To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Mistrzowie.org Forum Oficjalne
forum zrzeszające użytkowników serwisu mistrzowie.org

Nasze opowiadania - Last Christmas

widzu - 2015-12-17, 22:34
Temat postu: Last Christmas
Marek sięgnął po nóż do sztukowania mięsa. Dotknął go palcem wskazującym. Skrzywił się. Otworzył górną szufladę, po czym w myślach rzucił przekleństwo. Osełki tam nie było.
"Gdzie ona może być" - pomyślał.


Mężczyzna zaczął przeszukiwać dużą szafkę, która znajdował się za drzwiami od kuchni. Wtedy usłyszał głos obiegający z salonu.

"Halo, sąsiad? Jesteś tam? Drzwi były otwarte!" - To był Andrzej. Mieszkał naprzeciwko.
"Ku*wa, tylko nie właź do kuchni" - w myślach błagał Marek.

"Przyszedłem oddać osełkę, Twoja żona mi ją wczoraj pożyczyła! Położę ją w kuchni na stole i już Ci nie przeszkadzam!"


Zanim Marek zdążył zareagować Andrzej był już w pomieszczeniu. Rozejrzał się. Na stole leżało pełno mięsa.
"Cóż, przygotowania do świąt idą pełną parą" pomyślał Andrzej.
Nagle coś go zaniepokoiło. Ta okrągła rzecz w rogu... Czy to jest...

"KURWA MAĆ!!!" krzyknął Andrzej na widok ludzkiej głowy. Już chciał uciec, ale nie zdążył. Marek już stał w przejściu.

"Sorry sąsiad. Lubię cię, ale widziałeś a dużo."
W rękach trzymał nóż.
Oczy miał przekrwione, pełne szaleństwa.
Fartuch cały utytłany krwią.
Było oczywiste co ma zamiar zrobić.

Andrzej zaczął się wycofywać. Wpadł w panikę. Odruchowo łapał różne rzeczy.
Łyżka.
Bezużyteczna.
Kość.
Mogła by służyć jako obuch, ale Andrzej wyrzucił ją z obrzydzenia zanim o tym pomyślał.
Następny przedmiot.
Tasak.
Tasaka nie wyrzucił.

Marek był coraz bliżej.
Ślina ciekła mu z ust.
Podniósł rękę z nożem.
Zamachnął się.
Chybił.

Andrzej spróbował ucieczki.
Poślizgnął się na krwi.
Cała kuchnia była w krwi.
Andrzej nie wiedział czyja to krew.
Chociaż nie, wiedział.
Domyślił się.
To go napełniło jeszcze większym przerażeniem.

Spanikowany mężczyzna machał tasakiem na oślep.
Marek spojrzał na niego z politowaniem.
W pierwszej lepszej sytuacji dźgnął leżącego Andrzeja w nogę.
Ten się wzdrygnął.
Upuścił tasak.
Wiedział, że już nic go nie uratuje.

Ostatnią rzeczą jaką odnotował jego umysł była piosenka w radiu.
Last Christmas.

"To naprawdę moje ostatnie święta" - pomyślał Andrzej.


__________________________________________________

Policjanci nie byli zadowoleni z tego, że muszą tkwić na tym pustkowiu.
Dokładnie badali zakręt nad rozpadliną.
Sprawa była oczywista.
Ślady hamowania, pęknięta barierka, zużyta letnia opona...
Facet nie zmienił ogumienia na zimowe i wypadł z zakrętu. Stoczył się na dół urwiska. Pewnie już wtedy nie żył. Niestety nie dowiedzą się kiedy umarł. Z ciała nic nie zostało. Podobnie jak z samochodu. Wybuchł. Zapaliła się benzyna. Na pewno od papierosa. Kierowca palił w czasie jazdy, tuż przed zakrętem znaleziono popiół, na pewno wytrząchnięty z okna jadącego samochodu. Zresztą jedną z nielicznych ocalałych rzeczy była paczka papierosów. Na szczęście razem z nią ocalały dokumenty, pewnie wypadły razem z nią przez okno w czasie gdy samochód toczył się po zboczu.
Andrzej Nowak. Zamieszkały przy Leśnej 15. Zapewne jechał po choinkę. Na szczycie wzgórza jest szkółka leśna. Starszy Komisarz Jan Sandomierski zapisał ten przypadek w rubryce "spraw oczywistych". Podręcznikowy wręcz przykład wypadku, a widoczne ślady hamowania idealnie wręcz potwierdzające że delikwent wypadł z zakrętu. W sprawę nie była zamieszana żadna osoba trzecia. To byłoby niemożliwe. Tego się praktycznie nie dało sfingować. Ktoś, kto by próbował zginąłby na miejscu, nie było czasu na bezpieczne opuszczenie auta.
Komisarz Sandomierski myślami był już w domu. Ale najpierw musi wrócić na komendę. Spisać protokół wypadku. Napisać do burmistrza, żeby zwiększył zabezpieczenia na tym zakręcie. Zadzwonić do lokalnej kablówki, żeby jeszcze raz puścili komunikat o obowiązku zmiany ogumienia. Ci idioci nigdy się nie nauczą. A sprawą zaginionego bezdomnego zgłoszoną przez zakonnice z przytułku zajmie się po świętach. Nie było się co śpieszyć. Pewnie poszedł do innego miasta. Albo zamarzł. Nie obchodziło go to. Nie cierpiał tych meneli.


__________________________________________________


"A to mój mąż, jeszcze przed emeryturą. Był kaskaderem filmowym. Specjalizował się w niebezpiecznych scenach z użyciem samochodów" - Marta, żona Marka, oglądała razem z sąsiadką album rodzinny. W tym roku postanowili zaprosić ją na świąteczny obiad. Marta chciała ją jakoś pocieszyć. W końcu straciła męża w taki tragiczny sposób...
Zresztą świątecznych specjałów było dwa razy więcej niż zwykle. Marek mówił, że miał szczęście, jego dostawca przywiózł dwa razy więcej. Marta przyjęła to ze zdziwieniem. Marek zawsze mówił, że to tak rzadki przysmak, że niemożliwym jest dostanie więcej. W sumie nawet nie wiedziała z czego to jest i gdzie jej mąż to kupuje. Nie obchodziło jej to. Ważne, że było przepyszne.

"Podano do stołu!" - krzyknął Marek. W sumie był zadowolony. Zazwyczaj musiał ograniczać liczbę potraw, ale w tym roku mógł się w końcu popisać.

Zrobił tego tak dużo, że aż nie wiedział od czego zacząć.



"A teraz przed państwem w radiu 8 nieśmiertelny, świąteczny hit zespołu Wham... LAST CHRISTMAS!!!" - odezwał się radioodbiornik.


Last Christmas, I gave you my heart...



"W sumie czemu nie?" - pomyślał Marek nakładając sobie dużą porcję gulaszu z serc.

ChodnikowyWilk - 2015-12-17, 22:41

czuc inspiracje Lecterem :P Dobre :)
Nadir - 2015-12-17, 23:23

Świetne, widzu. :clap:
Ascara - 2015-12-17, 23:27

Zajebiste :D
Chociaż początek (do zbrodni) trochę chaotyczny, wypadałoby nieco go doszlifować. :D Mówię tylko o kwestii warsztatu, treść jest super.

widzu - 2015-12-18, 00:03

Ascara, w niektórych miejscach chaotyczny zapis był zamierzonym celem. Mogłabyś wskazać o które Ci chodzi?
Mackers - 2015-12-18, 00:27

Gratki, przyjemnie się czyta.
Ascara - 2015-12-18, 00:28

widzu napisał/a:
W rękach trzymał nóż.
Oczy miał przekrwione, pełne szaleństwa.
Fartuch cały utytłany krwią.
Było oczywiste co ma zamiar zrobić.

Cytat:
Spanikowany mężczyzna machał tasakiem na oślep.
Marek spojrzał na niego z politowaniem.
W pierwszej lepszej sytuacji dźgnął leżącego Andrzeja w nogę.

To jakoś tak... Podstawówkowo mi brzmi, w sensie konstrukcja tych zdań. Domyślam się celowości ich krótkości, nie o to chodzi. Sama nie wiem, o co. Ale psują jakoś efekt. Są groteskowe.

widzu - 2015-12-18, 00:34

Ascara, te krótkie zdania miały na celu uwydatnić chaos samego starcia i panikę Andrzeja, który umierał ze strachu i nie był w stanie w pełni logicznie myśleć.


Jakby spojrzeć na to z boku samo "starcie" trwało zaledwie chwilę (cofnął się, chwycił tasak, próbował się bronić, umarł), szczególnie że kuchnie zazwyczaj nie są wybitnie wielkimi pomieszczeniami.


Pisanie w takim stylu pozwoliło mi na ukazanie zjawiska "zwolnionego tempa", kiedy traumatyczne przeżycie wydaje się być powolnym ciągiem niespójnych zdarzeń, kiedy tak naprawdę wszystko trwa przysłowiowy ułamek sekundy.

JankielKindybalista85 - 2015-12-18, 00:45

Kolejny raz to samo (bo to chyba już 3 czy 4 opowiadanko które wrzucasz) Masz Widzu oglnie warsztat do poprawki - jest dużo chaosu, czesto to jest pisane tak, no nie wiem jak to inaczej określić: bezklimatycznie, poprawnie ale bez takiego błysku, coś jak jebana Orzeszkowa, bywają zdania, ze az zęby zgrzytają, widać, że ogólnie unikasz dialogów a dobrze jest umieć je pisać gdy potrzeba, a prędzej czy później się okaże, że trzeba, bo kiepski dialog niszczy nawet świetną historię z klimatem a świetny niby nijaką podbija na wyżyny... ALE POMYSŁY MASZ DOBRE! To je bystre, świeże i nieźle rozkminione. Tu jest potencjał. A co zrobić, żeby konsekwentnie niwelować przedstawione przeze mnie niedociągnięcia i ten potencjał rozwijać? Ano tylko pisać i nic więcej. Zwłaszcza jeśli pomysły są dobre. A i na samych sprytnych pomysłach na krótkie opowiadanka mozna daleko zajechać. Patrz na Pilipiuka: połowa jego opowiadań to strasznie tandetne grafomaństwo pod względem czysto literackim ale był oryginalny pomysł więc jest fajnie.

Na razie Widzu za całokształt twórczości dostaje piwo :piwo: okejkę :git: i zyczliwe zainteresowanie.

widzu - 2015-12-18, 00:56

W założeniach cała walka miała być pisana w chaotyczny sposób, widzę że się nie spodobał taki zabieg, trudno, będę go unikał, dziękuję za miłe słowa. :)
JankielKindybalista85 - 2015-12-18, 00:59

Nie mówiłem o walce konkretnie tylko o całokształcie tego i poprzednich opowiadań Widzu.

Sam zabieg mógłby się bardzo spodobać gdyby udąło Ci się nad nim w pełni zapanować. Im wiekszy opisujesz chaos tym precyzyjniejszy musisz być w opisie. Tym razem nie do konca się udało ale pisz, pisz, pisz aż się uda. i będzie git. Bo masz potencjał.

Davos - 2015-12-18, 15:46

Nie będę oryginalny i powtórzę to, co napisali poprzednicy: Pod względem treści jest super i widać, że cały czas masz dobre pomysły :) Swoją drogą obstawiałem, że ta odrąbana głowa leżąca w kuchni należała do żony Marka, ale jednak udało się francy przeżyć :D
No, a co do formy, tu by się przydało kilka rzeczy poprawić, bo faktycznie są pewne zgrzyty ;) Naprawdę musiało być tu aż tyle przerw w tekście? Rozumiem Twój zamysł, że miało być chaotycznie, ale wg mnie te przerwy bardziej przeszkadzają niż pomagają. Opowiadanie to nie wiersz, nie trzeba go dzielić na zwrotki :) Wg mnie lepiej by to wyglądało, gdyby tekst był pisany jednym ciągiem, a przerwy by były jedynie tam, gdzie zmieniają się wątki (czyli w miejscu poziomych linii). Kolejna sprawa - piszesz strasznie dużo krótkich zdań. I znów - rozumiem zamysł, miał być chaos, ale moim zdaniem trochę z tym przesadziłeś. Gdybyś część z tych zdań połączył, a inne rozbudował to dynamika wcale by na tym nie straciła, a opowiadanie mogłoby zyskać. No i wreszcie to, o czym wspomniał Jankiel, czyli dialogi. Ważna rzecz, której nie powinno się zaniedbywać bo dobrze poprowadzone dialogi mogą dać naprawdę bardzo dużo.
Ale i tak opowiadanie bardzo na plus. Pisz dalej :)

JankielKindybalista85 - 2015-12-18, 16:40

Davos napisał/a:
Kolejna sprawa - piszesz strasznie dużo krótkich zdań

A to już wiesz, sprawa kontrowersyjna, czy to źle. Czy lepiej tak jak Widzu tutaj, czy na przykład jak ja, co to się lubuję w konstruowaniu jednego zdania kilkudziesięciokrotnie złożonego na 1,5 strony standardowego tekstu w wordzie. :troll:

Szyszek - 2015-12-18, 17:55

Z jednej strony niby fajny zabieg z tą chaotycznością, ale z drugiej faktycznie troszkę przedobrzyłeś. Ale ogólnie całość podoba mi się, zwłaszcza fabuła :-D Pisz dalej!
Davos, krótkie zdania nie muszą być błędem. W niektórych momentach (zwłaszcza takiej chaotyczności) krótkie zdania się fajnie sprawdzają ;)

Davos - 2015-12-18, 18:22

Ja nie mówię, że to błąd, ale spójrzcie jeszcze raz na ten tekst. Tam są niemal wyłącznie krótkie zdania. Przydałoby się dodać od czasu do czasu coś bardziej rozbudowanego, choćby przez połączenie 2 albo 3 takich krótkich, prostych zdań.
JankielKindybalista85 - 2015-12-18, 18:23

No toć przecie wszyscy się zgadzamy że Widzu ma warsztat do poprawy.
widzu - 2015-12-18, 23:24

Sorry no, pisałem to 45 minut i byłem pod wpływem VIPa Mocnego z Biedry. :P
Jakbym posiedział dłużej i na trzeźwo to by wyszło lepiej, ale oczywiście jak to ja zazwyczaj "a ch*j, nie chce mi się czekać". :P

Davos - 2015-12-19, 01:24

Z drugiej strony na trzeźwo być może forma byłaby lepsza, ale nie wiadomo, czy nie ucierpiałaby treść. Wszak po % do głowy przychodzi wiele dziwnych pomysłów, a czasem zdarza się, że niektóre z nich są nawet dobre :]
widzu - 2015-12-19, 20:50

Pomysł był na trzeźwo, ale nie chciało mi się tego pisać dopóki się nie napiłem. :troll:
Davos - 2015-12-19, 21:49

Ok :D

Ale nie zmienia to faktu, że warto mieć alkohol w zasięgu ręki, gdy człowiek chce coś pisać. :P Kto wie, ile dobrych utworów nigdy nie ujrzałoby światła dziennego, a świat nie miałby okazji się nimi zachwycać, gdyby ich autor w pewnym momencie, pod wpływem %, nie pomyślał sobie: "Niee, ten pomysł na pewno nie wypali. Ale chuj tam, przeleję go na papier!". A potem nagrody, zachwyt publiczności i sława, która nigdy nie przeminie B-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group