To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Mistrzowie.org Forum Oficjalne
forum zrzeszające użytkowników serwisu mistrzowie.org

Zapytaj usera - Zapytaj Love

Moris299 - 2020-04-23, 00:49

160ft
320lb

musi być poprawny format

macbed - 2020-04-23, 00:50

czaję, dzięki

[ Dodano: 2020-04-23, 00:50 ]
Lowe co o tym myślisz

Moris299 - 2020-04-23, 00:51

może być też tak zapisane:

350 feet
350 pound

ale musi być po angielsku najwidoczniej

Całkiem_Dobry_Chłop - 2020-04-23, 06:36

Chyba za bardzo wam to ułatwiłem....
Lilith - 2020-04-24, 10:15

Jak ludzie reagują widząc Cię w przestrzeni publicznej? Nie są jakoś zaskoczeni mijając Europejkę na ulicy?
Love178 - 2020-04-24, 10:41

Lilith napisał/a:
Jak ludzie reagują widząc Cię w przestrzeni publicznej? Nie są jakoś zaskoczeni mijając Europejkę na ulicy?

Wydaje mi się, że trochę trudno jest nam zdać sobie sprawę jak bardzo jesteśmy niezauważalni na ulicy :P Wątpię żeby nawet 95% osób mijając mnie zauważało, że jestem obcokrajowcem, choć słyszałam nieraz, że w Polsce ludzie bardzo się na siebie patrzą i możemy miec z tego powodu inną perspektywę. Tutaj naprawdę ludzie idąc w tłumie nie oglądają się na innych, ale wydaje mi się, że to jest trochę bardziej światowa norma. Jedyne zaskoczenia zdarzały się jak się pojawiały sytuacje, gdzie ktoś musiał się do mnie odezwać, wtedy zawsze słyszę z boku lub zza pleców skierowane do mnie "przepraszam... o, pani nie jest Japonką"

Muszę też napomknąć, że jestem w regionie Kanto, gdzie Europejek się przeszło miliony, więc absolutnie nie ma mowy aby ktoś nie był przyzwyczajony. Jakby ktoś się zdziwił na mój widok, to ja bym się chyba zdziwiła jeszcze bardziej. Za to jak spotkałam dziadków Staszka w Nagasaki, to powiedzieli mi, że pierwszy raz w życiu rozmawiają z obcokrajowcem i to też mnie zdziwiło, bo mają prawie po 90 lat, ale z drugiej strony jedyni obcokrajowcy w ich stronach to Amerykanie, a ci się języków nie uczą :P Właściwie to obawa wzięcia za Amerykankę jest beznadziejna, Europa jest przynajmniej ciekawa, bo zawsze można fajnie porozmawiać, bo ludzie się interesują, Amerykanie nie dość, że przyjeżdżają głównie robić hałas, to jeszcze przyjeżdża ich bardzo dużo, więc jak się idzie ulicą to toważyszy taki dyskomfort, że można zostac wziętą za osobę stamtąd, nawet jeśli się nic nie robi, po prostu reputacja nie ta. I w sumie to wszyscy Europejczycy podzielają ten dyskomfort i się nim dzielą w rozmowach. Każdy ma historię napotkania głośnej grupy Amerykanów, od której się uciekło, bo się wyglądało tak jak oni, więc się nie chciało zostać z nimi skojarzonym. Ja też.

krojechleb - 2020-04-24, 13:45

To ja mam inne pytanie odnośnie Japonii. Czytałem książkę o Yakuzie i tam było napisane że Japończycy to tacy nazwałbym ich rasiści. Oczywiście to nie była książka z 2020 roku tylko starsza i było w niej że już się to powoli zmienia. Z tym rasizmem chodzi mi o to że jak jakaś kobieta z Europy na przykład padła ofiarom handlu ludźmi i zamiast wylądować w pracy normalnej i z wizą to kończyła w burdelu jako prostytutka i traciła dokumenty i jak udało jej się uciec i zgłosić na policję to było takie meh to nie nasza dojebać jej karę za nielegalny pobyt. Koniec śledztwa. I że podobno Japończycy tacy są ogólnie a czy wszyscy to pewnie nie. I pytanie czy rzeczywiście tak jest czy już się pozmieniało?
Love178 - 2020-04-24, 14:37

Japońskie społeczeństwo bardzo dynamicznie się zmienia, na przykład jeszcze kilka lat temu mieli opinię bardzo homofobicznych, a jak przyjechałam, to widziałam mnóstwo oznak, że przyjazne nastawienie względem środowiska LGBT+ bardzo się rozprzestrzeniło wśród osób z każdej grupy wiekowej.


Zasadnicze pytanie jakie mnie tutaj nachodzi, to czy Japonka byłaby potraktowana jakoś szczególnie inaczej? Na całym świecie ofiary handlu ludzi, gdy uciekną i dostaną się na policję, są zwracane z powrotem oprawcom, bo albo policja nie chce z nimi zadzierać, albo mają z nimi nawet układy. Jakoś nie widzę żeby w takiej sytuacji np. Meksykanka w USA czy Ukrainka w Polsce spotkała się ze szczególnie innym traktowaniem, oglądałam kiedyś dokument o tym, że dokładnie w ten sposób były traktowane Afrykanki, które uciekły z burdeli w krajach arabskich. To jest dużo głębszy problem, korupcja organu sprawiedliwości oraz ogromne wpływy mafii, zawsze jak komuś się udaje wydostać z takiego bagna to dzięki osobom trzecim i specjalnie zajmującym się tym organizacjom.

krojechleb - 2020-04-24, 16:10

Tu masz generalnie rację z tego co wiem to korupcja to straszny rak społeczeństwa, praktycznie nie do usunięcia. Chodziło mi tylko o to czy Japończycy są rzeczywiście tacy zamknięci na innych i tak dalej. To teraz już wiem. Dzięki
Lilith - 2020-04-26, 14:13

Cytat:
jeszcze kilka lat temu mieli opinię bardzo homofobicznych


To ja tutaj dopytam. Niby taka homofobia była, ale yaoi i yuri powstawało. Nie tylko anime i mangi, ale też i dramy aktorskie (np. saga o Takumi-kun). Dodatkowo w anime dla dzieci też się pojawiały nawet motywy (pary gejowskie i lesbijskie w Czarodziejce z Księżyca, tu mamy wczesne lata 90.). Możemy się cofnąć jeszcze dalej - Keiko Takemiya, mangaczka specjalizująca się w shounen-ai, wypuszcza jedne z pierwszych stricte BL mangi, zaczęła pod koniec lat 60, jednak Kaze to Ki no Uta z 1976 stał się jej swoistym opus magnum. Były problemy, żadne wydawnictwo z początku nie chciało tego wydać, ale się ostatecznie udało, a w 1987 została nakręcona ekranizacja.
Potem powstawało tego coraz więcej i więcej. Wysypywały się głównie serie OVA, niektore bardzo odważne i zahaczające o hentai (jak np. Boku no Sexual Harassment z 1993 roku, z którego wywodzi się jeden z najstarszych yaoi memów z kukurydzą). Jak się postrzegało to wszystko do niedawna?

Moris299 - 2020-04-26, 16:22

Love178 napisał/a:
Amerykanie nie dość, że przyjeżdżają głównie robić hałas


to tak jak brytole do Polski. Słyszysz patusów drących mordę w centrum Krakowa? 90%, że to brytyjczycy którzy przylatują tanimi liniami lotniczymi a potem żłopią tanie alkohole w kanjpach xd

Całkiem_Dobry_Chłop - 2020-04-26, 17:45

Ale brytole w Polsce to nie są okupantami jak Amerykanie w Japonii.
Love178 - 2020-04-26, 18:15

Całkiem_Dobry_Chłop napisał/a:
Ale brytole w Polsce to nie są okupantami jak Amerykanie w Japonii.

Co to ma do tematu głośnych turystów?

Całkiem_Dobry_Chłop - 2020-04-26, 19:41

To że Japończycy mogą mieć lepsze powody do nielubienia Amerykanów niż Polacy do nielubienia Brytyjczyków.
Love178 - 2020-04-27, 01:59

Ale tu chodzi o robienie sobie reputacji w danym kraju, nikt nie powiedział, że ktoś kogoś nie lubi :|
Love178 - 2020-04-27, 11:27

krojechleb napisał/a:
Chodziło mi tylko o to czy Japończycy są rzeczywiście tacy zamknięci na innych i tak dalej. To teraz już wiem.

Nie wiem czy mafia jest dobrym podłożem do ocenienia tego typu rzeczy.
Jak jesteś zainteresowany spojrzeniem z perspektywy ogółu społeczeństwa, to polecam poczytanie tych artykułów:
https://japonia-online.pl/article/87
https://japonia-online.pl/article/563
https://japonia-online.pl/news/4969

Lilith napisał/a:
To ja tutaj dopytam. Niby taka homofobia była, ale yaoi i yuri powstawało. Nie tylko anime i mangi, ale też i dramy aktorskie (np. saga o Takumi-kun). Dodatkowo w anime dla dzieci też się pojawiały nawet motywy (pary gejowskie i lesbijskie w Czarodziejce z Księżyca, tu mamy wczesne lata 90.). Możemy się cofnąć jeszcze dalej - Keiko Takemiya, mangaczka specjalizująca się w shounen-ai, wypuszcza jedne z pierwszych stricte BL mangi, zaczęła pod koniec lat 60, jednak Kaze to Ki no Uta z 1976 stał się jej swoistym opus magnum. Były problemy, żadne wydawnictwo z początku nie chciało tego wydać, ale się ostatecznie udało, a w 1987 została nakręcona ekranizacja.
Potem powstawało tego coraz więcej i więcej. Wysypywały się głównie serie OVA, niektore bardzo odważne i zahaczające o hentai (jak np. Boku no Sexual Harassment z 1993 roku, z którego wywodzi się jeden z najstarszych yaoi memów z kukurydzą). Jak się postrzegało to wszystko do niedawna?


Tylko czy tutaj coś musi się koniecznie wykluczać? :| Polska też jest homofobicznym krajem, a najczęściej oglądane jest lesbijskie porno. Pierwszym polskim shounen-ai było Ferdydurke :brwi: Poza tym wydaje mi się, że powinno się oddzielnie patrzeć na motywy LGBT w twórczości literackiej/filmowej, a "dzieła" gatunku yaoi/yuri, bo często gęsto te drugie nie są wykorzystywane do zamanifestowania czyjejś normalności tylko do uzewnętrznienia czyichś chorych fantazji. Moja siostra jest zagorzałą yaoistką i równie zagorzałą homofobką. Fikcja literacka nie odzwierciedla rzeczywistości.

Do niedawna osoby LGBT postrzegało się bardzo jednowymiarowo. Na określenie osoby nieheteronormatywnej istniało tylko jedno słowo - okama - i nie zastanawiano się w tym, czy ktoś jest gejem, non-binary, drag queen czy osobą transpłciową. Wiązało się z tym krzywdzące niebranie na poważnie, bo np. wszyscy wiemy, że osoba, która lubi drag queen może być hetero facetem - może również być gejem albo osobą transpłciową - ale nie działa to w drugą stronę. Tylko, że tego nie widać, jak się wrzuci wszystkich do jednego worka, wtedy będąc jedną z tych osób od razu automatycznie masz spełniać cechy całej reszty. Zatem osoby, które postanowiły w przeszłości wyznać swoją prawdziwą orientację spotykały się z ignoranckim "ale nie ubierasz się w sukienki i nie chcesz być kobietą, więc na pewno nie wolisz mężczyzn". Widać pokłosie tej mentalności we wspomnianym przez Ciebie iconic lesbian power duo z Czrodziejki z Księżyca - jedna z nich MUSIAŁA być ciągle brana za faceta. Nie chodzi o to, że tomboye nie istnieją, tylko że w innej formie nie byłaby przekonująca dla widzów.

W ten temat można wejść bardzo głęboko - ale spróbujmy. Musimy zacząć od tego, jak społeczeństwo japońskie rozwijało się przez ostatnie stulecia. Małżeństwa były przede wszystkim kontraktem między rodzinami - miłość była tak bardzo niezwiązana z małżeństwem, że nie patrzono nawet specjalnie potępiająco na posiadanie sekretnych kochanków. Nawet z tego powodu istniało kiedyś święto, gdzie ludzie mogli raz w roku spędzić noc ze swoimi kochankami i jest z tym związana legenda, gdzie para kochanków tak bardzo nie potrafiła się rozstać, że z nastaniem świtu zamienili się w głaz.
Towarzyszyło temu to, że Japonia była podzielona na mnóstwo walczących ze sobą państewek, więc mężów i tak nie było prawie nigdy w domu, tylko szli na pole bitwy. I rodziły się w tym czasie przyjaźnie, które wiązały mężczyzn dużo silniej między sobą niż ze swoimi żonami. To było całkiem no homo i ma odzwieciedlenie w dzisiejszej pop-kulturze, gdzie na pewno widziałaś anime, w którym dwóch chłopaków ma bardzo głęboką przyjaźń, gdzie każdy zachodni widz krzyczy przed ekranem "now kiss!", ale do samego końca ich relacja utrzymuje się jako "tylko" przyjaźń. Może dla naszej mentalności, która przeszła przez okres romatyzmu to trochę mało klimatyczne, że ktoś jest w stanie zginąć za kogoś z kim nie uprawiałby seksu, ale w Japonii nie było okresu romantyzmu. Było zapoznanie się z dziełami romantyzmu podczas restauracji Meiji, ale to osobny temat.
I, że tak powiem trzecim, choć nic nie numerowałam, aspektem, którego nie można pominąć jest to, że tak samo jak w Starożytnej Grecji, seks pomiędzy dwoma mężczyznami był oznaką statusu. Wyżej postawiony w hierarchii wojskowy podupczył postawionego niżej, ale generalnie był hetero i kręciły go kobiety, po prostu musiał wypełnić swój "obowiązek". Z tego powodu seks między mężczyznami nie zapisał się na kartach historii jako akt motywowany miłością.

A teraz jakie były tego wszystkiego skutki:
Rodzina była bardzo solidnym konstruktem społecznym, który był wynamagany praktycznie od każdego żeby go współtworzyć jako siła rozpłodowa. A.k.a. poprzez twoje małżeństwo z osobą z tej rodziny inwestujemy w to, że macie dać nam dzieci. Z tego też powodu łatwo było o wszelkie regulacje prowadzące do nierówności płci w rodzinach, bo "co z tego, że mężczyzna będzie postawiony w centrum, jeżeli w każdym małżeństwie jest mężczyzna, wszystkie dzieci mają ojca w domu etc., wszystko może być ustalone względem niego".
Przez to lesbijki mają szczególnie źle. Przy początkach dyskusji o tożsamości osób homoseksualnych jeszcze jako tako dało się podejść do kwestii "ok, spróbujmy zrozumieć, że pomiędzy tymi dwoma mężczyznami jest miłość", ale kobieta ma rodzić dzieci i kropka. Kobiety hetero, które nie chcą dzieci są wystarczająco bombardowane hejtem, a co dopiero kobiety, które nawet nie chcą być z mężczyzną? Tutaj dysosnans poznawczy społeczeństwa jest bardzo głęboki, bo kobieta ma nie tylko uczucia, ale też ubzduraną "biologiczną powinność wobec społeczeństwa", aż się zdziwiłam, że jednym z pierwszych zarejestrowanych małżeństw tej samej płci była para kobiet (prefektury są dosyć autonomiczne w tych kwestiach i od nie dawna niektóre raz na jakiś czas postanawiają uznać niektóre małżeństwa homoseksualne).
I pary lesbijskie są jedynymi, które mogą sobie technicznie sprawić potomków, ale z powodu braku małżeństwa z mężczyzną od strony prawnej rodzicielstwo jest bardzo utrudnione. Warunkiem wpisania w rejestrze jako rodzic dziecka jest małżeństwo z ojcem. Dziecko nie może mieć nazwiska po matce, tylko po ojcu. Jeżeli kobieta nie jest w związku małżeńskim z mężczyzną, nie jest rejestrowana jako matka, tylko jako "osoba, która urodziła dziecko", w dodatku jej status zostaje zmieniony na taki po rozwodzie i nawet jeżeli ona zajmuje się dzieckiem, prawnie decyduje o nim ojciec. Więc w przypadku lesbijek nie tylko spotykamy się z większą blokadą mentalną, ale też z tą dużą niedogodnością prawną, jeżeli chcą mieć dzieci.

Natomiast to, co się poprawia bardzo dynamicznie, to właśnie świadomość - społeczeństwo teraz używa adekwatnych słów do określenia różnych osób, parady równości odbierane są pozytywnie, coming outy celebrytów odbierane są pozytywnie, ludzie noszą akcesoria z tęczą świadomie, była akcja rekompensaty szkód wyrządzonych przez społeczeństwo osobom transpłciowym poprzez przydzielenie im mieszkań komunalnych (jako, że te osoby mają dużo ciężej ze znalezieniem pracy, często się zdarza, że pracodawca kogoś zwalnia po odkryciu, że ta osoba przeszła przez zmianę płci).
Wydaje mi się, że róznica tempa postępu między Japonią a Polską bierze się z tego, że w Japonii problem się zrodził z ignorancji - przy ustanawianiu pewnych reguł pojawiła się grupa osób pokrzywdzonych i w miarę poznawania tej grupy ludzie uczą się o błędach swojego społeczeństwa i starają się je naprawiać, ponieważ generalnie mało kto widzi coś złego w poprawieniu czyjejś jakości życia. Japonia jest dosyć konserwatywna, ale poza poglądem "kobieta na porodówkę" nie było nigdy żadnej ideologii wymierzonej stricte w zwalczanie LGBT, więc ludzie łatwo podejmują konwersację (choć prawo rodzicielskie i małżeńskie to jest moloch, który trudno będzie ruszyć, bo seksizm jest niestety masakryczny). W Polsce niestety mamy wojujący ruch zaglądania każdemu do łóżka i abstrakcyjną ideę grzechu, która naparza ludzi nienawiścią i zachęca do prześladowań - wiesz w sumie jak jest. Napomnę jeszcze, że Korea została zatruta chrześcijaństwem, dlatego tam LGBT też ma piekło, "bo bozia nie lubi".





Mam trochę zaległości w pytaniach, które się pojawiły w temacie wcześniej i powinnam je nadrobić:

macbed napisał/a:
Lowe co o tym myślisz

Antypolska ta opcja, skoro wyłapuje tylko po angielsku lub skróty, których nie używamy


macbed napisał/a:
poproszę śmieszne wideo z Jimem Pickensem

Moimi ulubionymi są:
rewitalizacja piwnicy na rzecz rozbudowy kultu: https://www.youtube.com/watch?v=CFtPnq8nrIs&t=
z sobowtórem Jima, który nie chciał zginąć: https://www.youtube.com/watch?v=Q5L0STvZsf0&t=
ślub Jima z ponurym żniwiarzem, które za pierwszym razem nie wyszło: https://www.youtube.com/watch?v=UmciYfAGpVI&t=
kot Pumpkin (RIP [*]): https://www.youtube.com/watch?v=dgaU81FY7r0&t=
Jim otwierający klub, do którego każdy może wejść, ale może wyjść tylko jeśli jest wystarczająco popularny: https://www.youtube.com/watch?v=n9-61gBJ8SQ

I generalnie wszystko pomiędzy, pomijam kilka perełek np. jak Jim staje się wampirem, czy Jim zamykający Świętego Mikołaja w swojej piwnicy albo Jim otwierający restaurację serwującą tylko trujące rozdymki i wodę, albo z planem zwiększenia populacji za pomocą Shreka, dużo świetnych przygód


Lilith napisał/a:
Love178 napisał/a:
trendy są już od dawna zupełnie inne.

To jakie teraz trendy i subkultury święcą triumfy w JPN?

Nie siedzę w modzie na tyle, żeby orientować się jak coś się nazywa, więc spędziłam godziny na googlowaniu w grafice Google obrazków na zasadzie zgadywania "jakbym miała nazwać subkulturę tych dziewczyn, które widziałam na ulicy, to jak bym to nazwała", ale nie mam pojęcia i żadne wyniki mnie nie zadowoliły :/
Najpopularniejszą w kraju galerią modową jest Shibuya 109 i stamtąd wywodzą się główne trendy, możesz sobie przejrzeć galerię poszczególnych sklepów żeby mieć jakiś szerszy obraz jak mniej więcej młodzież w Tokio się ubiera:
https://www.shibuya109.jp...out&fq=-stnum:0
https://www.shibuya109.jp...out&fq=-stnum:0
https://www.shibuya109.jp...esc&fq=bd:AL000
https://www.shibuya109.jp...esc&fq=bd:TL019 <- takie bliższe stylowi lolita
https://www.shibuya109.jp...esc&fq=bd:TL132
https://www.shibuya109.jp...esc&fq=bd:TL022
https://www.shibuya109.jp...esc&fq=bd:TL049


i powiedziałabym, że szczególnie rzucają się w oczy tego typu babciowate sukienki, choć w wielu wydaniach mają też mnóstwo koronek wokół kołnierza, rękawów itd. https://www.shibuya109.jp/ap/item/i/A0ENV000GGEF


Ascara napisał/a:
Czyli ganguro to coś jak u nas emo jeżeli chodzi o skalę zjawiska? :D Kiedyś bum, teraz nie da się już tego zobaczyć.

W sumie to dobre porównanie

monjiczq napisał/a:
drogo tam jest?

Drogo, ale też w zależności od tego jak i gdzie kupujesz. Ceny produktów zaczynają się od 3 złotych, co oznacza, że głupio jest kupić kartonik soku pomarańczowego albo kotkę mydła za taką cenę, ale z drugiej strony jest dużo sklepów "wszystko po 3 zł" i wtedy fajnie na przykład kupić artykuły domowe za 3 zł typu proszek do prania, szcztućce, prosty mebel itp.
I bardzo fajne jest to, że jest bardzo dużo outletów z ciuchami i nie jest tak jak w Polsce, że nie widać w sumie różnicy ceny z normalnym sklepem, tylko naprawdę są za pół darmo, więc kupiłam sobie dużo swetrów, kurtek, koszul za max 30 zł i kupiłam zarąbiste buty za tylko 40 zł, aż sobie kupię niedługo drugie takie w innym kolorze.
I są duże różnice między sklepami, np. mam w pobliżu dwa supermarkety i w jednym paczka kitkatów kosztuje 180 jenów, a w drugim 430 jenów - ogromna róznica.
monjiczq napisał/a:
Wynajmujesz samodzielnie mieszkanie/pokój czy masz jakieś lokum ze stażu ogarnięte? Czym tam się zajmujesz na tym stażu? Jk go znalazłaś? Długo ci zajęło znalezienie takiej pracy?:D

Ten staż znalazłam zanim jeszcze poszłam na mechatronikę i dla niego się zdecydowałam na te studia, bo jest on przeznaczony dla studentów kierunków technicznych - jedynym warunkiem było bycie na co najmniej 4 roku, więc studiowałam i budowałam sobie portfolio (zbierałam certyfikaty, pojechałam na Erasmusa, pracowałam dorywczo jako przewodnik dla turystów z Japonii) wyczekując aż w końcu nadejdzie edycja programu, do której mogę aplikować, bo w końcu będę na 4 roku. Potem rekrutacja trwała 3 miesiące - trzeba było wysłać bardzo dużo papierów i wybrać firmę, do której się chce aplikować z listy około 50, oni przeglądają twoje papiery i dokonują decyzji. I zapewniają wszystko - oni fundują stypendium, załatwiają mieszkanie, dają opiekuna, ukłądają plan stażu. Potem UE pomaga ci wyrobić papiery potrzebne do odpowiedniej wizy i zapewnia zaplecze dyplomatyczne, dzięki któremu czuję się tu zabezpieczona na mój pobyt, nikt nic nie odwali, bo firma bierze udział w tym programie od 10 lat i są sprawdzeni, mają doświadczenie z obcokrajowcami i stażystami, więc wszystko chodzi jak w zegarku.

Zajmuję się badaniami prowadzącymi do stworzenia diód LED i laserów emitujących głębokie światło ultrafioletowe - są to potrzebne badania, gdyż obecnie wykorzystywane lampy deep-UV są niebezpieczne dla środowiska (zawierają trujące gazy i rtęć), diody są dużo bardziej ekonomiczne, ekologiczne, pokrywają szersze pasmo widma i są łatwe w użytku oraz kompaktowe (nasze diody są wielkości 190x190 mikrometrów). A ich przeznacznie też jest bardzo wszechstronne - specyficznie głębokie światło ultrafioletowe wykorzystywane jest do oczyszczania i dezynfekcji - więc na przykład taką diodą dałoby się jakąś powierzchnię oczyścić z wirusów (bardzo w tej chwili nośny temat :P )


macbed napisał/a:
Obrazek

"This squashed cow remembers that in her past life, she was a human."

Co sądzisz o takiej metodzie nauki krzaczków? Bo mi się to wydaje niesamowicie skuteczne, haki pamięciowe czy coś xD

Ja uważam, że to jest bardzo nieodpowiednia metoda dla kogoś, kto się uczy na poważnie, a nie dla chwilowej zabawy. I bardzo mnie zasmuciło, jak się dowiedziałam, że są w Polsce nauczyciele uniwersyteccy, którzy stosują tę metodę i argumentują to jako "danie studentom trochę zabawy żeby nie mieli cały czas tak sztywno" i na tym cierpi ich nauka znaków, nie wiem czemu idą na "kompromis" z metodą, która ma wbrew pozorom negatywny skutek na pojmowanie języka, chyba powinni wiedzieć lepiej jako profesjonaliści.

Po pierwsze nikt tego w takiej skali nie potrzebuje - jeśli uczeń ma duży problem z zapamiętaniem jakiegoś kształtu, to może we własnym zakresie wymyśleć sobie jakiś dodatkowy obrazek, który mu pomoże to zakuć i niech sobie to przez pewnien czas rysuje na marginesie w zeszycie aż nie zapamięta - spoko, nie rozbiłabym problemów, niektóre rzeczy po prostu nie wchodzą. Ale żeby ktoś miał na podstawie takich rysunków na marginesach wydawać całe podręczniki i jeszcze ktoś inny miałby swoją naukę znaków na tym opierać? Przecież ludzie tworzący te podręczniki to są obcokrajowcy ze swoją zachodnią kulturą, zachodnim sposobem myślenia, zachodnim kojarzeniem faktów - znaki odzwierciedlają wschodnią kulturę, historię kojarzenia faktów przez ludzi z tamtych stron, ewolucję postrzegania świata, w dodatku mają już obrazkowe pochodzenie, po co nowe obrazki?

Obrazek narysowany przez jakiegoś Jamesa i wydany jako książka kojarzy mi się z kolonialną mentalnością, gdzie "ja pokażę kulturę tym dzikusom, na pewno tego potrzebują", podczas gdy nikt nie pytał i nikt nie prosił...

Istnieją podręczniki uczące znaków przez obrazki, z których naprawdę znaki się wywodzą i są one przemieszane na półkach w księgarniach niestety z tymi hamerykańskimi kocopołami - zawsze dokonuję szybkiej rewizji poprzez sprawdzenie jednego z podstawowych znaków, który moim zdaniem ma najbardziej absurdalną "zachodnią interpretację" i zaprezentuję tutaj dlaczego:

Oznacza "stary" i celu łatwiejszego zapamiętania jest rysowany jako... grób :| Bo jego kształt kojarzy się osobie z Zachodu z grobem, dlatego musimy to narysować jako grób - nie mamy innej opcji, ponieważ nic innego nie znamy.
Acha.
Nikt nie pytał.
Ale i tak wytłumaczmy sobie, dlaczego to jest bez sensu:
Nikt nie stawia krzyży na grobach o obrębie setek kilometrów od osób, które ten znak używają w codziennym życiu. Po co komu rysunek przedstawiający coś tak kulturowo odległego w celu zapamiętania czegoś z zupełnie innej kultury?
Czy "stary" i "grób" są naprawdę kojarzącymi się ze sobą terminami? Weźmy randomową osobę i powiedzmy jej żeby nam wymieniła rzeczy kojarzące się jej ze słowem "grób". Jakie będzie prawdopodobieństwo, że powie "stary"? I w drugą stronę - jakie jest prawdopodobieństwo, że wymieniając stare rzeczy powie "grób"? To "błyskotliwe" skojarzenie "to jest w kształcie grobu, więc oznacza stary" jest skojarzeniem wytworzonym przez sugestię i jak się zastanowić, to nie ma sensu.
Ta interpretacja całkowicie doprowadza do zaniechania (i to uważam za najbardziej szkodliwe) etymologii znaku: jego pierwotne znaczenie to "pradawny" i w Chinach wciąż funkcjonuje z tym znaczeniem. Będzie się również pojewiać w słówkach, którem są synonimami do słowa "pradawny" (a nie "matrwy" czy czegokolwiek bardziej pasującego do grobu). Znak ten swój kształt przyjął poprzez ideę, że jeśli coś jest pradawne 古 to musiało zostać przekazane słownie 口 przez dziesięć pokoleń 十, bo tak się w pradawnych czasach przekazywało informacje. I ja mam w domu w Gdyni podręcznik, w którym ten znak jest wytłumaczony obrazkowo według jego prawdziwego znaczenia.

A teraz spójrzmy na znak 先, tak wygląda ewolucja tego znaku:

Jego znaczenie oznacza "przed", jego idea wywodzi się z eskorty, która poprzedzała nadjeżdżającego władcę, a kształt wywodzi się z rysunku mężczyzny trzymającego broń średniego zasięgu. Z tego względu jego znaczenie można poszerzyć o ustąpienie komuś drogi i dlatego jak chcemy kogoś puścić przodem mówimy お先にどうぞ

Dlaczego ten rysunek z biegnącą krową jest dla mnie krzywdzący:
Autor rysunku kojarzy górną część znaku 先 ze znakiem na krowę 牛, kiedy to nie są tożsame kształty i mylenie podobnych kształtów jest bardzo nieporządanym błędem, a autor do tego zachęca.
W krajach Dalekiego Wschodu nie podchodzi się z taką uwagą do zwierząt hodowlanych - patrząc na ten rysunek nic innego mi nie przychodzi do głowy niż "ale kogo miałoby przejmować co myśli krowa do tego stopnia, żeby tworzyć na tej podstawie słowo". Sprowadzanie siebie do poziomu zwierzęcia jest wręcz obraźliwe i największą obrazą jest życzenie komuś żeby miał się odrodzić jako zwierzę.
I również tworzy się tutaj sztuczna sugestia przez coś niepowiązanego. Dlaczego krowa się płaszczy, bo przypomniała sobie o ZESZŁYM wcieleniu? Dlaczego nie może ona sobie życzyć, żeby zostać człowiekiem w przyszłym? W jaki sposób ma to pomóc w zapamiętaniu znaku? Pójście za mocno w zapamiętanie kształtu kosztem znaczenia też nie jest za dobre - miałam uczniów, którzy starali się z uporem maniaka zapamiętywać hiraganę poprzez skojarzenie z ze swoimi autorskimi obrazkami "bo tak jest fajna zabawa" i zawsze pamiętali kształty, ale nigdy nie umieli czytać. Dawałam im tekst i jedyny sposób w jaki był mi czytany to "słonik, żabka, motylek, ślimak" i czekałam miesiącami aż ich zwoje mózgowe odrzucą w końcu te zwierzątka i wstawią tam dźwięki.

Przedstawiłam techniczny aspekt niepraktyczności tej metody, ale również ona jest w moim odczuciu obraźliwa względem ludzi, którzy byli tutaj przed nami. Ja wierzę, że wszyscy jesteśmy spatkobiercami kultury pozostawionej przez ludzi, którzy byli tutaj przed nami i nadpisywanie ich dorobku swoją twórczością lub niedbałe podchodzenie do znaków jest dla mnie oznaką braku szacunku. Kanji są właściwie jedynym pismem, które w takim detalu dokumentują sposób myślenia ludzi z przeszłości, uważam, że jak najwięcej osób powinno się ich uczyć, bo poszerzają horyzonty.


Możesz obierać metody nauki jakie chcesz, choć ja zachęcam do zgłębienia się w znaki od strony pochodzenia w wolnym czasie, im dalej tym ciekawej, nauka na cudzych rysunkach może to niestety blokować. Tu na przykład jest ciekawy filmik o kilku znakach, które mają dość mroczne pochodzenie:
https://www.youtube.com/watch?v=mrs-g4RVUkM

Lilith - 2020-04-27, 11:48

Love178 napisał/a:
Tylko czy tutaj coś musi się koniecznie wykluczać? Polska też jest homofobicznym krajem, a najczęściej oglądane jest lesbijskie porno. Pierwszym polskim shounen-ai było Ferdydurke Poza tym wydaje mi się, że powinno się oddzielnie patrzeć na motywy LGBT w twórczości literackiej/filmowej, a "dzieła" gatunku yaoi/yuri, bo często gęsto te drugie nie są wykorzystywane do zamanifestowania czyjejś normalności tylko do uzewnętrznienia czyichś chorych fantazji. Moja siostra jest zagorzałą yaoistką i równie zagorzałą homofobką. Fikcja literacka nie odzwierciedla rzeczywistości.

Do niedawna osoby LGBT postrzegało się bardzo jednowymiarowo. Na określenie osoby nieheteronormatywnej istniało tylko jedno słowo - okama - i nie zastanawiano się w tym, czy ktoś jest gejem, non-binary, drag queen czy osobą transpłciową. Wiązało się z tym krzywdzące niebranie na poważnie, bo np. wszyscy wiemy, że osoba, która lubi drag queen może być hetero facetem - może również być gejem albo osobą transpłciową - ale nie działa to w drugą stronę. Tylko, że tego nie widać, jak się wrzuci wszystkich do jednego worka, wtedy będąc jedną z tych osób od razu automatycznie masz spełniać cechy całej reszty. Zatem osoby, które postanowiły w przeszłości wyznać swoją prawdziwą orientację spotykały się z ignoranckim "ale nie ubierasz się w sukienki i nie chcesz być kobietą, więc na pewno nie wolisz mężczyzn". Widać pokłosie tej mentalności we wspomnianym przez Ciebie iconic lesbian power duo z Czrodziejki z Księżyca - jedna z nich MUSIAŁA być ciągle brana za faceta. Nie chodzi o to, że tomboye nie istnieją, tylko że w innej formie nie byłaby przekonująca dla widzów.

W ten temat można wejść bardzo głęboko - ale spróbujmy. Musimy zacząć od tego, jak społeczeństwo japońskie rozwijało się przez ostatnie stulecia. Małżeństwa były przede wszystkim kontraktem między rodzinami - miłość była tak bardzo niezwiązana z małżeństwem, że nie patrzono nawet specjalnie potępiająco na posiadanie sekretnych kochanków. Nawet z tego powodu istniało kiedyś święto, gdzie ludzie mogli raz w roku spędzić noc ze swoimi kochankami i jest z tym związana legenda, gdzie para kochanków tak bardzo nie potrafiła się rozstać, że z nastaniem świtu zamienili się w głaz.
Towarzyszyło temu to, że Japonia była podzielona na mnóstwo walczących ze sobą państewek, więc mężów i tak nie było prawie nigdy w domu, tylko szli na pole bitwy. I rodziły się w tym czasie przyjaźnie, które wiązały mężczyzn dużo silniej między sobą niż ze swoimi żonami. To było całkiem no homo i ma odzwieciedlenie w dzisiejszej pop-kulturze, gdzie na pewno widziałaś anime, w którym dwóch chłopaków ma bardzo głęboką przyjaźń, gdzie każdy zachodni widz krzyczy przed ekranem "now kiss!", ale do samego końca ich relacja utrzymuje się jako "tylko" przyjaźń. Może dla naszej mentalności, która przeszła przez okres romatyzmu to trochę mało klimatyczne, że ktoś jest w stanie zginąć za kogoś z kim nie uprawiałby seksu, ale w Japonii nie było okresu romantyzmu. Było zapoznanie się z dziełami romantyzmu podczas restauracji Meiji, ale to osobny temat.
I, że tak powiem trzecim, choć nic nie numerowałam, aspektem, którego nie można pominąć jest to, że tak samo jak w Starożytnej Grecji, seks pomiędzy dwoma mężczyznami był oznaką statusu. Wyżej postawiony w hierarchii wojskowy podupczył postawionego niżej, ale generalnie był hetero i kręciły go kobiety, po prostu musiał wypełnić swój "obowiązek". Z tego powodu seks między mężczyznami nie zapisał się na kartach historii jako akt motywowany miłością.

A teraz jakie były tego wszystkiego skutki:
Rodzina była bardzo solidnym konstruktem społecznym, który był wynamagany praktycznie od każdego żeby go współtworzyć jako siła rozpłodowa. A.k.a. poprzez twoje małżeństwo z osobą z tej rodziny inwestujemy w to, że macie dać nam dzieci. Z tego też powodu łatwo było o wszelkie regulacje prowadzące do nierówności płci w rodzinach, bo "co z tego, że mężczyzna będzie postawiony w centrum, jeżeli w każdym małżeństwie jest mężczyzna, wszystkie dzieci mają ojca w domu etc., wszystko może być ustalone względem niego".
Przez to lesbijki mają szczególnie źle. Przy początkach dyskusji o tożsamości osób homoseksualnych jeszcze jako tako dało się podejść do kwestii "ok, spróbujmy zrozumieć, że pomiędzy tymi dwoma mężczyznami jest miłość", ale kobieta ma rodzić dzieci i kropka. Kobiety hetero, które nie chcą dzieci są wystarczająco bombardowane hejtem, a co dopiero kobiety, które nawet nie chcą być z mężczyzną? Tutaj dysosnans poznawczy społeczeństwa jest bardzo głęboki, bo kobieta ma nie tylko uczucia, ale też ubzduraną "biologiczną powinność wobec społeczeństwa", aż się zdziwiłam, że jednym z pierwszych zarejestrowanych małżeństw tej samej płci była para kobiet (prefektury są dosyć autonomiczne w tych kwestiach i od nie dawna niektóre raz na jakiś czas postanawiają uznać niektóre małżeństwa homoseksualne).
I pary lesbijskie są jedynymi, które mogą sobie technicznie sprawić potomków, ale z powodu braku małżeństwa z mężczyzną od strony prawnej rodzicielstwo jest bardzo utrudnione. Warunkiem wpisania w rejestrze jako rodzic dziecka jest małżeństwo z ojcem. Dziecko nie może mieć nazwiska po matce, tylko po ojcu. Jeżeli kobieta nie jest w związku małżeńskim z mężczyzną, nie jest rejestrowana jako matka, tylko jako "osoba, która urodziła dziecko", w dodatku jej status zostaje zmieniony na taki po rozwodzie i nawet jeżeli ona zajmuje się dzieckiem, prawnie decyduje o nim ojciec. Więc w przypadku lesbijek nie tylko spotykamy się z większą blokadą mentalną, ale też z tą dużą niedogodnością prawną, jeżeli chcą mieć dzieci.

Natomiast to, co się poprawia bardzo dynamicznie, to właśnie świadomość - społeczeństwo teraz używa adekwatnych słów do określenia różnych osób, parady równości odbierane są pozytywnie, coming outy celebrytów odbierane są pozytywnie, ludzie noszą akcesoria z tęczą świadomie, była akcja rekompensaty szkód wyrządzonych przez społeczeństwo osobom transpłciowym poprzez przydzielenie im mieszkań komunalnych (jako, że te osoby mają dużo ciężej ze znalezieniem pracy, często się zdarza, że pracodawca kogoś zwalnia po odkryciu, że ta osoba przeszła przez zmianę płci).
Wydaje mi się, że róznica tempa postępu między Japonią a Polską bierze się z tego, że w Japonii problem się zrodził z ignorancji - przy ustanawianiu pewnych reguł pojawiła się grupa osób pokrzywdzonych i w miarę poznawania tej grupy ludzie uczą się o błędach swojego społeczeństwa i starają się je naprawiać, ponieważ generalnie mało kto widzi coś złego w poprawieniu czyjejś jakości życia. Japonia jest dosyć konserwatywna, ale poza poglądem "kobieta na porodówkę" nie było nigdy żadnej ideologii wymierzonej stricte w zwalczanie LGBT, więc ludzie łatwo podejmują konwersację (choć prawo rodzicielskie i małżeńskie to jest moloch, który trudno będzie ruszyć, bo seksizm jest niestety masakryczny). W Polsce niestety mamy wojujący ruch zaglądania każdemu do łóżka i abstrakcyjną ideę grzechu, która naparza ludzi nienawiścią i zachęca do prześladowań - wiesz w sumie jak jest. Napomnę jeszcze, że Korea została zatruta chrześcijaństwem, dlatego tam LGBT też ma piekło, "bo bozia nie lubi".

Temat wyczerpany, takiej odpowiedzi oczekiwałam, podziękował :hug:

icywind - 2020-05-16, 20:31

Czy w Japonii naprawdę koronawirus wskrzesza ludzi? Czy u was zaczyna się apokalypsa zombie?

#WykresyTVP

Love178 - 2020-05-16, 20:39

Szkoda strzępić żagle
ChodnikowyWilk - 2020-05-16, 21:57

xDD


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group