna część przedszkolaków postanowiła obalić moje rządzy, gówniarze zakwestionowali moją pozycje jako fuhrera pytając czy mogą poukładać klocki zamiast skręcać długopisy - wydałem odpowiednie dyspozycje mojej straży która założyła im gacie na głowę.
Próbowali jeszcze parę razy, z miernym skutkiem.
Miałem swój obóz, swoich więźniów i swój oddział penitencjarny, aczkolwiek mi czegoś brakowało.
Zafascynowany trzecią rzeszą zobaczyłem ogromne parady, kupiłem u jakichś bialapolska18141488 takie jakby sztandary które niosą janusze na boże ciało, takie z ikonami np. matki boskiej, tylko te moje były ze swastykami.
Urządziłem parade, trzy sztandary a reszta przedszkolaków, przedszkole było praktycznie puste, mama pojechała na miasto po kartofle dla gówniaków, boisko stało więc przedemną otworem.
Wręczyłem mojej straży przybocznej sztandary, nauczyłem moich podwładnych salutować po rzymsku i tak oto przechadzaliśmy się na około boiska z sztandarami, w dwuszerego jako dumny lud rzeszy przedszkolackiej.
Byłem w niebie, krzyczałem po niemiecku ''niech żyje zwycięstwo''! Gówniarze mi wtórowali.
Aczkolwiek każda republika, albo każdy obóz pracy musi kiedyś paść, przyszli Alianci.
Okazało się że Janusz mieszkający niedaleko przedszkola zadzwonił po policje oraz dyrekcję, usłyszał nazistowskie pozdrowienie i to na boisku przedszkola xDD
Kiedy tak salutowałem, nagle pochód stanął, obejrzałem się i zobaczyłem stojących w przejściu do budynku policjantów, dyrektorkę oraz moją mame.
Zrobił sie wielki rumor, policjanci zaczeli mnie bić, dyrektorka wyrywała sztandary ze swastykami Miłoszowi i jego kolegom, nie chcieli oddać, trzeba przyznać że wiedzieli co to wierność ojczyźnie.
Kiedy już mnie wystarczająco zbili, dobiegli do mojego Wafen-SS, wyrwali im sztandary i powiedzieli że propagowanie nazizmu to zbrodnia wobec bratniej armii czerwonej i całego związku radzieckiego, usłyszawszy tą historyczną nieścisłość podniosłem głowę i uświadomiłem policjantów że ZSRR już nie ma, zaraz po tym dostałem z pały w głowę i obudziłem się w szpitalu.
Nie ważne co było dalej, ważne że zmieniłem bieg historii i utworzyłem polskie Wafen-SS

[ Dodano: 2018-08-03, 22:38 ]
_________________
 
 
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 27
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12394
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Wysłany: 2018-08-03, 22:42   

Przedszkole im. Mańki
_________________
 
 
widzu 
Junior Admin
To co wpiszesz, będzie pod twoim nickiem.


Wiek: 2 k
Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 22221
Skąd: Village killed by planks

Medale: 14 (Więcej...)

Wysłany: 2018-08-06, 09:05   

Lvl 13
2 gimbaza
nie taki przegryw, masz nawet paczke kumpli
od najgrubszego: Gruby( ważył ponad 100 kg XDDDD), Miotla(jego mama była woźną), Petarda(kiedyś wybuchnął petardę na lekcji, przypałowy gość) i ja, Patyk( ważyłem jedną trzecią tego co gruby XD)

SRODA

pogodny marcowy poranek, wszystko spoko
siedziemy w sali dzwoni dzonek na majmę
nauczycielką od majcy była Bomba nazwalismy ja tak bo kiedyś jak pisalismy sprawdzian to tak sie zjebala ze Gruby ogluchl na jedno ucho
czesto sie spozniala wiec na czilku gadalismy przez ramie
i wtedy na lekcje wpadl Petarda jak zawsze spozniony
chopaki patrzcie co mam
i wyciagnal z plecaka Swierszczyka( taka gazetka porno )
i mowi ze znalazl za lozkiem u brata XD
chopaki patrzcie jakie cyce
tak sie zagapilismy ze nie zauwazylismy jak do klasy weszla Bomba
od razu podeszla wyrwala nam gazetke i drze ryczja czyje to XD
Petarda od razu kwiknął zreszta ona wiedziala ze on lubi odpeirdalac i go zlapala za ucho i na korytarz XD
cos tam wrzeszczy na niego na korytarzu
wrocil do klasy caly zaplakany i bez Swierszczyka
po lekcji sie go pytamy co jest a on ze wezwala jego rodzicow do siebie zeby im pokazac ta gazetke
Nie wspomnialem ze mama Petardy byla rozwiedziona i miala jakigos narzeczonego chujka ktory chcial Petarde oddac do domu dziecka
wiec teraz bedzie mial argument
uznalem ze to nadzwyczajna sprawa i zwolalem zebranie o 18 pod trzepakiem XDDDD
wszyscy przyszli Petarda strasznie przygnebiony
To byla sroda wieczor zeby zachowac chronologie
no to mowie: panowie sprawa jest nastepujaca. wymyslilem plan jak uratowac Petardzie dupsko i zemscic sie na Bombie XD
wszyscy patrza na mnie bo wiedza ze jestem ekspertem od różnorakich planów ( byłem wtedy strasznie podjarany filmem Ocean's Twelve czy coś takiego o ludziach co okradali kasyna XD)
plan wygladal nastepujaco:
od Miotly dowiedzialem sie ze szkola jest sprzatana zawsze w poniedzialki i piatki a w czwartki w nocy w szkole siedzi tylko stróż nocny
- dowiedzialem sie takze ze moze matce podebrac klucze do pokoju nauczycielskiego w tym do szafek nauczycieli XD
- mamy mało czasu, musimy to zrobic jutro. czy wszyscy są z nami? XDDDDD

gruby aż stęknął z podniecenia on tak czasem robi XD
wszyscy mowia ze pewka i wogl
no to dobra chlopaki robimy to
przydzielam zadania
Petarda jako ze to twoj problem to ty idziesz do sexshopu po wielke dildo i bicz XD
Gruby zalatwiasz 4 kominiarki
Miotla przynosi klucze
ja wezme komórkę z potrzebnymi nagraniami XD
mamy malo czasu, Petarda musisz umowic rodzicow na piatek rano
da sie zrobic
jutro w szkole dogadamy plan, dzisiaj idzcie zdobyc fanty XD
w nocy jeszcze zadzonil gruby ze ma kominiarki
rano w skzole objasnilem moj plan
wszyscy zachwyceni, ja strasznie zespinany w koncu sie mamy wlamac do skzoly
jeszcze sprawdzilem czy nie da sie tego zrobic bezkolizyjnie ale niestety w pokoju nauczycielskim caly czas ktos siedzi tak do 17
panowie spotykamy sie o godzinie 20 zeby juz bylo ciemno przed szkola.

CZWARTEK

godzina 0 to znaczy 20 XD
gruby oczywiscie sie spoznia
reszta stoi wszystko co potrzebne zalatwione, mamy cały komplet kluczy do szkoły
chłopaki możecie sie jeszcze wycofać
Miotła mówi że się namęczył o te klucze a pozatym Petarda to czesc naszej paczki i nie mozemy go stracic
wbija gruby cos przezuwa i mowi ze konczyl kolacje i jest gotowy do akcji XD
wszyscy znaja plan?
jacha, jedziemy
dobra pamietacie ze kamery sa tylko przed sala komputerowa ale na wszelki wypadek kominiarki zalozmy od razu i tak ciemno nikogo nie ma XD
podbijamy do glownych drzwi szkoly, przez okno widac ze ciec oglada telewizje
no nie ma opcji nie zobaczy nas
jazda otweiraj drzwi Miotła
weszlismy, drzwi zostawilismy otwarte na wypadek wykrycia
wyciagnalem latarke bo w szkole byly wylaczone wszystkie swiatla
czas na etap pierwszy
Petarda bierzesz moja komorke ze soba i kladziesz ja pod doniczke na koryatrzu pietrze
masz minute do odtworzenia sie nagrania XD
wbiegl po schodach i polozyl reszta schowala sie w kiblu
chodzilo o to zeby rpzedostac sie obok porterni tak zeby ciec nie zauwazyl XD
ciekawi was co ustawilem na angraniu? Wrzaski z jakiegos horroru
jak to sie odpalilo to sami sie rpzestraszylismy a co dopiero cieć który myślał że jest sam w nocy w szkole XD
usłyszeliśmy jak zapala swiatla na koryatrzu i idzie na pietro
petarda zabieraj komorkie i zdupcaj XD
przemknelismy sie i weszlismy do pokoju
etap pierwszy zakonczony sukcesem XD
otweiramy szafke bomby a tam swierszczyk
odetchnalem bo jakby go zabrala do domu to bieda
swierszczyka wlozylem do plecaka a na jakeigo miejsce polozylismy wielkiego czarnego dildosa i ten bicz XD
zakmenlismy i szafke i czekamy
dzwiek mial sie odwtorzyc powtornie po 10 minutach
i tak bylo.
I tu sie plan spierdolil bo cieć zamiast isc sprawdzic zadzwonil po policje XD
O KURWA CHLOPAKI CO ROBIMY XDDDDD
jako srpawny przywodca mialem plan B XD
dobra to rpzez okno przeciez polparter
Gruby mowi ze nie ma opcji bo trzy metry i on sie polamie XD
jazda gruby ide pierwszy
wyskoczylem nawet spoko trawa na dole
gruby wylecial z krzykiem ale przezyl
miotła gibki i sprawny to jeszcze przymknal okno
i w nogi zdupcamy slyszymy ze podejzdza samochod jakis pod szkole
dobra gdzie jest Petarda
patrzmy w gore a tam w oknie na peirwszym peitrze stoi Petarda i nam macha co ejst XDDDDDDDDDDD
O KURWA TOSMY DOJEBALI PRZECIEZ GO ZAMKNA ZA WLAMANIE XD
podbijamy do okan i mowimy petarda policja tam idzie schowaj sie albo skacz XDDDDD
ten mowi ze na chuj mu takie zycie jak go zlapia i skoczył
rozumiecie to? XD
pojebus skoczyl kurwa 6 metrow w dol XDDDDDDDDDDDdd
TO SIE NIE DZIEJE
petarda co jest zyjesz?
ta ale chyba skrecilem kostke
huj z tym speirdalamy XD
ucieklismy, gruby jeszcze nastawil kostke Petardzie w parku i jakos dotarł do domu
teraz tylko czekać czy nasz plan wypalil XD

PIATEK

Piatek rano idziemy do skzoly
po drodze miajmy petarde jak idzie z rodzicami XD
mruga nam i troche utyka ale nie bardzo
blagam niech to sie uda XD
wbijamy na lekcje i czekamy
przerwa, do klasy wbija Petarda cał zapłakany
tylko że ze smiechu XDDDDD
mowi ze sie udalo spiewajaco
siada z rodzicami w pokoju
Bomba podchodzi do szafki
siega i wyciaga to wielkie czarne dildo XDDDDDDDDDDD
ten narzeczony matki tak parsknal ze poplul pol stolu XD
a ona czerwoa jak burak mruczy ze nie wie skad tu sie to wzielo i wyciaga tan bicz XD
matka podobno sie oburzyla i wyszła XDDDDD
ten "ojczym" sie nie mogl pozebirac i klepnal Petarde w plecy XD
Bomba cala czerwona patrzy do szafki ze nie ma swierszczyka i mowi ze nieaktualne XD
został odesłany na lekcje a Bomba rozmawia z Dyrektorką na temat przynoszenia takich zabawek do szkoły
Petarda podszedl do mnie i powiedzial ze kiedys pewnie bede okradał banki jak teraz takie plany umiem wymyslic
I ze to bylo warte skreconej kostki XD
wydaje nam sie ze Bomba coś podejrzewa ale raczej nie będzie rozgrzebywać tematu bo troche drażliwy XD
szkoda tylko stróża nocnego bo policja sprawdziła mu trzeźwość i sie okazało że był pijany i go zwolnili XDDDDDDDDDDD

[ Dodano: 2018-08-06, 20:48 ]
Cytat:
My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.

Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.

Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.

Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.

Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.

Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.

Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.

Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.

Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.

Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.

My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.

Nikt nie narzekał.
Ostatnio zmieniony przez widzu 2018-08-06, 20:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ZSK 
Junior Admin
Asst. Regional Manager


Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 10721

Medale: 3 (Więcej...)

Wysłany: 2018-08-13, 23:17   

Niepełnosprawni mają w życiu łatwiej. Tak stwierdziłem po 16 latach mojego spierdolonego żywota. Nie handlujcie z tym, bo to prawda. Państwo płaci pieniądze za Twoje wady. Pracodawcom wszystkie instytucje liżą dupę, byle tylko ktoś Cię zatrudnił. Dopłacają do Twojej pensji, dbają przepisami żebyś tylko się kurwa za bardzo nie przemęczył. Ulgi na przejazdy, imprezy kulturalne, masa udogodnień, tylko dlatego że jesteś wadliwym przedstawicielem gatunku. We wszystkich talent show, niepełnosprawni są zawsze w ścisłym finale, choć widać że kurwa kaleczą rzemiosło, ale wszyscy zachwyceni, bo jakoś daje radę. Celebryckie kurwy wylewają hektolitry łez, przytulają (widać że z dystansem) bo potem mogą mówić, jak bardzo kochają niepełnosprawnych, tylko chuj wie za co.
Żeby też zaznać tyle dobra, postanowiłem zostać niepełnosprawnym. Zacząłem się zastanawiać, jakim niepełnosprawnym mógłbym być. Odrzuciłem paraliże i upośledzenie umysłowe, bo na to trochę za późno, choć nauczyciele twierdzą, że upośledzony jestem na 100%. Brak rąk czy nóg też nie wchodzi w grę. Niepełnosprawny a niesprawny, to jest jednak różnica, którą nawet ja wyczuwam. Zostanę głuchoniemym. Tak. To już postanowione. Takim tylko udawanym, żeby spijać śmietankę płynącą ze statusu, ale mimo wszystko cieszyć się życiem i czerpać z niego garściami.
By realizować swój plan, zapisałem się do Związku Strzelców. Ozapierdalałem się z tymi stulejarzami po lasach, śpiewałem przy ogniskach te ich zjebane piosenki, wszystko po to, żeby zdobyć granat ćwiczebny - hukowy.
Gdy już go miałem, zamknąłem się w piwnicy, wyjąłem zawleczkę i stanąłem na baczność, jak bohaterski żołnierz wysadzający się razem z tabunem nieprzyjaciół. O ile dobrze pamiętam to jeszcze salutowałem. Obudziłem się w szpitalu. Czułem się całkiem dobrze. Nie widziałem na jedno oko, ale okazało się, że to mój stary mi przypierdolił jak byłem nieprzytomny. Nie czułem się źle, najważniejsze, że byłem totalnie głuchy. Pozostało tylko być niemym. Nie odzywałem się do nikogo. Przychodziło to z łatwością, bo zawsze byłem aspołeczny i w sumie nikt ze mną nie gadał. Nie mówiłem i chuj. Zgodnie z tym co wyczytałem w necie po takim szoku po kilku dniach zaczynałem odzyskiwać słuch, do czego oczywiście się nie przyznawałem. Trwałem w milczeniu jak grób. Robili mi setki badań, lekarze twierdzili że powinienem słyszeć, a mówić przecież do kurwy nędzy nie zapomniałem. Ostatecznie stwierdzono, że mowa mogła zaniknąć w wyniku szoku pourazowego, ale być może z czasem powróci. Głuchota też powinna ustąpić. Tak więc czasowo jestem niesłyszący i niemówiący, czyli w sumie głuchoniemy. Osiągnąłem swoje cele, ale tylko czasowo, tak jak czasowa była moja głuchoniemość, czy tam kurwa głuchoniemowość. Rodzice zrozpaczeni. Chuj wie czego, wszak się do mnie nigdy w ogóle nie odzywali, a teraz wielce zmartwieni, że nie słyszę. Ojciec cały czas się wydziera z pytaniem, na chuj odpalałem ten granat w piewni, matka płacze, że pewnie chciałem skończyć ze sobą i żeby nie darł na mnie ryja, bo mogę próbować z gazem w domu i wszyscy wylecimy w powietrze. Ja stoję cały czas zdziwiony i udaję że nie słyszę i nie mówię, bo udaję że nie mogę wykrztusić ni słowa.
Na kartce mam napisane tylko - Nie nienawidźcie mnie!-i- Jestem niepełnosprawny, nie można mnie krzywdzić! Pokazuję te komunikaty na zmianę, bo widzę, że ojciec jest ostro napalony żeby mi dopierdolić.

Szybko dotarło do mnie, że żeby uzyskać status osoby w pełni a nie czasowo niepełnosprawnej, muszę przejść komisję w ZUS-ie. Przeryłem internetowe fora, jak dokonać arcytrudnego zadania, oszukania tamtejszej komisji, która odprawia z kwitkiem ludzi autentycznie chorych i kalekich. Już nie ja jeden próbowałem grać głuchoniemego przed tymi bestiami. Musiałem się dobrze przygotować, bo mają sposoby na takich jaka ja. Potrafią strzelić z kapiszona za plecami, a tylko dygnij, to z miejsca jesteś skreślony, bo ewidentnie słyszysz.
Przygotowywałem się do komisji z należytą starannością. Sporządziłem kompilację wystrzałów, bitego szkła, pojedynczych ostrych dźwięków, wszystko nagrane w zapętlającym się nagraniu na dwóch kolumnach estradowych. Zapuszczam płytę, cisza, cisza, cisza, a nagle jak nie jebnie ustawiony na ścieżce dźwięk, wystrzału armatohaubicy. Za chwilę znowu cisza i jak nie zajebie potężny dzwon z kościelnej wieży. Wszystko dobrane tak, by jebać mnie tym z nienacka. Znieczulić na nagły hałas, odebrać choćby drżenie powieki na nawet najdziksze pierdolnięcie decybelami. Ciężko znosili to sąsiedzi i rodzina. Matka zaczęła brać leki, ojciec pił po pracy i wracał tak najebany, że nic nie było w stanie go ruszyć. Sąsiedzi dzwonili po Policję, wtedy ja wychodziłem z kartką- "Jestem osobą niepełnosprawną, te odgłosy to element terapii, proszę dać mi czas na powrót do zdrowia. Moje cierpienie jest wielokroć poważniejsze niż chwilowe zakłócenie spokoju. Nie życzę nikomu tego, przez co przechodzę ja i moi bliscy."
Pokażcie mi policjanta, który w takiej sytuacji wystawi jakiś mandat. Jasne, niepełnosprawnemu mandat. Jeszcze raz powtórzę, że skurwysyny mają lepiej.
Po dwóch tygodniach treningu stanąłem przed komisją. Badali, oglądali, próbowali strzałów za plecami, rozbicia talerza, wrzasków, szantażu. Daremne ich próby. Cały czas miałem przed sobą zieloną łąkę, po której biegam, skaczę, fikam koziołki, w ręku trzymam legitymację osoby niepełnosprawnej. Byłem daleko, nie mogli mnie zranić. Wyrwało mnie z tego uderzenie pieczęci na orzeczeniu o mojej niepełnosprawności, byłem pełnoprawnym głuchoniemym. Renta i inne profity stały się faktem. Cel osiągnięty.
Nie minął dzień, kiedy skontaktował się ze starymi pracownik społeczny, który miał pomóc im w dalszym wychowaniu mnie jako niepełnosprawnego młodocianego.
Musiałem zmienić szkołę. Wysłano mnie do szkoły specjalnej z internatem. Specjalna szkoła dla głuchoniemych. Gdy stałem z walizką mama płakała, a ojciec uśmiechał się do mnie i mówił do matki, że dobrze że ten debil jedzie w pizdu, bo już nie może na niego patrzeć. Oczywiście wszystko słyszałem, ale co miałem powiedzieć jak nie mówię. Przykro mi specjalnie nie było. Byłem na drodze spełniania marzeń, nic nie mogło mnie zasmucić. Jechałem do nowej szkoły dla głuchoniemych i to zupełnie za darmo. Od razu czułem że mam lepiej.
Szkoła to piękny obiekt pod lasem, z kompleksem boisk, kortów, basenem i atrakcjami, o których pełnosprawni mogą jedynie pomarzyć. Zostałem zaprowadzony do swojego pokoju, który w porównaniu z moją piwnicą wyglądał jak apartament. Piękne pastelowe kolory odbijające ciepłe promienie słońca, wdzierające się przez czyściutkie szyby okiennic.
Pokój jednoosobowy. Na poddaszu.
Sympatyczna pani, która mnie tam zaprowadziła, spisała chyba dwie strony A4 z przeprosinami, że mam osobny pokój i że może być tu cieplej niż w innych. Odpisałem na kartce, że nie ma problemu i pomimo niewygody nie chcę robić problemów. Schowałem swoje rzeczy do pięknej dębowej szafy i położyłem się na swoim łożu, żeby zdrzemnąć się po podróży.
Gdy się obudziłem, w drzwiach stała uśmiechnięta pani, jak się potem okazało Leokadia. Starsza babka, taka dobra ciocia, patronka głuchoniemych. Podała mi kartkę, na której była informacja, że przez dwa tygodnie będę przechodził intensywny kurs języka migowego, żeby jak najszybciej rozpocząć naukę z resztą swojej głuchoniemej klasy. Zaprowadziła mnie do małej salki, w której przez bite dwa tygodnie uczyłem się wywijania łapami i palcami, które składać się miały na słowa i zdania. Okazałem się bardzo pojętnym uczniem. Uczyłem się bardzo pilnie, nie marnowałem czasu na zabawę i internety, tylko cały czas szlifowałem migowy. Jedzenie póki co przynoszono mi do pokoju, bo nie chciałem wchodzić w kręgi głuchoniemej braci bez jakichkolwiek narzędzi komunikacji.
Po dwóch tygodniach byłem migowym erudytą, Leokadia była wzruszona określając mnie jako najpojętniejszego ucznia z jakim jej do tej pory przyszło pracować.
Przyszedł dzień, w którym zostałem przedstawiony swojej głuchoniemej klasie. Przedstawiłem się w języku migowym, pokazując swój talent w tej materii. W klasie dało się słyszeć "krzyki" podziwu-Yyy yyy yyy yyy yyy.
Jakby się dobrze "wsłuchać" (jak potrafisz słyszeć) i popuścić wodze fantazji, to przypominało to odgłosy nowozelandzkich rugbystów w swoim słynnym tańcu. Po tym "aplauzie" usiadłem w ławce i rozejrzałem się trochę po klasie. Wypatrzyłem kilka fajnych loszek. Zwracały na mnie uwagę, bo każdy ich głuchoniemy kolega miał wymalowaną niepełnosprawność na twarzy i charakterystyczny grymas, od wydawania tego bezdzwięcznego- Yyy yyy. Byłem największym przystojniakiem w klasie głuchoniemych. Głuchoniemy Don Juan co się zowie. Loszki zaczęły się uśmiechać i zalecać w migowym języku. Z taką ekspresją wymachiwały łapami, że nauczyciel się wkurwił chyba, bo zmarszczył czoło i na migi wyszył w powietrzu palcami - Klasa proszę o ciszę!
Kurwa, co za absurd. Nie ma chyba cichszego miejsca na ziemi, niż klasa głuchoniemych. O co ty człowieku kurwa prosisz?
W trakcie lekcji wyszło , że program jaki przyswoiłem w dotychczasowej szkole, wystarczy na zostanie prymusem w szkole specjalnej. Błyszczałem już pierwszego dnia. Interpretacja utworów literackich dla głuchoniemych objawia się trudnością pokazywania w migowym słów takich jak: irracjonalne, ambiwalentne, paralela i wiele innych, na których głuchoniemi łamali sobie palce. Mnie przyszło to z łatwością. Wymachiwałem palcami, nadgarstkom nadawałem rotację w najróżniejszych kierunkach, dłonie tańczyły w powietrzu wyplatając dzianinę narracji. Loszki rozmarzone podpierały twarzyczki dłońmi i "słuchały", a raczej oglądały mój słowotok. Miałem nieprawdopodobny talent do migowego. Ta kurwa matka natura obdarzyła nim słyszącą osobę. Co za bladź. Zanim skończyłem rozwlekłą interpretację zadzwonił dzwonek na przerwę. Przerwy po 20 minut, bo wiadomo że niepełnosprawny ma lepiej. Korytarz wypełniony przytłumionym- Yyy yyy yyy. Trwają ożywione dyskusje na palce. Zwyczajny "gwar" szkolnego korytarza. Tyle że cicho, że ja pierdolę.
Następny w-f. Szybka przebiórka i wypad na teren świetnie wyposażonego kompleksu sportowego. Do wyboru, do koloru. Postanowiłem póki co być biernym obserwatorem, bo wierzcie mi, jest co oglądać. Mecz piłki nożnej, zgraja chłopaków biega i "krzyczy"-yyyy yyyy yyyy.-na migi pokazując - podaj, podaj, no kurwa podaj ty chuju jebany! Piłkarze nie wiedzą co to przegląd pola, gdy trzeba ogarnąć kilku kolegów nadających w migowym jednocześnie. Przekomiczne jest, gdy bramkarz wychodzi do dośrodkowania i krzyczy - Yyyy - a migowym pokazuje - Mojaaaa! - zaznaczając kolejne "a" w wyrazie. Tak się w końcu mota, że nie jest w stanie złapać piłki i na migi opierdala obrońców. Zabawne. Nieopodal siatkówka. Głuchoniemi odliczają kolejne odbicia piłki - Y! Yy! Yyy!- co oznacza znane z hal sportowych - 1! 2! 3! Akcentują to na jeden rytm w migowym. Co za widok. Kibice siatkówki zawsze wydawali mi się upośledzeni, ale po takim obrazku wypada ich chyba rozgrzeszyć.
Jeszcze ciekawiej wyglądają biegi. Nie ma rzecz jasna startera, bo na chuj ma strzelać starter, skoro nikt go nie usłyszy. Startujący wuefista powoli w migowym pokazuje słowo start, robiąc pauzę przed ostatnim "t". Masa falstartów, bo nie każdy łapał, w którym momencie kończy się "t". Oczywiście, że prościej byłoby zwyczajnie machnąć ręką, ale wuefista jak widać jest srogo niedojebany. Tak oglądałem sobie z boku ten "sport", aż zadzwonił dzwonek, zwiastujący kolejną, tym razem godziną obiadową przerwę. Godzina na obiad w szkole. Niepojęte. Za tabunem podążyłem na stołówkę. Siedliśmy przy stołach i dyżurny nauczyciel na stołówce wymigał - Jemy, nie gadamy! Kurwa, Monthy Pyton by się nie powstydził. Jak się potem okazało ma to swoje uzasadnienie. Ożywione dyskusje w migowym ze sztućcami w rękach, kończyły się widelcem w oczodole, przeciętą tętnicą i takie tam. Po pysznym obiadku, jakiego nie widziała żadna stołówka pełnosprawnej elity społeczeństwa, wyszedłem przed stołówkę, gdzie dorwało mnie stadko loszek. Zaczęły migać, że dzisiaj jest szkolna dyskoteka i muszę być, będzie ekstra zabawa i w ogóle. Pewnie że będę. Odjebany jak pingwin na święto Antarktydy, wyspiskany AXE stawiam się na dyskotekowo przystrojonej sali gimnastycznej. Na sali potężne kolumny, tylko chuj wie po co. Sprawa szybko się wyjaśniła. Emitują ostry bas, bo drżenie wyznacza rytm i pozwala głuchym czuć muzykę. Może to fajne dla głuchych, słyszący może szybko ochujeć. Loszki z daleka machają do mnie i porywają do zabawy. Bas napierdala niemiłosiernie, krzywi mnie okrutnie, a wszyscy wesoło się bawią i tańczą. Spierdalam szybko za kolumny, by uwolnić się od fali niskich tonów. Przez bas przebija się rytmiczne - Yyy, Yyy, Yyy. Co się okazuje, miejsce za kolumnami jest sceną, na której co odważniejsi głuchoniemi próbują swoich sił jako "wokaliści". Stoję lekko zdezorientowany, podbiega loszka i szybko tłumaczy migając, że wybieram na komputerze jakiś modny utwór i "śpiewam" na migi. Popularne kawałki są dobrze znane, bo słuchają ich sobie z napisami. Ale kurwa paranoja. Cóż, jak zabawa to zabawa. Szybko na YT zapuszczam Taconafide "Tamagotchi", bas podkręcam do granic absurdu i zaczynam migać :
"Nasze pokolenie Tamagotchi.."
Sala-YYY
"Dziwne urządzenie bada oczy..."
Sala- YYY
O kurwa, rzeczywiście znają tekst. Płynę migowym po bicie. Tłum szaleje. Gdy dochodzi do zwrotki MrQ, wiję się jak popierdolony, udało mi się nawet na migi oddać dźwięk GG. Chuj, że nie wyłapali.
Na sali czuję woń soków ze zwilżonych cipek, zostaję bohaterem szkoły dla głuchoniemym. Wiwatom nie ma końca. Król imprezy. Ja, spierdolone dziecko piwnicy realizuję to o czym do tej pory nawet nie marzyłem.
Po tej epickiej dyskotece, rozpoczynam wyjątkowo bujne życie erotyczne. Wszystkie loszki pałają niepowstrzymaną potrzebą doszlifowania swojego migowego, na prywatnych korepetycjach u mistera szkoły głuchoniemym, czyt. chcą nadziać się na mój pal.
Seks z głuchoniemą okazuje się być czymś niesamowitym, ale i niewąsko zrytym. Kiedy ruchasz koleżankę z klasy głuchoniemym, a ona wydaje z siebie jedynie - YYY, YYY, YYY, to może to równie dobrze oznaczać podaj piłkę, 3, albo dośpiewkę do Taco Hamingwaya. Inna sprawa, że seks jest ostry. Moją ulubioną pozycją jest od tyłu, z trzymaniem za ręce. Mogę spokojnie ładować im do dupci, a one nie są w stanie na migi zaprotestować. Kiedy zabierają się do lodzika, to na migi proszą żeby powiedzieć kiedy będę bliski erupcji. Oczywiście nic nie mówię, a potem tłumaczę na migi, że "mówiłem" że już, a one nie widziały. Ileż to razy w ekstazie chciałem krzyknąć pospolite "O Boże!", ale wydawać mogłem z siebie jedynie - YYY, żeby się nie zdemaskować przed kimkolwiek słyszącym. Głuchoniemy do końca. Tak sobie ruchałem co chwila inną. Ktoś z Was wolałby mówić?
Weekendy z reguły byłem w szkole sam. Wszyscy wyjeżdżali do swoich rodzin, ja swojej wolałem nie odwiedzać. Miałem swoją rentę, większą niż półroczne kieszonkowe, postanowiłem pozwiedzać trochę świata i zażyć nieco kultury. Pociągami jeździłem za darmo, bądź pół darmo. Legitymacja głuchoniemego to istna VIP karta.
Za darmo muzea, galerie, wszelkie ośrodki sportu i rekreacji. Imprezy kulturalne, koncerty. Wszystko na patencie. Podbijałem pod bramkę, migałem rękami jak pojebany, YYY, YYY, potem pisanie na kartce, że zgubiłem bilet, płacz, legitymacja, wejście za free po kilku minutach. Kto nie wpuści głuchoniemego na koncert muzyczny? Jakiś ostatni skurwysyn. Pewnie, że niepełnosprawnym łatwiej. Byłem na wszystkich koncertach wielkich gwiazd w Polsce, gdzie jako w pełni sprawny człowiek nie mógłbym tego zaznać. Tak czas mijał mi szybko. Królowanie w szkole, wieczorne ruchanka, epickie weekendy. Czas do matury zleciał szybciutko. O samej maturze nie ma się co rozpisywać, bo to bułka z masłem. Komisja egzaminacyjna bez krępacji omawiała test, dyskutowali o poziomie pytań i przekomarzali się na tematy właściwej interpretacji. Wystarczyło słuchać, a słuchającego w sali pełnej głuchoniemych się nie spodziewali. Zresztą chodzili i sami podpowiadali niepełnosprawnym na drodze ku dorosłości. Jako pełnoletni ze świadectwem dojrzałości, stanąłem na na rozwidleniu dróg, które różnymi odnogami ścieżek prowadziły w różnych kierunkach kariery i rozwoju zawodowego.
Postawiłem na Show Biznes i postanowiłem spróbować sił w programie Mam Talent.
Wszedłem na scenę z wielką podłużną rynną, która została napełniona wodą. Pokazałem Jury i do kamery swoje zaświadczenie o swojej niepełnosprawności z tytułu głuchoniemości i przystąpiłem do pokazu. Poprosiłem Małgosię Foremniak, żeby recytowała po kolei zdania z podanego tomika wierszy pochylona nad taflą wody. Ja po drugiej stronie rynny moczyłem lewą stopę i wmówiłem tępym dzidom, że na podstawie drgań na tafli wody rozpoznaję kolejne słowa, które przekazuję w języku migowym. Małgosia się popłakała, Chylińska z rozwartą japą darła się - Łooooooo, Jeeeeeee, Czaaaaaaad. Co za małpa. Agustin ze świeczkami w oczach powiedział sakramentalne 3 x Tak i awansowałem do dalszych etapów. Przejebalem sromotnie w półfinale, niepełnosprawą (a jakże kurwa!), niewiadomą wokalistką. Też mi kurwa talent. Przecież można śpiewać bez oczu. Co to kurwa ma być. Kariera skończyła się na kilku występach w telewizjach śniadaniowych i showbiznes o mnie zapomniał. Jako ochłap rzucili mi pracę lektora migowego w publicznej telewizji. Tłumaczyłem na migi Agrobiznes, Ziarno, Anioł Pański i wszystkie programy dla niesłyszących, które chyba tylko oni oglądają. Próbowałem zmienić pracę, ale państwo pomimo dopłat do mojego etatu przewiduje przepisami tylko same nudne jak skurwysyn zajęcia. Nie po to nie odzywam się tyle czasu, żeby teraz w fabryce napierdalać torebki foliowe zszywaczem, albo malować gliniane dzbanki. Skoro showbiznes się Ciebie wyparł, to trudno. Masz dar. Migasz jak pojebany. To Twoje przeznaczenie. Internet daje niesamowite możliwości, grzechem z nich nie skorzystać. Zaczynasz karierę w mediach społecznościowych. Twój film jak migasz szybciej teksty Eminema niż on je wypowiada porywa masy. Wielki świat zaczyna się o Ciebie dopominać. Kontakty, audiencje, konferencje. Anioł Pański już nie z telewizyjnego ekranu, ale na balkonie obok Papy. Migasz na negocjacjach pokojowych między Koreami, Eurowizję i rozdanie Oscarów. Poproszono Cię o tłumaczenie migowe wyborów Miss World głuchoniemych, gdzie poznajesz swoją przyszłą żonę. Miss Hawajów, głucha jak pień, piękna tak, że nie musi wmawiać ni słowa. Wystarczy, że wypowiada sakramentalne- Yyy. Zamieszkujecie w pięknej posiadłości nad brzegiem oceanu. Tworzycie piękną rodzinę, bo przychodzą wam na świat bliźnięta. Głuchonieme. Płaczesz ze szczęścia. Niech one też mają lepiej. Wiesz czym jest sens życia, gdy migają już w kołysce pierwszy raz słowo Tata. Nie ma słów, które opiszą ten stan, a nawet jakby były, to byś ich nie wypowiedział, bo w sumie milczysz już tyle lat, że zapomniałeś jak to się robi. Całe szczęście...
_________________
I'm boring myself just talking about this.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Czy wiesz, że...

Strona wygenerowana w 0.245 sekundy. Zapytań do SQL: 32