To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Mistrzowie.org Forum Oficjalne
forum zrzeszające użytkowników serwisu mistrzowie.org

Wojtek - MOje oceny

brzozik70043704352251515 - 2014-02-01, 21:15

Ja tez w gm chodzilem na wszystkie wfy, obecnosc obowiazkowa, pozniej w technikum sobie odpuscilem poniewaz na wf przychodzilo max 5 osob :(

a na swoja 100dniowke tez poszedlem sam, moja towarzyszka mnie wystrzelila, postawilem jej ultimatum, jak zgoli wasa to z nia pojde, nie zgolila :(

AnswersMaster - 2014-02-01, 22:48

Ja tez nie rozumiem jak można mieć słabą ocenę z WF, chyba tylko dlatego, że się nie ćwiczy. Największe ofermy jak się starały, zawsze ćwiczyły, nosiły strój, to za starania poniżej czwórki nie schodzili.
Davos - 2014-02-01, 22:48

Jankiel K.85 napisał/a:
Co wy kurna macie z tym wuefem, że tak się migacie od niego? W liceum nie opuściłem żadnej lekcji w-f przez trzy i pół roku. W II, III i IV klasie w ogóle nie chorowałem, w I tylko w pierwszym semestrze. . często chodziłem na wagary ale i tak zawsze przychodziłem na WF. Gość wpisywał obecności w swoim zeszyciku, nie w głównym dzienniku (a o librusach elektronicznych to nikt nawet nie pomyślał jeszcze) więc wyglądało jakby mnie nie było cały dzień. Kiedyś przez 5 tygodni nie pojawiłem się w szkole ani razu a na WF wszystkich byłem. Dopiero w połowie IV klasy zwiałem z dwóch wuefów bo zamiast normalnych zajęć była nauka poloneza na studniówkę. A ja poloneza na studniówce nie tańczyłem i poszedłem na nią sam. To po kiego miałem siedzieć i się gapić na podrygi innych? No ale to był taki wyjątek.

A tu ciągle słyszę, że teraz wszyscy siedzą na zwolnieniach, sabotują brakiem stroju, migają się, zwiewają... dla mnie niepojęte.

Może to kwestia wuefisty? Moja klasa miała 27 letniego (czyli jak byłem w 4 klasie miał 31 lat) ziomka z Huty co mieszkał 2 osiedla dalej, woził się subaru tuningowanym na wrc a na naszą studniówkę przyszedł z wystrzałową du.pą młodszą od nas ("grono nauczycielskie płci żeńskiej i starej chciało go wzrokiem pożreć!). Uwielbiał kosza i nogę i zawsze grywał z nami. Więc było git.


Też nie rozumiem tego niechodzenia na wf, teraz to jest właściwie plaga, kiedyś takie sytuacje zdarzały się sporadycznie. Ja sam nie chodziłem na wf tylko jak byłem chory, a w pozostałych sytuacjach zawsze starałem się ćwiczyć. Chociaż trzeba przyznać, że też miałem szczęście do fajnych wuefistów, zarówno pierwszy z podstawówki i gimnazjum jak i drugi z liceum to byli młodzi fajni goście, z którymi można było pożartować i pograć.

Barbra - 2014-02-01, 23:20

brzozik70043704352251515 napisał/a:
a na swoja 100dniowke tez poszedlem sam, moja towarzyszka mnie wystrzelila, postawilem jej ultimatum, jak zgoli wasa to z nia pojde, nie zgolila :(


hahahahahahahahahaha < 3

JankielKindybalista85 - 2014-02-01, 23:30

Moris299 napisał/a:
Kiedyś były 4 klasy liceum? :roll:


Nooooo. I 8 klas podstawówki. A wiesz, czego nie było? Głupiego gimnazjum. Na całe szczęście!

I widzę, że w kwestii w-f stara gwardia z dwójką z przodu jest zdziwiona jak można nie ćwiczyć, zwiewać, zlewać i nie lubić tego przedmiotu. A nastolatki się chwalą ile to razy "brak stroju" dostali...

W którym miejscu ten świat zaczął się staczać? Ja obstawiam 1 stycznia 2001 roku. B)

Davos - 2014-02-01, 23:49

Brzozik, umówiłeś się na studniówkę z Latynoską? W końcu o Latynosach mówi się, że noszą wąsy, bo chcą być podobni do swoich matek ;)

Jankiel K.85 napisał/a:
Ja tez nie rozumiem jak można mieć słabą ocenę z WF, chyba tylko dlatego, że się nie ćwiczy. Największe ofermy jak się starały, zawsze ćwiczyły, nosiły strój, to za starania poniżej czwórki nie schodzili.


No właśnie, ja też nie przypominam sobie przypadku, żeby u nas ktoś miał 2 albo 3 z wf. Owszem, na lekcjach zdarzały się 1, jak ktoś na przykład nie potrafił wykonać jakiegoś ćwiczenia i w ogóle do niego nie podchodził, ale potem i tak na koniec roku wyciągnął ocenę chociaż na te 4.

Jankiel K.85 napisał/a:

W którym miejscu ten świat zaczął się staczać? Ja obstawiam 1 stycznia 2001 roku. B)


Albo 1 stycznia 2000 roku, w efekcie działania "pluskwy millenijnej" :P A tak serio, to chyba kilka lat później, wraz z dynamicznym rozwojem dostępu do netu w Polsce i lawinowo pojawiającymi się portalami społecznościowymi, blogami, śmiesznymi stronami typu mistrzowie i milionem innych aplikacji, które spowodowały, że dziś większość młodych woli spędzać czas w necie niż na boisku czy sali gimnastycznej.

JankielKindybalista85 - 2014-02-01, 23:51

Nom. Dlatego ja duchowo zostałem w latach dziewięćdziesiątych i im jestem starszy fizycznie tym mniej mi się mentalnie śpieszy do XXI wieku! :-D
AnswersMaster - 2014-02-01, 23:55

Jankiel K.85 napisał/a:
jest zdziwiona jak można nie ćwiczyć, zwiewać, zlewać i nie lubić tego przedmiotu

Co do lubienia, to ja go akurat nigdy nie lubiłem, 90% zajęć to była piłka nożna, której jak już wiele razy wspominałem nie cierpiałem i byłem w niej największą ofermą wybieranym jako ostatni i bieganie, tego nie lubiłem zaraz po tym. Resztę część zajęć lubiłem, szczególnie jak miało być coś na ocenę, bo wiedziałem ,że wtedy nie będzie gry w nogę, no i jak miał być aerobik czy siłownia, ale rzadko były te inne rzeczy, więc ogólnie WF nigdy nie lubiłem, ćwiczyłem z musu, żeby nie mieć złej oceny na koniec, nie lubiłem ,ale ćwiczyłem, więc 5 było.

JankielKindybalista85 - 2014-02-02, 00:08

Ale nie lubiłeś głownie dlatego bo jesteś w dość niewielkiej mniejszości facetów, którzy nie znoszą nogi. A gra się w nią tyle na wuefach bo większość chłopaków ją uwielbia. Więc nie tyle nie lubiłeś wf co piłki nożnej i dopiero to rzutowało na stosunek do całego przedmiotu. To, że nie lubi się kwasów bo ma się zasady nie znaczy, że nie lubi się całej chemii! :D

Ja tak miałem z siatkówką. Nie lubię siatkówki. Nie lubię i nie umiem w nią grać i nie lubię jej oglądać. Nogę i Kosza uwielbiam po równo - oglądać i grać a w obie te gry byłem trochę powyżej szkolnej przeciętnej. Biegać też nie lubiłem. Siłka, rzuty - to było to! Ale żadnego durnego biegania. Nie jestem kurna Forrest Gump, żeby biegać jeśli w okolicy nie ma piłki! ;)

W każdym razie nie cierpiałeś nogi ale przynajmniej ćwiczyłeś, grałes w nią jednak jak mogłeś i się nie migałeś, jak dzisiejsza złota młodzież, więc :piwo: dla Pana, Panie AM.

AnswersMaster - 2014-02-02, 00:15

No to racja, przez nogę nie lubiłem WF, bo u mnie WF to była noga. Lepiej wf mają rozwiązane w...za granicą (nie wiem gdzie, nie chce strzelać), że każdy robi to co chce, albo idzie do nogi, albo do siaty, albo na aerobik, itd.
Adijos - 2014-02-02, 10:15

Jankiel K.85 napisał/a:
jak dzisiejsza złota młodzież

Ja ćwiczę. I w-f lubię. Weź mnie nie denerwuj. >:<

Davos - 2014-02-02, 15:21

Adijos, bardzo dobrze, że lubisz wf i na niego chodzisz, ale my pisaliśmy o pewnej tendencji unikania wfu, o której wszędzie trąbią i którą nawet niektórzy z jeszcze uczących się potwierdzali na tym forum. Dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy chodzą na wf, źle że tak wielu uczniów go unika. Jeszcze kilkanaście lat temu należało to do rzadkości.
JankielKindybalista85 - 2014-02-02, 15:30

Bo dawniej swego rodzaju pozycję w szkole budowało się na osiągnięciach sportowych i sprawności na w-f w stopniu porównywalnym do dzisiejszego znaczenia swagu grzyweczki, czapeczki i ajfonka.

Adijos, żeby nie było że Cię posądzam o posiadanie smartfona! Co to, to nie! B)

Barbra - 2014-02-02, 21:54

Jankiel K.85 napisał/a:
Bo dawniej swego rodzaju pozycję w szkole budowało się na osiągnięciach sportowych i sprawności na w-f w stopniu porównywalnym do dzisiejszego znaczenia swagu grzyweczki, czapeczki i ajfonka.


u mnie w szkole też tak trochę było, a że jestem łamagą to właśnie miałam przez to problem... ogólnie nie jest tak że byłam nielubiana ale dochodziło do różnych nieprzyjemnych sytuacji gdy zawsze byłam ostatnia wybierana do drużyny albo wszyscy robili wszystko żeby mnie nie mieć w drużynie i to są takie pierdoły ale dla 13,14-latki to było smutne i przez to miałam zawsze wielkie kompleksy przed wfem i w ogóle :( właszcza że te "najfajniejsze dziewczyny" to zawsze były te które chodziły na jakieś sksy z siatkówki. ja lubię różne sporty ale nie takie wfowe :D łyżwy, balet, narty, rower, w wakacje noga z młodszymi kolegami, byłam całkiem aktywnym dzieckiem ale nigdy nie nauczyłam się serwować na tyle mocno żeby piłka przeleciała przez tę głupią siatkę :D jedyny sport zespołowy który wychodził mi całkiem nieźle to piłka nożna w którą na wfie miałam okazję grać raz w roku. no i jeszcze trafiałam na chorych umysłowo nauczycieli, np. nasza wfistka w liceum (na szczęście miała nas tylko przez rok) jedyne co uznawała to BIEGANIE. ciągle tylko BIEGAŁYŚMY, jak koń rafał do porzygu. a jej ulubioną rozrywką było wyciąganie nas na półtorejgodzinną przebieżkę o 8 rano, wzdłuż wisły, po której wracałyśmy na 8 innych lekcji, najczęściej prosto na sprawdzian z biologii, bajka < 3 a potem się dziwili że frekwencja na każdym wfie to średnio 5 osób. i co roku przychodziłam na pierwszy wf z bardzo dobrym nastawieniem, które po jakichś dwóch zajęciach zmieniało się w obrzydzenie. także tego :(

AnswersMaster - 2014-02-02, 23:28

Barbra napisał/a:
ale nigdy nie nauczyłam się serwować na tyle mocno żeby piłka przeleciała przez tę głupią siatkę

jakbyś jeszcze miała kiedyś mieć okazję, to spróbuj z ściśniętej w piąstkę ręki, a nie z otwartej, możesz też spróbować nadgarstkiem.

Barbra - 2014-02-02, 23:35

AnswersMaster napisał/a:
Barbra napisał/a:
ale nigdy nie nauczyłam się serwować na tyle mocno żeby piłka przeleciała przez tę głupią siatkę

jakbyś jeszcze miała kiedyś mieć okazję, to spróbuj z ściśniętej w piąstkę ręki, a nie z otwartej, możesz też spróbować nadgarstkiem.


no tak zawsze robiłam, tylko tak miałam jakiekolwiek szanse, ja w ogóle nie wiem jak to jest fizycznie możliwe żeby normalną otwartą dłonią to zrobić :D wfiści i znajomi uczą mnie tego od parunastu lat a ja jestem chyba niewyuczalna jeśli o to chodzi :D

mogę się tłumaczyć tym że jestem bardziej artystką, nie mogę ryzykować uszkodzenia nadgarstków bo jak wtedy będą malować i grać na pianinie :( nigdy tego nie zrozumieją :(

AnswersMaster - 2014-02-02, 23:41

No to została mi tylko jedna rada, którą już może wypełniłaś, ale że jesteś artystką, to jeszcze nie jestem do końca przekonany, mianowicie nie zapuszczaj paznokci i zdejmuj tipsy jak masz grać w siatę.
Barbra - 2014-02-03, 00:04

nie mam tipsów i rzadko udaje mi się zapuścić paznokcie więc to też nie to

poza tym nie da się grać na pianinie jak się ma zbyt długie paznokcie, to powinno do razu rozjaśnić sytuację :>

AnswersMaster - 2014-02-03, 00:31

a to nie wiedziałem, ze grasz, propsy, też zawsze chciałem, ale nie mam, dobra już nie offtopuję
JankielKindybalista85 - 2014-02-03, 11:37

AnswersMaster napisał/a:
też zawsze chciałem, ale nie mam


Ale tipsów, czy pianina? B) Dobra, też już nie offtopuję.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group