Główna Poczekalnia Dodaj Moje screeny Najlepsze screeny dnia Prywatne wiadomości Zjedź najsamkurwadół Powrót do góry Forum Demotywatorów



Poprzedni temat «» Następny temat
Najlepsze copypasty
Autor Wiadomość
Samara 
Loża Szyderców
1=t, 2=y, 3=g, 4=h


Wiek: old
Dołączyła: 13 Lis 2013
Posty: 1050
Skąd: studnia

Medale: 7 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-09, 19:27   

Kiedyś w pracy zorganizowali bal przebierańców. Szef powiedział, że obecność obowiązkowa inaczej premii nie będzie. Sto złoty super premia kurwo. Każdy się zadeklarował, że przyjdzie, bo 100 zł to będą mieli na gaz do samochodu to też musiałem iść żeby nie wyjść na ostatniego przegrywa. Pojechałem od razu po pracy do wypożyczalni strojów żeby wybrać najlepszy zanim inni się obudzą a mi zostanie tylko myszka miki. Wbijam: Panie daj pan jakieś przebranie dla mnie. Muszkieter może być? Spoko biorę. Wziąłem i wyszedłem. Przez tydzień w pracy temat numer jeden, kto, za co się przebierze. Normalnie jak w podstawówce. Dziewczyny oczywiście króliczki playboya, jedna gruba powiedziała, że też chyba za to się przebierze, ale szybko dostała ripostę żeby się przebrała za komodę. Poryczała się i wzięła L4 na dwa tygodnie. Faceci oczywiście batmany, spajdermeny, kowboje itd. Nadszedł w końcu ten dzień, wbijam na party, heheszki, gruba jednak przyszła przebrana za Marilyn Monroł. Siedzimy sobie pijemy, nawet jedna blondynka przebrana za dee dee z dextera mnie pochwaliła za fajny stój muszkietera. Było lepiej niż się spodziewałem. Jednak cały czas miałem na oku jedną taką, co siedziała i piła soczek, taka 8/10. Pytałem się, kto to jest, ale nikt jej nie znał. Szefo powiedział, że to z góry kogoś przysłali. Alkohol szumiał już w głowie zdobyłem się na odwagę i podbijam.
- Siema Anon jestem a ty?
- Hehehe miło mi, Ewa
Jakoś poszło. Jeden drink, drugi. Nagle znaleźliśmy się na parkiecie. Tańczymy w najlepsze. Nawet nie wiedziałem, że umiem tak dobrze tańczyć. Jeden kawałek za drugim, wolne szybkie i nagle drzwi od sali otwierają się z hukiem. Muzyka milknie a tam unosi się charakterystyczne
MÓJ PRZYJACIELU!
Każdy wtf, o co chodzi.
ŻONY NIE DAŁEM!
Patrzę na drzwi a tam pojawia się Krawczyk w takim stroju jak ja. Ewka cała czerwona na twarzy mówi pod nosem
- Sorry Anon.
Wtedy dotarło do mnie że całą imprezę bawiłem się z Ewą Krawczyk.
ŻONĘ WZIĄŁEŚ SOBIE SAM!
Krawczyk wściekły wbiega na sale w stroju muszkietera z wyciągniętą szpadą prosto na mnie. Niewiele myśląc wyciągnąłem swoją i zaczynamy walczyć. Szybko zrobiło się kółeczko. Walczymy jednocześnie próbując mu wytłumaczyć, że to nie tak jak myśli
- Panie Krawczyk, ale ja nie wiedziałem, że to Pana Ewka
A ten nic, walczy dalej. Pchnięcia, zamachy, uniki. Zacząłem się wycofywać bo życie mi miłe. Czuje coś wielkiego za sobą, wyłożyłem się jak długi potykając się o psa Krawczyka który sprytnie stanął pod nogami. Krzyczę z rozpaczą:
- Poddaje się. Niech mnie Pan nie zabija
Krawczyk spojrzał na mnie i odpowiada:
Zatańczysz ze mną jeszcze raz,
Ostatni raz,
Nim skończy się ten bal.
Podał mi rękę. Wstałem. Krzyknął muzyka i zatańczyłem z Krawczykiem. Był to najlepszy taniec w życiu. Po wszystkim wziął Ewkę na ręce i wyszedł dumnie ze sali.
_________________
 
 
Love178 
Loża Szyderców
Jim Pickens


Wiek: Elo
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 15205
Skąd: Graveyard Restaurant

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-09, 23:01   

:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
_________________
 
 
Marcin55522 
Loża Szyderców


Wiek: PNE
Dołączył: 18 Wrz 2014
Posty: 3511
Skąd: Jestem?

Medale: 2 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-09, 23:40   

:D
_________________
 
 
SlownikOrtograficzny 
Zwykły użytkownik
Be chuju are


Wiek: XXI
Dołączył: 21 Wrz 2013
Posty: 3088
Skąd: Nienack, Masaczustets

Medale: 6 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-12, 22:26   

klasyk
_________________

Moje myśli to jebni❤cie.🛀
 
 
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 27
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12388
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-20, 17:23   

>bądź mną
>anon lvl 6
>miej przejebane w życiu od początku
>tate jakiś dziwny
>ponoć go loszka kiedyś zdradziła i się nie pozbierał
>ale chuj wie jesteś dzieckiem i masz to w dupie
>i tak wyjechał
>miło z jego strony
>zbiera hajs na auto
>brum_brum.mp3
>mame trochę lepsza
>wzięła cię na wakacje nad morze
>tylko mówi że jej źle
>to po chuj wybrała morze, góry też lubisz
>czasem wpada do was wieczorem jakiś wujek
>nawet spoko koleś
>pewnej nocy się budzisz
>coś słyszysz
>mame jęczy za ścianą
>myślisz 'o chuj chodzi'
>okazało się że miałeś rację
>sytuacja się powtarza
>często
>mame za każdym razem jest głośniej
>i krzyczy dziwne rzeczy
>jebana kurwa chyba testuje twoją wytrzymałość
>ale ty się nie poddasz
>chociaż psycha mówi że najwyższy czas
>mame i wujek chleją jak wielbłądy wodę w oazie
>tylko nie wodę
>i nie są wielbłądami
>chuj z wielbłądami i wodą
>wujek nagle znika
>przynajmniej możesz spać
>ale "co się usłyszało tego się nie odsłyszy"
>mijają lata
>słyszysz w radiu piosenkę
>jolka jolka pamiętasz lato ze snów
>o kurwa mame
>nie wiesz czy pamięta
>ty za to tak
>za dobrze
>buk nie wyprostował snów
>jebane drzewo
_________________
 
 
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 23576
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-22, 01:08   

Sandra napisał/a:
Kiedyś w pracy zorganizowali bal przebierańców. Szef powiedział, że obecność obowiązkowa inaczej premii nie będzie. Sto złoty super premia kurwo. Każdy się zadeklarował, że przyjdzie, bo 100 zł to będą mieli na gaz do samochodu to też musiałem iść żeby nie wyjść na ostatniego przegrywa. Pojechałem od razu po pracy do wypożyczalni strojów żeby wybrać najlepszy zanim inni się obudzą a mi zostanie tylko myszka miki. Wbijam: Panie daj pan jakieś przebranie dla mnie. Muszkieter może być? Spoko biorę. Wziąłem i wyszedłem. Przez tydzień w pracy temat numer jeden, kto, za co się przebierze. Normalnie jak w podstawówce. Dziewczyny oczywiście króliczki playboya, jedna gruba powiedziała, że też chyba za to się przebierze, ale szybko dostała ripostę żeby się przebrała za komodę. Poryczała się i wzięła L4 na dwa tygodnie. Faceci oczywiście batmany, spajdermeny, kowboje itd. Nadszedł w końcu ten dzień, wbijam na party, heheszki, gruba jednak przyszła przebrana za Marilyn Monroł. Siedzimy sobie pijemy, nawet jedna blondynka przebrana za dee dee z dextera mnie pochwaliła za fajny stój muszkietera. Było lepiej niż się spodziewałem. Jednak cały czas miałem na oku jedną taką, co siedziała i piła soczek, taka 8/10. Pytałem się, kto to jest, ale nikt jej nie znał. Szefo powiedział, że to z góry kogoś przysłali. Alkohol szumiał już w głowie zdobyłem się na odwagę i podbijam.
- Siema Anon jestem a ty?
- Hehehe miło mi, Ewa
Jakoś poszło. Jeden drink, drugi. Nagle znaleźliśmy się na parkiecie. Tańczymy w najlepsze. Nawet nie wiedziałem, że umiem tak dobrze tańczyć. Jeden kawałek za drugim, wolne szybkie i nagle drzwi od sali otwierają się z hukiem. Muzyka milknie a tam unosi się charakterystyczne
MÓJ PRZYJACIELU!
Każdy wtf, o co chodzi.
ŻONY NIE DAŁEM!
Patrzę na drzwi a tam pojawia się Krawczyk w takim stroju jak ja. Ewka cała czerwona na twarzy mówi pod nosem
- Sorry Anon.
Wtedy dotarło do mnie że całą imprezę bawiłem się z Ewą Krawczyk.
ŻONĘ WZIĄŁEŚ SOBIE SAM!
Krawczyk wściekły wbiega na sale w stroju muszkietera z wyciągniętą szpadą prosto na mnie. Niewiele myśląc wyciągnąłem swoją i zaczynamy walczyć. Szybko zrobiło się kółeczko. Walczymy jednocześnie próbując mu wytłumaczyć, że to nie tak jak myśli
- Panie Krawczyk, ale ja nie wiedziałem, że to Pana Ewka
A ten nic, walczy dalej. Pchnięcia, zamachy, uniki. Zacząłem się wycofywać bo życie mi miłe. Czuje coś wielkiego za sobą, wyłożyłem się jak długi potykając się o psa Krawczyka który sprytnie stanął pod nogami. Krzyczę z rozpaczą:
- Poddaje się. Niech mnie Pan nie zabija
Krawczyk spojrzał na mnie i odpowiada:
Zatańczysz ze mną jeszcze raz,
Ostatni raz,
Nim skończy się ten bal.
Podał mi rękę. Wstałem. Krzyknął muzyka i zatańczyłem z Krawczykiem. Był to najlepszy taniec w życiu. Po wszystkim wziął Ewkę na ręce i wyszedł dumnie ze sali.



Czytałem to już kilka razy, ale zawsze bawi tak samo :) :git:
_________________
 
 
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 27
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12388
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-24, 19:23   

_________________
 
 
widzu 
Junior Admin
To co wpiszesz, będzie pod twoim nickiem.


Wiek: 2 k
Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 22221
Skąd: Village killed by planks

Medale: 14 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-26, 00:30   

Muszę Wam powiedzieć, że najlepszą rzeczą na świecie jest wędkarstwo. Serio. Nie ma piękniejszego uczucia, niż kiedy wyciągasz spławik z wody, a tam na haczyku dwumetrowy okoń.
Coś wspaniałego. Niestety moja żona i syn się nie znają, i nie podzielają mojej pasji. Cały czas narzekają na moje wyprawy, ale oczywiście złowione okazy chętnie zjadają.
Jakby tego było mało, średnio raz w miesiącu ktoś musi mi sprzęt powywracać, żyłkę zerwać czy w haczyk wdepnąć.
Oczów nie mają żeby patrzeć gdzie łażą? A oczywiście do mnie z pretensjami, że znowu na SOR trzeba jechać.
Aby być dobrym wędkarzem, należy regularnie czytywać wszystkie miesięczniki poświęcone tej tematyce. Niestety, to nie wystarcza.
Gazet jest może siedem tytułów, dodatkowo rzadko kiedy można znaleźć wszystkie w jednym kiosku, więc trzeba jeździć po całym mieście i pytać, czy jeszcze mają.
Na szczęście mój syn nauczył mnie obsługiwać internet (w końcu do czegoś przydało się to jego siedzenie godzinami przed monitorem), więc teraz mogę w każdym momencie wyszukać potrzebną mi informację w google.
W internecie są też fora dyskusyjne, gdzie można popytać innych internautów o porady dotyczące sprzętu, metod i miejsc, bądź pochwalić się złowionymi okazami.
Z drugiej strony, siedzi tam wiele niedoświadczonych wędkarzy, próbujących pouczać rybnych weteranów, wykazując się przy tym okropną niewiedzą.
Jest też taki jeden, wyjątkowo denerwujący młodzieniec, który pod każdym moim wpisem pisze takie rzeczy, że aż wstyd cytować.
Na ostatnie święta kupiłem sobie wspaniały ponton. Mówię Wam, niesamowita sprawa. Jako że sezon nie był na ryby, postanowiłem go przetestować w dużym pokoju.
Przypomniałem sobie wtedy czasy dzieciństwa, kiedy mój dziadek zabierał mnie na wspólne wędkowanie. Siedzieliśmy w jego starej, drewnianej łódce na środku jeziora i łowiliśmy.
Ach, jakie to były piękne ryby, szczupaki, okonie i karpie! Ach te karpie… Aż mi się łezka w oku zakręciła, jak tak siedziałem w tym pontonie.
Innym razem postanowiłem, w ramach prezentu urodzinowego, zabrać swojego syna na wyprawę. Pojechaliśmy na jedno z najlepszych miejsc jakie znam, małe jeziorko przy lesie, zaraz za miastem.
Piękne miejsce! Świeże, rześkie powietrze, słoneczko świeci, liście z drzew spadają. Zaraz sprzęt rozstawiliśmy, przynęty na haczyki, spławiki do wody, i czekamy.
Syn jeszcze niewprawiony, niecierpliwy, wiercił się co chwila i ryby płoszył. Pouczyłem go więc jak ma się zachowywać. Nie było łatwo, ale w końcu się skupił, taki był na te ryby napalony.
Nawet nie wiecie jak dumny byłem, gdy widziałem jak się cieszy. Mówię Wam, idzie w ślady ojca.
Na wyprawy jeżdżę z kolegą Mirkiem. Kiedyś naszym towarzyszem był też pewien Zbyszek. To był dopiero agent.
Gruby, wąs jak gwiazda niemieckiego porno z lat ’50, i zawsze w tej swojej zielonej kamizelce. Pewnego razu odwiedził mnie na moje imieniny.
Troszkę sobie popiliśmy, ale Zbysiu chyba przesadził, bo jak rozmawialiśmy o sumach i szczupakach, to go poniosło, i agresywny się zrobił.
Zaczął wykrzykiwać, jakie to sumy nie są wspaniałe, niesamowite. Aż żeśmy się na podłodze pobili. Przyznam, mnie też troszkę poniosło, ale co tu robić, jak ktoś takie głupoty wygaduje, i jeszcze obraża.
Po tej sytuacji już więcej do mnie nie zadzwonił, nie odezwał się, nic. Taki zatwardziały. Jakiś rok później dowiedziałem się, że zmarł.
Trochę szkoda gościa, a skoro aż tak się obraził po naszej ostatniej rozmowie, to co ja będę mu na pogrzeb jechał.
Jednak, jak to w życiu bywa, nie wszystko jest kolorowe. Mam tu na myśli PZW, czyli Polski Związek Wędkarski. To co oni wyprawiają, to głowa mała!
Tyle afer, przekrętów, szkodliwej działalności, przecież od razu widać, że oni chcą zniszczyć piękną kulturę łowienia ryb w Polsce. Najgorsze jest to, że o tym się wcale nie mówi. Nic.
W tej telewizji to cały czas jakieś trzęsienia ziemi gdzieś na końcu świata, wybory prezydenckie na drugim, a o ważnych sprawach, co się tutaj u nas dzieje, co nas dotyczy, to nic nie powiedzą.
Politycy i media kryją PZW, bo jest im na rękę niszczenie ludziom pasji, dzięki temu łatwiej jest nami sterować. W mojej okolicy szefem koła PZW jest Adam.
Ten to dopiero jest agent.
On jest tak naprawdę odpowiedzialny za wszystko co u nich się dzieje. Próbowałem go na przeróżne sposoby powstrzymać, jednak stoi za nim potężna siła.
Kiedyś poszedłem na jedno spotkanie wędkarskie, gdzie ten Adam występował. Tam to dopiero się działo. Widziałem, jak ludzi mami, jak ich oszukuje, specjalnie wciska kity, żeby im ryby nie brały.
Próbowałem się temu przeciwstawić, ale zaraz do mnie doskoczyli jacyś ciemno ubrani panowie, i wyrzucili z sali. Sami więc widzicie, jak oni działają. To jest poważna sprawa.
Oczywiście po tej akcji się nie poddałem, oj nie. Aby uniknąć wpadki i trafić do większej liczby odbiorców, postanowiłem przenieść swoją walkę do internetu.
Na forach wędkarskich zacząłem ujawniać wszystkie znane mi tajemnice Adama, udowadniające jego powiązania z władzami PRL.
Chyba się przestraszyli, bo zaangażowali hakerów, którzy mnie namierzyli. Adam pozwał mnie do sądu. Myślicie, że coś się zmieniło? Że ktoś mi uwierzył?
Oczywiście, że nie, sądy też są zaangażowane w spisek, a jakby tego było mało, musiałem zapłacić temu szkodnikowi 2000 zł. Tak, dwa tysiące! To jest dopiero tupet!
Wiedział, że nic mu nie mogę zrobić, i jeszcze kasę wyciągną! Ile ja bym mógł za to przynęt kupić! Ile wędek!
W zeszłym roku stwierdziłem, że muszę kupić sobie łódkę, by wypływać na środek jeziora, i stamtąd łowić. Tam to dopiero biorą!
Niestety, ceny były zdecydowanie nie na moją kieszeń, a i gdzie trzymać by jej nie było. Skrzyknąłem się więc z innymi wędkarzami z okolicy, i razem zrzuciliśmy się na dużą, ładną łódkę.
Plan był prosty: zrzucamy się po równo i jeździmy łowić razem. Bardzo byłem dumny, że na taki pomysł wpadłem, tak mi się udało. O ja naiwny.
Na początku wszystko rzeczywiście bardzo ładnie szło, co weekend bierzemy wędki, łódkę, i lecimy nad wodę. Ryby garnęły się do nas jak nigdy.
Ale pewnego razu się rozchorowałem i nie mogłem jechać. Koledzy wędkarze wykorzystali sytuację, zgarnęli łódkę i nad wodę. Było ich mniej, więc oczywiście łapali jeszcze więcej ryb.
Co więcej, żeby mi na złość zrobić, dzwonili opowiadać ile to już nie złowili. No to tak wygląda nasza koleżeńska umowa. Składamy się po równo, a oni sami jadą. Pięknie.
Jak tylko w niedzielę wrócili, pojechałem pod dom, gdzie jeden z nich na podjeździe trzymał moją łódkę, podczepiłem ją pod samochód, i chodu. Podjechałem pod blok, i zawołałem syna.
Ten w lot złapał, co trzeba robić, doradził mi, że w salonie się nie zmieści i pobiegł po swoją kłódkę do roweru, by przyczepić łódkę do latarni. Mój syn, moja krew.
Wszystko by było dobrze, ale współwłaściciele jakoś mnie wyśledzili, bo zaraz pod dom podjechali i krzyczą, że złodziejem jestem, że to ich łódka. No tak.
To ja wspólny biznes wymyślam, składam się z nimi uczciwie, a oni mnie złodziejem nazywają! Może by mi się udało obronić moją własność, gdyby nie wezwali policji. Co za tchórze.
Widać, że mają układy z PZW. Mnie pobili, syna zmusili do otwarcia kłódki, i odjechali z łódką. Co więcej, założyli na forum specjalny temat, żeby mnie oczerniać!
Na szczęście są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie, którzy mnie bronili i pisali, jak fałszywe są te oskarżenia.
Nadal pod moimi zdjęciami złowionych ryb pojawiają się pochwały od innych doświadczonych wędkarzy. Nawet mój syn mnie docenia. Tak, będzie z niego wędkarz.
_________________
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
 
 
Mańka 
Überszlachta
Misia


Wiek: 100
Dołączyła: 28 Gru 2015
Posty: 6409

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-26, 02:12   

Rzadko która pasta mi się podoba, ale ta jest prima sort:

Właśnie sobie tak rozmyślałem o swoim spierdoleniu i dochodzę do jednego wniosku.

Primo, chyba każdy się zgodzi, że bycie zjebanym bierze się z naszej natury. To zazwyczaj nie przychodzi z czasem, a już po prostu jest. Z drugiej strony, typowy anon nie wydaje się być głupszy czy ograniczony w porównaniu z jakimś wygrywem. Skąd więc potrzeba alienacji oraz introwertyzm? To chyba kwestia tego, że nigdy nie nauczyliśmy się skutecznie oszukiwać samych siebie, co jest niezbędne do socjalizacji.

Pamiętam, że od małego guwniaka zawsze starałem się być fair wobec siebie i innych - jak coś spierdoliłem, to spierdoliłem. Przyznawałem się do tego, choćby w myślach. Wygrywy tak nie mają. Przebojowi, otaczający się wiankiem przyjaciół, brną do przodu, zazwyczaj specjalnie się nad tym nie zastanawiając, a jeśli już, to bardziej usprawiedliwiają się w swoich oczach niż krytykują.

A teraz weźmy polskiego Janusza. Pewnie gdzieś mu świta, że chuja to wszystko warte, a wyprodukowanie bachorów i mieszkanie na blokowisku to nie jest godne życie. Ale nie przyzna się do tego, bo ma to jebane przeświadczenie, że tak powinno być. A chuja tam. Anon przynajmniej się przyzna, że jest spierdolony.

Ja osobiście nie widzę się jako brzuchatego tate, co zapierdala codziennie punkt 7:00 swoim Audi do gównopracy. A w weekend hehe piwko i dawaj Bożena, bo zara skoki na Jedynce. Bohatyrnąłbym tak po kilku latach.

Czasem po prostu odnoszę wrażenie, że wszyscy prowadzimy tak samo gówniane życie, tylko w psychice niektórych zabrakło trybika odpowiedzialnego za maskowanie tego faktu.
_________________
"Czasami konflikty muszą wybuchnąć tylko po to, żebyśmy wszystkiego nie robili sami jak takie osiołki".

"Małe złodziejaszki wieszacie, wielkim - nisko się kłaniacie".
Mikołaj Rej
 
 
Love178 
Loża Szyderców
Jim Pickens


Wiek: Elo
Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 15205
Skąd: Graveyard Restaurant

Medale: 9 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-26, 15:41   

Nie napisał nic odkrywczego though... i coś czuję, że i tak dołączy do grona Januszy, nawet sam nie zauważy kiedy dokładnie to się stało ¯\_(ツ)_/¯
_________________
 
 
widzu 
Junior Admin
To co wpiszesz, będzie pod twoim nickiem.


Wiek: 2 k
Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 22221
Skąd: Village killed by planks

Medale: 14 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-26, 18:51   

W każdej, ale to w każdej branży jak masz coś do zaoferowania to mówisz o tym, promujesz to, chwalisz się tym. Jest jednak branża, która robi wręcz przeciwnie: HR. Nic się nie dowiesz, nic Ci nie powiedzą, a jak zaczniesz prosić o jakiekolwiek informacje to nazwą cię roszczeniowym milenialsem i chuj, pozamiatane.

Rekruterzy są jacyś powaleni, oni są czasem bardziej oderwani od rzeczywistości niż politycy!

Wyobrażacie sobie co by było gdyby HRy robiły oferty supermarketów?

SEREK HOMOGENIZOWANY - cena do uzgodnienia przy kasie, producent: lider na rynku mleczarskim
Mięso WĘDZONE - cena w przedziale 3-20 PLN/kg, typ mięsa do ujawnienia po wysłaniu CV
KETCHUP - produkt międzynarodowego lidera, konkurencyjna cena
PRODUKT UKRYTY - po więcej informacji zapraszamy do kasy

Wyobrażacie sobie jakby rekruter zaczął prowadzić np. nie wiem... komis samochodowy?

Oczywiście nie byłoby na nim szyldu, on nie może zdradzić co tu się robi, ceny byłyby zamazane, marki samochodów poukrywane a opisy samochodowe wyglądałyby następująco:

STARSZY POKONYWACZ DRÓG albo MŁODSZY NINJA JEŹDZIK i oczywiście opis:

Od naszego dostawcy, międzynarodowego lidera na rynku motoryzacyjnym oferujemy POJAZD. Można nim jeździć.

ewentualnie robią super mega hiper "zajawkę" typu

HEJ! Szukasz innowacyjnych metod poruszania się po mieście? Może masz już dość komunikacji miejskiej? Jeśli lubisz panować nad sytuacją i kontrolować swoją drogę do pracy, czujesz, że to ty powinieneś być odpowiedzialny za swój dojazd to mam coś dla Ciebie! Wyślij swoją ofertę kupna POJAZDU na gownohr@chujasiedowiesz.com

Wysyłaliby spam swoim klientom: Cześć, mam dla Ciebie nowy interesujący produkt spożywczy od międzynarodowego producenta, jesteś zainteresowany?

Albo by dzwonili:
- Dzień dobry, dzwonię z gównorekrutacji, mam świetny produkt na sprzedaż, może ma pan pustą lodówkę i chce coś kupić?
- Ale co Pan sprzedaje i za ile?
- Nie mogę udzielić takich informacji na tym etapie sprzedaży, ale proszę mi powiedzieć czego panu brakuje oraz przesłać wyciąg z konta żebym mógł zobaczyć czy pana stać na nasz produkt a opowiem więcej!

Później publikowaliby gównoraporty o rynku nabywcy, że trzeba teraz robić ukłony w stronę kupujących, że może trzeba przemyśleć podawanie cen w ofertach, może wtedy ktoś chciałby u nich kupować. Karyny na Linkedin wstawiałyby wykresy na biznesowych grafikach mówiące, że informacja o tym jaki produkt się sprzedaje tak naprawdę nie wpływa na jego sprzedaż a IBM po tym jak zaczął podawać ceny swoich komputerów ma problem z tym, że przychodzą do nich ludzie którzy nie chcą kupić komputera ale skusiła ich niska cena produktu.

Nie ma chyba bardziej ograniczonego działu w biznesie niż HR, mam wrażenie że oni sami do końca nie wiedzą co robią dlatego co chwila muszą publikować jakieś raporty, analizy, zestawienia, żeby budować to złudzenie że są potrzebni.
_________________
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
 
 
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 23576
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-26, 19:14   

Widzu, dobra i życiowa pasta :]
_________________
 
 
Moris299 
Człowiek-Węgiel
Deus Ex Machinae


Wiek: 299
Dołączyła: 20 Wrz 2013
Posty: 20011
Skąd: Novigrad

Medale: 33 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-27, 19:13   

Żona w zeszłą sobotę wyjechała na wczasy, a mnie dzisiaj na całą noc potrzebna była… dziewczyna. Obtelefonowałem wszystkie moje znajome, ale żadna z nich nie zdradzała ochoty. Co robić? Wybrałem się do najpopularniejszej kawiarni w mieście, gdzie wieczorami przesiadywały ładne dziewczyny.

„Bajka” o tej porze była prawie pełna. Gwar młodzieńczych głosów zagłuszał nawet potężne decybele grającej szafy. Na parkiecie rockandrollowało kilka rozbawionych par. Rozejrzałem się, zaraz wpadła mi w oko samotnie siedząca dziewczyna, której wielkie, marzące oczy wzbudzały zaufanie, a krucze włosy wspaniale kontrastowały z czerwoną, gustownie skrojoną sukienką.

– Czy mogę się dosiąść?

Popatrzyła na mnie niechętnie, ale skinęła głową. Zgarnęła też zaraz parę drobiazgów do torebki, jakby dalszy jej pobyt w kawiarni nie miał większego sensu. Oj, chyba trudno z nią będzie! – pomyślałem nieco zdeprymowany, jako że pora była dość późna. Jeżeli mi z ta dziewczyna nie wyjdzie… to klops!
Postanowiłem tedy bez zwłoki przystąpić do akcji:

– Umówiłem się tutaj z kimś, ale nie przyszedł. A pani?

– Co ja? – obrzuciła mnie niedbałym spojrzeniem.

– Pani też czeka na kogoś?

– Tylko na kelnerkę – odparła ironicznie. – Zaraz zapłacę i będzie miał pan cały stolik do dyspozycji.

Zrobiło mi się nieprzyjemnie, tak nieprzyjemnie, że nawet ryk grającej szafy nie był w stanie zagłuszyć mego zmieszania. Nie od razu też zauważyłem, że od któregoś z sąsiednich stolików oderwał się nabuzowany wińskiem typ i bezceremonialnie zawisł nad naszym stolikiem.

– Zatańczymy?

Dostrzegłem w jej oczach najpierw zdumienie, a potem strach.

– Pani jest ze mną – uniosłem się z krzesła – właśnie idziemy na parkiet.

Ująłem ją delikatnie w łokciu i poprowadziłem w roztańczony tłumek. Nie protestowała, a nawet jakby się bardzo śpieszyła. Ogarnęła nas melodia cha-cha…

– Proszę wybaczyć, że postąpiłem tak bezceremonialnie, ale nie było innego wyjścia.

Spojrzała na mnie z wdzięcznością i dopiero teraz, w tańcu, zaczęła mi się bacznie przyglądać. Nie odsunęła się też, gdy zdobywając się na odwagę, objąłem ją mocniej ramieniem.

– Pan jest bardzo miły – powiedziała. – To ja zachowałam się wobec pana opryskliwie, ale, istotnie, czekałam tu na kogoś, kto uczynił mi duży zawód. Teraz już mi przeszło… – uśmiechnęła się rozkosznie.

W chwilę później, przy lampkach czerwonego wina, gwarzyliśmy jak para zakochanych.

– Wiesz – powiedziała w pewnej chwili – ten podpity typ znowu nas obserwuje. Wyjdźmy stąd bez awantury…

Udaliśmy się do szatni.

– Mam myśl – zacząłem nieśmiało – ale, błagam, nie pomyśl sobie coś złego. Chciałbym cię zabrać do siebie na kolację…

Dziewczyna jakby zesztywniała, a nawet odsunęła się ode mnie.

– Oczywiście – ciągnąłem beztrosko – zrozumiem jeśli odmówisz. – Żadna sprawa. Gdybyś jednak znała moja płytotekę, to ho, ho! Mam całego Beethovena, Bacha, Pendereckiego, a nawet trio jazzowe Wallina…

– Masz Wallina?

– Mam! Nawet ostatnie nagrania: „Strange Brews”, „Easy Money”, „Strike Up The Band”…

– Ale moi rodzice…

– Masz tu telefon. Uprzedź, że wrócisz później.

Zadzwoniła z szatni do domu, że uczy się z jakąś Jolką i wróci późno.

– Wolisz, mamo, żebym zanocowała u Jolki? W porządku, jeśli, oczywiście, nie przerobimy całego materiału…

Teraz ja zesztywniałem. Kłamała jak z nut.

Popędziliśmy do mnie. Byłem szczęśliwy. I ręce mi drżały, kiedy przez dobrą chwilę mocowałem się z zamkiem u drzwi. Ledwie je otworzyłem i już na szyję rzucił mi się mój mały syn.

– Tatusiu, tatusiu, dobrze, że jesteś, bo pani Genowefa musiała dzisiaj wyjść wcześniej…

Dziewczyna stała jak wryta, rozchylając usta w bezmiernym zdumieniu.

– Józiu – powiedziałem czule do syna – ta śliczna pani zgodziła się pozostać na całą noc w naszym mieszkaniu i już nie będziesz się niczego bał.

Mały brzdąc obejrzał dziewczynę od stóp do głów, uśmiechnął się z aprobatą i pociągnął do swojego pokoju. Dała się prowadzić, raczej machinalnie, rzucając w moją stronę bardziej przerażone, aniżeli wściekłe spojrzenia.

– W lodówce jest kolacja, a w moim pokoju cała płytoteka do dyspozycji – zawołałem już z klatki schodowej, po czym zaryglowałem drzwi na dwa spusty i zadowolony, że znalazłem na dzisiejszą noc opiekunkę do dziecka, poleciałem jak na skrzydłach do kumpla, gdzie urządzaliśmy kawalerskie spotkanie z udziałem mrożonych buteleczek wyborowej.
_________________
 
 
widzu 
Junior Admin
To co wpiszesz, będzie pod twoim nickiem.


Wiek: 2 k
Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 22221
Skąd: Village killed by planks

Medale: 14 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-31, 09:06   

Eksperymenty przeprowadza się na studentach, bo jest ich dużo i na szczurach, bo są inteligentne. Ja jako przedstawiciel tej pierwszej grupy byłem ofiarą pewnej szczególnej innowacji dydaktycznej, która w założeniu miała mnie przygotować do odważnego tworzenia nauki.
Jestem studentem fizyki, lvl 20. Miałem dzisiaj egzamin ustny z mechaniki na pewnej renomowanej uczelni Rzeczpospolitej Polskiej. Wszedłem do sali nieśmiało trzymając w dłoniach indeks. Wykładowca powitał mnie, a następnie kazał mi ubrać białą perukę oraz przykleić sobie sztucznego wąsa. Sam zaś nałożył na głowę siedemnastowieczną perukę, po czym wyjebał mi gonga w ryj i krzyknął "ty chuju czas jest bezwzględny". W mig zrozumiałem, co mnie czeka. Moje przebranie miało mnie upodobnić do wielkiego fizyka Alberta Einsteina, zaś moim oponentem był sam Isaac Newton, który swoim szkalowaniem koncepcji względności czasu zatrzymał rozwój fizyki na 200 lat. Począłem wyprowadzać transformację Lorentza przy tablicy, podczas gdy profesor kopał mnie i próbował wyrwać mi kredę z dłoni. W momencie gdy chciał złapać mnie za wąsa zirytowałem się i krzyknąłem, że jego teoria grawitacji ssie, powaliłem go na ziemię i napisałem mu na czole równanie Einsteina. Profesor był pełny podziwu dla moich umiejętności bronienia prawd fizycznych i z radością wpisał mi 5+. Kiedy wychodziłem zerknąłem, jak idzie drugiemu studentowi, który miał minutę, żeby jako Galileusz uzasadnić model heliocentryczny jednocześnie uwalniając się z płonącego stosu. Dostał 4, bo chociaż poprawnie opisał całą teorię, to miał lekkie poparzenia trzeciego stopnia.
_________________
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
 
 
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 23576
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-31, 12:58   

Widzu, genialna pasta :) :git:
_________________
 
 
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 27
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12388
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-31, 13:08   

Wyobrażacie sobie co muszą mieć w głowach tacy studenci prawa na pierwszym czy drugim roku kiedy naoglądają się #suits ?

Widzą siebie na szczycie złota 44 w #warszawa czy Skytower we #wroclaw.
Garniak za 10 patyków i sikor za drugie tyle.
Rano golf z Solorzem, później szybka sprawa w sądzie i na błotną kąpiel.
Po południu obwarzanek w budce przy biurowcu, a potem spotkanie z wściekłym Sobiesławem Zasadą:
- Zwolnię cię jeśli czegoś nie wymyślisz, zapracuj na pieniądze, które ci płace.
- Zwolnić to ja mogę ciebie, może teraz ty udowodnisz, że możesz być moim klientem, to ja tu rozdaje karty.

Gabinet pełny winyli, na parapetach piłki z podpisami Lewego, Dudka i Boruca,
z głośników gramofonu leci Krzysztof Krawczyk.

Na stole czekają już bilety na strefę VIP Legia-Widzew, oczywiście obok Kwaśniewskiego, załatwione przez
ładną i wszechwiedzącą sekretarkę Ewelinke.

Przegrywasz? Ktoś przystawia ci broń do skroni? Masz 146 wyjść z tej sytuacji.

Wieczorem kolacja w Mariocie gdzie oczarowujesz swoją partnerkę cytatami z filmów Kieślowskiego.

A potem okazuje się, że konczysz w jakiejs podrzędnej kancelarii udzielając porad Grażynie i jej konkubentowi.
_________________
 
 
Davos 
Überszlachta
Freeeedooooom!


Wiek: Tak
Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 23576
Skąd: Litwini wracają?

Medale: 10 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-31, 23:21   

^

#potwierdzoneinfo


Swoją drogą był u mnie na 1 roku typ, który na każde zajęcia przychodził w garniturze i pod krawatem, nosił skórzaną teczkę, a w przerwach czytał Gazetę Prawną.
Na 2 roku już go nie było :PP
_________________
 
 
ChodnikowyWilk 
Junior Admin
Nie taki jak kiedyś


Wiek: 28
Dołączył: 21 Wrz 2013
Posty: 13542
Skąd: Kraków

Medale: 12 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-31, 23:23   

:haha:
 
 
Lilith 
Überszlachta
Battle Angel


Wiek: 27
Dołączyła: 28 Wrz 2015
Posty: 12388
Skąd: Spod kołderki

Medale: 25 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-31, 23:28   

Davos, u mnie też taki był. Łaził z teczką i w garniaku, mawiał, że wstąpi do młodzieżówki PiSu. No i tak samo, na drugim roku też już go nie było :D
_________________
 
 
widzu 
Junior Admin
To co wpiszesz, będzie pod twoim nickiem.


Wiek: 2 k
Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 22221
Skąd: Village killed by planks

Medale: 14 (Więcej...)

Wysłany: 2018-01-31, 23:55   

BEZPIECZNIK TOPIKOWY:
Ten mały piździelec to niedoceniany bohater każdej instalacji elektrycznej. Ratuje dupę każdego pierdolonego gówna podłączonego do gniazdka albo wkręconego w klosz przed niedojebaniem mózgowym jego właściciela. Często zdarza się że jakiś pawian wpadnie na genialny pomysł: „Czemu by nie podłączyć wszystkich urządzeń w domu do jednego gniazdka. W końcu po co są kurwa listwy rozdzielające?”. Niestety nie ma chuja, żeby zazwyczaj chujowo dobrane przewody nie dostały wtedy po piździe. Wszystkie te gówna razem wzięte zasysają tyle prądu, że przepierdolić tyle amperów przez przewód to jak próbować przecisnąć chuja przez słomkę. Wtedy do akcji wkracza nasz mały kamikadze. Sam jeden, niczym Sasha Grey, przyjmuje cały strzał na mordę. Niby to tylko kawałek pierdolonego drutu zasypany piaskiem i wpierdolony w ceramiczną obudowę, ale kurwa, ten skurwysyn poświęca swoje życie, więc należy mu się szacunek do chuja.

_________________
Tekst podpisu:
Podpis - dozwolona ilość znaków: 3000
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Czy wiesz, że...

Strona wygenerowana w 0.184 sekundy. Zapytań do SQL: 31